Uważam, że książkę przeznaczyłabym osobom lubiących i które z reguły czytający Wattpada. Historia Adele i jej znajomych była dosyć przewidywalna, jednak dalej polubiłam tą opowieść.
Szybko się ją czytało i można by rzec, że bardzo podobało mi się to, jak bohaterowie zostali wykreowani oraz zamysł na fabułę był dobry.
Główną bohaterką jest Adele - która przeprowadziła się z Anglii do Nowego Jorku; jej postać nie wkurzała mnie za bardzo, jest dobrą przyjaciółką.
Natomiast główny bohater Alan Braun - poniekąd czasami mnie wkurzał, ale zarazem uważałam go za kochanego chłopaka patrząc na to jak się nią opiekował.
Polecam każdej osobie, która lubi poczytać książkę z vibem Wattpada.
W lekturach, po które ostatnio sięgam, dominuje New i Young Adult. Do tej pory udało mi się przeczytać parę naprawdę świetnych książek, których akcja kręciła się wokół nastolatków. Po „Give me love” sięgnęłam z myślą, że odkryję kolejną perełkę. Cóż, myliłam się. Jasne, jest to wattpadowa książka, a utarło się, że taka „wizytówka” to nic dobrego, jednak kompletnie się z tym nie zgadzam. Wattpad jest platformą, gdzie publikować może każdy — mówi się, że swoje opowiadania wstawiają tam amatorzy, mimo to napotkałam tam na wiele genialnych publikacji. Niestety spotkałam też te gorsze, w większości łudząco podobne do „Give me love”. I to właśnie pierwszy zarzut, który mam do tej książki — swoją fabułą przypomina wiele innych pozycji, które pojawiły się w wersji papierowej, bądź w internecie. Dziewczyna przeprowadza się do innego miasta, poznaje nowych znajomych, a na horyzoncie pojawia się chłopak, który od razu wpada jej w oko. W schematach nie ma nic złego, jeśli tylko dobrze się je ogra. Tutaj niestety przez całą książkę nie działo się nic ciekawego. Nieustanne imprezy, uciekanie z lekcji, nadużywanie alkoholu przez małolaty — to w sumie cała akcja tej powieści. A zaczęło się naprawdę nieźle, pierwszy rozdział był obiecujący i myślałam, że i tym razem zostanę zaskoczona czymś, co wyrywa się ze schematu. Nie denerwowało mnie nawet to, że Nowy Jork był nazwą miejsca akcji, a tak naprawdę mogłaby się ona dziać gdziekolwiek indziej — najlepiej w Polsce, skoro bohaterowie świętowali Wigilię, jedli czerwony barszcz z uszkami i dzielili się opłatkiem. Tak, na początku byłam pozytywnie nastawiona do „Give me love”, niestety z każdym rozdziałem mój entuzjazm topniał w zastraszającym tempie. Doczytałam tę książkę chyba tylko dlatego, że wciąż czekałam na jakiś moment zwrotny, który powstrzymałby mnie przed przekreśleniem tej pozycji. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Chyba nawet nie jestem w stanie napisać, że ta książka miała potencjał, bo byłoby to z mojej strony kłamstwem. Autorka ma przyjemny styl, który sprawił, że nie odłożyłam tej powieści na półkę, lecz wszystko inne kuleje. Fabuła była jedną wielką imprezownią, a gdy pojawiało się coś ciekawego, zaraz ten wątek zastępowała kolejna libacja alkoholowa. Czytałam, że „Give me love” traktuje o przyjaźni i miłości, z czym w ogóle się nie zgadzam. Nie wiem, czy dobrzy przyjaciele powinni namawiać do upijania się do nieprzytomności i opuszczania lekcji tylko po to, by przyszykować dom do domówki. A w głębsze uczucia między głównymi bohaterami po prostu nie uwierzyłam.
W którejś recenzji napisałam, że chyba powoli wyrastam z młodzieżówek. Jednakże w ostatnim czasie przeczytałam kilka świetnych książek dla nastolatków. Czasem po prostu dana powieść nie wpada w nasz gust i tak jest w przypadku „Give me love”. Być może kogoś ta książka zachwyci, ale mnie niestety tylko rozczarowała.
„Give me love” to książka, która mogłaby być naprawdę fajną i lekką lekturą, przy której można miło spędzić czas. Historia jak każda inna. Nic odkrywczego, nic nowego, ale miała w sobie potencjał. Miała - bo niestety autorka totalnie olała najciekawsze i najlepiej zapowiadające się wątki.
