Bryce Quinlan i Hunt Athalar próbują wrócić do normalności. Bohaterowie, którzy uratowali Księżycowe Miasto, są zmęczeni. Po dramatycznych wydarzeniach marzą o normalnym życiu. Pragną zwolnić tempo. Pomyśleć o sobie. O przyszłości.
Asteri do tej pory dotrzymywali słowa, zostawiając tych dwoje w spokoju. Jednakże w miarę narastania buntu przeciwko Asteri władcy nasilają represje. Kiedy Bryce, Hunt i ich przyjaciele zostają wciągnięci w plany rebeliantów, stają przed wyborem: milczeć, gdy inni są uciskani, albo walczyć o to, co słuszne. Pokorne milczenie nigdy nie było ich specjalnością...
W krwistej, zmysłowej i pełnej akcji kontynuacji bestsellerowego Domu Ziemi i Krwi Sarah J. Maas snuje porywającą opowieść o świecie bliskim eksplozji oraz o jego mieszkańcach, którzy zrobią wszystko, aby go ocalić.
Sarah J. Maas is the #1 bestselling author of the Throne of Glass, Court of Thorns and Roses, and Crescent City series. Her books have sold millions of copies and are published in thirty-eight languages. She lives in New York City with her family.
SARAH DAJ MI RZECZYWISTOŚĆ A NIE JAKIEŚ ALTERNATYWNE BONUSY I JESZCZE MYŚLISZ ZE JAK TAM WSTAWISZ EROTYCZNĄ SCENĘ TO CI WYBACZE TO CO ZROBIŁAŚ Z QUINLAR I Z CAŁYM TYM PIEPRZONYM MULTIWERSUM MAM MÓZG NA SCIANIE PRZEZ CIEBIE rzeczy nabrały tu kosmicznego wymiaru… hihi
dosłownie. 💀❤️
This entire review has been hidden because of spoilers.
Jak żyć 😭😭 Skończyłam czytać , ostatni rozdział powalił mnie na kolana , a teraz muszę czekać miesiące o ile nie lata na kolejne części Księżycowego Miasta ,😔
3.5 Nie wiem co jest, albo wyrosłam z książek SJM albo ta była wyjątkowo nudna. Nie umiałam się w ogóle wkręcić i strasznie długo szło mi czytanie. Poprzednie książki tej autorki pochłaniałam i pierwsza część bardzo mi się podobała a tu taki klops. Sama końcówka książki bardzo ciekawa i tylko to sprawia, że czekam na kolejną część.
trochę naciągane te trzy. im więcej lepszych książek czytam tym bardziej mnie łapie cringe przy czytaniu sjm. poza tym ja rozumiem, że to sjm i w ogóle ale oni jedyne co robią tutaj to myślą o seksie, mówią o seksie albo się ruchają po prostu XDD no momentami mnie łapało obrzydzenie aż XD przez większość książki byłam zażenowana, ale akcja sama w sobie jest ciekawa ( BRO TO ZAKOŃCZENIE JAPIERDOEKSH ), na dodatek zżyłam się z bohaterami, więc mimo wszystko będę kontynuować.
Dom ziemi i krwi bardziej mi się podobało, jednak to zakończenie totalnie mnie pochłonęło. Zakończenie sprawiło, że jednocześnie boję się i nie mogę się doczekać kolejnych części tej serii.
W krwistej, zmysłowej i pełnej akcji kontynuacji sesja nr 2, czyli ktoś potrzebuje zabrać Sarze klawiaturę.
