Planeta powitała go mgłą i śmiercią. Dalej jest tylko gorzej…
Vuko Drakkainen ląduje samotnie na odległej, zamieszkanej przez człekopodobną cywilizację planecie Midgaard. Musi odnaleźć i ewakuować wysłaną tu wcześniej ziemską ekipę badawczą, pod żadnym pozorem nie ingerując w rozwój młodej, nieznanej kultury. Trafia na zły czas. Trwa wojna bogów. Giną śmiertelnicy. Być może zmuszony będzie złamać drugą regułę misji.
Nafaszerowany magią, naszpikowany akcją. Nie spoczniesz, dopóki nie skończysz.
Debiutował w roku 1982 opowiadaniem Azyl dla starych pilotów, zamieszczonym w tygodniku "Odgłosy". W tym samym roku i w tym samym periodyku zamieścił utwór Twierdza Trzech Studni.
W 1990 razem z Rafałem A. Ziemkiewiczem, Andrzejem Łaskim, Krzysztofem Sokołowskim i Dariuszem Zientalakiem założył magazyn literacki "Fenix". Od roku 1993 aż do ostatniego numeru czasopisma w 2001 był jego redaktorem naczelnym. Obecnie jest dziennikarzem w "Gazecie Polskiej" oraz zajmuje się tłumaczeniem komiksów. Jego opowiadania publikowane były w "Nowej Fantastyce", "Feniksie", oraz wielu antologiach science fiction. W roku 2003 ukazał się zbiór jego opowiadań grozy Księga jesiennych demonów (Fabryka Słów), w 2005 pierwszy tom powieści Pan Lodowego Ogrodu (Fabryka Słów) (tom drugi w 2007 roku), a w 2006 powieść Popiół i kurz. Opowieść ze świata Pomiędzy (Fabryka Słów), która jest kontynuacją opowiadania Obol dla Lilith.
W „Człowieku z wysokiego zamku” Dicka jest scena w której jeden z nazistów rozważa co by było gdyby Niemcy wylądowali an Marsie i znaleźli tam Żydów. Bycie Niemcem jest, konstatuje nasz nazista, nieodłączne od spotykania Żydów, niemożliwych do wytępienia niezależnie od nakładu sił i środków. W podobnej sytuacji są, jak można sądzić po lekturze „Pana lodowego ogrodu” polscy konserwatywni liberałowie - nieważne jak daleko od domu, zawsze znajdą swoich komunistów. Tym razem do walki z czerwonymi staje Vuko Drakkainen człowiek który, jak można podejrzewać, jest wyidealizowanym literackim klonem autora książki, frustrująco podobnym do dziesiątek innych literackich klonów kręcących się po polskiej fantastyce pisanej przez czterdziestolatków. Facet był wszędzie i robił wszystko, był komandosem, kierowcą osiemnastokołowca, reporterem wojennym, astronautą i przemytnikiem. Z katalogu infantylnych marzeń nie był za życia chyba tylko piratem i ninją, ale spokojnie, staje się nimi w samej książce. Nasz komandos-ninja-pirat (ze sporą szczyptą wiedźmina na dokładkę) i oczywiście porządny konserwatywny liberał, trafia na obcą planetę i spotyka tam, surprise, surprise, złych komunistów. Wcześniej doświadcza jednak na średniowiecznym świecie upragnionej wolności – jego szczęście że jest też super wykopanym cyborgiem, bo inaczej raczej by tego doświadczenia nie przeżył.
Nie musiałbym zaczynać od polityki, gdyby nie fakt, że jest się nią nawalanym obuchem przez łeb na co trzeciej stronie książki. Co jeszcze gorsze, ideologiczny klucz służy autorowi do organizacji fabuły tak, że właściwie wiadomo już co będzie się działo w przyszłych tomach – bohaterowie raczej nie wykroczą poza konserwatywno liberalne dogmaty, a „ci źli” będą się zachowywać jak karykaturalni kapitaliści z radzieckiej propagandy, tyle że na odwrót. Jest to naprawdę smutne, ponieważ poza tym ta książka jest autentycznie ZA-RĄ-BI-STA, szczególnie w pierwszej części w której zmęczone wzorce fantasy ożywają nam przed oczyma, przedstawione z perspektywy „realistycznie” oceniającego swoje otoczenie człowieka XXI wieku. Dawno nie miałem, jak przy czytaniu tej książki, takiego poczucia obcowania z niewytłumaczalną tajemnicą. Gdybym przeczytał, po raz kolejny, „i wtedy bohater zobaczył upiora/zwierzoczłeka/orka” to wzruszyłbym ramionami, natomiast zderzenie naszego cyborga z upiorami powoduje, że naprawdę czujemy się nieswojo. Bohater zakłada że takie stwory nie mają prawa w jego świecie istnieć i w jakiś sposób to założenie udziela się również nam. Aha, no i walki są super. Bohater jest na tyle sympatyczny i swojski że miło czytać jak patroszy rozmaite paskudztwa.