Całość finalnie wyszła nijaka, zero emocji, zero jakichkolwiek wrażeń. Bohaterowie tylko chlali i imprezowali przeżywając mocno okrojone dramaty.
Jedyny plus był taki, że nie potrafiłam jej przed końcem odłożyć na dobre. Chyba po cichu liczyłam na jakieś wielkie WOW na samym końcu, którego się nie doczekałam. Ah i jeszcze brak wątków erotycznych. Spodziewałam się ich tutaj raczej wielu, a miło się zaskoczyłam, że bohaterowie nie spali ze sobą na każdym kroku.
4/5 Była to przyjemna książka. Było czuć wattpada, co troche mi przeszkadzało, ale nie było tak źle. Minusem jest to, że było strasznie mało głównego bohatera.
Jakie to jest złe Bohaterowie zachowują się jakby ledwo wkraczali w wiek nastoletni, a kończą liceum. Z drugiej strony ich życie przeplatane jest notorycznymi libacjami alkoholowymi i imprezami. Ich reakcją na wszystko jest wystawianie środkowego palca! W pewnym momencie uwypuklone jest, że młodsza siostra jednego z bohaterów na pewno ma za sobą liczne przygody z alkoholem mimo niepełnoletności. Główna bohaterka dobitnie podkreśla, że w ciągu kilku dni trzeźwości stęskniła się za smakiem wódki. Do Adele wszyscy zwracają się jakby była nie do końca rozumnym dzieckiem, szczególnie rozwala mnie określenie "mała", którego wszyscy wobec niej nadużywają. Zresztą co tu się dziwić gdy w ogóle nie łączy faktów, czasami wręcz nie myśli. Dla dziewczyny końcem świata jest rozmazany makijaż, a gdy ktoś postępuje nie po jej myśli, od razu oczekuje przeprosin. Gdy pokłóciła się z chłopakiem, zamiast załagodzić sytuację, jak gdyby nigdy nic przesiaduje z przyjacielem, którego zachowanie jest co najmniej zastanowiające. I te błędy... Wiem, że podczas korekty nie wszystko się wyłapie, ale "bród" w znaczeniu "brud" rozwalił mnie po całości. W ostatecznym rozrachunku tego nie da się czytać z przyjemnością, bo styl autorki jest męczący, niczym opowiadanie dziewczynki z podstawówki z wplecionymi przekleństwami, a gdy po raz enty widziałam wspominkę o Edzie Sheeranie, Domie z Papieru, alkoholu, myślałam, że odłożę tę książkę bezpowrotnie.
Adele przeprowadza się wraz z matką i ojczymem do Nowego Jorku, gdzie ona będzie chodzić do ostatniej klasy szkoły średniej. Doświadczenia z poprzedniej szkoły spowodowały że dziewczyna obawia się nowego środowiska. Jednak tu zaczyna z czystą kartą. Już pierwszego dnia poznaje Danielle, przyjaźnie nastawioną blondynkę oraz Jej kumpla Chrisa. Czy tylko kumpla? A może jednak coś więcej a ta dwójka nie da sobie tego przetłumaczyć? Poznaje też Alana z którym planuje zeswatać przyjaciół.
Co wyjdzie z tej znajomości? Czy Danielle i Chris będą ze sobą? Co z Alanem i Adele?
Książka typowo młodzieżowa i do takiego odbiorcy kierowana. Po stylu widać że była pisana pod Wattpad, który rządzi się swoimi prawami. Pomimo to czyta się ją bardzo dobrze. Mimo paru niedociągnięć oraz małych błędów historia wydaje się dość wciągająca. Chociaż akcja dzieje się podczas roku szkolnego nie uświadczy się tu dużej ilości akcji w szkole bardziej opisane są imprezy (a na nich duża ilość płynącego alkoholu i pojawiające się narkotyki) na których bazuje większość treści.
"Dlaczego musieliśmy przejść tak wiele, skoro miłość mieliśmy na wyciągnięcie ręki?"
Mam naprawdę mieszane uczucia co do tej książki. Styl pisania autorki nawet mi się podobał. Był lekki i przyjemny, ale niektóre opisy były moim zdaniem nie jasne. Także książkę przeczytałam w dosyć szybkim tempie. Sami bohaterzy są napisani zaskakująco dobrze. Jednak z główną bohaterką się nie polubiłam - irytowała mnie swoim niezdecydowaniem, niektórymi przemyśleniami i zachowaniem.