Po raz kolejny, zwyczajnie nie chce mi się pisać spójnej, całościowej recenzji, więc po prostu zrobimy listę nienumerowaną. - SJM pisze swoje książki podobnie jak reżyserzy tworzą kolejne filmy pod logiem Marvela – wszystko musi być połączone, wszystko musi być swoją kontynuacją, brońcid bogowie by zaproponować coś kreatywnego; - Bryce jest osobą absolutnie okropną i niepatrzącą dalej niż czubek własnego nosa, choć cały czas stara się nas przekonać że jest odwrotnie – jasne, bohaterowie powinni popełniać błędy, ale nie w Księżycowym Mieście; w KM bohaterowie nie uczą się na swoich pomyłkach, oni już są idealni, po prostu czasem ludzie tego nie doceniają. Przykładowo akcja z Juniper byłaby świetną podstawą do zmiany, bo wina zdecydowanie leży po stronie protagonistki, ale nawet sześćset stron to za mało dla narracji, by wszystkie swoje wątki jakkolwiek powiązać; podobnie cały wątek odkrycia, że Danika miała partnera, to po prostu neon z napisem BRYCE TO OKROPNA PRZYJACIÓŁKA; - w zasadzie o czym jest ta fabuła – o obalaniu rządu? o problemach rodzinnych? o terraformowaniu kosmosu? o ostrym seksie bohaterów? pytam poważnie, bo nie mam pojęcia, do czego mamy zmierzać – Bryce średnio raz na sto stron znajduje sobie nowego przeciwnika, który jest Tym ZłymTM. Wiem, że nie zawsze trzeba móc przewidzieć co będzie dalej, ale tu jest to zwyczajnie absurdalne; - jakimś cudem Maas stworzyła najbardziej mizoginistyczne uniwersum, jakie mogła, jednocześnie wciskając w nie wszystkie swoje fantazje, by wyglądało tak, jakby wcale takowe nie było; - mówiąc o fantazjach: o stronie erotycznej powieści SJM było powiedziane już wiele, więc tylko przytoczę moje ,,ulubione" fragmenty:
Ustanowię dekret mianujący cię moim naczelnym jebaką, Hunt. – nieprawda, nie ma takiej pozycji na dworze. Poza tym czy ty przypadkiem nie masz żadnej władzy w tym państwie, bo Twój ojciec jest dupkiem i ma cię pod swoim butem?
Choć pieprzył ją regularnie w nocy i rano przed pracą, ciągle mu było mało i miał napady pożądania w środku dnia. Już dwa razy kochali się u niej w pracy. –kurwa, no, ideał mężczyzny. Dzika, niepochamowana maszyna, która myśli tylko kroczem. Autentycznie w tej części narracja zapewnia, że Bryce i Hunt są fated mates, a jednocześnie opisuje ich związek, jakby w grę wchodziły tylko fizyczne zbliżenia, żadnych uczuć. Co jest dziwne, bo SJM zawsze wprowadza wątek miłości ponad wszystko, tylko... nie tu.
Włożyłbym ci fakersa... – cięcie, to jest szczyt kreatywności. Nic lepszego nigdy już nie zostanie napisane.
- SJM postanowiła trochę pograć z czwartą ścianą, więc zarówno protagonistka, jak i Hunt referują do niego per samiec dupek alfa, i wiecie co, to nie jest śmieszne. Nie zasłużyłaś na ten żart, autorko, sorki; - w tym (multi)uniwersum istnieje coś takiego jak seksteleportacja. Kiedy Bryce i Hunt współżyją, to uwalnia się jakaś dziwna, magiczna energia, i się teleportują. W przypadkowe miejsca. To tyle. - nie wierzę, że na samiuteńkiej, ostatniej stronie dostałam Rhysand jumpscare. Nie wiem, czy się po tym pozbieram; - ten tom sponsoruje słowo ,,skrewić", bo pani Fabianowska naprawdę już nie miała siły do tego tekstu, więc raz używa wyrafinowanych słów a raz mówi o wsadzaniu fakersa. Mam nadzieję, że przynajmniej kupiła sobie coś ładnego za honorarium po złożeniu tekstu.
