Śledztwo o chińskich wpływach, które wprawi cię w osłupienie.
Wabią pieniędzmi, perspektywą ogromnego rynku zbytu i tanimi rozwiązaniami technologicznymi. Wykorzystują niezależność samorządów i uczelni, a także szkół wojskowych do nawiązywania niekontrolowanej przez nikogo współpracy i zdobywania technologicznego know-how. Przejmują fabryki, legendarne marki motoryzacyjne, media. Pozyskują informacje o naszym życiu z TikToka, telefonów, komputerów, a nawet odkurzaczy i oczyszczaczy powietrza. Korumpują władze na wszystkich szczeblach, a do wyciszania skandali zatrudniają najlepsze agencje PR. Zjednują sobie polityków, naukowców, celebrytów i miliony zwykłych ludzi. Chińczycy w Europie działają niepostrzeżenie, ale na masową skalę.
– uznana dziennikarka, która od lat bada chińskie wpływy w Europie – prowadzi pierwsze takie śledztwo dotyczące sposobu, w jaki Chiny przejmują naszą część świata, w tym Polskę. Ujawnia nieznane fakty, analizuje metody działań Państwa Środka, obnaża korupcję i demaskuje olbrzymią machinę dezinformacyjną.
Problemem tej książki jest jej jakość, bo temat istotny. Książka jest za długa, zbyt rozwlekła, powtarzająca się, stawiająca banalne ale sensacyjne tezy, ale nie ma myśli przewodniej, żadnego "narrative arc". Ma też niechlujny język - dziennikarski (w sensie artykułu do popołudniówki szybko pisanego i szybko zapominanego, a nie eseju do miesięcznika kulturalnego), a nie reporterski. Więc w sumie słaba. Ale trochę ciekawa. No i sprawiła, że sięgnąłem po inne na temat Chin.
Bardzo interesująca pozycja o tym w jak wielu aspektach gospodarczych, ekonomicznych czy naukowych Chiny mają swój wpływ, którego możemy na co dzień nie dostrzegać lecz jest potężny, co bardzo dobrze obrazuje ta książka. Jest to jeden z reportaży trochę cięższego kalibru, w papierze dawkowałam sobie książkę po jednym rozdziale, lecz wymaga ona na tyle dużego skupienia, że nie byłabym w stanie słuchać jej w audio. Śledząc uważnie nazwiska można zauważyć ich powtarzalność i mieć poczucie wszechobecności pewnych ludzi. Polecam każdemu kto lubi wiedzieć co się wokoło niego dzieje.
Nazywanie tej książki śledztwem to duża przesada -> żadnych nieznanych faktów ona nie ukazuje. Jest to raczej dosyć kompletny przegląd wiedzy z tego obszaru oraz zbiór rozmów z wieloma ekspertami.
Uzależniające inwestycje, pozyskiwanie danych o zwykłych obywatelach, dyplomacja maseczkowa czy szczepionkowa, korumpowanie uniwersytetów – to tylko niektóre z używanych w Europie Środkowej "technik wpływu" imperialistycznego Państwa Środka, któremu nie chodzi już o podbicie świata, ale o przejęcie nad nim pełnej kontroli. Dwanaście rozdziałów książki przybliża sposoby, dzięki którym Chiny niczym "przyczajony tygrys, ukryty smok" w sposób niewidoczny i przemyślany "wpraszają" się do Europy, z zamiarem uczynienia z niej swojej prywatnej strefy wpływów.
Zakres poruszanych tu tematów robi wrażenie – od technologii 5G i głośnej afery w zabezpieczeniach telefonów Huawei („backdoor”) poprzez influencerów z TikToka i social commerce po korupcyjne w swojej istocie działania, jakie Chiny przeprowadzają na europejskich uczelniach, w tym Uniwersytecie Karola w Pradze. Warto też przyjrzeć się ilościom chińskich sprzętów (telefony, rutery, kamery) które mamy w domu, a które bez ŻADNEJ KONTROLI zbierają pozornie nieistotne dane na nasz temat.
