Zabójstwo emerytowanej nauczycielki Reginy Remus odbija się w Nowym Warpnie szerokim echem. Remus nie była lubiana w miasteczku. Samotna, zgorzkniała i wyniosła: niemieckie pochodzenie sprawiło, że nie miała łatwego dzieciństwa. W domu ofiary aspirant Przeworski oprócz napisanego na podłodze krwią nazwiska mordercy znajduje zrobione w 1946 roku zdjęcie załogi posterunku MO. Niedługo później podczas porządkowania starego cmentarza odkryte zostają szczątki więźniów obozu koncentracyjnego.
Sprawa zabójstwa wydaje się praktycznie rozwiązana: Georg Kustler, szanowany obywatel i właściciel stoczni jachtowej w Stralsundzie twierdzi, że nie ma nic wspólnego z zabójstwem, choć to jego odciski palców ujawniono na nożu tkwiącym w piersi ofiary. Mimo to Przeworski czuje, że sprawa sięga daleko w przeszłość, może nawet do czasów wojny.
Ależ to było świetne! Głównym bohaterem powieści jest detektyw Aspirant Przeworski, który prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa Reginy Remus. Bohaterka od samego początku nie była lubiana w swoim miasteczku - Nowych Warpnach – a niemieckie pochodzenie tylko to umacniało, mimo to jej śmierć bardzo wstrząsnęła mieszkańcami małego miasteczka. Całego morderstwo nie było by o tyle dziwne, gdyby aspirant koło zabitej kobiety nie znalazł napisanego krwią imienia i nazwiska mordercy a w między czasie robiąc porządki na starym cmentarzu zostały znalezione szczątki więźniów z obozu koncentracyjnego. Czy obydwie sprawy są ze sobą powiązane? Jak bardzo potrafi ciągnąc się za nami przeszłość? Czy ta przeszłość odbija swoje piętno bardzo mocno? Kto stoi za zabójstwem kobiety i co oznaczają szczątki?
"Krzywda" to powieść kryminalna, która z pewnością wciągnie czytelnika w swoją intrygującą fabułę. Autor, Marek Stelar, stworzył świetnie skonstruowaną historię, która zaskakuje czytelnika na każdym kroku. Czytelnik wraz z detektywem próbuje rozwiązać zagadkę zbrodni, która wydaje się być bardzo skomplikowana. W trakcie śledztwa Przeworski odkrywa kolejne tajemnice i sekrety, które prowadzą go do coraz bardziej niebezpiecznych sytuacji.
Jednym z największych atutów tej książki jest napięcie, które autor buduje na każdej stronie. Czytelnik nie może oderwać się od lektury, ponieważ chce poznać kolejne szczegóły i dowiedzieć się, kto stoi za morderstwem. Stelar świetnie kreuje postacie, które są złożone i pełne sprzeczności, co sprawia, że czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, co się stanie dalej. Zdecydowanie książka spodoba się osobom, które są miłośnikami literatury i zagadek z Drugiej Wojny Światowej.
To moje drugie spotkanie z czystym kryminałem i z pewnością nie ostatnie. A co najważniejsze na pewno sięgnę po dalsze i poprzednie przygody Aspiranta Przeworskiego. Tej książki nie da się zapomnieć.
"Czasem nie da się wyjechać z pewnych miejsc, bo one zostają w człowieku"
Była „Skrucha”, czas na „Krzywdę”. Druga znakomita część z aspirantem Dominikiem Przeworskim przenosi nas ponownie do Nowego Warpna, w którym mężczyzna już nie musi, a chce pozostać, mimo że ta niewielka miejscowość skrywa duże i mroczne tajemnice.
Marek Stelar kolejny raz porwał mnie w wir zdarzeń związanych ze śledztwem w sprawie zabójstwa zgorzkniałej, starszej kobiety, ale i zafundował podróż w czasie sięgającą końca drugiej wojny światowej i połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Podróż dość makabryczną usłaną szczątkami ofiar skrytymi w zbiorowej mogile i pełną ludzkiej nienawiści, uprzedzeń i okrucieństwa.
Związku pomiędzy zdarzeniami bieżącymi i tymi sprzed lat doszukuje się jedynie Przeworski, z uporem łapiąc wszystkie nitki i próbując utkać z nich obraz. Czy uda mu się odkryć sprawcę i motyw zabójstwa? I czy mroczne tajemnice sprzed lat ujrzą światło dzienne?
