Wciągający thriller, w którym strach ma różne oblicza. Nawet te najmniej ludzkie...
Uciekając od mrocznej przeszłości, były policjant Rafał Dzikowski wraz z żoną Weroniką przeprowadza się do świeżo wyremontowanego domu nad jeziorem Chobienickim we wsi Bagniska.
Mieszkańcy wsi są nieprzychylnie nastawieni do nowych przybyszów, a na ścianie domu ktoś pisze sprayem słowo Krwawnica.
Wkrótce na podwórzu wykopane zostają zwłoki dwóch kobiet. Gdy w Bagniskach dochodzi do kolejnych niepokojących zdarzeń, a lokalne wierzenia uderzają bezpośrednio w małżeństwo, Rafał postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Jakie tajemnice skrywa lokalna społeczność? Kim były kobiety, których zwłoki zakopano na podwórzu? Czy lokalne wierzenia mogą być kluczem do rozwiązania zagadek?
Mieczysław Gorzka zabiera nas w mroczny świat kłamstw i szaleństwa, w którym nic nie jest tym czym się wydaje…
Przyznam szczerze, że sięgając po ,,Krwawnicę’’ Mieczysława Gorzki, nie nastawiałam się na wiele. Jej opis brzmiał raczej enigmatycznie i nie wzbudzał żadnych konkretnych skojarzeń; ot - policjant po przejściach, zmęczony życiowymi perturbacjami wyrusza w leśną głuszę, by odnaleźć spokój ducha i poukładać sobie codzienność, no ale jak to bywa – cały misterny plan poszedł się kochać, gdyż na starego wygę czekała niespodzianka w postaci trupa. Albo i trupÓW.
Gdzieś już to słyszeliśmy, prawda? Ano prawda. I nawet nie raz. Mimo to, odniosłam wrażenie jakby ta lekturka była idealnie skrojona pod niezobowiązujące posiedzenie literackie; wieczorne czytadełko, na tyle lekkie, angażujące i nastrojowe, żeby móc komfortowo przy nim wypocząć. I w istocie; książka Pana Gorzki zdecydowanie należy do przyjemnej rozrywki. Lekkie pióro, sugestywne opisy urokliwego naturalizmu, duszący klimat hermetycznie zamkniętej społeczności, powolne tempo akcji, narastające napięcie, zagadki, tajemnice, niedomówienia i wspaniale rozpisany, mocny wstęp, który z miejsca pcha nas w ramiona tej historii – no nie, nie można się ,,Krwawnicy’’ oprzeć. Przynajmniej przez pierwsze strony.
Bo im mocniej wkręcałam się w fabułę, im bardziej angażowałam w losy postaci - w ich skomplikowane relacje, sekrety z przeszłości - tym większe miałam wątpliwości. Z jednej strony kryminalna intryga, ukryta pod płaszczykiem pozornie spokojnej codzienności Rafała Dzikowskiego, naprawdę mnie zainteresowała; lubię nieśpieszną fabułę podszytą elementami grozy i dreszczyku emocji. Mieczysław Gorzka doskonale sobie z nimi poradził - wykreował fantastyczne sceny, intensywnie oddziałujące na wyobraźnię i wzbudzające sporo pożądanych wrażeń.
Jednak z drugiej… Właśnie.
Odniosłam wrażenie, że w pewnych momentach skrzętnie budowany nastrój pryskał niczym bańka mydlana. To, co w thrillerze najistotniejsze, momentami rozmywało się w gąszczu damsko – męskich spisków. Na pierwszy plan wysunęły się bowiem miłosne perypetie głównych bohaterów, które niestety, wywołały we mnie tylko frustrację. I o ile zazwyczaj nie mam nic przeciwko wątkom romantycznym, tak tutaj męczyły mnie one niemiłosiernie - swoją zawiłością, poziomem niedorzeczności i odrealnienia, przypominały scenariusze słynnych paradokumentów telewizyjnych. Zamiast skupić się na właściwych wydarzeniach, czytelnik z niedowierzaniem śledził dziwny ciąg komplikacji, nieszczególnie znaczący dla właściwego wydźwięku powieści. I być może nie brzmi to zbyt poważnie – w końcu odrobina pikanterii nikomu jeszcze nie zaszkodziła – jednak w tym przypadku stała się odpowiedzialna za moje częściowe rozczarowanie. Akcja zmieniła swój tor, prywatne śledztwo Dzikowskiego utykało w martwym punkcie na rzecz sercowych utarczek, napięcie siadało, kryminalny aspekt umykał, także samo zakończenie – przyniosło ze sobą ambiwalentne uczucia.