Niemniej jednak, na litość boską, jest masa dobrej libertariańskiej fantastyki, jest nawet sporo dobrej socjalistycznej fantastyki (Mieville, Le Guin). Klucz tkwi chyba w tym żeby przedstawić własną ideologię w tym co jest w niej ogólnoludzkie, dobre i uniwersalne a nie wyprawiać się na wyimaginowanego Marsa, na którym jako komandos-ninja-pirat możemy skopać tyłki czerwonym, których na ziemi, poza wyobraźnią czterdziestoletnich Panów, wyraźnie brak.
Świetny start. Później robi się gorzej, ale ten mroczny i osobliwy start, to absolutnie 1 liga polskiej literatury fantastycznej. Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=dHqFZ...
The novel has an undoubtedly interesting premise. Research team on another planet with its own civilisation goes missing and one person is sent to investigate. Important directive: the locals cannot know that aliens (i.e. humans) are on their planet in order not to interfere with their natural development.
It quickly turns out that it is not so interesting after all. The locals are identical to humans, with some insignificant alterations such as a bit different eyes. Even flora and fauna is nearly a carbon copy of the Earth. The civilisation is at the stage of Middle Ages, just with magic. Basically, what could be a compelling sci-fi turns into the most lazy and unimaginative pseudo-medieval fantasy.
Then, there is the issue of narration. There are two POV characters, but three different narrations. How? For one of the characters, the narration switches between first person and third person. Why? Who the hell knows! Probably the author trying to be cool.
And wow, it's probably THE most sexist book I have read in my life. The sexism permeates everything: - Sexist society (this could be excused as the case of "sexist world, not sexist author", if it wasn't for the next points) - Zero well-written female characters (they were there only episodically as nagging wives, sex slaves, prostitute priestesses, etc.) - Somehow good 80% of the women that appeared in the story were randomly naked, because reasons - Sexist main characters (For example, one of them considers buying himself a pretty young woman while vising a slave market AND genuinely thinks it would be a noble thing to do. How so? Because he would only give her light work and rape her from time to time, and then give her freedom when he needs to return to Earth, while some other buyer might beat her and work her to death. Aha.) - Sexist language (For example, women were often referred to as "whores" or "hags" in the narration + the feminine is often referred to as inferior to the masculine).
Generally, the whole book felt like a boyish wet dream and made me shudder, cringe and roll my eyes again, and again, and again…
Note on translation: As far as I know, as of 2020 there doesn't exist any translation to English. The author claims that such a translation wouldn't do justice to his "masterpiece", in the same interview where he admits he doesn't like feminism (surprise!). If it ever gets translated into English, do yourself a favour and read something else.
Summary: it's an unoriginal sexist drivel.
Masters of the Polish SFF I received a 60-book collection of the best modern SFF books from the family. Because I don't read enough in Polish. True. "Pan Lodowego Ogrodu, volume 1" opens the collection. Taking into consideration how much I hated this book and that there're only 9 books written by women there, I can see it's going to be a rough ride.
Całkiem dobrze napisane, dobrze się czyta i świat stworzony przez Grzędowicza jest ciekawy. Ale... no właśnie, jest parę "ale".
Po pierwsze, niby jest to pierwszy tom cyklu, ale w przeciwieństwie do wielu innych "pierwszych tomów" które czytałem, ten zwyczajnie nie broni się jako samodzielna książka. Motywy obydwu postaci przewodnich zwyczajnie się nagle urywają, żaden z wątków nie zostaje zamknięty. Mały negatyw, ale po przeczytaniu całej książki po prostu nie mam wrażenia, że coś się wydarzyło - to brzmi dziwnie, wiem, ale w momencie gdy autor zakończyłby chociaż jeden z wątków, rozwiązał więcej niż jedną zagadkę (której rozwiązanie de facto tworzy tylko więcej pytań) dałoby się odczuć, że oto jakiś fragment historii jest zamknięty. A tak, otrzymujemy wycinek który owszem, wciąga i zachęca do dalszej lektury, ale jest jakiś... niepełnowartościowy w pewnym sensie.
Po drugie, końcówka książki, ostatni jej rozdział, jest bardzo pospieszony. Mógł być dużo dłuższy, wręcz powinien taki być. Jak na to, ile nowych rzeczy widzimy i ilu się dowiadujemy w tym rozdziale, trwa on przynajmniej o połowę za krótko.
Po trzecie - nie jestem całkiem pewien sensu rozdzielania narracji z pierwszo-osobowej na trzecio-osobową w rozdziałach Drakkainena. Rozdziela to w jakimś sensie postacie Vuko i jego cyfrala, ale nie dodaje wiele do stylu ani przekazu książki. Ot, jest, gadżet bez większej wagi.