Jeśli oczekujecie fascynującej intrygi kryminalnej z historią w tle ujętej w ramy skrupulatnie i wiarygodnie prowadzonego śledztwa to „Krzywda” pochłonie Was i da ogromną satysfakcję. Oczywiście nie byłaby tak wciągająca bez genialnie wykreowanej postaci głównego bohatera, którego nie tylko dociekliwości zawodowej, ale i dojrzałości w sprawach osobistych możemy się przyglądać.
Nie pierwszy raz i z pewnością nie ostatni bardzo zachęcam Was do poznania twórczości Marka Stelara oczywiście, jeśli dotychczas tego nie zrobiliście. Najnowszą powieścią tylko umocnił swoją pozycję jednego z moich ulubionych autorów kryminałów.
To moje drugie spotkanie z autorem i nadal udane. Muszę nawet przyznać, że ten tom podobał mi się bardziej niż poprzedni.
Sprawa jest skomplikowana, ale po przeczytaniu wszystko układa się w logiczną całość. Podczas lektury byłam bardzo zaangażowana i wprost nie mogłam się od niej oderwać. Na szczęście mamy mało wątku prywatnego głównego bohatera, ale przez to jakby nadal mało o nim wiemy i nie czuję do niego przywiązania.
Jeśli zdecydujecie się na tę serię to radzę czytać od pierwszego tomu, bo są tu nawiązania do poprzedniej części.
Aspirant Przeworski zostaje odwołany z zesłania i może wracać do służby w Szczecinie. Ale on ani myśli tego robić. Zadomowił się w Nowym Warpnie, dobrze mu tu, chociaż jego życie na tym odludziu do najspokojniejszych nie należy. Jednak podoba mu się okolica i jedna z mieszkanek – Natalia, z którą zacieśnia coraz mocniejsze więzi. Tym razem Przeworski rozwiązuje sprawę zabójstwa emerytowanej nauczycielki, która w tajemniczy sposób łączy się z wydarzeniami z dalekiej przeszłości. Tuż przed śmiercią kobieta odwiedza niektórych mieszkańców, aby ich przeprosić. Aspirantowi sugeruje, że obawia się o swoje życie, że coś z jej przeszłości jej zagraża. Wkrótce potem ginie. „Krzywda” to interesujący kryminał i ciekawie skonstruowany. Przeszłość miesza się tu z teraźniejszością, zagadka kryminalna intryguje, a tajemnicze zdarzenia sięgające czasów II wojny światowej dosłownie nie pozwalają się od książki oderwać. Sprawa zabójstwa Reginy Remus wydaje się prosta. Zabójca właściwie został wprost wskazany przez poszkodowaną. Okazuje się, że to ona napisała jego imię i nazwisko własną krwią. Niby wszystko się zgadza. Kustler trafia do aresztu, sprawa rozwiązana. Ale coś tu się nie zgadza. I nie tylko fakt, że zabójca nie przyznaje się do winy, bo mało który zabójca sam z siebie się do niej przyznaje. Już sam napis budzi wątpliwości, bo jak niby ofiara miała go wykonać konając i to tak starannym pismem? I skąd u niej w domu zdjęcie załogi z posterunku MO z 1946 roku? Jaki ma związek z morderstwem? Czy ofiara i Kustler się znali? Kim był ojciec syna ofiary, którego personalia od zawsze trzymała w tajemnicy? Czy szczątki więźniów obozu koncentracyjnego odnalezione na cmentarzu mają jakiś związek z tą sprawą? Jak na tak prostą sprawę jest tych wątpliwości trochę za dużo. Przeworski zdaje sobie z tego sprawę, dlatego niezależnie od poleceń przełożonych, kontynuuje śledztwo na własną rękę. Co uda mu się odkryć, sprawdzicie w powieści.