Publikacja może wydać się trochę niepokojąca i alarmistyczna ale polecam przeczytać, ponieważ ta książka nie zasługuje na to, by przejść koło niej obojętnie. Płyną z niej dość przerażające wnioski, których nie sposób dalej bagatelizować – Chiny powoli, systematycznie i w sposób bardzo przemyślany, coraz mocniej zaciskają obręcz wokół Europy..... Bądźmy bardziej świadomi. Zapędy imperialistycznych Chin można zahamować ale to wymaga stanowczości i odwagi....
3.5 gwiazdki. Dobry research, ale brakuje w tej książce jakiejś części, która by spajało całość. Numeratywne wyliczenie, co robią Chiny w EŚ to trochę za mało. Brakuje mi liczb w szerszym kontekście.
Poza tym zabrakło mi listy osób, które można łatwo zaklasyfikować jako chińskich agentów wpływu, ale rozumiem, że autorka bała się serii procesów ;)
Duży plus za perspektywy z różnych krajów, nie tylko Polski.
Solidna dziennikarska robota, jednakże nie jest to łatwa lektura. Z jednej strony wymaga od czytelnika pewnego poziomu wiedzy i obycia, a z drugiej powtarza i kilkukrotnie tłumaczy niektóre zagadnienia co w pewnym momencie staje się nużące. Mimo to dobrze i ciekawie opisuje mechanizmy chińskich wpływów w naszej części świata i dlatego książkę polecam.
Nie znałem tego tematu wcześniej, a bardzo ciekawie pokazane jak Chiny przejmują po cichu władzę na świecie. Początek ksiązki mocno zniechęcający i chaotyczny, jednak później tylko lepiej. Bardzo fajna pozycja dla kogoś kto nie ma pojęcia o praktykach Chin.
Ciekawe kulisy sprawy Huawei. Poza tym dobrze Chińczykom zrobi takie spojrzenie. Dużo faktów zestawione z niego apokaliptyczną wizją. Normalne jest, że jak się pożycza pieniądze to trzeba wiedzieć od kogo i że jak się nie ma jak oddać to wierzyciel zajmuje zastaw. USA prowadzi taką politykę od stu lat. Myślę, że warto korzystać z pieniędzy Chin jak dają, ale zawsze warto mieć się na baczności
Bardzo dużo treści, ciekawe historie i fajne spojrzenie na chińskie inwestycje i działanie, jednak bardzo chaotycznie napisana. Czasem ciężko się połapać.
„Chińczycy trzymają nas mocno. Pierwsze śledztwo o tym, jak Chiny kolonizują Europę, w tym Polskę.” Książka o tym długim tytule, pióra Sylwii Czubkowskiej, współczesnej dziennikarki, odleżała się u mnie nieco w czytelniczej kolejce, ale w końcu sobie o niej przypomniałem. Wybrałem wydanie audio z głosem Wojciecha Stagenalskiego. Od razu to zaznaczam, gdyż po wielu spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Książki w Rawie Mazowieckiej, do którego należę, przekonałem się, że nośnik ma znaczenie. I nie chodzi tu tylko o umiejętności lektora. Czasami wersja audio „lepiej wchodzi” niż druk, a czasami odwrotnie, i trudno z góry orzec, jak będzie w danym przypadku. „Chińczycy…” to dosyć obszerna pozycja, ale koniecznie trzeba po nią sięgnąć. To jedna z tych książek, które zmieniają sposób patrzenia na świat. W sumie – tak jest z każdą wiedzą, ale ta należy do typu, który zmienia bardzo wyraźnie. Niby większość informacji zawartych w „Chińczykach…” można samemu wyszukać w sieci, ale tylko niby. Kto ma na to czas? Poza tym te okruchy, często blokowane przez algorytmy sieci (taki eufemizm na cenzurę), trzeba powiązać w całość, poszukać związków, przyczyn i następstw, wzajemnych powiązań… No i przede wszystkim – żeby coś w sieci wyszukać, trzeba