I ostatecznie, co podchodzi trochę pod punkt pierwszy, nie podoba mi się że, póki co, motywy dwóch głównych postaci są w zasadzie 100% rozłączne. Na pewno jakoś zostaną połączone, ale gdyby nie kilka nawiązań do ogólnego świata w rozdziałach "ze wschodu", pozostałoby wrażenie, że czytam na raz dwie książki, których akcja nie dzieje się nawet we wspólnym uniwersum. Trochę to dziwne rozwiązanie, ale może docenię je po lekturze kolejnych tomów.
Ogólnie rzecz biorąc książka jest bardzo dobra, ale te kilka punktów sprawia, wydaje mi się, że nie jest tak dobra jak mogłaby być.
Cram all your childhood dreams onto one character. Add blatant political sermons. Stir and season with ridiculous sex metaphors. And... profit?... Two stars for accidental hilarity.
Szkoda, że nie można dawać połówek, bo dałbym 2.5. Można przeczytać w pociągu, jeśli nie ma się nic innego pod ręką. Byłoby 3, gdyby nie niekonsekwencje w budowaniu świata, dziwaczne przeskoki z narracji pierwszo- do trzecioosobowej i niestety trochę dziadyzm polskiej fantastyki, czyli totalny brak ważnych postaci żeńskich, a jak już kobiety się pojawiały, to naturalnie wiązało się to z hehe, segzem.
Одне із найкращих фентезі, яке я прочитав за останні роки. Хоча ні, тут важко сказати, що це чисте фентезі. Скоріше це фентезі із досить відчутними елементами фантастики. В першому томі наявні дві сюжетні лінії, перша, основна - про рятівника, якого відправили на планету, щоби він розібрався, що сталося із дослідницькою місією, яка деякий час вже там знаходилась. Це такий собі мікс Стругацьких, Сапковського та Босха, і цей мікс просто приречений на успіх. Монстри, певні надздібності у ГГ, скандинавські мотиви - прям всі складові того, що душа бажає. А от друга сюжетна лінія не така динамічна, менш цікава, але тим не менш варта уваги. Там мова йде про спадкоємця престолу, та про загрози його державі з боку релігійного культу. Я чекав, що наприкінці книги ці дві сюжетні лінії об'єднаються, але ніт, це напевно відбудеться в другому томі. Замовив вже другий том, чекаю із нетерпінням.
Книга довго лежала на моїй поличці і весь цей час я вважала, що це буде скарб, аж ось дійсно наважилась її прочитати. Як бачите оцінка каже, що це ніфіга не скарб Сюжет починався цікаво, і, загалом, якщо вичленити лише його, то можливо я б продовжила читати цикл далі, бо ідея виглядає перспективною, проте реалізація...well 🫠 Те, що кидається в очі на самому початку - перескоки між оповіддю від першої та третьої особи при лінійному сюжеті, чи була в цього прийому стилістична потреба? ні! чи було це сюжетно виправдано? абсолютно ні. Тут же можна зазначити про сухість та місцями коцурбатість прози, через яку книгу іноді просто нецікаво було читати. Один з головних героїв - Вуко - емоційно-індеферентний (принаймні я його емоційно зовсім не відчувала, хоча половину його розділів ми знаходились в його голові та думках), майстер на всі руки і на всі професії, такий собі ідеальний герой для пацанячих фантазій автора. Другий головний герой - син імператора - такий собі ідеальний головний герой для виплеску сексуальних фантазій автора. І, ох, як же сильно мені хотілось помити очі та штурбнути книгу з вікна, бо книжка просякнута невідрефлексованими авторськими сексуальними фантазіями, а також сексизмом і мізогінією. Чи зустрінемо ми тут хоч одну жіночу персонажку, яка буде представлена не через постіль чи секс, чи оголене тіло? Ха ха Ні! Тут у нас і Королева, яка влітає до Вуко, впадає на спину, роздвигає ноги і просить її трахнути. Тут у нас і вдвічі старша вчителька сина імператора, яка починає паралельно з деними заняттями ще й вчити кожної ночі його трахатись, щоб потім жодна інша жінка його сексом не охомутала. І вчителька ж йому потім подарує трьох сексуальних рабинь. Чи мало це сенс саме в такому вигляді і подробицях для сюжету, як це було описано на сторінках? Абсолютно ні. А роздуми Вуко про дівчину невільницю, яку він хотів було вже викупити та врятувати від жорстокої долі, щоб зробити своєю компаньйонкою та час від часу її ґвалтувати, а потім відпустити вільною, коли настане час покидати планету, - не викликали нічого окрім огиди. І таких моментів до непристойного багато. Читалось крінжово і неприємно. Сподіватись на те, що в наступних частинах стане краще я не хочу, тому продовжувати скоріш за все не буду. Хоча сюжет і цікавий, та при інших обставинах викликав би бажання іти одразу за другою частиною, але читати дроч старого польського діда не моя чашка чаю
Нова захоплива історія, з гнітючою та похмурою атмосферою, яка захопила мені з перших сторінок.