Książka bardzo wciąga i trzyma w napięciu do samego końca, dopóki nie dowiemy się, kto i z jakiego powodu zabił Reginę Remus. Sprawa jest skomplikowana, chociaż na taką na początku nie wygląda, dlatego razem z aspirantem próbujemy dociec prawdy. Plus dla książki jest taki, że tej prawdy nie jest łatwo się domyślić, tym bardziej, że intryga kryminalna jest skonstruowana bardzo dobrze, autor podsuwa mylące tropy, dlatego dopiero pod sam koniec odkrywamy, o co chodziło. Powieść rozpoczyna się mocnym akcentem i nie jest to śmierć nauczycielki. Na samym początku cofamy się do 1946 roku i czytamy o masakrze na posterunku MO, podczas której giną wszyscy funkcjonariusze. Od razu domyślamy się, że ta sprawa musi mieć związek z późniejszym zabójstwem. Jednak nie wiadomo, kto i dlatego zabił całą załogę. Później jeszcze wiele razy wracamy do przeszłych zdarzeń, często nie tak odległych jak te tuż po wojnie, ale do tych z młodości Reginy w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Dzięki temu nie tylko poznajemy tę kobietę i jej życie znacznie lepiej, ale odkrywamy tajemnice z czasów II wojny światowej, które miały wpływ na losy jej rodziny. Ponieważ akcja powieści rozgrywa się w trzech wymiarach czasowych, elementy układanki, które składają się na wyjaśnienie śmierci Reginy Remus wskakują na swoje miejsce stopniowo, co sprawia, że lektura jest niezwykle absorbująca. „Krzywda” to doskonały kryminał, w którym wszystko trzyma się kupy. To naprawdę dobrze przemyślana, szczegółowa opowieść, w której odległa historia odgrywa dużą rolę. I chociaż całość zgrywa się świetnie, to właśnie historyczne tło tej opowieści robi największe wrażenie. Zbrodnie wojenne, obozy koncentracyjne, UB, SB, powojenne stosunki niemiecko-polskie, okropieństwa czasów wojny, ale też tych tuż po niej. Różnorodność wątków w powieści zachwyca, chociaż nadal wątek kryminalny wiedzie tu prym, jak zresztą być powinno. Autor nie zapomniał też o wątku romantycznym. Relacja Przeworskiego i Natalii rozwija się i można powiedzieć, że ich związek wchodzi w nowy etap. Dużą rolę pełnią w powieści emocje, szczególnie dużo jest ich w związku z jej historyczną częścią. Ale też bohaterowie, wyraziści, nieprzerysowani, intrygujący. Tacy, których chce się poznawać. Tempo akcji jest wyrównane, odpowiednie do toczących się wydarzeń. A zakończenie zaskakuje. I to mocno.
„Krzywda” to powieść o tym, że każda krzywda domaga się wyrównania i prędzej czy później karma wróci, a prawda wyjdzie na jaw. Bo prawda należy się każdemu, choćby była nie wiadomo jak straszna, a sprawcy muszą za wyrządzone krzywdy zapłacić. To powieść również o błędach popełnionych przez przodków, które mszczą się na następnych pokoleniach i o odpowiedzialności za winy, własne i te wyrządzone przez przodków. Powieść doskonale skrojona, trzymająca w napięciu, w której prawda historyczna przygniata, a fikcja literacka wciąga jak tornado. Polecam!
„Krzywda” to moje drugie spotkanie z twórczością Marka Stelara. Pierwsze z nich „Blizny” było naprawdę udane i dobrze je wspominam. Dlatego też długo się nie zastanawiałam i od razu jak tylko w moje ręce trafiła jego najnowsza powieść, zaczęłam ją czytać.
Już pierwsze strony wzbudziły moje zainteresowanie, choć nie powiem, z początku trochę przerażały mnie retrospekcje do czasów wojennych. Jednakże one były tylko dodatkowym smaczkiem do całej historii, co z każdą koleją stroną stanowiło nieodłączny jej element i dzięki temu cała ta powieść była tak mroczna i tajemnicza… a takie właśnie są najlepsze, prawda?
W Nowym Warpnie dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest Regina Remus, emerytowana nauczycielka, do której mało który mieszkaniec pałał sympatią, a to ze względu na jej zachowanie i zgorzkniałość, no i pochodzenie niemieckie… Sprawa nie wygląda na trudną, bowiem obok zwłok zamordowanej, widnieje imię i nazwisko prawdopodobnego mordercy (napisane krwią), a odciski palców znalezione na narzędziu zbrodni, pasują do wspomnianego mężczyzny. Dodatkowo na miejscu zbrodni znaleziono zdjęcie załogi posterunku MO zrobione w 1946 roku. Jakiś czas później na cmentarzu zostają odkryte szczątki więźniów obozu koncentracyjnego. Czy sprawy mogą być ze sobą powiązane?