Trochę szkoda. Powieść miała spory potencjał i śmiem twierdzić, że gdyby skupić się w stu procentach na jej naturalnych atutach, to wyszedłby z tego kawał doskonałego thrillera, przełamującego zarówno i nudę, jak i utarte schematy. A tak... Mamy coś pomiędzy romansidełkiem, a historią kryminalno – obyczajową.
W ciągu ostatniego roku przeczytałam sporo kryminałów autorstwa rodzimych pisarzy i niestety większość tych powieści była w mojej ocenie schematyczna oraz źle napisana. Sięgnęłam po książki znanych i raczej lubianych autorów, więc mój zawód był tym większy, im bardziej wychwalano te tytuły na bookstagramie lub lubimyczytać. Jeśli macie dość mojego narzekania na polskie kryminały to lepiej omińcie ten post, bo niestety Mirosław Gorzka dołącza do grona twórców, których dzieło przysporzyło mnie o ból głowy. Jestem przekonana, że "Krwawnica" znajdzie swoich odbiorców, jednak mnie ta historia zupełnie nie przekonała i zaraz wyjaśnię, dlaczego zachwytów nie było. Streszczenie fabuły zapowiada się dobrze, ponieważ obiecuje wszystkie motywy, które zazwyczaj wzbudzają moją ciekawość. Mamy byłego policjanta, który wraz z żoną przeprowadza się na wieś, by zacząć nowe życie. Jest zamknięta społeczność niechętnie spoglądająca na nowych przybyszów oraz tajemnica z przeszłości związana z nowym domem Dzikowskich. Wszystko razem, odpowiednio poprowadzone, powinno zapewnić spójną historię z pogranicza kryminału i thrillera. Niestety Gorzka obrał kurs na schematyczny sensacyjniak okraszony tanią erotyką i niewiarygodnymi zbiegami okoliczności.
Z przykrością stwierdzam, że podobały mi się tylko pomysł na historię oraz sam początek powieści, kiedy Rafał i Weronika przyjeżdżają do wsi o wdzięcznej nazwie Bagniska. Dalszy rozwój wydarzeń oraz kreacja bohaterów zupełnie mnie nie przekonały. Przede wszystkim mam trochę dość tak nachalnie poprowadzonego wątku niegościnnych, zacofanych wręcz mieszkańców wioski, którzy pierwsze o co zapytają Dzikowskich to nieobecność na niedzielnej mszy. Akcja rozgrywa się w czasie pandemii, więc następny punkt dyskusji to chipy w szczepionkach oraz wspomnienie o „złodzieju Tusku”, żeby odbiorca nie miał już wątpliwości jaki światopogląd prezentuje rozmówca głównego bohatera. Dla mnie taka ekspozycja jest zwyczajnie prostacka, bo autor jednym dialogiem portretuje lokalsów jak ze skeczu kabaretowego, wyposażając ich w szereg najbardziej stereotypowych cech. Później wystarczy dorzucić jeszcze uwagę, że w Bagniskach „maseczki się nie przyjęły” oraz pokazać jak władze gminy gną się w ukłonach przed proboszczem. Wszystko jest przerysowane, wręcz karykaturalne, a przez to odpychające. Nie mam problemu z wątkiem pt. konserwatywni mieszkańcy wsi kontra przybysze w wielkiego miasta, ale niech to będzie pokazane inteligentnie. Wolałabym poczytać o społeczności, którą trudno rozgryźć na pierwszy rzut oka; o tym jak bohaterowie czują się niemile widziani, mimo że teoretycznie nie mają do tego podstaw. Dzięki temu czułabym gęstniejącą atmosferę zagrożenia oraz mogłabym zastanawiać się czy naprawdę coś jest na rzeczy, czy raczej Dzikowscy są przewrażliwieni. Autor jednak nie pozostawia nic wyobraźni, podstawiając czytelnikowi pod nos popularne schematy.
Budowanie napięcia oraz atmosfery zagrożenia też nie wyszło zbyt dobrze. Na początku można przejąć się tym, że ktoś namazał na ścianie niepokojące hasło, a po zmroku bohaterom wydaje się, że w gęstym lesie czai się jakaś postać i obserwuje co robią, ale z czasem te incydenty powszednieją. Moim zdaniem zdecydowanie zbyt wiele tu takich straszaków, które do niczego nie prowadzą. Bohaterowie nieustannie wyjeżdżają z Bagnisk albo do nich wracają, obchodzą teren albo zestresowani zamykają się w domu, a kiedy sytuacja naprawdę eskaluje to czytelnik nie ma siły martwić się ich losem, bo przecież nieustannie „coś” się dzieje. Gorzka postawił też na bardzo sensacyjny charakter tej opowieści. W toku rozwoju historii dowiadujemy więcej o przeszłości Rafała Dzikowskiego, przez co staje się on archetypem twardego, porywczego gliny z konszachtami w półświatku. Mężczyzna jest niczym postać z filmów akcji lat 90., w których typ na zawołanie obija gęby przestępców, ale kiedy sytuacja tego wymaga, sam działa poza prawem. Mnie taka kreacja protagonisty raczej zmęczyła niż zaciekawiła. Dodatkowo Dzikowski jawi się jako macho, który musi bronić swojej kobiety przed złem tego świata, chociaż sam swobodnie podchodzi do kwestii wierności małżeńskiej. Nie kupuję kolejnego sztampowego motywu, wedle którego bohater nie wie z kim spał ostatniej nocy, ale nie przejmuje się tym na tyle, by wyjaśnić sytuację. Nie mogę zapomnieć też o wizji kobiecej przyjaźni, która według autora polega na tym, że dwie babki radośnie pluskają się na golasa w jeziorze albo paradują po domu w samej bieliźnie. Ten wątek ma wprawdzie podwójne dno, ale można było sobie tę tandetną erotykę darować.