Дві сюжетні лінії які не перетинаються, ну у цій книзі то точно, а далі буде видно. Перша це коли на планету Мідґаард прилітає наш головний персонаж, землянин Вуко Драккайнен, модифікований та спеціально навчений для таких екстремальних місій, щоб знайти вчених з попередньої, зниклої експедиції яка досліджувала цю планету. Пригоди, екшн, криваві бої, низка химерних та незрозумілих подіі які тут відбуваються, хто до цього причетний і буде розбиратися гг. Ця сюжетна гілка більш динамічна.
Друга сюжетна лінія, про молодого принца, середнього сина великого імператора, про його навчання, про його життя, про те як він в одну мить втратив все, титул, родину, друзів, країну. Та став вигнанцем, який вимушений тікати та ховається, для помсти у майбутньому. Драматична історія дорослішання.
Автор вигадав чудовий світ, місцями дивний та химерний. Додавши трохи скандинавської атмосфери. Гарний розвиток сюжету. Добре прописані персонажі. Темне фентезі з елементами наукової фантастики. Дуже крутий та неочікуваний фінал, прям на останній сторінці, я трохи офігів з цього 😱 Раджу ознайомитися з цим циклом, а сам пішов читати другу частину. Нажаль в електронному вигляді, бо купити книгу неможливо, сподіваюсь що колись зроблять додрук.
Могло бути і "відмінно", якби не кілька речей. По-перше, надмірна сексуальна стурбованість автора в кількох сценах. Таке враження, що автор хотів наздогнати Сапковського. По-друге, лінія спадкоємця Тигрового Трону - надто перебільшена. Його готують до правління в стилі Бене Гесеріт. Але поза цим - оригінальне, темне фентезі, де є і саспенс, і гарно закручений сюжет, і доволі реалістично прописано поведінку " попаданця", навіть якщо він технологічно переважає над аборигенами. Тобто це така суміш Сапковського, Лема та Стругацьких. І завершення першого тому - потужний cliffhanger, який ще й дуже оригінальний. Але без спойлерів ;)
Doszłam do połowy (a to już 14 godzin audio), ale uznałam, że zostawiam to i idę czytać Karikę. „Pan Lodowego Ogrodu“ ma potencjał na ciekawą, nieźle napisaną powieść, ale po pewnym czasie robi się nudno i człowiek ma dość kobiet, które istnieją jedynie jako obiekt seksualny, głównie do kupienia jako niewolnice. To takie... Niesmaczne. Kolejna powieść od mężczyzny dla mężczyzny. I jasne, da się to lubić, może się podobać, ale ja już jestem zmęczona fantasy tego typu. Poza tym poza jednym bohaterem i jednym krukiem nie ma tutaj nikogo, kogo mogłabym lubić. A i sympatia względem nich jest minimalna. Miałam ochotę na Fantasy przez duże F, a dostałam coś, co mogłam sobie odpuścić, gdybym zajrzała najpierw tutaj i poczytała wasze opinie. Żałuję xD
Чудове темне фентезі зі сай-фай елементами. Так що, не тільки Сапковським єдиним, якщо обирати фентезі від польських авторів👌 Давненько я не читав настільки добре збалансованої книги, де б не бісили персонажі, сюжет був динамічним і діалоги не заганяли в нудьгу, ще й кінцівка, яка змушує одразу та без роздумів братись за продовження. Раджу!
"The Lord of the Ice Garden" is a Polish novel that combines elements of science fiction and fantasy. The main character, anthropologist Vuko Drakkainen, arrives on planet Midgaard to find 8 scientists from a research expedition who have ceased communication with Earth. Midgaard is inhabited by humanity at a medieval stage of development, and the planet is subject to the Lothar's Prohibition, which forbids interference with civilizations at a lower technological level.
Thanks to the latest technology - nanobots and neuromodifications implanted in his brain - Vuko gains superhuman abilities to help him with his mission. However, in a world full of magic, this advanced technology can prove unreliable. Theoretically, his task is supposed to be purely reconnaissance - without interfering in local affairs - but in practice, this proves impossible. Midgaard is a brutal and dangerous world, full of magic, monsters, and complex political relationships into which the protagonist becomes entangled.
It's truly unfortunate that this series hasn't been translated into English yet. With its unique blend of science fiction and fantasy, complex world-building, and masterful storytelling, I believe it would become a genuine bestseller in the English-speaking market. The way it combines advanced technology with a medieval fantasy setting, while exploring themes of cultural intervention and human nature, would likely appeal to fans of both science fiction and fantasy genres internationally.
Wiem, że wszyscy się jarają PLO i w ogóle, ale po pierwszym tomie, który stanowi głównie zarys świata ciężko mi ocenić czy to hit czy kit. Drakkainen na razie jawi mi się jako typowa Mary Sue, Filar wydaję się postacią o większym potencjale, ale na razie było kilka momentów WTF (SPOILER ALERT mini symulacje na wyspach, nauki przedmałżeńskie na 40 stron END SPOILER). Językowo denerwowała mnie na początku zmiana osoby w narracji, potem się przyzwyczaiłem.