Akcji dużo w tej książce nie znajdziemy, przez co przyznaję, trochę mnie nudziła. Jednak sama w sobie fabuła była naprawdę w porządku. Niestety dużym minusem jest, zanikanie wielu wątków, co sprawiało, że niektóre sprawy nie były do końca jasne.
Wątek romantyczny tutaj mnie akurat zaskoczył. Nie był typowy, ale nadal był dla mnie trochę przewidywalny.
Podsumowując, nie jest to jakiś wybitny romans, ale także nie był okropny. Mając na uwadze to, że jest to debiut tej autorki, to nie jest wcale zła książka!
Z początku czytając tę książkę nie potrafiłam się od niej oderwać. Moje myśli były atakowane przemyśleniami na temat dalszego rozwoju akcji. Jednak po jakimś czasie książka zaczęła mnie trochę nudzić i irytowały mnie niektóre postacie (chociaż w jednym przypadku był to raczej zamierzony cel). Akcja rozgrywała się w odpowiednim tępie przez co nie było poczucia, ze relacja między dwojgiem bohaterów naradza się z niczego. Występowały niektóre sceny, które były niepotrzebne i niekoniecznie „komfortowe”. W książce zdecydowanie dominują imprezy i picie co nie przypada mi do gustu w tak dużych ilościach. Podczas czytania „imprezowych scen” miałam wrażenie, że większość ciekawej akcji dzieje się podczas nich. Była to często spotykana fabuła gdzie grzeczna dziewczyna poznaje nowe towarzystwo i zaczyna inny tryb życia.
Opowiadanie początkowo było na wattpadzie, więc na starcie można się domyślić w jakim stylu jest napisane. Słyszałam wiele negatywnych opinii na temat tej historii, jednak postanowiłam się sama przekonać.
Może i nie była to najlepsza książka jaką przeczytałam, ale na pewno była bardzo przyjemna. Po negatywnych komentarzach o tej książce nie miałam wygórowanych oczekiwań, dlatego mile się zdziwiłam kiedy okazało się że książką jest napisana przyjemnym i zrozumiałym językiem. Wciągnęła mnie już na początku i nie chciało mi się od niej oderwać. Akcja rozwijała się dość wolno między bohaterami więc nie było natłoku i przesycenia głównymi bohaterami. Momentami denerwowałam się na zachowania Adele lub Alana lecz dało się to wytrzymać.
Muszę przyznać że całkiem się polubiłam z bohaterami i były momenty w których można było się pośmiać.
Podsumowując były momenty w których autentycznie zaśmiałam się głośno lub byłam zauroczona zachowaniem bohaterów, ale przeszkadzało mi to że przez większość czasu bohaterowie po prostu pili alkohol. To jakby normalne w książce o takiej tematyce, ale czasami sama miałam tego dość. Były fragmenty gdzie po prostu co chwilę pili na zmianę piwa, wódkę i inne. Dosłownie cały czas. Nie podobał mi się też fakt, że przez połowę książki nie było wcale Alana. Średnio ogólnie wątek jego problemów był rozwinięty. Kreacja Colina też trochę nieudana, bo dosłownie w jednym rozdziale zmienił się z uroczego w nienormalnego chłopaka. Ogólnie mam wrażenie, że jak autorce nie pasował jakiś bohater do momentów to po prostu odstawiała go na bok i wracała jak byk potrzebny zamiast konsekwentnie prowadzić też wątki poboczne.
Początek dobry, a później niestety coś się posypało. Z chęcią sięgam po książki typu New Adult, często wśród nich możemy znaleźć nie jedną perełkę! Tu niestety przez 385 stron czytałam o ciągłych imprezach i lejącym się alkoholu.
Autorka ma Lekkie pióro i napisała dość oryginalną historię. Co mi się nie podobało? Przede wszystkim urywanie w połowie istotnych wątków. Wydaje mi się, że ich kontynuacja wniosłaby do całości dużo dobrego. Na plusik relacja pomiędzy przyjaciółki i Cięte riposty, dzięki którym nie raz się uśmiałam.