W "Krwawnicy" jest jeszcze zagadka kryminalna do rozwiązania. Protagonista ma pełne ręce roboty, bo trup ściele się gęsto, a miejscowa policja nie jest w stanie nic sensownego zrobić. O ile w pierwszej części powieści nie dzieje się nic konkretnego, o tyle później akcja niesamowicie przyśpiesza. Co chwilę albo morderca atakuje, albo odnalezione zostają ciała zaginionych przed laty osób. Niestety nie odczuwałam ani napięcia związanego z tymi wydarzeniami, ani troski o bohaterów, ponieważ żadna z postaci nie wzbudziła mojej sympatii. Rozwiązanie intrygi kryminalnej, jak również pewne tajemnice z przeszłości Weroniki Dzikowskiej czy jej przyjaciółki Edyty, są dość zaskakujące, ale w taki sposób, którego nie lubię. Autor postanowił bowiem upchać wiele wątków w jednej powieści i mam wrażenie, że gdyby na koniec okazało się, że wszystkich porwali kosmici, to byłoby to tak samo uzasadnione wyjaśnienie jak finał zaproponowany przez Gorzkę. Wygląda na to, że nie jestem targetem Krwawnicy, a być może w ogóle twórczości autora, więc na razie daję sobie spokój z jego książkami.
Jeśli ktoś nie lubi serii kryminalnych i nie chce wbijać się w wielotomową historię z Komisarzem Zakrzewskim, ale chce poznać twórczość Gorzki, to niech śmiało sięga po tę książkę! Wciągająca, genialnie zbudowana, zaskakująca! Ten autor stał się jednym z moich ulubionych!
Uważałam Pana Mieczysław Gorzkę za mojego ulubionego autora polskich kryminałów, dlatego bardzo mi ciężko wystawiać tak niską opinię. Najbardziej drażnił mnie wątek covida, nie był on ani potrzebny, ani ciekawy. Kompletnie nie obchodzi mnie to czy bohaterowie chcą się zaszczepić czy nie i co sądzą o pandemii. Przez ostatnie lata myślę, że wszyscy mają przesyt tego tematu a czytanie o tym w książce dodatkowo denerwuje. Trochę taki zapychacz nic nie wnoszący do fabuły. Książka nie wciągała aż tak jak poprzednie pozycje autora. Zakończenie też nie było jakoś spektakularnie zaskakujące. 3 gwiazdki za to, że książka miała potencjał a sam początek jest ciekawy, niestety później coś poszło nie tak
Były policjant Rafał Dzikowski wraz z żoną Weroniką przeprowadza się do świeżo wyremontowanego domu nad jeziorem we wsi Bagniska. Plan na spokojne życie szybko upada, kiedy na podwórzu zostają wykopane ciała dwóch kobiet. A to dopiero początek…
Uwielbiam pióro Gorzki i bardzo byłam ciekawa jak sprawdzi się w thrillerze. To było zupełnie inne niż znane nam kryminały z komisarzem Zakrzewskim. I wiecie co? Gorzka umie w thrillery 😊
Od samego początku miałam ciarki. Autor stworzył mroczny, gęsty klimat małej wsi, która jest zamknięta na ludzi z zewnątrz. Dorzućmy do tego zabobony, wiarę w siły spoza naszego świata i zaczyna być strasznie. To nie jest horror, ale momentami wywołuje takie napięcie i lęk, że można powiedzieć, że ta książka ma w sobie elementy grozy.
Akcja powieści nie pędzi początkowo jak szalona, ale kiedy się już rozkręciło, to mnie się było trudno zatrzymać. Musiałam doczytać do końca, to nic, że przez to poszłam spać przed trzecią nad ranem 😉 Autor wybitnie dobrze dawkował tropy i zagęszczał atmosferę wokół domu w Bagniskach. Jeśli kiedykolwiek zobaczę wieś o tej nazwie, to będę zwiewać, tylko się będzie za mną kurzyło. I to chyba jest najlepsza rekomendacja jeśli chodzi o „Krwawnicę”. Takie thrillery chcę czytać!
