Po nagłej śmierci swojego partnera Kuba wraca do rodzinnej wsi na Mazurach, chcąc wyrwać się raz na zawsze z Warszawy. Przypadkowe spotkanie z Adamem, miejscowym policjantem, kończy się wspólnie spędzoną nocą. W ten sposób rozpoczyna się relacja, która dla każdego z nich stanie się powodem wewnętrznego rozdarcia i bólu. Czy w hermetycznym środowisku, gdzie wszyscy wiedzą o sobie wszystko, uda im się zachować romans w tajemnicy? A może bez względu na konsekwencje i na przekór swoim rodzinom postanowią się ujawnić? „Nauka latania” to pełna szczerych emocji, poruszająca opowieść o relacji dwóch mężczyzn, którzy nie mogąc żyć w zgodzie ze swoimi uczuciami, postanawiają stoczyć nierówną walkę o miłość i szacunek.
Nie ta książka nie była dobra, pomysł może i jakiś był ale wykonanie baaardzo słabe. Wątki które brały się z dupy i były do dupy. Dwie gwiazdki bo początek nawet był spoko i tekst z nauką latania też ładnie siadł.
"Nauka latania" to kolejna książka Marka Szydlaka - która tak samo jak pozycja debiutancka porusza tematykę LGBT. Wygląda bardzo niepozornie, gdyż liczy 200 stron, ale jak dla mnie to jedna z najlepszych powieści obyczajowych jakie przeczytałam w ostatnich latach.
Jest to opowieść o 30 letnim Kubie, który po nagłym odejściu ukochanego partnera decyduje się wrócić w rodzinne strony, gdyż nie potrafi żyć w Warszawie, w której na każdym kroku dopadają go wspomnienia. Powrót do domu nie jest jednak prosty, gdyż chociaż nie żyje już jego ojciec, który w przeszłości wyrzucił go z domu, to mama Kuby nadal nie potrafi pogodzić się z orientacją syna. Z upływem czasu chłopak zaczyna jednak na nowo zbliżać się do matki, natomiast przypadkowe spotkanie z przystojnym policjantem sprawia, że Kuba zaczyna odnajdywać radość z życia. Jednak mieszkańcy wsi, podburzani przez lokalnego księdza nie są gotowi na przyjęcie do swojego grona homoseksualisty, który w ich ocenie jest dewiantem i powinien natychmiast wrócić do Warszawy.
Mogłoby się wydawać po opisie, że "Nauka latania" to opowieść o miłości, jednak nic bardziej mylnego. Miłość jest tutaj tylko tłem dla ukazania takich zjawisk jak - homofobia czy zacofana mentalność polskiej prowincji. Autor w bardzo realistyczny sposób przedstawia obraz wiejskiego społeczeństwa, które nie potrafi zaakceptować orientacji Kuby i zaczyna go prześladować. Byłam przerażona czytając tę książkę, gdyż - co było naiwne - sądziłam, że w dzisiejszych czasach nawet na wsiach każdy żyje jak chce i nikogo nie obchodzi kto z kim jest związany. Książka ta uświadomiła mi, że mieszkając w Poznaniu żyje w bańce, natomiast poza wielkimi miastami, a w szczególności na wsiach nadal szerzy się nienawiść do osób o innej orientacji, która może prowadzić nawet do zbrodni.
Dla mnie ta książka to petarda, która powinna dotrzeć do jak najszerszego grona Czytelników, gdyż może po jej przeczytaniu chociaż jeden homofob zacznie nieco inaczej postrzegać wypowiadane na co dzień brednie.
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta nakanapie.pl.