4,25⭐️/5 Jeszcze lepsza część niż poprzednia. Było dość sporo nudnych momentów, ale po połowie się wciągnęłam i bardziej mi się to podobało. Ten zwrot akcji pod koniec był świetny i się tego nie spodziewałam. Relacja Bryce i Hunta jest cudowna i uwielbiam ich razem. Były też SMUTne sceny tak jak w pozostałych częściach. Humor Hunta jest dziwny, ale w sumie to mi się podoba XD. Czasami było też wzruszająco, ale było mało takich momentów. Oczywiście czekam na kolejny tom
wow. kocham ta serie z całego serca. maas jak zawsze mnie nie zawiodła. tu cały czas coś się działo. po prostu uwielbiam <33 I TO ZAKOŃCZENIE O BOZE JAKI SZOK JA POTRZEBUJE KOLEJNEGO TOMU NA JUŻ O JACIE ALE JA ZA NIMI TĘSKNIŁAM PŁAKAŁAM JAK PRZECZYTAŁAM TAM ICH OPISY WYGLĄDU
⚔️Jak już mówiłam, nie czuje w tych książkach tego czegoś co w poprzednich tej autorki. Coś się w nich zmieniło albo w moim guście. Sama nie wiem.
⚔️Niestety starsznie irytuje mnie styl pisania autorki i tego jak tworzy dialogi. Po prostu uwielbia gloryfikować bohaterów, na każdym kroki wspominać jacy to noe są niesamowici i wyjątkowi. Wkurzające to jest, dobra spoko są silni i wyjątkowi ale ile można?!
⚔️I to ciagle napięcie seksualne między głównymi bohaterami ugh… Dobra lubię romanse w fantastyce, ale tutaj oni na każdym kroku, w środku bitwy myśleli tylko o tym czego by nie zrobili z tym drugimi. ZA DUŻO! (Ale romanse poboczne 👌🏻)
⚔️Ale dobra im dalej tym lepiej. Druga połowa tej książki to w końcu stara dobra Mass. Dużo emocji, napięcia i zagadek A to zakończenie? NO CO TO MA BYĆ?! Matko uwielbiam i nienawidzę jednocześnie tych jej zakończeń, które zmuszają do sięgnięcia po kolejny tom. No brak słów, autorka zrzuciła takie bomby i tak namieszała ze ja cię kręcę. Warto było sje męczyć dla tego zakończenie ( tak w skrócie): będziecie piszczeć ze szczęścia + niedowierzanie + szczeka na podłodze + totalna pustka w środku. Takie zakończenia to ja kocham, a ten croosover to może być cudo o ile autorka tego nie spaprze (🙏🏼
O ile pierwsza połowa nadal nie była nadal w żaden sposób dla mnie ekscytująca, tak drugą pochłonęłam jednego dnia!
Po tym, gdy ostatecznie dowiedzieliśmy się, co się stało z Renastami, akcja nabrała sporego napędu. Muszę także przyznać, że liczne plot twisty nieźle mnie zaskoczyły, nie licząc samej końcówki, którą miałam już zaspojlerowaną.
Wątek Ruhna i Day stał się w tym tomie z mojego punktu widzenia najciekawszy, bo niestety, ale w pewnym momencie sceny Bryce i Hunta zmieniły się w same sceny zbliżeń.
Podsumowując Dom Nieba i Oddechu jako całość uważam za nadal utrzymujący poziom, choć trochę gorszy od poprzedniego. Mimo to, za sam rewelacyjny koniec od razu lecę czytać ostatnią książkę z tej serii.
SUPER i love sarah i czekam już na kolejną część Bryce i Hunt słodziaki i zasługują u mnie na cały świat i jakby bro te plot twisty pod koniec 🤌🤌🤌 Ale i tak jestem przez zakończenie troche zniszczona🥲🥲
What in the multiverse- Pierwsza połowa książki strasznie się dłużyła (plus lekko mnie obrzydzała ilość scen seksu i podtekstów seksualnych), lekko się zanudziłam, ale końcówka wszystko wynagrodziła. Teraz nie mogę się doczekać kolejnej części :D
W większości męczyłam się nad tym jak nie wiadomo nad czym. I tylko zakończenie sprawia, że sięgnę po kolejne, kiedy wyjdą. Bo jestem ciekawa, czy Maas serio odwali maasverse xd