Fabuła książki rozkręca się dość powoli. Całość zachowana jest w mrocznym i tajemniczym klimacie, a samo dochodzenie stanowi nie lada zagadkę do rozwiązania. Bo niby mamy wszystko podane jak na tacy, jednakże czy to nie byłoby za proste? Główny bohater, aspirant Dominik Przeworski nie jest co do tego przekonany. I choć nie jest on upoważniony do bezpośredniego prowadzenia śledztwa, ciekawość nie pozwoli mu odpuścić sobie tego tematu. Im bardziej w nim drąży tym większe odkrywa rewelacje i tajemnice, które nieraz nas zszokują. I to właśnie dzięki retrospekcjom do momentów młodości Reginy Remus, dowiadujemy się wielu rzeczy, dzięki którym wszystkie elementy powolutku wskakują na swoje miejsce, a cała sprawa wydaje się bardziej zagmatwana niż na samym początku. Autor w genialny sposób stworzył klimat tej książki, przez co momentami naprawdę ciężko było się od niej oderwać. Sam pomysł na fabułę jest niezwykle ciekawy, a bohaterowie idealnie pasujący do swojej roboty. I nawet pomimo tego, że w połowie książki odgadłam kto tak naprawdę stoi za morderstwem nauczycielki, to i tak spędziłam z tą nią dobry czas. Także jeśli lubicie „rasowe kryminały” to ta książka będzie dla Was świetnym wyborem.
"Poczucie krzywdy jest jak lawa w uśpionym wulkanie - gdy znajdzie ujście, to spali wszystko na swojej drodze".
Aspirant Dominik Przeworski znów staje przed nie lada zagadką. W Nowym Warpnie ginie nielubiana emerytowana nauczycielka Regina Remus. Kobieta właściwie przez całe życie zmagała się z niechęcią lokalsów do niej jako Niemki, która wraz z ojcem została na Ziemiach Odzyskanych, podczas gdy inni Niemcy wyprowadzili się zaraz po wojnie.
Zbrodnia w niewielkim Nowym Warpnie była wstrząsem dla wszystkich mieszkańców. Sprawa na pierwszy rzut oka wyglądała na banalnie prostą. Na podłodze znaleziono wypisane krwią nazwisko zabójcy. Wskazany mężczyzna rzeczywiście był w tym czasie w domu Reginy i są na to dowody. Na narzędziu zbrodni są jego odciski palców. No banał. Przeworski jednak nie byłby sobą, gdyby nie zaczął analizować i grzebać.
Podczas przeszukania domu Reginy Remus w ręce śledczych trafiają pewne dokumenty z czasów II wojny światowej. Dzielnicowy zaczyna powoli łączyć fakty sprzed lat, nazwiska i wydarzenia. Z jego śledztwa wyłania się potworny obraz, którego konsekwencje miały ogromny wpływ na życie naszych bohaterów. Kto jest wspomnianą lawą? Co było zapalnikiem, który obudził wulkan?
Niezmiennie lubię styl autora, zatem powieść czytało mi się dobrze. Podobały mi się dialogi, żarty i żarciki, a także targające bohaterami emocje. Mieszanka goryczy, nieludzkiego wręcz okrucieństwa, niespełnionej miłości i poczucia krzywdy, drążącej duszę przez lata to koktajl idealny. Chyba najmniej interesował mnie współczesny wątek romansowy Dominika i Natalii, ale ja po prostu wolę w kryminałach flaki, krew i rozwiązywanie zagadek :D Jest to jednak rodzaj odskoczni od śledztwa, no i prezentuje inne, bardziej romantyczne oblicze aspiranta.
Mój ulubiony zabieg wielotorowej narracji również zaliczam na plus. Nie sposób się znudzić fabułą, kiedy możemy przeskoczyć co jakiś czas do innej czasoprzestrzeni. Tutaj mamy do dyspozycji wydarzenia rozgrywające się w tysiąc dziewięćset czterdziestym szóstym, tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym szóstym i dwa tysiące osiemnastym roku. Łączenie poszczególnych elementów układanki było naprawdę wciągające.
Zdecydowanie polecam drugi tom przygód aspiranta Dominika Przeworskiego.
