Тя и той. Тийнейджъри от времето преди фейсбук и инстаграм, когато любовните писма се пишеха с химикалка, снимките се проявяваха от филм, а за да се обадиш по телефона се чакаше на опашка пред кабината – свят, лишен от привидната необходимост всичко да се случва на секундата.
Безумно влюбени един в друг и отбягващи на всяка цена думите „обичам те“, двамата опознават взаимно емоциите си и собствената си телесност, не се страхуват да експериментират, жадни да опитат от всичко.
Той и тя. Години по-късно двама души, около четиресетгодишни, се срещат случайно и разбират, че в тях тлее искрица от младежката страст. Някъде в рамките на ежедневността, между приготвянето на вечеря за децата и плащането на поредните вноски по кредита, те започват да се срещат и да си припомнят страстта, която ги е тласкала един към друг и едновременно с това не им е позволявала да бъдат заедно. Героите се връщат към преломните моменти, за да си зададат въпроса „какво можеше да бъде, ако… ?“.
Wytrzymałam 50 stron. Najgorzej napisany seks, jaki czytałam (a nic więcej tu nie ma, nudy). Coś, co chce być oryginalne i głębokie, a jest afektowane i niestety puste. Aż mi mdło było chwilami. Nie polecam.
"Frajda" Marty Dzido to dla mnie świetny przykład tego, jak kolejność czytania książek danej autorki czy danego autora może wpłynąć na naszą przyjemność z ich czytania. Bo tak sobie myślałam, czytając tę dwutorową opowieść o dwójce młodych, niedoświadczonych, nieukształtowanych jeszcze ludzi, którzy przez wiele lat się bardziej lub mniej celowo mijają ze swoim uczuciem - tak sobie myślałam, że gdybym nie czytała wcześniej najnowszego zbioru autorki, czyli "Sezonu na truskawki", to chyba częściej przewracałabym oczami na te wszystkie ckliwe, trochę górnolotne i zbyt egzaltowane opisy scen erotycznych, uczuć towarzyszących bohaterom przy kolejnych spotkaniach; chyba częściej denerwowałabym się na to, jak często nie potrafią ze sobą rozmawiać, jak często sami nie umieją zrozumieć siebie i swoich potrzeb, emocji, często je błędnie klasyfikując, oceniając na podstawie wyidealizowanych obrazów. A tak, po tym jak "Sezon na truskawki" rozpalił we mnie pewną czułostkowość wobec prozy Marty Dzido i jej bohaterów, poznawałam historię tej dwójki ze zrozumieniem, rozczuleniem i wyrozumiałością.
"Frajda" przypomniała mi znowu, jak to jest patrzeć na świat bezkrytycznie, intensywnie go przeżywając, ważąc z jednej strony drobne słowa i małe gesty, nadając im siły i żywotności, a z drugiej nie zauważając braków lub pomyłek, które w młodości łatwiej się sobie wybacza. Dużo zachłanności jest w tej relacji, namiętności, pragnienia, emocjonalności. Szczególności po trosze, bo takie relacje budowane na wspomnieniach i incydentalności najczęściej zaczynają w naszych głowach trochę żyć własnym życiem, a gdy znowu się otwierają to wyobrażenia, oczekiwania i podkolorowane sentymentem wspomnienia zniekształcają rzeczywistość i nadają tempa naszej jej interpretacji, co staje się nie bez znaczenia i dla samej relacji.
Podoba mi się to, jakie problemy rozdaje swoim bohaterom Marta Dzido i podoba mi się, jak opisuje emocjonalność korelującą z niedojrzałością, niewinność zgrabnie współgrającaą z pożądaniem. Niby nic wielkiego (oceniłam "Frajdę" 3/5), ale dobrze się bawiłam i przy tym rozczuliłam. Tym bardziej cieszę się na zapowiadane wznowienia książek autorki w @wydawnictworelacja.