Pomysł na świat podoba mi się, cały czas mam skojarzenia z Thorgalem.
Książkę oceniam pozytywnie chociaż spodziewałem się czegoś więcej. Bardzo podoba mi się sam pomysł na historię - poszukiwania zaginionej ekspedycji naukowej na obcej planecie oraz postać głównego bohatera, który jest cyniczny i śmiertelnie niebezpieczny, czyli taki jak tygrysy lubią najbardziej :) Z drugiej strony nie do końca pasuje mi styl Grzędowicza, mam wrażenie, że pewne wątki autor mógłby bardziej rozbudować, bo akcja rozwija się jak na mój gust trochę za szybko, przez co fabuła wydaje się być trochę "spłycona". W pewnym momencie książki pojawia się też drugi bohater, dziedzic tronu odległego cesarstwa, tyle, że nie wiadomo po co, ponieważ wydaje się nie mieć żadnego związku z głównym wątkiem książki (przynajmniej na razie). To co Grzędowiczowi na pewno się udało to bardzo mocne zakończenie, które wręcz zmusza do sięgnięcia po kolejne części.
Jestem pod wrażeniem jak bardzo nic tu nie ma sensu. Główny bohater dosłownie nie ma wad (przynajmniej tekst nie traktuje ich jako wady) i ✨wszystko✨ potrafi. Kobiet albo nie ma, albo są jedynie obiektami seksualnymi, co jest niezwykle męczące. Tępo akcji nie istnieje, po pierwszej osadzie fabuła gnie w gąszczu identycznych postaci wzorowanych na średniowiecznych wojach i wikingach, a sam świat przedstawiony jest naprawdę nudny. Najgorsza i tak jest scena z niewolnicami na targu, bo nie dość, że jest w duchu tej książki typowo seksistowska, to że nasz bohater, człowiek pochodzący mniej więcej z czasów współczesnych, jest praktycznie podekscytowany możliwością kupienia niewolnicy i jeszcze to sobie racjonalizuje. Tragedia - lepiej jeszcze raz Wiedźmina przeczytać.
Po czasie zmniejszam jednak do 2⭐ bo im dłużej myślę o tej książce, tym bardziej się przekonuję, że była wybitnie nie moja. Bardzo nad tym ubolewam bo jednak fantastyka to mój ulubiony gatunek 😕
Це було трохи дивно. Або не трохи. Власне, це було так, наче в моїй заскоченій зненацька голові одночасно проводили два кіносеанси.
Перший "фільм" - доволі стандартний попаданський екшен про бравого космодесантника на квазісередньовічний планеті, якому треба терміново розшукати заблукалих вчених посеред квазіскандинавської культури. "Є ризик, що на планеті діє магія", - попереджають нашого бравого Вуко Драккайнена. Тот не схильний вірити в усякі бздури, але... життя іноді змушує. Плюси "фільму": хороший світ, все жвавенько, бадьоренько, попаданство відіграно на ура, а ще приємно впізнавати алюзивні пацьорки, що в них автор грається. Мінуси фільму: сюжет - чисто тобі рпгха середньої руки з проміжними босами, селс-квестами і гострим бажанням сказати головному героєві "Та харош вже основну лінію проходити, пішли до оооотієї неписі, вона точно має прикольний квест!". А ще герой попри всю строкатість бекграунду прозорий, як слізка, тобто замість характеру він собі місію відростив - це трохи замотивовано сюжетом, але ще більше грає на "ігровий ефект". Хоча попаданські страждання "У мене лапка болить, хочу почистити зуби і капучинко" - це п'ять, тут пан автор подумав про те, про що зазвичай тільки читачі думають. Тобто, якщо ви читали "Книгу Судного дня" Конні Вілліс, і думали: хочу чогось такого, тільки про хлопчика, з бійками і сексом - з цим для Ґжендовича.
Другий "фільм" - доволі стандартний роман виховання юного принца в квазіорієнтальних декораціях. Щастя було таке можливе, але гримнуло щось нехороше і принесло із собою ризик подорожі на Захід в самісіньке серце пітьми. Оце от правда був навіть не спойлер, а анонс другого тому. Всі три розділи про принца Тенджарука - це розгорнута експозиція подій в іншому кінці світу, що внєзапно, як післяфорумні шмарклі, влазить поміж розділів Вуко і додає оповідній динаміці неповторного перекособоченого шарму штибу "У вас тут роки минають, а у нас - пів дні". Плюси оцього фільму: хороший світ, цікава культура, ще прикольніші алюзивні пацьорки, загалом симпатичніші персонажі. Мінуси: не завжди виправдана сюжетом повііііільність та неочевидність потреби як не самій сюжетній лінії, так у деяких її бантичках (наприклад, тих кількадесяти сторінок, де юного принца вчать мистецтву фізичної любові, щоби що? може, за два томи це проясниться, а, може й ні - просто бантичок був).
