Vivian jest w szoku po tym, co zrobił Luke, i to na oczach wszystkich. Był gotowy zrzec się praw do tronu i zostawić narzeczoną dla niej. Oczywiście dziewczyna jest z tego powodu szczęśliwa, ale z drugiej strony ta sytuacja ją przytłacza.
Jednak po jakimś czasie okazuje się, że wszystko było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Są rzeczy, z których Luke nie chce i nie potrafi zrezygnować. Kiedy obca kobieta na oczach Vivian perfidnie podrywa księcia, a jemu się to podoba, Vivian wie, że zdecydowanie nie jest gotowy na związek.
Jakby tego było mało, dziewczyna trafia na przyjęcie, gdzie spotyka wściekłą na nią byłą narzeczoną księcia, Gwen, oraz Isabelle, piękną księżniczkę z Monako, z którą królowa wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Podobała mi się pierwsza część i czekałam na kolejną, ale to była masakra! 🥲 Bohaterowie zachowują się w ogóle bez sensu, ich zachowania się wzajmenie wykluczają. Lucas to debil i Vivi też nie lepsza - w ogóle nie powinni być razem, nie pasują do siebie: Lucas przez większość czasu traktuje ją jak gówno, a ta niby taka pyskata ciągle za nim lata i mu wybacza. Typowy Wattpad: strzelanina, ciąża i inne z dupy rzeczy. Koszmar, zawiodłam się strasznie 😩 Z plusów: postać Ciliana i zaskoczyła mnie tożsamość wielbiciela Vivi
Od razu kiedy dowiedziałam się że druga część wychodzi nie mogłam się doczekać. Czytałam pierwsza część i byłam zachwycona, dlatego wiedziałam, że kolejna część mnie nie zawiedzie i miałam rację! Druga część jest bardziej cute, jest dużo scen zabawnych, które są przeplatane z hot scenami. Luke jak zwykle jest Luke'iem i cieszę się że nie zmienił się aż tak 😂 Gwen jest jeszcze większą sucz niż zwykle, ale za to mamy nową postać. I oczywiście nie mogę nie powiedzieć o końcówce! Końcówka wymiata ❤️ Oczywiście Matka Luke jest chyba większą sucz niż Gwen (chociaż one obie są siebie warte) Ogólnie mega polecam i czekam na trzecią cz ❤️
2,5/5⭐️ Zdecydowanie gorsza od 1 tomu. Jedna wielka telenowela. Główny bohater ma problemy z agresja, zazdrością i w ogóle ze sobą. Wieczny dramat, mam wrażenie specjalnie wywoływany przez autorkę żeby ciagle coś się działo.
Nie powiem, były momenty gdzie naprawdę dobrze mi się to czytało i nawet się zaśmiałam, ale większość książki to taka przepychanka bohaterów.
To była jedna z tych książkę gdzie wystarczyłoby żeby bohaterowie ze sobą porozmawiali i pół książki by znikło. Dla fanów typowo wattpadowskich historii naprawdę polecam.
Z początku myślałam, że nie ma szans, żeby drugi tom dorównał pierwszemu. Myliłam się. Cudownego humoru i dwuznacznych żartów nie brakuje (a to jest to co tygryski lubią najbardziej). Sceny, gdzie zakręciła mi się łezka w oku też się pojawiły. Bohaterowie nie zmieniają się nagle o sto osiemdziesiąt stopni, aby stać się idealnymi wersjami siebie bez żadnych wad (na ciebie patrzę Luke), dzięki czemu wydają się dużo bardziej realistyczni. Dodatkowo bardzo spodobało mi się poruszenie tematu dbania o własne zdrowie psychiczne oraz pokazanie, że skorzystanie z porady psychologa lub uczęszczanie na terapię nie jest powodem do wstydu. Wielki plus dla autorki. Rozdział 29 zmiótł mnie z planszy. Najpierw myślałam, że osiwieję ze stresu, potem nie mogłam rozczytać ani słowa, bo tam się rozryczałam, a na końcu jedyne co mogłam zrobić to siedzieć z wybałuszonymi oczami i rozdziawioną buzią. To był istny rollercoaster. Dodatkowo od strony 278 nie mogłam przestać się szczerzyć. Mam tylko jedną uwagę: powinno być zabronione kończenie książki w taki sposób. Potrzebuję trzeciej części, TERAZ.
daje dwie gwiazdki tylko ze względu na końcówkę i niektóre momenty a tak to miałam ochotę rzucić książka przez to jaki Lucas i Vivian momentami byli głupi i mnie irytowali
Mam mieszane uczucia Z jednej strony jest ogromny sentyment do tej książki i wiem że z pozycji która pojawiła się lata temu na wattpadzie nie da się zrobić książki z innym klimatem, fajnie było do tego wrócić i przeczytać od nowa ale po tym ile romansów przeczytałam już w całym swoim życiu czegoś innego oczekuje od tego typu książek, klimat wattpadowy jest tutaj wręcz namacalny i nie mówię że jest to coś złego, bo gdyby autorka chciała się go pozbyć to musiałaby całą trylogię napisać od nowa ale nie czytam tego już z takim samym zachwytem jak x lat temu na wattpadzie
W tej książce działo się więcej niż moim życiu. Raz łamała mi serce a raz sklejała je z powrotem hshs Nie przeczytałam jeszcze ostatniej części tej trylogii, ale myślę, że mogę już powiedzieć, że jest naprawdę cudowna!
Nie czytało się tego jakoś mocno źle ale nadal mam te same problemy z tą książką co przy poprzedniej części. Luke jest strasznie bipolarny i mam nawet wrażenie, że chłop ma dwie osobowości. Totalnie uważam, że ta część nic nie wniosła do całej historii i wiele spraw które zostały tutaj na siłę wrzucone miały okropne rozwiązania. Lepiej było ich chyba tam wcale nie wrzucać. Widzę, że autorka bardzo chciała żeby nie było to nudne i chyba miała milion pomysłów na minutę bo te książki są tak chaotyczne jak moje opowiadanie snu gdy pamiętam tylko niektóre szczegóły. Jest to już któreś wydanie tej serii, a mam wrażenie, że dalej nie została ona odpowiednio przedagowana. Nienawidzę tematów zdrad, a tymbardziej tego kiedy łączy się to z jednym z głównych bohaterow. Było to pokazane okropnie, a wyjaśnione jeszcze gorzej I nie wiem czemu autorka się bierze za tematy w które najwyraźniej jest beznadziejna. Strefy czasowe znów pogmatwane ale już nawet mi się nie chce się z tym rozwijać. Nie mam już siły dalej tego czytać, a został mi jeszcze ostatni tom...