wiedzieć, czego się szuka, więc z definicji raczej nie znajdzie się czegoś, o czym się jeszcze nie wie. Dodajmy do tego, że powiedzonka typu „w sieci jest wszystko” czy „w sieci nic nie ginie”, to bzdury. Ginie, ginie… Najdłużej w niej żyją bzdury i głupota… Czubkowska wykonała tytaniczną pracę i stworzyła dzieło niesamowicie interesujące, obszerne, ważne i aktualne. Od czasu wysłuchania audiobooka „Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura” Kaia Strittmattera ukazującego nowe Chiny jako mieszankę "Roku 1984" Orwella i "Nowego wspaniałego świata" Aldousa „mam oko” na Chiny, ale „Chińczycy…” stanowią równie ceną pozycję w tej tematyce, i wnoszą do sprawy wiele nowego. Do momentu poznania „Chińczyków…” uważałem Rosję za zagrożenie bliższe, i dla Polski, i dla pokoju w ogóle, a Chiny za może ważniejsze, ale dalsze. Czubkowska udowadnia, że wcale tak nie jest. Jak mawiają karniści, oba kraje działają „wspólnie i w porozumieniu”. Na innych płaszczyznach, w inny sposób, lecz ich cele są zbieżne. I przychylam się do wniosku, że Chiny są groźniejsze dla Zachodu. Nie tylko w długiej perspektywie czasowej. Termin „Oś Pekin-Moskwa” nie bez kozery wywołuje skojarzenia z Osią z czasów II Wojny Światowej, a moim zdaniem największym zwycięstwem przeciwników Zachodu, czyli dyktatur Rosji, Chin i islamu, jest to, że wywołały trwałą i coraz bardziej postępującą erozję demokracji, która powoduje, iż z każdą dekadą zachodni model społeczny mniej się różni od społeczeństw niedemokratycznych, przez co staje się coraz mniej atrakcyjny dla państw i narodów, które jeszcze nie obrały swej drogi. A wystarczyłoby, bez żadnej wojny, tylko się samemu szanować i wymagać przestrzegania przez siebie swoich własnych zasad. Oczywiście, z tymi tezami można się nie zgadzać. Na pewno jednak dzieło Czubowskiej trzeba poznać. Nie bądźmy jak ci wyborcy, którzy głośno krzyczą, że udział w wyborach to obowiązek, a sami idą do wyborów bez żadnej rzetelnej wiedzy o polityce i ludziach, na których głosują, co najwyżej opierając się na „wiedzy” nabytej z przedwyborczej propagandy, i to na ogół tylko jednej ze stron. „Chińczycy…” to książka wielce interesująca, audiobooka świetnie mi się słuchało, ale… Mam wrażenie, że z tym zagrożeniem będzie jak z ekologią. Kupa deklaracji, pozornych, nieraz wręcz szkodliwych działań, a tak NAPRAWDĘ nikt się tym nie przejmie. Tak jak nie ma żadnej ekologicznej matki (czy ktokolwiek kto nie musi, używa pieluszek wielorazowych), tak i nikt konsekwentnie nie powstrzyma się od kupna chińskich wyrobów. W dodatku w ostatnich dekadach Zachód ma tendencję do implementowania od krajów, w których dzieje się źle, ale w których wypracowano pojedyncze oryginalne dobre rozwiązania, które się sprawdzają, nie te ostatnich, a właśnie tych złych, które sprawiają, że w tamtych krajach nie jest dobrze żyć. Polska zaś chyba bierze w tym trendzie prym. Jeśli już mówimy o wątku „Chiny, a sprawa polska” to polecam, zwłaszcza Ministrowi Edukacji i wszystkim polskim nauczycielom, zwrócenie w trakcie lektury szczególnej uwagi na chiński odpowiednik naszej matury – jaki jest jego poziom, jaka trudność i jakie daje możliwości tym, którzy go ukończą z dobrym wynikiem. Aż przypomina mi się hit mojej młodości „Mniej niż zero” – niestety w Polsce jeszcze bardziej aktualny niż kiedyś.