Вопшем, якби це було дві комп'ютерні гри - возлюбила би я цю книжку нестямно. Але це була книжка. Одна. І це було дивно.
Люди на Землі дійшли такого рівня технологій, що можуть легко подорожувати космосом. У такий спосіб вони натрапили на планету, де також є розумне життя, де народ, який там живе - подібний до людей. Хоча мають дрібні зовнішні відмінності. Та найцікавіше, що вони живуть у періоді, який схожий на скандинавське середньовіччя. Звісно, що люди відправили експедицію, щоб дослідити цю планету. Техніка там божеволіє та ламається, тому невідомо, що сталося із вченими з якими втратився зв’язок. Але коли ж такі банальні речі зупиняли людину, хоча все й говорить зупитися. ⠀ Ґжендович розповідає історію двома паралельними сюжетними лініями, які в якійсь із наступних книжок (які складають цикл «Господар крижаного саду») точно зійдуться у відповідній точці. ⠀ У першій маємо Вуко Драккайнена, який тренований виживати без допоміжної техніки, уміє здобувати їжу в дикій природі, вміло справляється зі зброєю та взагалі повинен розумітися в середньовічному побуті. Він одна єдина людина, мета якої знайти заблукалих вчених та врятувати їх. Він був попереджений, що на цій планеті ймовірно є «магія», у яку, звісно, Вуко не вірить. Уже із самого початку розумієш, що магію він зустріне обов’язково. Тут є частини території покриті загадковим «білим туманом», який має здатність розповсюджуватися на більшу територію. Він небезпечний тим, що з нього вилазять мертвяки, вбиваючи чи затягуючи живих у туман, перетворюючи на собі подібних. Тому Вуко потрібно не тільки бути схожим на місцевих та просуватися в пошуках друзів, але й розбиратися із цією дивною магією. ⠀ Друга сюжетна лінія розповідає про місцевого принца Тенджарука, який виховується в цьому світі із власними традиціями для того, щоб стати в майбутньому королем. Ця сюжетна лінія не була такою цікавою, бо ці частини є в рази повільніші, аніж основна сюжетна лінія, що призводило до певного дисонансу самої розповіді. Та все ж тут є на що звернути, особливо на культурну складову цього суспільства. Бо спосіб яким принци навчаються керувати своїм майбутнім народом справді вражає. ⠀ Незвичне фентезі трішки перемішане із нф.
“Tylko że tutaj, w tym świecie, słowo 'niemożliwe' należy zapakować do pudełka i odłożyć gdzieś, gdzie nie będzie przeszkadzało.” [1]
Vuko Drakkainen - proszę zapamiętać, oto bowiem jest postać godna panteonu sław literatury fantastycznej. I to nie tylko polskiej. Gwiazda, można by rzec, światowego formatu. Co najmniej. A kim jest ów zachwalany przeze mnie bohater? Ziemskim najemnikiem żyjącym w bliżej nie określonej przyszłości. Człowiekiem uzależnionym od adrenaliny, na czas misji przedstawionej w książce pana Grzędowicza ulepszony za pomocą Cyfrala - likwidującego strach, wspomogającego siłę, szybkość i sprawność umysłową czipa wszczepionego w mózg. Ale nawet Cyfral i doskonałe przygotowanie mogą nie wystarczyć. Ponieważ ta misja będzie wyjątkowa. Vuko zostaje wysłany na jedyną, oprócz Ziemi, znaną ludzkości planetę zamieszkałą przez inteligentne, zadziwiająco podobne do ludzi, istoty. Znajduje się na niej siedmioro naukowców badających ów tajemniczy świat. Misja jest prosta: znaleźć, ewakuować. W razie konieczności posprzątać, zlikwidować. W żadnym wypadku nie ingerować w życie mieszkańców planety. W czasie odprawy Vuko dowiaduje się, że Midgaard może różnić się od Ziemi. Może tam występować coś, co ludzie zwą magią.
Historię Drakkainena pan Grzędowicz przedstawia nam na dwa różne sposoby. Mamy narrację pierwszo i trzecioosobową. Urozmaica to opowieść. Sądzę, że jeśli całość napisana była by jako myśli Vuka, w końcu czytelnik zmęczyłby się skądinąd fantastyczną narracją. Naprawdę świetnie napisane fragmenty z perspektywy głównego bohatera. I do tego umiejętnie dawkowane. Dlatego nieco gorzej, w mojej opinii, wygląda druga część opowieści. W niej swoje życie opisuje nam Terkej Tendżaruk, czyli Filar syn Oszczepnika, Kirenen, syn cesarza imperium Amitraju, następca tronu. Jego opowieść jest naprawdę bardzo dobra, ale po prostu Vuko rządzi i to do niego należy książka. Takie jest moje zdanie. Dodam, że w czwartym tomie jeden z rozdziałów opowiedziany z perspektywy Filara jest zupełnie niepotrzebny, ale za to w pierwszej części rozdział zatytułowany “Odwrócony Żuraw” jest prawdziwą perełką. Idealnie rozpoczyna opowieść Terkeja, opisuje jego dzieciństwo, przygotowania do roli cesarza. Jako osobne opowiadanie rozdział ten mógłby śmiało kandydować do jednego z najlepszych jakie czytałem.