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Krzywda autorstwa Marka Stelara. Jest to moje drugie spotkanie z twórczością autora, ale pierwsze pełnowymiarowe. Próbkę talentu Marka Stelara poznałam czytając Zbrodnię i karę - zbiór opowiadań spośród których jedno wyszło spod pióra autora Krzywdy. Przyznaję, że styl pisarza bardzo mnie zaciekawił i cieszę się, że nie musiałam długo czekać na kolejną jego powieść. Akcja Krzywdy rozpoczyna się od morderstwa, którego ofiarą stała się emerytowana nauczycielka Regina Remus. Kobieta nigdy nie była lubiana przez pozostałych mieszkańców Nowego Warpna. Wpływ na to miało nie tylko jej niemieckie pochodzenie, ale i jej antypatyczny sposób bycia. Zbrodnia wywołała jednak ogromne emocje i była szeroko komentowana. Początkowo wiele wskazywało na to, że policjanci przybyli na miejsce zdarzenia nie będą mieli zbyt wiele pracy. Obok ofiary zapisane krwią zostało nazwisko potencjalnego sprawcy, a na nożu wyciągniętym z ciała ofiary odnalezione zostały później jego odciski palców. Aspirant Dominik Przyworski nie dał jednak wiary w to, że sprawa może być tak prosta. W domu denatki odnalezione zostało zdjęcie wykonane w 1946 roku na posterunku Milicji Obywatelskiej. Utwierdza to Przyworskiego w przekonaniu, że zabójstwo Reginy Remus ma drugie dno. Aspirant zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. Dokąd go to zaprowadzi i co uda mu się odkryć? Jaki cała sprawa ma związek ze szczątkami więźniów obozu koncentracyjnego, które zostają odnalezione podczas porządkowania starego cmentarza? Odpowiedzi czekają na kartach powieści. Pewne jest to, że Marek Stelar napisał świetny kryminał. Zastosował zabieg, który bardzo lubię - poprowadził narrację na kilku płaszczyznach czasowych. Mamy zatem do czynienia z retrospekcjami, dzięki którym Dominik Przyworski krok po kroku poznaje tajemnice sprzed lat. Sam bohater również bardzo przypadł mi do gustu. Niewątpliwie jest bystry i ambitny. Zabrakło mi natomiast duchoty małomiasteczkowej społeczności, która na pewno dodałaby całej historii smaczku. Jak dla mnie pozycja must have dla wszystkich fanów mrocznych historii!
Dominik Przeworski zadomowił się w Nowym Warpnie i postanowił dalej pracować na stanowisku dzielnicowego. Jego zapędy śledczego biorą jednak górę, gdy dochodzi do zabójstwa Reginy Remus – emerytowanej i nielubianej nauczycielki. Przeworski nie jest pewny winy oczywistego podejrzanego i zaczyna drążyć dalej. Bierze pod uwagę również odległą przeszłość. W międzyczasie na terenie starego cmentarza odkryto szczątki więźniów obozu koncentracyjnego.
"Krzywda" Marka Stelara to okazja do drugiego spotkania z aspirantem Przeworskim. Dla fanów polskich kryminałów to pozycja obowiązkowa.
Ta historia ma w sobie wszystko, co właśnie w polskich kryminałach wyjątkowe. Autor zaprasza czytelnika do małej miejscowości, w której wszyscy się znają. Z jednej strony to dobre, ale z drugiej – jak w przypadku Reginy Remus – to klątwa, która będzie jej towarzyszyć do śmierci. Dla Dominika Przeworskiego najprostsze rozwiązania nie są tymi, które bierze pod uwagę – zawsze patrzy szeroko i szuka kontekstów. Po znalezieniu zdjęcia z 1946 roku próbuje powiązać śmierć kobiety z przeszłością. Tym samym czytelnik ma szansę poznać trudną historię Nowego Warpna, jego klimat, a przede wszystkim tajemnice skrywane przez lata.
Marek Stelar pisze w rewelacyjnym stylu i do końca trzyma czytelnika w niepewności. Wszystkie informacje są dozowane, a fakty skrupulatnie ze sobą łączone. Autor doskonale przeplata przestrzenie czasowe i zachęca czytelnika do samodzielnego poszukiwania rozwiązania. A będzie ono zaskoczeniem – prawda wyjdzie niespodziewanie na jaw, a w wyobraźni odbiorcy na długo zapiszą się brutalne obrazy.