"Možda sam želeo drugu ženu za ozbiljan život. Onu koja ne bi tražila toliko prostora. Toliko slobode. Ženu za koju bi bio siguran da je samo moja, da je neće odneti rečna struja, da se neće prepustiti talasima. Nisam hteo da neprestano jurim i drhtim. ...Možda je trebalo da te volim. A možda sam bio premlad za to, previše pohlepan, nespreman. Stajao sam mirno na obali i gledao kako mi otplovljavaš. Besan što si takva kakva si, a ne drugačija, što ne mogu da te savladam, što sam u dubini duše želeo da budeš samo moja, isključivo moja."
Ovo kao da je moja srednjoškolska drugarica pisala i posvetila liku kojim je bila opsednuta. Baš mi je precenjeno, naivno, kao da je ispljunuto i stilski takvo da uopšte ne daje čitaocu vremena da razvije bilo kakve emocije prema likovima ili njihovoj "ljubavnoj" priči. Ne znam gde sam videla da upoređuju ovo sa Sali Runi pa sam zato i poželela da pročitam, ali reći ću samo Hahaha you wish.
Czuję jakby Marta Dzido po raz kolejny, po Sezonie na truskawki, sięgnęła w moją duszę, poruszyła wrażliwością i pokazała światu moje pragnienia i uczucia.
Uvrnuta ljubavna knjiga koja se trudi da ne govori o ljubavi, knjiga koja nam priča šta bi bilo kad bi bilo, knjiga u kojoj ne znaš da li je srećan kraj stvaran ili izmaštan od strane glavnih junaka, knjiga koja priča o prvoj pravoj pohotnoj iskrenoj želji i ljubavi! Knjiga u kojoj ja ipak vjerujem da riječi volim i te na kraju nađu svoj put! 4 neobične ⭐!
No, nie wiem, wydało mi się to wyświechtane (te wszystkie "mapy mego ciała"), sucharowe ("Nad zatoką Guanabara, bara, bara") i po prostu nudne. Inna sprawa, że kilkanaście lat temu pewnie bym się zakochał w tej książce, więc może przemawia przeze mnie zgorzknienie.
Są takie książki, które nie chcą zmieniać życia. Nie mają ambicji wywracania świata. A jednak, przez opowiadaną historię, dają przyjemność.
I tak jest u Dzido. To książka, którą się przede wszystkim odczuwa. To intymna opowieść o (nie) spełnionej miłości. Na szczęście Dzido unika sentymentalizmu. Nie jest ckliwa. Daje za to piękny portret niedojrzałej, pragnącej, pożądliwej, niedoskonałej miłości.
Ona i on. Boją się zobowiązań. Boją się dorastania. Boją się słów, które mogą zburzyć, Ich strach pozwalam im przeżywać kolejne pierwsze razy. Ale nie pozwala się spełnić. Nie chcą „tańczyć wśród rat”, naprawiać wspólnie pralki, nie chcą codziennego obowiązku, odpowiedzialności.
Trzecim bohaterem jest czas. Podróż w lata 90, zupełnie niezdigitalizowane. Ale również czas między bohaterami, który próbują wydłużać przez rozstania, snucie hipotyetycznych zakończeń.
Subtelna, ale w pełni seksualna, co przecież po polsku nie jest proste. Warto.
"U ovom trenutku to nije važno. Složićeš se da ne postoji nešto kao stara dobra vremena, čak i kad su dobra, uopšte nisu stara, a kad se prisećamo, onda čak i da su stara, kako mogu da budu dobra ako mi više nismo u njima."
Ljubavni ili antiljubavni, možete ga posmatrati na oba načina, ali činjenica je da je ovaj roman ispunjen telesnim uživanjima dvoje mladih ljudi koji su opsednuti jedno drugim. Zapitaćete se da li je moguće toliko uživati, a da ne osetite te čuvene dve reči. Oni ne žele da misle o budućnosti jer "sutra je pisano po vodi" i plaše se da će prestati da budu jedno drugom novi.
Kako ih igra sudbine sastavlja ponovo, ostaje nam da vidimo da li će uspeti da odole jedno drugom posle svih tih godina, sada kada su drugačiji.
Marta Đido je pokazala da se može pisati o seksualnom činu bez imalo vulgarnosti, svaka stranica odiše umerenom erotikom.