Pan Grzędowicz, aż do momentu nieuniknionego spotkania dwóch głównych bohaterów serwuje nam naprzemiennie opowieść z Wybrzeża Żagli, gdzie Vuko próbuje wypełnić swoją misję i z odległego Amitraju, gdzie Filar musi zmierzyć się z przeciwnościami na jakie nie mógł przygotować go żaden z nauczycieli.
Czyli główni bohaterowie - wyśmienici. Vuko jest fino-polako-chorwatem, co i rusz wtracającym fińskie czy chorwackie słowa (głównie przekleństwa) do swoich barwnych wypowiedzi. Filar w ciągu książki jest następcą tronu, snycerzem, wojownikiem, tropicielem, niewolnikiem. W trakcie lektury razem z nim przeżywamy zmieniające jego życie i światopogląd przemiany. Świat stworzony przez autora także jest najwyższej próby. Rozległy, dobrze opisany. Pełny. Przedstawiony tak, że czytelnik nie potrzebuje mapy. Dokładnie aczkolwiek bez zbędnych, zanudzających opisów. Uzupełniany wzmiankami o krajach, w których nie toczy się akcja powieści. Dalej mamy postaci drugoplanowe. Dumnych, żywiołowych mieszkańców Wybrzeża Żagli. Honorowych Kirenenów. Także mutantów zamieszkających Midgaard, bo i tacy występują w powieści. Grunaldi Ostatnie Słowo, Sylfana Mówiąca Płomieniem, Warfnir Biegnący Ze Zbocza, Benkej Habzagał, Brus syn Piołunnika, N’Dele Aligende - te imiona także zapamiętajcie. Każdy z nich wniesie nową jakość do powieści. Każdy jest inny, unikalny, interesujący. A to tylko przykłady. Dobrych, mocnych postaci jest w powieści wiele więcej. Co ciekawe ludzie z Wybrzeża Żagli na myśl przywodzą skrzyżowanie wikingów i krasnoludów. Urodzeni zeglaże urządzający łupieżcze rajdy. Lubiący dobrze zjeść i wypić, nieustraszeni, krzepcy, brodaci. I wreszcie antagoniści. Przeciwnicy, z którymi naszym bohaterom przyjdzie stoczyć bój na śmierć i życie. Mistrz Aaken i Nahel Ifrija. Władca Węży i Prorokini kultu Podziemnej Matki. Obydwoje na swój sposób dążący do panowania na światem, ustanowienia nowego porządku.
Z pozoru książka mogłaby się wydawać bardzo prosta. Oto Vuko wykonuje misje, napotyka na liczne trudności, ale uparcie prze naprzód. Filar mierzy się z przeciwnościami losu, obiera cel i wbrew wszystkiemu dąży do niego. Proste jak konstrukcja cepa. A jednak w tej prostocie jest miejsce dla wielu zaskakujących rozwiązań, którymi autor hojnie nas obdarza. Mamy na przykład idealnie opisane sceny walk odbywających się w zwolnionym tempie. Krok po kroku, sekunda po sekundzie. Albo drakkar w całości zbudowany z lodu, płynący przez morza na czymś w rodzaju autopilota, wyposażony we włączniki światła i niespotykaną na Midgaardzie w pełni funkcjonalną toaletę. Odnoszę wrażenie, że autor doskonale się bawił podczas pisania powieści. Przy tym wszystko jest bardzo dobrze przemyślane, stanowi zwartą całość. Nie można zapomnieć oczywiście o ciekawym sposobie pokazania magii. W książce czarodzieje zwą się “Czyniącymi” lub “Pieśniarzami”, a czary to “Pieśni Bogów”. Każdy z Pieśniarzy "czyni" w inny sposób, przyjemność stanowi dowiadywanie się z tomu na tom coraz więcej o mechanizmie rządzącym czarami. Całość jest mieszanką fantasy i science-fiction, bardzo dobrze zmiksowanych ze sobą. Co jeszcze? Tyle tego jest…
Żeby nie psuć przyjemności z odkrywania świata stworzonego przez pana Grzędowicza wspomnę tylko o Martwym Śniegu, który przy zaburzeniu równowagi może dosłownie zresetować świat (dlatego ten tkwi cały czas w odpowiedniku naszego średniowiecza, a wszystko musi być zgodne z Pieśnią Ludzi, każda większa zmiana, skok rozwojowy może sprowadzić Martwy Śnieg). I oczywiście o tajemniczym Lodowym Ogrodzie. Zdradzę, że w pierwszym tomie jest on wspomniany tylko raz. Długo musimy czekać, żeby dowiedzieć się czegoś więcej, ale warto. I przez długi czas pozostaje pytanie: Kogo autor miał na myśli w tytule swojego dzieła?