Krwawnica przypadła mi bardziej do gustu, niż się spodziewałam. Podobało mi się opisanie dziwnej, zamkniętej społeczności wiejskiej. Sama końcówka nie przemawia do mnie, mam dużo pytań i kilka zastrzeżeń, ale całość oceniam ogólnie bardzo pozytywnie.
Rafał Dzikowski jest byłym policjantem, który po latach służby i traumie związanej z ostatnim śledztwem postanawia wyprowadzić się na wieś. Kupuje dom nad jeziorem, w planach ma napisanie książki i jego życie na pierwszy rzut oka wydaje się być idealne. Pierwsze problemy pojawiają się gdy policjant wraz z żoną przyjeżdża do wsi a mieszkańcy nie są do niego przyjaźnie nastawieni , a na jego podwórku zostają wykopane szczątki dwóch kobiet. I brzmi to przepis na książkę idealną jest jedno małe "ale" wątek prywatny głównego bohatera niestety psuje odbiór całej książki. Przynajmniej mi gdyż jest on ważną częścią historii.
Autor zafundował czytelnikom trójkąt miłosny. On jeden one dwie. I nie miałabym nic przeciwko gdyby nie kojarzył mi się tak bardzo z popularnymi serialami paradokumentalnymi. Nie wiem gdzie autor czerpał inspirację do tego konkretnego pomysłu i jego ostateczne rozwiązanie było mocno rozczarowujące. Gdy okazało się, że żona Weronika i jej najlepsza przyjaciółka są w sobie zakochane i dodatkowo zakochane w Rafale, a Edyta gra w filmach dla dorosłych to wszystko na raz sprawiło, że przecierałam oczy ze zdumienia i zażenowania.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Strasznie mi się nie podobała. Sama akcja i pomysł na fabułę kompletnie do mnie nie przemawia. Motyw pseudo nawiedzonego domu i dalsze wątki klasyki gatunku ( o których nie piszę żeby nie wchodzić w spojlery) strasznie nie udane i kompletnie nie budujące napięcia.
Bardzo dużo niedopowiedzeń, nie pełne rozwiązanie akcje, losy bohaterów zamknięte strasznie pospiesznie i bez większego sensu, no po prostu kawał słabej lektury.
Ni to wciągające, ni to straszne, ni ciekawe, odkrywcze - nie wiem czy miała być ta książka, ale ode mnie jedno wielkie NIE POLECAM
[kryteria oceny] 0,2/1 logiczność i ciągłość wydarzeń 0/0,5 płynność i przyjemność w odbiorze 0,2/1 fabuła 0,05/0,5 intryga 0/0,5 kreacja bohaterów 0,25/0,5 styl pisania autora 0,01/0,5 „sedno”/ cel/ morał/ rozwiązanie 0/0,25 pozytywny odbiór całości 0/0,25 ✨ to coś ✨
Momentami naprawdę się troszkę przestraszyłam! Ciekawy pomysł na fabułę, satysfakcjonujące zakończenie..Przyjemny thriller! Uwielbiam opowieści o jakichś miejscowościach ze swoimi tajemnicami, niektóre akcje z książki trochę groteskowe, ale mimo wszystko mogę polecić!
Po świetnych seriach kryminalnych przyszedł czas na thriller. I muszę przyznać, że jest to próba udana. Ta historia jest niebanalna. Niby prosta, taka jak wszystkie, schematyczna, a jedna wprowadza tyle elementów, że nabiera rumieńców. Bardzo podobał mi się motyw krwawnicy, małej społeczności zamkniętej na to, co inne, nowe. Zagadka jest utkana niczym pajęczyna. Niby nic takiego, a czytelnik zaplątuje się w nią bardzo szybko. Mamy tutaj elementy kryminału, ponieważ główny bohater jest byłym policjantem, ma pewne naturalne naleciałości, przez co wypada to całkiem naturalnie. Czytając tę książkę widziałam pewne podobieństwa do Zakrzewskiego u Dzikowskiego, a jednoczenie widziałam jacy są różni. Siłą rzeczy się porównuje z poprzednimi i… to porównanie wychodzi pozytywnie
Niechby już Mieczysław Gorzka nadal opowiadał o przygodach Marcina Zakrzewskiego. Tym bardziej źe robi to coraz lepiej.
Żeby była jasność: autorskie skoki w bok, takie jak „Krwawnica”, też z pewnością znajdą swych amatorów, ale jeśli o mnie chodzi, wolałabym mieć jasność, z czym będę miała do czynienia.