Piękna opowieść o niecodziennej kruchej relacji. Na samą uwagę zasługuje tutejsza narracja, użyty język, który wspaniale oddaje uczucia, nie infantylizując ich ani nie ośmieszając. Jestem jednak przekonany, że spory wkład w opisany tu związek wniosła specyficzna epoka w której dane było bohaterom egzystować. To, co szczególnie mi się spodobało, to zabawa słowem. Urywane zdania po kilku wyliczeniach (genialnie to oddaje uczucia i myśli!), zabawy utartymi posiedzeniami, tudzież cytatami z kultury. Szybko się czyta, ale taka dawka wystarczy - jak na przyjętą bardziej poetycką aniżeli prozaiczną formę.
Sensualna i intymna rozmowa między wieloletnimi kochankami, którzy, pomimo swoich uczuć, nie potrafili stworzyć związku. Brzmi ciekawie, ale niestety tylko brzmi...
Jakieś to takie nijakie, mdłe i zbyt egzaltowane. Zapewniam, że wystarczy przeczytać jakąkolwiek scenę znajdującą się w tej książce i można mieć poczucie poznania całej historii. W kółko jest tu o tym samym, zero przemyśleń, zero emocji. Tego samego dnia po skończeniu tego tytułu, totalnie nie pamiętałam, jak to się zakończyło. Mało frajdy w tej "Frajdzie", a szkoda.
Jeśli kogoś świerzbi ręka, żeby sięgnąć po "Frajdę" Dzido, to lepiej się w te rękę podrapać i nie tracić czasu na ten szybki badziew.
Namolnie próbuje być zmysłowe, wciska wszędzie wydęte słowa i wrzuca fantazje erotyczne skradzone ze snów zmęczonej kobiety po 30, która marzy i tęskni za tym czego nie było.
"Chtěl bych všechny pozabíjet a nechat jenom nás" (s.7) Jo, takhle radikální začátek má něco do sebe. Ale pak už to pokračuje něžně, melancholicky, nostalgicky, tělesně a co považuji u milostného románu za parádní a rozhodně nesamozřejmé – bez bezhlavé patosu. Novela je ve formě milostného dialogu ženy a muže, kteří vzpomínají na konec devadesátek, konkrétně na jejich svobodný, nicméně intenzivní vztah. Ze začátku jsem se lekl, že to bude vyloženě jen mluva z jedné strany, ale po pár desítkách stranách zazněla i mužská perspektiva. Koneckonců se jazykově oba protagonisté nijak extrémně neliší, mnohdy dokonce ani z promluv není zřejmé, kdo právě vypráví. Jazykově je to ovšem paráda. Poetický tělesný jazyk, i v explicitních scénách velmi vkusný a osobitý. Překlad Anny Plasové je každopádně povedený. A nejsou to jenom vzpomínky. Do toho jsou zakombinovány i představy, "co by kdyby" a podobně. Svěží a sugestivní. To zobrazení nejistoty, zádrhelů ve formě mantinelu dospělosti, žití okamžikem, neschopnosti se odpoutat od vzpomínek. Zajímavě působí i jakási odtažitost v kontrastu s bezmeznou láskou; On a Ona se ani neoslovují jmény, zatímco znají každý kus těla toho druhého. A ještě takovej point – teď možná doplatím na svoji "zetkovství", ale ta volnost a svoboda vztahu mi nějak tak přišla s absencí technologií přirozená. To umocňuje pasáž na straně 16, kde zaznívají slova jako "snap" nebo "stories". Jako by tohle byly věci, které nás nějakým způsobem také svazují. Ale to už asi dopouštím asi nadinterpretace. A jasně – nepochybuju o tom, že někomu to může přijít příliš tělesné, chování hrdinů příliš lehkomyslné atd., taky jsem se třeba divil minimu verbální komunikace. To však nic nemění na tom, že zobrazený je ten vztah skvěle. Těší mě, že tato kniha byla vydána v konzervativním Polsku a že polská literatura rozhodně nestojí za starou belu! A mimochodem, toto(!):
Představoval jsem si život s tebou, jak navštěvujeme různá zakázaná místa, opuštěné továrny, rezavějící jeřáby v loděnici, prolézáme dírami v plotech kolem cedulí s nápisem Vstup zakázán. Chodíme po zahnívajících předměstích, já hledám poklady a doluju z hlíny všelijaké haraburdí, kovové trubičky, skleněné zkumavky, rozbité strojky, šroubky, kousky keramiky a ty mi říkáš, že na našem balkoně budou vypadat krásně – jako sochy, úžasné a zcela neužitečné umělecké instalace. (s. 64)
Za co uwielbiam pióro Marty Dzido w książce Frajda ? Za kobiecą otwartość, zmysłowość słowa, erotyczną delikatność, zabawę słowem, uniesienie, otwieranie zmysłów.