Kiedy słuchałem „Chińczyków…” naszła mnie smutna refleksja. Porównałem sobie drogę do nowoczesności Japonii i Korei Południowej z naszą. Sami pomyślcie... Warto zwrócić też uwagę na wątek o Tik-Toku i mechanizmach kontroli, cenzury i powszechnej inwigilacji, które w tym serwisie zaimplementowano. Zastanawiam się, czy używanie Tik-Toka w zbożnym celu, na przykład promocji czytelnictwa, chociaż równoważy to, że podobne działania zwiększają popularność samego Tik-Toka i nadawanie mu pozorów elementu wolnych mediów społecznościowych. Czy zgadniecie, co który komentarz w chińskim internecie jest sponsorowany przez państwo? Gdy poznacie odpowiedź… - To się w zachodniej głowie nie mieści! Pytanie, co który na Tik-Toku...
Wracając do książki jako takiej - warto przeczytać, żeby wiedzieć i podejmować decyzje świadomie. „Chińczycy…” to jedna z pozycji must read dla każdego, kto chce rozumieć, o co toczy się gra i jakie są reguły.
No i na deser cytat zderzający się z naszą rzeczywistością: „Technologia telekomunikacyjna to element bezpieczeństwa narodowego. Jeżeli naród nie ma swojego własnego sprzętu, to tak, jakby nie miał armii”.
Ciekawa i wciągająca książka, ale określenie "śledztwo", jest tutaj nieco przesadzone. Sporo wartościowych informacji zebranych w jednym miejscu. Bardzo interesujący temat, również na tyle, żeby sięgnąć po kolejne książki z tej tematyki.
Cieszy, że dużą część tej książki zajmuje tematyka działań Chin szczególnie w kontekście Europy Wschodniej. Dzięki temu "Chińczycy..." są ciekawym uzupełnieniem innych pozycji na temat lobbingu i działań Państwa Środka. Szkoda tylko, że choć część analiz i wskazywania połączeń jest interesująca, to prezentacja tematu bywa połowicznie udana, a miejscami po prostu kiepska. I wyglądająca raczej jako wstęp do niego, niż jego zgłębienie.
Jest chaotycznie, szczególnie na początku. Czubkowska często skacze po nazwiskach, wydarzeniach i państwach, próbując zaprezentować jakiś większy obraz. A jednocześnie nie ma tu żadnej ciekawej narracji spajającej całość. Nagromadzenie tematów i faktów to niestety nie wszystko, a dobrze byłoby nie męczyć się, czytając coś, co ma być śledztwem (swoją drogą - w stosunku do tej książki ciężko używać takiego pojęcia). Chyba że ma to być nieco bardziej tabloidowe śledztwo na zasadzie wykrywania wszędzie spisków i powiązań. Bo i to się niestety tu zdarza...
Autorka czerpie ze znacznie lepszych, ciekawiej napisanych tytułów, które przy okazji nie dezaktualizują się aż tak szybko. A tu, pomimo nieco ponad dwóch lat od premiery, spora część treści musiałaby zapewne zostać zmieniona lub przynajmniej uzupełniona - a tym samym opowiedziana nieco inaczej.
Spory zawód, bo czekałem, aby dorwać się do tej książki. Pewnie mógłbym dać tylko gwiazdki zamiast trzech, bo ciągle przypominam sobie o znużeniu podczas czytania. Ale w sumie czytałem już gorsze rzeczy (2,5/5).
Sensacyjne tezy zastępują otwartą polemikę, nawet nie siląc się na odsłonięcie dydaktyki podjętej (lub nie podjętej) przez autorkę. Wiele argumentów brzmi jak odgrzanie amerykańskiej imperialistycznej propagandy i lęków ekonomicznych, hegemonii kulturowej podszytych mało świadomym orientalizmem.
Lęk technologicznej prominencji Chin jest bardzo powierzchowny i powtarza płaskie talking-points rodem z CNN czy innego FOX News- reprodukuje pół-prawdy i wąskie przedstawienie rządu Chin czy nawet ich kultury jak od dekad robi to rząd Amerykański. Który wcaaale nie robi 10x gorszych rzeczy w gromadzeniu danych i aktywnym wpływaniu na politykę i kształty gospodarek na świecie, prawda?