Warto i tym razem wspomnieć o dobrej kreacji głównego bohatera. Na pierwszym miejscu jest intryga, a Przeworski nie przytłacza swoją osobą – staje się niejako środkiem do odkrycia prawdy. Dzięki temu wybrzmi ona jeszcze dobitniej.
W powieści "Krzywda" wszystko jest na swoim miejscu – Autor dopracował w niej każdy szczegół tworząc kapitalną kryminalną historię. Jak dla mnie – Stelar to czołówka najlepszych polskich autorów kryminałów.
To, co najbardziej podobało mi się w tej powieści, to fakt, że na pierwszy plan wysunięte zostało śledztwo. Wątek kryminalny jest solidnie zbudowany, pełen napięcia i dobrze poprowadzony. Jednocześnie autor od czasu do czasu wplata chwile spędzone przez Dominika i Natalię – ich rozmowy nie są zwykłą wymianą zdań, ale pełne emocji, powagi i wzajemnego zrozumienia, co świetnie równoważy ciężar fabuły.
Ogromnym atutem książki jest dwutorowa narracja – akcja podzielona została na rok 1976 i 2018. Dzięki temu czytelnik może lepiej zrozumieć motywacje bohaterów i dostrzec, jak wydarzenia z przeszłości determinują teraźniejszość. Szczególnie mocno poruszyły mnie fragmenty dotyczące Reginy. Autor pozwala nam poznać jej życie, dramaty i emocje – nie jest już tylko „ofiarą zamordowaną w 2018 roku”, ale przede wszystkim kobietą z bolesną historią.
Tragiczne losy Reginy wzruszają i ściskają za serce – najpierw utrata ojca, z którym nie zdążyła się pożegnać, później dramat związany z synem, którego przez długi czas nie mogła odnaleźć i od którego została brutalnie odcięta. Do tego dochodzi jej trudna, bolesna historia miłosna, która jeszcze mocniej potęguje obraz samotności i cierpienia. To właśnie ta część powieści sprawia, że historia nabiera niezwykłej głębi i autentyczności.
Zachwyciło mnie również wprowadzenie wątku teraźniejszego morderstwa powiązanego z okresem II wojny światowej. Takie połączenie faktów historycznych z kryminałem współczesnym nadaje książce wyjątkowego charakteru i sprawia, że fabuła staje się jeszcze bardziej wciągająca.
To nie tylko mocna i wielowymiarowa powieść kryminalna, ale też historia o cierpieniu, samotności i trudnych wyborach. Wątek śledztwa angażuje od pierwszych stron, a losy Reginy poruszają do głębi. Jednocześnie relacja Dominika i Natalii rozwija się w naturalny sposób, co daje nadzieję na dalsze ciekawe wątki w kolejnych tomach.
Karma lubi powracać nawet po wielu latach. Nie znamy dnia ani godziny. Regina Remus to emerytowana już nauczycielka, która od zawsze miała pod górę ze względu na swoje niemieckie pochodzenie. Dlatego też sama była bardzo zgorzkniałą nauczycielką, której się nie lubiło. Gdy straciła swojego jedynego syna jej świat już legł w gruzach bo nie miała już nikogo. Jednak nikt nie przypuszczał,że dojdzie do zbrodni , która powinna wydawać się łatwa do rozwiązania. Bowiem ofiara zdążyła napisać krwią nazwisko swojego zabójcy. Lecz czy to napewno on dokonał tego czyny? Sprawą zajmuje się między innymi aspirant Przeworski, który by rozwiązać całą sprawę dokopuje się do lat 1946-1976 gdzie tak naprawdę tam mogło wszystko się zacząć. Z dnia na dzień odnajduje wiele ciekawych informacji. Jego śledztwo nabiera tempa i jest bardzo bliski poznania prawdy. Jednak prawda okaże się zupełnie inna i tajemnice skrywane latami doprowadziły do wielu tragedii na przestrzeni tych lat. Bestialstwo i okrucieństwo tamtych lat ukryte na pożółkłych kartach czasu nie powinni mieć nigdy miejsca a ludzie, którzy dopuszczali się takich rzeczy nie powinni żyć spokojnie.. Krzywdy nie zostają zapomniane tylko skrywają się w mroku aby móc w końcu z niego wyjść. A gdy wyjdą już nic nie będzie takie jak zawsze..