"Próbuję sobie przypomnieć twoje ciało, ale nie umiem przywołać żadnego obrazu, tylko wrażenia, fragmenty, kawałki puzzli. (...)Jesteś teraz dla mnie pokawałkowanym wspomnieniem. Kubistycznym wzorem, rozpadającym się na mniejsze elementy. Każde ujęcie z tobą mam w zbliżeniu, żadnych planów średnich, żadnych pełnych."
Ta książka wprowadziła mnie na wyższy poziom odczuć. Moje zmysły dały się ponieść obraną drogą, bez potykania się szłam do celu tej wędrówki bo tak ciekawiło mnie co będzie dalej. Przemyślenia, myśli, uczucia jakie towarzyszą tej dwójce bohaterów. Byłam głodna ich pięciolinii zmysłów, czekam na ich uniesienia z niecierpliwieniem.
Mój głód nie został zaspokojony dlatego pani Marto proszę o więcej. Lubię taką otwartość.
„Frajda” Marty Dzido to złożona z migawek, obrazków z przeszłości historia pewnego żywiołowego związku dwójki młodych ludzi, który na zawsze pozostał wyjątkowy, bo nigdy nie zamienił się w codzienność. Pełna emocji i erotyzmu relacja, gdzie obie strony unikają używania słów, które mogłyby nadać jej ciężar, jakiego mogłaby nie unieść. To również opowieść o młodzieńczym, intensywnym przeżywaniu świata, umiejętności, którą z dorastaniem większość z nas bezpowrotnie traci. Bardzo przyjemna, choć krótka lektura.
Marta Dzido w niezwykły sposób pisze o seksualności - poetycko, lecz bez zbędnej gloryfikacji. Wiem, co może się w tej książce nie podobać, i co niektórzy mogą uważać za cringe. Uważam jednak, że czytałam ją w idealnym momencie życia, dlatego wywarła na mnie duże wrażenie. Wbrew pozorom jest zupełnie inna od "Sezonu na truskawki", skupia się na innych kwestiach, ale spina w tych samych punktach. Książka pełna sensualizmu i niesamowitych porównań. Polecam obie książki i wiem, że na nich się moja przygoda z autorką na pewno nie skończy.
Nelogično da zimi nosite hulahopke, "te **** stvari, pamučno-najlonske barijere" zbog kojih se čovek muči da vas skine na ulici pored hladnog zida i kontejnera.
Žao mi je, ovo nije uživanje.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Książka napisana bardzo ładnym i przyjemnym językiem ale to w sumie cała "frajda", książka miała być "o tym jak przyjemnie być kobieta" liczyłam na coś więcej, a wszystko było spłycone do seksu i do tego że bohaterka nie może być z "nim" bo jest taka "wolna" co sprawia, że cała relacja nie jest piękna ale bardzo niedojrzała, myślę,że jakbym czytała to w liceum to z wypiekami na twarzy dałabym 5 gwiazdek ale będąc dojrzała w relacjach osobą nie widzę piękna w zdradzających swoje życie ludziach by uciec do młodej pijanej miłości, z którą byli zbyt uparci żeby się związać.