Te kwestie, personalnie zepsuły mi oczekiwania na starcie, czyniąc z książki dość mozolną przeprawę. Forma bardziej eseistyczna, niczym rozwinięta kolumna w dzienniku. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o więcej przypisów czy bardziej szczegółowego tłumaczenia swoich tez, nawet jeśli cześć to odgrzewane lęki Amerykanów. Wtedy ta mniej ścisła i dydaktyczna forma mogłaby mieć lżejsze pióro.
Niestety spory zawód. Liczyłem na bardziej reporterską pozycje biorąc pod uwagę tak ciężki temat.
To dobra reporterska książka o chińskich wpływach w Europie. Dobrze się ją czyta i jest bogata w różnorodne przykłady, jednakże czasami popada w spekulacje i alarmistyczny ton. Wiele tez i zarzutów formułowanych jest w tonie zagrożenia nie dlatego, że te działania same w sobie są niepokojące, ale dlatego, że robią to Chiny. Takie same metody wpływu, od wielu, wielu lat, na znacznie większą skalę wykorzystują Amerykanie co nie jest pokazywane tutaj jako problem. Czy to co robi Facebook to mniejsza inwigilacja niż ta TikTokowa? Czy McDonalds, Netflix i dziesiątki innych rzeczy nie są formą wpływu gospodarczego, a stacjonowanie wojsk Amerykańskich wpływu militarnego? I choć oczywiście jest pewna różnica między autorytarnymi Chinami a demokratyczną Ameryką, to wiele grzechów Ameryki jest łatwo wybaczanych (wciąż nierozliczone niewolnictwo, strukturalny rasizm, tortury podejrzanych o terroryzm i wiele innych), a w ostatnich latach Ameryka też idzie w stronę faszyzmu i autorytaryzmu. Zatem o ile książka stanowi ciekawy wgląd w poszerzanie chińskich wpływów w Europie to pod tym względem prezentuje jednowymiarowy obraz.
Książka będąca zbiorem reportaży z różnych rejonów Europy Środkowo-Wschodniej, których wspólnym mianownikiem jest chińska obecność gospodarcza.
Jeżeli ktoś jest na bieżąco z tematyką międzynarodową, większość opisanych przykładów będzie już znał. Książka oferuje bardziej szczegółowe omówienie danego przykładu, wzbogacone przez komentarz ekspertów z danego kraju.
Z moje perspektywy ciekawy był rozdział mówiący o chińskich firmach z sektora bezpieczeństwa fizycznego (monitoring, urządzenia prześwietlające na lotniskach i przejściach granicznych) i ich dużym udziale w rynku europejskim.
Ciekawe terminy opisujące różne podejścia stosowane przez Państwo Środka: * dyplomacja chwilówkowa - oprocentowane pożyczki udzielane czasami pod zastaw aktywów a prezentowane jako inwestycje kapitału chińskiego, * dyplomacja pandowa - kiedy Chiny chcą ocieplić stosunki dyplomatyczne z danym państwem, wypożyczają pandę, * wilcza dyplomacja - agresywna narracja chińskich dyplomatów, często prowadzona w zachodnich mediach społecznościowych.
The first book of the year that I wanted to discuss with everyone. Everyone who crossed paths with me while I was reading it heard that they had to read it too. The book delves into how China attempts to take over European markets, how they control and organize them. Moreover, the author cleverly documented everything, avoiding any overinterpretation, and instead, she compiled the available facts into a cohesive whole. This entirety intrigues and fascinates me, while at the same time, I feel that the author won't be dragged to court for what she wrote. The book is excellent, and anyone even remotely interested in reality and what's happening in our country should read it.
