Pełna biografia człowieka, którego dziś bardzo brakuje
Ktoś mi kiedyś powiedział, że jak Tischner wchodził do pokoju, to jakby się drzwi otwierały w człowieku. Drzwi się otwierały – i żyć się chciało. Każdy z nas nosi w sobie pragnienie, żeby przyszedł taki ktoś, kto mu powie: „Słuchaj, cała ta twoja szamotanina ma sens”. Każdy chce to usłyszeć – czy to będzie poeta, czy gość, który ma budę z warzywami, polityk, który już nie wie, za czym głosuje, czy zdesperowana matka niepełnosprawnego dziecka… Tischner. Biografia to nowa książka. Choć można też powiedzieć – zmieniona i znacznie poszerzona wersja książki Tischner opublikowanej w 2001 roku. Dodałem wiele wątków, bo przez ostatnich dwadzieścia lat zebrałem mnóstwo nowych informacji, dotarłem do kolejnych dokumentów, wysłuchałem nowych opowieści. Wojciech Bonowicz
Jest to nie tylko rzetelna relacja o życiu i kształtowaniu się wybitnego filozofa, ale przede wszystkim pasjonujący reportaż biograficzny, pełen zabawnych anegdot i mało znanych faktów. Dzięki nim możemy lepiej poznać człowieka, który – jak sam twierdził – starał się dawać innym przede wszystkim nadzieję. Właśnie jako „nauczyciel nadziei” Tischner jest odpowiednim bohaterem na nasze czasy.
Od nauczycielskich dzieci zawsze wymaga się więcej. Tak było też z Józiem, zwłaszcza że jego ojciec (także Józef) miał ciężką rękę, jak to się eufemistycznie mówi. Dwóch synów pary nauczycieli z Łopusznej pracowało później ze zwierzętami, trzeci wybrał posługę duchową. I pokochały go tysiące Polaków. Nie tylko wierzących. Ba - można mieć wrażenie, że ci, którzy do wiary podchodzą sceptycznie, a czasem nawet wrogo, widzieli w nim człowieka umożliwiającego porozumienie, spajającego podzielone społeczeństwo.
W tym roku minęło już dwadzieścia lat od śmierci Józefa Tischnera, księdza-filozofa, ucznia Romana Ingardena, dziekana Wydziału Filozoficznego Papieskiej Akademii Teologicznej, wykładowcy krakowskiej PWST, autora brawurowej „Historii filozofii po góralsku” czy ważnej do dzisiaj „Filozofii dramatu”. Podjąć się napisania biografii człowieka, który działał na tak wielu polach, żeby nie być oskarżonym z jednej strony o nadmierną hagiografię, z drugiej - o bezczeszczenie pamięci, mógł tylko jeden człowiek - Wojciech Bonowicz.