čudno nekako... puno zanimljivih, intenzivnih, dobrih riječi, ali nakrivo poslaganih. ne funkcioniraju kako bi trebale. marta dzido pokušala je ispričati priču o mladenačkoj ljubavi (ispravnije: zaluđenosti, tjelesnoj privlačnosti), ali konačni dojam je mlak, površan i neistesan. povremeno zapada u banalnost, često u afektiranost i nepotrebno dramljenje, a redovito u klišeiziranost. kao rad za kojeg je talentirana srednjoškolka osvojila prvo mjesto u razredu.
To jest książka pełna gdybań. Różnych rzeczywistości, z czego tylko część jest prawdziwa. Bardzo chaotyczna, bez jednolitej struktury czy linii czasowej. Czasami brzmi jak wymiana maili po latach, czasami jak rozmowa o 4 w nocy. Trudno mi powiedzieć, co myślę, o tej książce. Może jestem za młoda, żeby zrozumieć więcej, żeby coś z niej wyciągnąć, a może to ona nie ma za dużo do zaoferania opór z zagmatwanej, nieoczywistej relacji pełnej niedopowiedzeń, mniej i bardziej zgrabnych opisów seksu oraz zdecydowanie zbyt wymuszonej poetyckości.
Jezik mi je okej, sloboda mi je okej. Forma mi nije okej, čini da se osećam kao uljez. I stvarno, osećaj tokom čitanja je bio kao kad mi se neko izjada čim mi se predstavi. Hvala, ali ne, hvala. 🤷🏼♀️
Jeśli szukacie dobrej, ale NAPRAWDĘ DOBREJ książki o tematyce erotycznej, to zdecydowanie polecam tę książkę!
Jest to powieść pisana z perspektywy chłopaka i dziewczyny - ich wspomnienia o sobie nawzajem, a w tle Warszawa lat 90. Klimat tych czasów czuć przez całą książkę, dzięki odniesieniom do popkultury tamtych lat. Wszystko się dzieje przed erą social mediów i możliwości natychmiastowego skontaktowania się z kimś, w czasach, kiedy jedyną opcją był telefon stacjonarny lub najzwyklejsze w świecie listy.
To książka o seksie, o miłości (chociaż bohaterowie tak bardzo nie chcą sobie jej wyznać) i o tym, jakie znaczenie dla naszych emocji ma upływ czasu. Jest pisana pięknym, subtelnym językiem. Autorka często bawi się słowem, poprzez powtarzanie słów, czy urywanie zdań, co jest bardzo ciekawym zabiegiem. Jest to erotyka w najbardziej wyważonym wydaniu, nie jest ani zbyt delikatna, ani do przesady ostra. Z powieści przebija lęk przed rutyną, przyzwyczajeniem, przed tym, że obecność drugiej osoby mogłaby spowszednieć. Z jednej strony czuć w niej świadomość przemijania czasu i tego, że nic nie trwa wiecznie, ale z drugiej także młodość, wolność i do bólu wielką namiętność.
Na plus również to, że pojawiają się tu takie tematy jak poliamoria, seks bez zobowiązań, z wieloma osobami, podczas okresu, kobieca masturbacja, orgazm przez sen. Ogólnie uwielbiam to, jak dobrze jest tu ukazana kobieca seksualność i przyjemność czerpana z erotycznych zbliżeń.