Autor zaprasza nas na wyprawę życia. Życia pełnego ludzkiego bestialstwa, niespełnionej miłości oraz krzywd, które piętrzą się latami by w końcu znaleźć swoje ujście. Książka pełna tajemnic oraz mroku jakim jest otoczone życie bohaterów. Bardzo podobała mi się cała otoczka tej fabuły jak i sama fabuła, która wciąga czytelnika już od pierwszych stron aż po niebanalne zakończenie, które zaskakuje. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam i za to duży plus dla autora..
Regina Remus, samotna, zgorzkniała i wyniosła, emerytowana nauczycielka nie była lubiana w Nowym Warpnie. Wieść o jej zabójstwie nie pozostaje w miasteczku bez echa. Przeszukując miejsce zbrodni, oprócz nazwiska mordercy zapisanego krwią, aspirant Przeworski znajduje zrobione w 1946 roku zdjęcie załogi posterunku MO. Niedługo potem na cmentarzu zostają znalezione szczątki więźniów obozu koncentracyjnego. Można by rzec, że sprawa zabójstwa Remus jest rozwiązana. Na narzędziu zbrodnin są odciski Georga Kustlera, ten jednak twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego. Przeworski przeczuwa, że sprawa może sięgać daleko w przeszłość, może nawet do czasów wojny.
"Krzywda" to kolejne moje spotkanie z twórczością Marka Stelara, i kolejny raz stwierdzam, że jestem w pełni usatysfakcjonowana. Książki Autora biorę w ciemno, wiem, że sięgając po jego powieść dostanę to, czego oczekuję od dobrze skrojonego kryminału. Od samego początku dałam się wciągnąć w ciekawie poprowadzoną fabułę z dość skomplikowaną sprawą do rozwiązania. Wydawać by się mogło, że już na wstępie wszystko mamy podane jak na tacy, nic bardziej mylnego. Autor umiejętnie wodzi nas za nos, podrzucając co rusz mylne tropy, a my wraz z aspirantem próbujemy rozwikłać niezwykle trudną i intrygującą zagadkę morderstwa. Książki Pana Marka zawsze są dopracowane w każdym, najmniejszym szczególnie, tutaj nie ma się do czego przyczepić. Bohaterowie jego historii wykreowani są na wysokim poziomie, wyraziści, prawdziwi. Pan Marek to jeden z niewielu Autorów, który potrafi stworzyć kryminał z krwi i kości. Do jego książek zasiadam i nie odkładam ich przed poznaniem zakończenia. Ja już chyba to pisałam, ale nie zaszkodzi się powtórzyć: czytajcie Stelara! Polecam!
Czy znana jest Wam twórczość Marka Stelara? Ja powoli si�� w nią zatapiam i moje drugie spotkanie było bardzo udane. W trakcie lektury zorientowałam się, że to kolejny tom opisujący losy aspiranta Przeworskiego, ale bez obaw, jeśli też nie czytaliście jeszcze tomu pierwszego #skrucha śmiało możecie sięgnąć po tę część.
W małej miejscowości zostaje zamordowana emerytowana nauczycielka Regina Remus. Sprawa wydaje się bardzo prosta, bowiem tuż przy ciele ofiary krwią zostało napisane nazwisko domniemanego mordercy, ale czy faktycznie to ten człowiek stoi za zabójstwem? Jak się okazuje sprawa ma drugie dno i istotna staje się przeszłość…
Klimat całej historii jest mroczny, duszny, jakby owiany mgłą. Uwielbiam kiedy to retrospekcje nadają sens wszystkim zdarzeniom. Autor znakomicie buduje atmosferę. Wszystko dzieje się niespiesznie, a każda karta, która odkrywa i ujawnia brakujące elementy sprawia, że jest coraz gęściej. Ale nic nie przychodzi łatwo, jeden trop za chwilę staję si�� tym złudnym i trzeba szukać coraz głębiej i dokładniej. Do tego aspirant Przeworski, wnikliwy, sumienny, policjant z zasadami. Tu istotą nie było bestialstwo, ale zadra, która pojawiła się w czyimś sercu…
Powiem Wam tylko, że przypatrując się z wielką uwagą każdej postaci i tak nie udało mi się odgadnąć zakończenia. Finał był totalnym zaskoczeniem i był mocny! Bez nuty zawahania mogę stwierdzić, że to rasowy kryminał idealny na jesienne szarugi 🙂
Krzywda…. zadana komuś, może później odbić się na Tobie.