Tymczasem pierwsze strony opowieści o eks-policjancie po przejściach nawet mnie zaintrygowały. Choćby dlatego, źe tym razem akcja z Dolnego Śląska przenosi się do urokliwej wielkopolskiej miejscowości o nazwie Bagniska nad jeziorem Chobienickim, dokąd przeprowadza się Rafał Dzikowski z ukochaną żoną Weroniką. Zaciekawił mnie także zarówno brak jednoznaczności przy opisie powodu, dla którego policjant musiał zrezygnować ze służby, jak i sugestie na temat sekretów, jakie Weronika skrywa przed mężem. Myślałam, źe pierwsza sprawa zostanie pogłębiona poprzez wewnątrzpolicyjne dochodzenie, a druga skoncentruje się na obecności w życiu Dzikowskich Edyty, ukochanej przyjaciółki Weroniki, co stanowiłoby interesujący wątek obyczajowy. Z kolei atmosfera niepokoju towarzysząca z jednej strony pojawieniu się tytułowej krwawnicy, a z drugiej spotkaniu z lokalnym sołtysem i księdzem mogła przesunąć punkt ciężkości fabuły do sfery wiejskich guseł i zabobonów.
Owszem, wszystkie powyższe elementy są w mniejszym lub większym stopniu w powieści obecne. Jednak oplata je takie nawarstwienie absurdów, że coraz częściej przecierałam oczy ze zdumienia nie wiedząc, czy się śmiać czy płakać. Ostatecznie zdominowało pragnienie, aby to się jak najszybciej skończyło. Nawet ładne ostatnie pół strony książki, ani interpretacja audiobooka przez Filipa Kosiora nie zatarły tego wrażenia..
2,5/5 Stary dom nad jeziorem. Mała, zamknięta społeczność. Emerytowany policjant. Zaczyna się klasycznie, mimo to wkrótce umiejętnie wprowadzane elementy horroru całkowicie zmieniają ton opowieści. Jest jednak jedno "ale". Gdy stopniowo odkrywamy kolejne sekrety życia prywatnego bohatera, to łapiemy się za głowę z niedowierzania. Czy to jeszcze dojarzała powieść autorstwa poczytnego twórcy kryminałów? Czy może jednak fanfik sklejony w pięć minut i opublikowany na Wattpadzie? Nie twierdzę, że nie możemy poruszać takiego tematu w kulturze, jednak poziom absurdu i groteski, o jaki zahacza fabuła, to już za dużo. Mimo tego, myślę, że można się całkiem przyjemnie bawić, czasami przerazić, a czasami roześmiać, ale "at the end of the day" spowita w mroku Bagnisk i polewana drogim winem opowieść nie należy do przesadnie udanych.
Oj słabiutko. Zaczynając od idiotycznie szczegółowych opisów - informacje w stylu "przygotowała dwie sałatki na grilla" i dokładny opis jakie, bardzo mi nie leżały. Dalej, postać Weroniki totalnie się nie klei z jej historią. Trójkąt miłosny z gwiazdą ekskluzywnego porno w domku nad jeziorem, a to wszystko finansowane przez gangstera? No brzmi ta historia jak słaba fantazja gimnazjalisty. Plot twist? Można było go rozpracować już gdzieś w połowie książki. Oczywiście zaraz po opisach sałatek ;) Do kryminałów, czy też aspirujących thrillerów nie mam wysokich oczekiwań - to ma być przerywnik i odskocznia. Niemniej, kryminały Gorzki były świetne. Ta książka jest słaba.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Ostatnie dwa dni były niczym szalejące tornado, które nie pozwoliło skupić się na niczym... dlatego dzisiaj póki jeszcze nie opadłam z sił zapraszam was na recenzję najnowszego, wybornego thrillera z nutką kryminału i sensacji w tle. A mowa tutaj o "Krwawnicy" Mieczysława Gorzka znanego wam z serii "Cienie przeszłości oraz "Wściekłe psy" (teraz to i ja muszę wszystko nadrobić, gdyż kolejny autor wpisał się na moją listę)
~Rafał Dzikowski były policjant wydziału śledczego, po dość nieprzyjemnych wydarzeniach z przeszłości, marzy o znalezieniu spokojnego azylu z dala od codziennej cywilizacji oraz szerzącej się na dużą skalę pandemii. Dlatego pewnego dnia po dłuższych konwersacjach z żoną Weronika, wspólnie decydują się na przeprowadzkę do świeżo wyremontowanego domu nad Jeziorem Chobienieckim we wsi Bagniska. Po dotarciu na miejsce "na dzień dobry" wita ich niemiła niespodzianka, gdyż ktoś z mieszkańców wymalował czerwonym sprayem napis - KRWAWNICA A jakby tego było mało kilka dni później, ekipa remontowa podczas wykopów przeprowadzanych na posesji, znajduje ciała dwóch kobiet. Niestety szybko okazuje się, że nowy dom jak i miejsce zamieszkania to 'złowroga puszka pandory' skrywająca mroczne tajemnice, stając się tym samym, nieustającą lawina nieszczęść. Co tak naprawdę oznacza napis KRWAWNICA?Czy lokalne wierzenia i związane z tym zielarstwo mogą być kluczem do rozwiązania, mrożącej krew w żyłach zagadki? Jakie jeszcze tajemnice skrywa lokalna społeczność?Kim były martwe kobiety?