"Give me love" to debiut literacki, bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Dla mnie troszkę mało akcji książka tak bardziej na wyciszenie! Jeśli lubicie Lekkie młodzieżówki, to będzie ona idealna dla Was.
Jest to zdecydowanie jedna z najgorszych książek jakie przeczytałam… Zaczynając od tragicznej kreacji głównych bohaterów, po jeszcze bardziej tragiczną fabułę, a kończąc na tragicznym stylu pisania. Cała książka oparta jest na imprezach i alkoholu, a relacje między bohaterami strasznie płytkie. Oczywiście jest to też typowy wattpad, gdzie rodziców wiecznie nie ma w domu, a główna bohaterka jest najbardziej pokrzywdzona ze wszystkich, co oczywiście musi wybrzmieć w książce milion razy. Serdecznie nie polecam.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Książkę przeczytałam w jeden dzień co uważam za ogromny sukces. Historia Adele i Alana była niezmiernie ciekawa z początku. Mimo, że szybko przeczytałam książka nie podobała mi się w 100%. Nie miałam do niej dużych wymagań. Czy czułam, że to była jedna z typowych książek? Tak. Ponownie w książce zakończenie było o wiele lepsze niż dalsza część książki. Mimo wszystko dobrze mi się czytało i w dużym stopniu książka mnie rozluźniła. Swobodnie mi się ją czytało.
Książkę czytało mi się łatwo i przyjemnie, chociaż przebieg akcji był raczej bardzo przewidywalny, a nawet zwroty akcji nie były zaskakujące. Pierwotnie książka była publikowana na wattpadzie, co czytając, można wyczuć. Jest to typowa młodzieżówka. Według mnie okładka niezbyt współgra z treścią, ponieważ wywarła na mnie całkowicie inne emocje niż przeczytana treść. Miałam wrażenie, że wiele ciekawych wątków było urwanych i nie było do nich powrotu czy odwołania w dalszej części książki.
Jedna z gorszych książek jakie przeczytałam. Zaczynając od stylu pisania kończąc na fabule. Prawie każdy rozdział to imprezy i alcohol, wagary I bijatyki. Irytował mnie chyha każdy bohater. Wiekszość wypowiedzi bihaterów były bardzo żenujące. Przez pół ksiazki bihaterka była z typem, z ktorym nie powinna. I dopiero pod koniec jakims cudem związała się z bohaterem, który ma niebieskie oczy i doleczki w policzkach. Tylko tyle zrozumiałam z tej ksiazki.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Zachęciła mnie okładka i tytuł i miałam nadzieję, że będę przesiąknięta emocjami i tym co się dzieje między bohaterami, ale dosłownie nie czułam nic. Chciałam jak najszybciej skończyć tę książkę, żeby zacząć następną. Zawiodła mnie, ale mogłam się tego poniekąd spodziewać. Zbyt prosty styl pisania jak dla mnie też mnie nie urzekł niestety. Plus jedynie za ładną okładkę.
bardzo mi się nie podobała :((( styl autorki był lekki ale nie przemawiał do mnie w ogole, a bohaterowie od samego początku mnie irytowali swoimi myślami czy zachowaniem
"Give me love" nie było pozycją, która mnie porwała, ale za to miło spędziłam przy niej czas. Co prawda nie lubię tego stwierdzenia, ale tutaj nie wiem, jak inaczej ubrać w słowa moje myśli, a więc była to taka typowa pozycji z wattpada i nie ma w tym nic złego, ponieważ uważam, że i takie książki są nam potrzebne. Ja przykładowo kocham sięgać po tego typu historie, gdy mam ochotę po prostu odpocząć od otaczającego mnie świata przy czym, gdzie nie będę musiała się specjalnie skupiać. "Give me love" właśnie takie było, trochę mi przypomniało czasy mojej "młodości", gdy nocami chowałam się pod kołdrą i czytałam. Nie zwracałam za bardzo uwagi na jakieś błędy logiczne czy przenoszenie naszej rzeczywistości do Stanów Zjednoczonych (a mam wrażenie, że coś takiego miało miejsce, ale mało mnie to interesowało). "Give me love" było całkiem dobrym debiutem. Może nie było tutaj wielkich zwrotów akcji, ale była to historia z klimatem, która przynosiła na myśl właśnie takie stare książki, których akcja rozgrywała się w szkole w Stanach. Jeśli szukacie czegoś, przy czym moglibyście odpocząć, myślę, że idealnie się do tego nada.