„Jeśli kogoś krzywdzisz, bądź gotowy na wszystko. Czas nie ma znaczenia, gdy krzywda zacznie domagać się wyrównania.”
Pewnie ocena byłaby wyższa gdyby nie moje wcześniejsze „doświadczenie” z prozą Marka Stelara. Otóż zauważam niepokojący wzór, w którym druga powieść z serii jest olbrzymim rozczarowaniem. Tak było z „Przegraną” po świetnej „Wybranej”, podobnie jest z „Krzywdą”. Aspirant Przeworski decyduje się pozostać jako dzielnicowy w Nowym Warpnie… i na tym można by zakończyć jego udział w tej powieści, która toczy się jakoby mimo niego. Zauważcie, że gdyby Dominik nie uczestniczył w fabule, zakończenie miałoby ten sam przebieg. Taki syndrom Indiany Jonesa z „Poszukiwaczy zaginionej Arki”. Zagadki kryminalnej tutaj raczej nie uświadczymy, a jest to bardziej „powieść o zamknięciu rozpoczętych wątków zanim ruszymy dalej”. Regułą już jest, że jeśli wydawca naciska, bo trzeba przyznać, że „Skrucha” była świetna i należy jak najszybciej wydoić temat, a niestety pisarz nie ma pomysłu na fabułę, to sięga po sprawdzony i oklepany motyw – cofamy się do nieokreślonej zbrodni z IIWŚ. Sprawdza się w 100% zabijając skutecznie nastrój kryminału. No a gdy akcja toczy się na trzech płaszczyznach czasowych (mamy tutaj również 1976 rok),to wiedzcie, że coś się dzieje. W tej części więcej znalazłem humorów Natalii niż dobrej pracy śledczej. Co najgorsze, to nadal jest pięknie napisane przez Marka Stelara i ma się wrażenie, że to ślicznie pokolorowana wydmuszka.
Przesłuchałam książkę! . . Postanowiłam, że wygrany miesięczny kod do Audioteki będzie moją ostatnią szansą na spróbowanie tej formy. Podjęłam przy tym mądrą decyzję i wybrałam tytuł Autora, którego twórczość cenię i lubię. I to był strzał w dziesiątkę! Fabuła “Krzywdy” wciagnęła mnie na tyle, by wysłuchać ją praktycznie na raz (chociaż przy prędkości 2,5x - wolniej nie umiem), a przy tym byłam w stanie skupić się na pracy.
Historia w tle. Wydarzenia przedstawione w dwóch perspektywach czasowych. Jak mogłabym tego nie lubić? Akcja wciągająca już od pierwszych stron.
Książka, w której to fabuła rządzi głównym bohaterem, a nie główny bohater fabułą. Owszem, lubię Przeworskiego, ale w książkach Stelara najbardziej doceniam to, że nie pełni on tak istotnej dla fabuły roli. Bo akcja toczy się sama, z jedynie motywacją i dociekliwością aspiranta z Nowego Warpna.
Niby sprawa dotyczy też miłości, ale ta miłość przełamana jest smutkiem, zemstą, zdradą i cierpieniem. Strasznie szkoda mi było pani Remusowej, bo skrywane tajemnice doprowadziły ją do grobu.
Książki Stelara nadal będę brała w ciemno, bo Autor trzyma równy, i najważniejsze, wysoki poziom.
Poprzedni tom mnie nie zachwycił. Pamiętam nudne opisy, rozciągającą się jak flaki fabułę i sporo innych mniej lub bardziej słabizn. Tutaj natomiast jest zupełnie inaczej. Akacja może i nie ma jakiegoś szczególnie dużego tempa jednak jest fabuła wciąga niemiłosiernie od samego początku. Końcówka książki jednak zawiera parę dłużyzn. Spokojnie całość mogłaby się skończyć kilkadziesiąt stron wcześniej i naprawdę niepotrzebny był ten zabieg "wyjaśniania przeszłości" jak już właściwie wszystko było wiadomo. Tak czy tak jest to dobra książka, którą można z czystym sumieniem polecić.
Dobrze skonstruowana powieść kryminalna z ciekawym tłem historycznym. Głęboko poruszająca i intrygująca, łącząc tajemnice z przeszłości z teraźniejszością.