Zacznę od tego, że nie czytam romansów. Tak już ma, że ckliwe historie o miłości zupełnie do mnie nie trafiają, a ilekroć próbowałam się do nich przekonać już po kilku stronach wywoływały irytację. Dlaczego o tym wspominam? Dlatego, że „Nauka latania” Marka Szydlaka, choć jest opowieścią o miłości, nie ma w sobie nic łzawego, nie jest to książka oblana lukrem, nasączona słodyczą do granic możliwości. Przeciwnie, to opowieść o trudnej miłości, skazanej na potępienie tylko dlatego, że odbiega ona od powszechnie przyjętych, wypracowanych przez tradycje zapatrywań na charakter wzajemnej więzi. Marek Szydlak odważył się bowiem uczynić bohaterem swojej powieści geja. Kuba, który do tej pory wiódł wraz ze swym partnerem szczęśliwe życie w stoicy, po jego śmierci, przepełniony poczuciem straty, wraca w rodzinne strony, do małej mazurskiej wsi, by w zaciszu domowego ogniska, u boku matki uleczyć swe złamane serce, posklejać je na nowo i rozpocząć kolejny etap w życiu, z dala od bolesnych wspomnień. Mimo jednak sielskich pejzaży Pojezierza Mazurskiego, rzeczywistość homosekualisty z perspektywy małej wioseczki nie pisze się jednak w tęczowych barwach. Brak akceptacji ze strony własnej matki, zupełne niezrozumienie istoty homoseksualizmu, sprawia że ten nowy start nie jest tak prosty jakby się mogło wydawać. Na domiar złego, mimo grubego pancerza, który chronić ma duszę, Kuba daje się zwieść uczuciu, które pojawia się nagle i niespodziewanie, którego nie oczekiwał, którego nie pragnął, a które boleśnie pokazało, że bycie gejem na prowincji w znacznej mierze różni się od życia w wielkim mieście. Czy zatem Adam, który stał się bratnią duszą Jakuba, odważy się na skok w przepaść, na pójście w nieznane, ale w zgodzie z własnym sercem i sumieniem? Czy też zaścianek i ksenofobie dadzą o sobie znać i wezmą górę nad rodzącą się miłością? Przyznam, że z ogromnym zaciekawieniem czytałam „Naukę latania”. Mimo dość prostego języka, jakim została ona napisana, mimo niewielkiej objętości, dałam się jej uwieść, gdyż okazało się, że jej siłą jest przekaz jaki zawarty został na tych kilkudziesięciu kartach. Autor idealnie wyczuwa problemy jakie na swej życiowej drodze napotkać mogą związki jednopłciowe, nie stroni od ukazania perspektywy prowincjonalnej, która, co z przykrością należy stwierdzić, nie jest stereotypowym myśleniem o społeczności lgbt, ale odzwierciedla wiele zakorzenionych wyobrażeń, wręcz strach i wrogość wobec tej społeczności, tylko dlatego, że w ocenie tych, którym zdaje się, że wiedzą lepiej jedyny dopuszczalny związek to związek kobiety i mężczyzny. Tylko, że miłość nie ma płci ani narządów, nie jest utartym schematem, wzorem, pod który można dopasować poszczególne elementy. Jest uczuciem, które w taki sam sposób i takim samym stopniu dopada hetero- jak i homosekualistów. Trzeba jednak mieć odwagę, by ujawnić swe uczucia i mieć siłę, aby o nie walczyć, co w polskich realiach często nie jest łatwą rzeczą. Cieszę się zatem, że autor popełnił „Naukę latania” i mimo goryczy jaka płynie z kart książki, warto ją przeczytać. Uczy ona tolerancji, pokazuje niebezpieczeństwa płynące z homofobii, wskazuje na szacunek jaki należy się każdemu, niezależnie od jego poglądów, płci czy wiary. Warto bowiem pamiętać, że miłość nie ma granic, choć często wymaga siły i determinacji, aby cieszyć się nią w nieskrępowany konwenansami sposób. Zachęcając zatem do lektury życzę, aby ta niepozorna książka pozwoliła rozwinąć skrzydła i faktycznie stała się lekcją nauki latania.
dziwna książka, nie potrafię jej uwierzyć do końca. sam wątek miłosny wydaje mi się napisany na kolanie, nie wierzę w uczucie między bohaterami. ta metafora latania trochę z tumblera, ale całkiem fajna. no nie potrafię uwierzyć w tę historię, albo jest w chuj przerysowana momentami, albo czegoś jej brakuje.