~ "KRWAWNICA" Mieczysława Gorzka to lektura, która bezapelacyjnie powinna znaleźć się u każdego książkoholika. Więc jeśli tak jak ja uwielbiacie nieszablonową, przepyszną fabułę, która niespiesznie oplata was swymi macki, a potem wprowadza w pokręcony świat bohaterów, który zamyka się w hermetycznym społeczeństwie to nie mogliście trafić lepiej. To właśnie tutaj mnogość tajemnic, zmowa milczenia, zbrodnie, są na porządku dziennym i kumulują się w najmniej spodziewanym momencie tworząc prawdziwa jazdę bez trzymanki, okraszoną dusznym, psychodelicznym klimatem. Mam nadzieję, że już was troszkę przekonałam ~Autor z wielką precyzją od samego początku niejednokrotnie widzi nas za nos usypiając przy tym nasza czując.Aby z iście sielankowego klimatu, pełnego niespotykanych intryg i dobrej zabawy, wrzucić nas w wir zaskakujących zwrotów akcji, namnażających się jak "grzyby po deszczu" Co później w akompaniamencie nieustającego, namacalnego wręcz napięcia, pozwala składać kolejne elementy przerażająco,mrocznej układanki. ~Dlatego jeśli lubisz przepyszne rasowe thrillery z nieprzerysowanymi bohaterami, pełne leśnych mrocznych tajemnic, kłamstw, urojeń, traum z przeszłości, sex afer oraz zadziwiające zakończeniem, to z ręką na sercu i czystym sumieniem polecam wam ten tytuł.Gwarantuje wam ze z emocji nie będzie mogli oderwać się od lektury!Jak dla mnie idealna na zbliżający się wielkimi krokami weekend majowy! Polecam J.K.
[...] he rubbed his chest as if he felt a sudden pain. She had seen this reflex in him before. He had one scar on his chest and another on his head. Who knows, maybe the second one wasn't more dangerous now. [...] “It doesn't matter what it was like,” he replied. – All that matters is here and now. – No, the past matters because it shapes the future.
AN IMPOSSIBLE MOVEMENT WITH GHOST ATTRACTIONS! Ultimately, this book made me laugh. The introduction, as usual, was drastic-shocking, but the further we go into the Swamps, the more it is not engaging, and rather we find ourselves on increasingly muddy ground. Wherever you go, there is danger lurking, for example in the form of a Wraith, or maybe a Phantom (almost like in The Witcher) and you wonder if you will ever be able to stand on relatively stable ground, but you stubbornly move on. Finally, you land, together with the heroes, in a leaking boat, tossed around by waves on a ruined lake, and finally you find a triangle... not necessarily Bermuda. Maybe it was overcomplicated, maybe it was all too confusing, but what are the times when books like this are? This is my private observation, because this is not the first book written during this 'plan-demi', so both the writing method and the reception itself may be somewhat surprising and slightly different from the writer's previous style. You can't take away from the author that he had a good idea for the plot, everyone perceives how it turned out in their own way. For me it was an interesting experience, crowned with a smile, shaking my head and thinking: what just happened here...?! If you want to know what it's about, pick up the book and read 😉👍
[...] – Day by day I felt that I was less and less a human being and more and more a robot programmed to catch a criminal. You see, to catch a killer, you have to be a killer yourself, just stand on the other side. The boundaries of good and evil are blurred, leaving only greyness, rot and stench.