Moja rada - jeśli zdecydujecie się na lekturę “Pana Lodowego Ogrodu” od razu zaopatrzcie się we wszystkie części. Ta lektura wciąga naprawdę mocno. Na dodatek, każdy tom kończy się tak, że od razu chce się sięgnąć po kontunuację. Nawet ostatnia część. Zakończenie jest zaskakujące, ale po części przewidywalne. Jest dobre, bardzo dobre.
“Pan Lodowego Ogrodu” na pewno jest lekturą wyjątkową, dobrze napisaną, trzymającą w napięciu, barwną, zaskakującą, przyprawioną sporą dawką humoru (nie za dużą, wszystko jest napisane z wyczuciem) i odniesień do naszego świata.
Minusy? - Różnorodne traktowanie niektórych wątków, wydarzeń, postaci. Jedne są eksploatowane aż do granic możliwości, podczas gdy inne opisane są bardzo pobieżnie. Czasem jest tak, że z kilku zdań dowiadujemy się o jakimś ważnym, z perspektywy fabuły, wydarzeniu, albo postać, która wzbudziła nasze zainteresowanie szybko odstawiana jest na dalszy plan. - Bogowie, Istoty Wyższe na Midgaardzie. Zamysł bardzo dobry, ale jakby niedopracowny. Jakby reguły nimi rządzące (a co za tym idzie rządzące całym światem) nie zostały do końca ustalone. - I ten nieszczęsny rozdział w czwartym tomie, który jest niepotrzebny, nic nie wnosi. Ale to tylko moja opinia.
Mimo wszystko jedna z najlepszych serii fantasy.
Acha… Jeszcze kilka słów do wydawnictwa, czyli Fabryki Słów. Miałem przyjemność czytać książki w różnych wydaniach, ilustrowanych przez trójkę grafików. Oprawa graficzna w poszczególnych wydaniach bardzo różni się od siebie, ale każda ma w sobie “to coś” wpasowujące się klimat powieści. Poza tym ponad osiemset stron w trzecim tomie, i po pięciu czytelnikach książka nadal w stanie bardzo dobrym. Dobrze zrobione. Te kilka literówek w każdej z części (nikt nie jest doskonały) po prostu pomijamy i cieszymy się lekturą.
9/10
“...bez względu, w jakich czasach przychodzi ludziom żyć, zawsze są pewni, że są one wyjątkowo straszne i że świat zmierza do katastrofy.” [2]
“Większość epokowych zmian to znane rzeczy połączone w nowy system. Zazwyczaj po to by zmuszać.” [3]
“Chcą ich zmieniać tak, żeby wszyscy byli jednakowi. Tylko, że nie można wydłużyć niskiego ani dodać rozumu głupiemu. Można jedynie obciąć tego, co wyrósł, ogłupić tego, co myśli, i zrujnować bogatego.” [4]
“Ziemia nie jest święta. To tylko błoto pod naszymi stopami. Nie będę kłaniał się błotu.” [5]
“Kiedy byle idiota może wziąć broń zdolną powalić każdego, wkrótce światem zaczynają rządzić głupcy.”[6]
“Kiedy wydarza się cud, głupiec podchodzi i gapi się z otwartą gębą. Rozsądny człowiek bierze nogi za pas, bo z takich rzeczy nigdy nie wynika nic dobrego.” [7]
“Kiedy głupi spotyka mądrego, zawsze ma z tego pożytek. Ludzie mogą pomyśleć, że ma trochę rozumu, skoro z mądrym siedzi.” [8]
“Zapamiętaj, mój przyjacielu, bo jeżeli kiedyś zobaczysz prawdziwego Boga, rozpoznasz go od razu. To ten, co daje życie, co stwarza świat i do którego wszyscy dążymy. Jest dużo większy niż twoja bogini i większy nawet niż świat. Jego wielkość nie zależy od takich głupstw, jak to, co kto jadł, jak się ubrał, z kim ożenił albo z kim spał. I nie potrzebuje od nikogo ofiar z krwi ani nie trzeba błaznów w czerwonych płaszczach i maskach, żeby go zrozumieć.” [9]
malynosorozec.blogspot.com …………………………………………………..
[1] Jarosław Grzędowicz, “Pan Lodowego Ogrodu” tom 4., wyd. Fabryka Słów, 2012, s. 41 [2] tamże, s. 398 [3] Jarosław Grzędowicz, “Pan Lodowego Ogrodu” tom 3., wyd. Fabryka Słów, 2009, s. 275 [4] Jarosław Grzędowicz, “Pan Lodowego Ogrodu” tom 2., wyd. Fabryka Słów, 2012 (wydanie III), s. 470 [5] tamże, s. 470 [6] tamże, s. 521 [7] Jarosław Grzędowicz, “Pan Lodowego Ogrodu” tom 1., wyd. Fabryka Słów, 2011 (wydanie III), s. 161 [8] tamże, s.372 [9] tamże, s. 476