Dobrze pisać o seksie to sztuka, ale tej pani się to udało i kupiła mnie tą książką całkowicie. Jest zarazem intymna i bardzo intensywna, ale przede wszystkim absolutnie zachwycająca, nie znam lepszej powieści erotycznej. Czytajcie Martę Dzido! ❤️
Idealnym zdaniem podsumowującym tą książkę jest jej fragment: „Konie piły wodę ze strumienia, ty miałaś nagie piersi”
Miało być poetycko, ale wyszło z tego porno, z bardzo dziwnymi opisami. „Pięknie dojrzałaś, a wciąż jesteś dziewczynką ” „Niby każdy zna alfabet i niby każdy ma dostęp do liter, ale tylko ty potrafisz ułożyć litery w słowa w takiej kolejności, bym natychmiast zwilgotniała.” „Ssałem jej palce u stóp ” „Podobasz mi się w tej nowej fryzurze prawie bez włosów. Jesteś trochę jak chłopiec. Wyobrażam sobie, że pod tą długą spódnicą skrywasz penisa, który się dla mnie podnosi i nabrzmiewa, że jest ciepły, mięsisty i biorę go... ” „wsunąłem palce w twoją ciepłą śliskość ” „jej sterczące małe cycuszki ” „Pozwolisz, że pogłaszczę twojego kociaczka? ” „Na samą myśl o twoich ustach mój ptaszek zaczął się szykować do lotu. ” „Z barmanem, który mi włożył do środka kostkę lodu. ” „Spełnię się w tobie wśród rechotania żab. ”
Młoda główna bohaterka, gdy nie mogła zasnąć, nie liczyła baranków, ale ile razy uprawiała seks ze swoim kochankiem - wyszło jej 127 razy. Robili to w różnych miejscach, min. w przedziale pociągu, pomiędzy śmietnikami, przy murku otaczającym klasztor, na POWĄZKACH (tak, chodzi o cmentarz), w drewnianym wagoniku ciuchci na terenie PRZEDSZKOLA, w łazience w barze, która była zbudowana z samych LUSTER WENECKICH oraz w bramie osiedlowej. Chociaż sama narratorka podkreślała, że „Nie o seks chodziło” , to nie widzę w tej książce niczego innego. Nie ma tu historii miłości, rozterek sercowych, tylko sam popęd seksualny. Taka ilość seksu bardziej pasuje do wiadomości typu moje_fantazje3.pdf jakiegoś smutnego pana na twitterze, niż do książki chcącej być literaturą piękną.
Segment losowe przemyślenia (głównie autorki z moim komentarzem):
„Wniosek z tego, że jeśli dwa ciała na siebie oddziałują, to każde z nich dozna pewnej zmiany. Podnosisz wzrok i mówisz do mnie: – Doznałam wielkiej zmiany, odkąd na mnie oddziałujesz, wiesz?” - doznałam wielkiego skrętu kiszek
„Antoine de Saint-Exupéry napisał Małego Księcia. I wtedy sobie przypomniałeś: Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.” - No tak! Nie mogło zabraknąć motywacyjnego cytatu z najbardzej przeruchanej pod względem cytowań książki. To odniesienie nie ma żadnego sensu w tekście, po prostu losowy ctrl c + ctrl v z temysli.pl.
„Aż w końcu wzburzony, językiem pełnym zakrętów i zawirowań, z czterema podobno rodzajami „h”, dał ci do zrozumienia, że nie zadzwonisz, bo telefon jest zepsuty. Cały ten wywód brzmiał mniej więcej jak „hala, alah, ala, halah i allah”, a może nawet i „akbar”.” - mały rasizm never kill nobody🥰🥰
Narrator losowo zaczyna gadkę starców, narzekających na dzisiejsze czasy, młode pokolenie.
„To było w czasach przed wszechobecnym zasięgiem, przed free wi-fi, przed LTE bez limitu, przed całą tą technologią, która zamiast pisania zbędnych słów daje ci możliwość wysłania snapa. Dziś może zrobiłbyś selfie w turbanie, oznaczyłbyś współrzędne 27°56’ N 12°55’ W i lokalizację – Tarfaya, Morocco. A ja bym piętnaście minut później postawiła lajka. Wyświetliłbyś moje majstory xD,[...]” - W jakim to było celu? Dlaczego o tym nie ma więcej? Ja mogłabym przeczytać tekst o tym jak dzisiejszych czasach nie ma już miłości, ale nie wracamy później do tego - to jest pojedyncze losowe zesranie się.
Nie lubię pisać podsumowań, tak samo nie lubię tej książki. PS Kto w dzisiejszych czasach pisze jazz jako „dżez” ?
Kniha mě před lety zaujala díky recenzi v Heroine a teď jsem na ni náhodou narazila v knihovně. Čtení pro mě to úplně není, jsem ráda, že měla jen 140 stran a přečetla jsem ji za 2 hodiny. Já asi potřebuji ten příběh. Tady vypravěči skákali z minulosti do (asi) přítomnosti a navíc vymýšleli alternativní konce. Ale styl psaní autorky byl minimálně zajímavý.