Jedni mówili: „Czytaj, spodoba Ci się”, inni przestrzegali: „tym razem to nie to samo”. Wobec tak skrajnych opinii nie mogłam przejść obojętnie i sama musiałam się przekonać, czy „Krwawnica” Mieczysława Gorzki przypadnie mi do gustu, czy też nie. Cóż, mimo uwielbienia dla Pana Mieczysława, wielkiej atencji dla Komisarza Zakrzewskiego, Pan Mieczysław w konwencji jeziornej nie podbił niestety mojego serca, za co szczerze Autor przepraszam. Niestety tym razem opowieść z mającą mrozić krew w żyłach scenerią opustoszałego domu na odludziu, który przeszłość ma tak przeklętą, że nie może ona pozostać bez wpływu na teraźniejsze losy jego mieszkańców zupełnie do mnie nie przemówiła. Duchy minionych lat, które dopadają byłego policjanta Rafała Dzikowskiego i jego małżonkę Weronikę w świeżo zakupionej przez nich posiadłości na odludziu, widać mnie nie nawiedziły, podobnie jak nie wzbudziły większych emocji prześladowcze skłonności lokalnych mieszkańców okolic jeziora Chobienickiego. Przede wszystkim zaś za bardzo oczywista okazała się dla mnie cała historia i z przykrością czytając finał stwierdziłam, że niestety moje przypuszczenia, które pojawiły się tak mniej więcej w połowie książki, a które miałam nadzieję, że się nie sprawdzą, w pełni się potwierdziły. Tym razem też nie polubiłam się z bohaterami. Małżeństwo Dzikowskich nie podbiło mojego serca, wręcz trudno mi się było z nimi zżyć. Wreszcie to co irytowało mnie najbardziej to wstawki o koronawirusie, jego pochodzeniu, skutkach i globalnym wpływie. Wystarczy mi na co dzień obcowanie od dwóch lat ze wszechobecnymi „specjalistami” mądrzącymi się w kwestii oceny pandemii i jej przełożenia na rzeczywistość. W kryminalnej historii jakoś mi z tym jednak nie po drodze. W ramach warstwy edukacyjnej dziękuje za przypomnienie czym jest krwawnica😊 Dla mnie niestety tym razem bez szału, niemniej jednak niezmiennie kibicować będę pisarskiej twórczości Autora.
Mieczysław Gorzka zabiera nas w mroczny świat kłamstw i szaleństwa, w którym nic nie jest tym czym się wydaje…
Do wsi Bagniska, nieopodal jeziora Chobienieckiego wprowadza się Rafał Dzikowski wraz z żoną. Dla Rafała, byłego policjanta, przeprowadzka jest ucieczką przed trudną przeszłością. Małżeństwo zostaje przyjęte niezbyt przyjaźnie przez tutejszych mieszkańców, czego dowodem jest napis "Krwawnica" wymalowany spreyem na ścianie domu. Pewnego dnia na terenie ich posiadłości zostają wykopane zwłoki dwóch kobiet. Gdy w ciągu następnych dni dochodzi do kolejnych podejrzanych wydarzeń, Rafał postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Co skrywają mieszkańcy wsi? Do kogo należały zwłoki znalezione u Dzikowskich? Czy na te pytania trzeba szukać odpowiedzi w przeszłości Rafała i Weroniki?
Mieczysław Gorzka jak zawsze w formie. "Krwawnica" to perfekcyjnie skonstruowany thriller, w którym nic nie jest tak, jakby mogło się wydawać. Sposób w jaki Autor poprowadził fabułę, sprawił, że książkę przeczytałam błyskawicznie. Uwielbiam małomiasteczkowe klimaty, do tego stopniowo budowane napięcie, sieć powiązanych ze sobą kłamstw i tajemnic, wiele niewiadomych, to wystarczyło bym wciągnęła się w tę historię i razem z policjantem próbowała rozwikłać zagadkę wsi Bagniska. Trzeba przyznać, że Mieczysław Gorzka umiejętnie potrafi budować napięcie, jednocześnie podsycając ciekawość czytelnika, by na końcu okazało się, że wszystkie tropy jakimi szliśmy okazały się mylne. "Krwawnica" to jeden z najlepszych thrillerów jakie przeczytałam w tym roku! Zatem, jeżeli lubicie historie pełne mrocznych kłamstw i tajemnic, małomiasteczkowe klimaty, dobrze wykreowanych bohaterów i przede wszystkim zaskakujące zakończenia, to z całego serca polecam Wam "Krwawnicę". To thriller, który powienien przeczytać każdy fana gatunku!