Ciężko mi się odnieść do tego, jak obiektywne informacje są przedstawione w tej książce, głównie dlatego, że wielka polityka nie leży za bardzo w moich kręgach zainteresowania. Jednakże, duża część tej książki wprost przeraża, jak bardzo jesteśmy narażeni na chińskie wpływy, z drugiej strony trochę pociesza, jak czasem nieudolnie polityka Chin jest realizowana. Całość czyta się naprawdę świetnie i książka potrafi nakreślić zarys chińskiego wpływu nawet dla takiego laika, jak ja. Do tego wreszcie zrozumiałem, o co chodziło w aferze Huawei.
Spodziewałam się czegoś zupełnie innego po tej książce, szczególnie w kontekście polskim. Autorka niby tłumaczy, że trzeba analizować Chiny i ich działania jako całość, jednak nie przekonuje mnie to rozwiązanie. Sprawa polska mam wrażenie jest urwana i nieskończona w każdym rozdziale, wyjątek stanowi ten o studentach. Wiele do życzenia pozostawia język, niektóre zdania ciągną się na 4-5 linijek i już sama nie wiedziałam co czytam w pewnym momencie
Mam mieszane uczucia. Ciekawy temat, ale w moim odczuciu podany w zbyt obszernej formie. Czytając książkę moje myśli zaprzątało pytanie czy autorka rzeczywiście jest bezstronna? O ile oczywiście nie można zaprzeczyć wpływom Państwa Środka, o tyle ktoś na te wpływy przecież pozwala decydując się na takie czy inne rozwiązania polityczne, gospodarcze czy ekonomiczne.
Jak na sam koniec pisze autorka, nie chciała tą książką straszyć Chinami. Mnie nie tyle przestraszyła, co utwierdziła w decyzji o omijaniu jak najszerszym łukiem wszystkiego wytworzonego przez chińskie firmy.
Wiadomo że bez "made in China" żyć się nie da, ale jednak wyprodukowane w Chinach a wyprodukowane przez Chiny to nie to samo, choć to pierwsze też chciałbym ograniczyć.
Z dużej chmury ledwie kropi. Co prawda doniesienia o tym, jak bardzo sąsiednie Czechy lubią Chiny są zaskakujące i skutecznie budzą w czytelniku ostrożność. Ale trudno przestraszyć się o Polskę, gdy dowiadujemy się, że w naszym kraju Chiny angażują tak marginalne postaci lub tak niewielkie inwestycje. Jest to dysonans, który odbiera siłę całości.
Świetna, rzetelna i bardzo szczegółowa książka o chińskich wpływach w technologii i gospodarce. Momentami natłok informacji może męczyć, ale te detale są potrzebne, by naprawdę zrozumieć, jak głęboko Chiny przenikają nasz świat. Wymagająca, ale niezwykle ważna lektura – warto ją przeczytać, by lepiej rozumieć rzeczywistość, w której żyjemy.
Na prawdę niezłe. Daje podstawy tego, co jest grane między 'nami' a Chinami i jaki mają w tym interes. Wszystko, co musisz wiedzieć, by nie wyjść na głupka w towarzystwie. Bardzo dobry starter dla osób, które chcą zainteresować się tematem.
Kawał dobrego researchu i porządnej pracy dziennikarskiej - to na pewno. Kilka naprawdę ciekawych wątków (pandzia dyplomacja, kwestia uczelni, dobrze wyjaśniona afera Huawei), ale chyba all in all w środku za dużo tematów jak na jedną książkę.
Ostatecznie ciekawa pozycja opisująca nie tylko chińskie wpływy w Polsce, ale i w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Nie przypada do gustu styl w jakim jest napisana, także choćby niekonsekwentne pisanie Xinjiang/Sinciang.
Czyżby w Państwie Środka istniało nadal przeświadczenie, że reszta świata to barbarzyńcy? Sądząc z opisanych w tej książce mało wyrafinowanych metod, które stosują Chińczycy m.in. w Europie Środkowej, tak jest.
3.5 Za długa albo to przez ten misz-masz, niby czytam kolejny rozdział o czymś nowym, ale wydaje mi się jakbym przed chwilą o tym przeczytała w innym. Dużo się dowiedziałam, ale nie była to porywająca lektura.