Mieczysław Gorzka- jeśli jeszcze nie znacie tego Autora, to koniecznie musicie zapisać sobie to nazwisko! „Krwawnica” była naszym pierwszym spotkaniem, ale już wiem, że z pewnością nie ostatnim. Młode małżeństwo, po różnych bolesnych wydarzeniach postanawia porzucić życie we Wrocławiu i przenieść się do małej wioski Bagniska. Jak się z pewnością domyślacie, miejscowi nie są zbyt przychylni nowym mieszkańcom. Już pierwszego dnia dają Weronice i Rafałowi do zrozumienia, że nie są tutaj mile widziani. Dodatkowo odkryte na posesji zwłoki, zmowa milczenia i coraz bardziej nietypowe okoliczności sprawiają, że Rafał zaczyna zastanawiać się, jakie tajemnice kryją jego najbliżsi i czy przeprowadzka na pewno była dobrym pomysłem. „Krwawnica” to wciągający, trzymający w napięciu thriller. Co tutaj się działo! Mała miejscowość, wydarzenia z przeszłości, których skutki pojawiają się do dzisiaj, zmowa milczenia, tajemnice. Tajemnice głównych bohaterów, mieszkańców. Ta lektura to nie tylko ciekawa fabuła, niezła intryga i świetny klimat małej, zamkniętej społeczności, ale to także ciekawa warstwa obyczajowa. Zakończenie, w mojej opinii, trochę przekombinowane i nierealne, ale całość się broni i ogólnie spędziłam bardzo miły czas z tą pozycją. Dodatkowym plusem jest przyjemny styl Autora, który sprawia, że „Krwawnicę” czyta się błyskawicznie. Fani dreszczyku emocji z pewnością będą usatysfakcjonowani, chociaż spotkałam się z opiniami, że to jedna ze słabszych książek Autora. Niestety nie mogę się w tej kwestii wypowiedzieć, bo, jak wspomniałam, to moje pierwsze spotkanie, ale wyszło całkiem nieźle. Z pewnością sięgnę po serię z Zakrzewskim, którą polecają chyba wszyscy!
Rafał, były policjant i jego żona Weronika, znaleźli dla siebie idealny dom w miejscowości Bagniska. Znaczy... tak im się tylko wydawało. Już pierwszego dnia napotkali kłopoty. Przenieśli się do domu, który skrywa swoje tajemnice. O jego przeszłości wiedzą co nieco ludzie ze wsi, ale jakoś tymi informacjami nie chcą się podzielić z naszymi bohaterami. Historia odgrywa się w czasie pandemii, ale spokojnie, jak to na wsi, COVID-19 istniał przede wszystkim na ekranach telewizorów i tak właśnie został nam przedstawiony. Nie czułam się przytłoczona tą pandemiczną rzeczywistością. Wprowadzenie do opowieści, humor, wieś, ksiądz i wójt oraz ich relacje przypominały mi trochę klimat filmów "U Pana Boga w/za (...)" - tutaj końcówka nie ma znaczenia 😊 Klimat ten jednak szybko się zmienił na mroczny, tajemniczy i przez tę wieś trochę hermetyczny. Aż chciało się poznać dalsze losy tej dwójki.
Akcja powieści rozkręca się już na pierwszych stronach. I to pozwoliło mi przypomnieć sobie, że niczego tak nie doceniam w książkach, jak wartkiej akcji już na początku. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, dają się lubić i nie lubić. Jeśli zaś chodzi o styl pisania autora – również bardzo dobry, lekkie pióro, cudownie i szybko się czytało.
Dawno nie czytałam tak zagmatwanej historii, tak świetnie wykreowanej i poprowadzonej. Tajemnice, ten dom, zwroty akcji – no wszystko co miłośnik thrillerów lubi najbardziej. Bardzo polecam!
Oj co to był za thriller – to istny horror. Czy przeprowadzka do świeżo wyremontowanego domu nad jeziorem Chobienickim we wsi Bagniska przyniesie szczęście Rafałowi i jego żonie Weronice? Jak tona wsi bywa nikt nie lubi nowych mieszkańców. Czy domu dzieją się nadprzyrodzone zjawiska, czy też może to małżeństwo dostaje w głowę? Przekonajcie się sami. Mieszkańcy tej wioski coś ukrywają. Czy ujawnią prawdę nim będzie za późno? Początek tej powieści jest bardzo mroczny. Dalej nie jest lepiej. Jeżeli lubicie się bać to dobrze trafiliście. Mieczysław Gorzka stworzył przerażające dzieło. Ta historia tak bardzo mnie pochłonęła, że aż nie mogłam się od niej oderwać. Za wszelką cenę chciałam poznać mroczną tajemnicę wsi, tak zawzięcie ukrywaną przez jej mieszkańców. Tutaj nie znajdziecie nic oczywistego. Autor sprytnie o to zadbał. Musicie bardzo uważać, ja byłam przerażona czytając. Powieść „Krwawnica” trzyma w napięciu od początku, aż do samego końca. Co ma wspólnego wieś z tytułową „Krwawnicą”? Rozwiązanie tej zagadki poznacie czytając ten thriller. Wciągająca fabuła, dobra akcja i to trzymanie w napięciu sprawiają, że nie można przejść obojętnie wobec tej pozycji. Było to moje pierwsze, lecz nie ostatnie czytelnicze spotkanie z twórczością tego autora. Dla lepszego efektu zachęcam do czytania „Krwawnicy” wieczorową porą, a zwłaszcza po zmroku. Polecam - #mommy_and_books