Wschodząca gwiazda telewizji Sonia Marchlewska ginie w drodze do domu. Policja nie do końca jest przekonana, że był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Firma ubezpieczeniowa bada okoliczności zdarzenia, a mąż ofiary, by oczyścić się z zarzutów, zleca prywatne dochodzenie.
Franka Kruk, wyszczekana i błyskotliwa prywatna detektywka, jest na życiowym zakręcie. Jako samotna matka bez stałej pracy po wielu latach wraca do Brwinowa – miasteczka, w którym się wychowała. Musi się zająć nastoletnią córką z problemami, zatroszczyć o chorego ojca i na nowo ułożyć sobie życie. Niespodziewanie dostaje bardzo dobrze płatne zlecenie, które może pomóc jej przerwać złą passę. Franka z zaskoczeniem odkrywa, że wypadek zdarzył się w tym samym miejscu, w którym rok wcześniej zginął jej mąż, a Sonia była uwikłana w relacje z ludźmi, którzy kochali ją aż na śmierć...
Oto pojawiła się w moim czytelniczym świecie nowa bohaterka, której kolejne dzieje będę śledzić z ogromną przyjemnością. Franka Kruk, prywatna detektyw, po śmierci męża została sama z nastoletnią córką, niemal bez środków do życia. Śledzenie niewiernych małżonków, nie jest zbyt popłatne, zwłaszcza gdy życie komplikuje pandemia. Franka sprzedaje swoje mieszkanie w Warszawie i wprowadza się do rodzinnego domu w Brwinowie. Dom jest w opłakanym stanie, Franka wciąż przeżywa żałobę, jej ojciec choruje i wymaga opieki, córka przechodzi okres buntu, a kasy i zleceń brak. Gdy w wypadku samochodowym ginie mieszkająca w Brwinowie gwiazdka telewizyjna Sonia Marchlewska, France wpadają dwa zlecenia - firma ubezpieczeniowa zleca jej ocenę miejsca wypadku, a mąż Soni prosi o pomoc, bo policja podejrzewa go o spowodowanie śmierci żony. Okazuje się, że mężem zmarłej jest obecnie bardzo wpływowy i bajecznie bogaty chłopak Franki z czasów liceum. Mimo początkowych oporów Franka przyjmuje zlecenia i stara się znaleźć dowody na niewinność starego znajomego. Co powoduje, że ksiazkę czyta się tak dobrze? Niewątpliwą zaletą jest świetny język i błyskotliwe dialogi. Do tego bohaterka, to kobieta z którą każda z nas może się utożsamiać. Ma problemy z którymi musi sobie radzić, nie pozbawiona jest wad, ale jest też inteligentną babką, potrafiącą wykorzystać swoje atuty do osiągnięcia celu. Marta Guzowska książką "Zła miłość" rozpoczęła tryptyk kryminalny o nazwie "Trzy cnoty". Z niecierpliwością czekam na dalsze części.
Co jakiś czas sięgam po kryminały z nadzieją, że trafię na perełkę, która mnie zaskoczy czymś innym, inną perspektywą, innym zawiązaniem akcji.
Sięgając po nową powieść Marty Guzowskiej również na to liczyłam. Zastanowiłam się również ile czytam kryminałów spod kobiecego pióra. Zdałam sobie sprawę, że jest ich niewiele. W przypadku thrillerów statystyki rozkładają się po połowie a tutaj jest zupełnie inaczej. Tym chętniej zabrałam się za „Złą miłość”, która jest pierwszą częścią tryptyku kryminalnego. Dodam, że jest to bardzo obiecujący początek serii.
To co ujęło mnie w tej powieści najbardziej to realistyczny obraz rzeczywistości głównej bohaterki. Autorka z niebywałą celnością i nonszalancją, w krótkich rozdziałach, oddaje złożoność trudnej sytuacji w jakiej znalazła się Franka Kruk, jej rozdarcie między tym co powinna a czego nie chce, natłok myśli i motywacje, które popychają ją do dalszych działań. I tak jak ten obraz jest autentyczny to autentyczna jest również główna zainteresowana, pełna sprzecznych emocji, z dozą animuszu i determinacji. Co prawda jest poniekąd postacią antypatyczną, która potrafi zniechęcić do siebie nie tylko innych bohaterów, ale i czytelnika. Ja jednak czułam z nią jakąś nić porozumienia.
Choć „Zła miłość” jest powieścią kryminalną, to właśnie wątek obyczajowy mocno wybija się na pierwszy plany, przynajmniej na początku. Dobre poznanie główniej postaci owocuje później lepszą relacją, kiedy trzeba zająć się śledztwem.
Co do samej intrygi to bardzo miło zaskoczyła mnie jej wielowarstwowość i to, że od początku się w nią wciągnęłam. Miałam kilka przeczuć co do zwrotów akcji, jednak były momenty, które mocno mnie zaskoczyły. Marta Guzowska ma charakterystyczny styl opowiadania. Bardzo rzeczowy i dość oszczędny, co sprawia, że łatwo jest wejść w historię, wsiąknąć i chłonąć koleje losu rezolutnej i lekko nieokrzesanej detektywki. W szaleńczym tempie i wysublimowanym poczuciem humoru po drodze.
Zabrakło mi jedynie odrobiny klimatu tej małej mieściny, w której rozgrywa się akcja. Małomiasteczkowość to wątek poboczny, niemniej ważny i żałuję, ze nie został zaznaczony w inny sposób. O tym jak beznadziejny jest Brwinów dowiadujemy się od głównej bohaterki. Franka szczerze go nie znosi i daje temu upust, opisując szeroko jego przywary. Niestety zabrakło, w moim odczuciu, w tym pewnej finezji, która nadałaby klimatu całości.
„Zła miłość” to dobrze napisany i skonstruowany kryminał, który czyta się szybko i z dużym zainteresowaniem. Zdecydowanie jest to historia, która stoi dobrze rozpisanymi, a co za tym idzie, wiarygodnymi bohaterami. Autorka z łatwością wprowadza w ich rzeczywistość, lawiruje pomiędzy codziennością bohaterów, a odkryciem prawdy tajemniczych wypadków. Bardzo mi odpowiadało takie mieszanie obu, swego rodzaju rozwarstwienie i złączenie ich w odpowiednim momencie. Czy "zła miłość" była powiewem świeżości w gatunku kryminału? Może lekkim. Przyznam jednak, że wciągnęłam się w historię na tyle by przeczytać ją w jeden dłuższy wieczór.
Czekam również na kolejne odsłony cyklu, bo bardzo polubiłam główną bohaterkę.
O to, jak wielu z nas po lockdownie spowodowanym pandemią staje teraz na głowie, by związać koniec z końcem, chyba nie muszę pytać...
W takiej samej sytuacji znajduje się Franka Kruk, prywatna detektywka, która zmuszona jest wrócić do rodzinnego miasteczka. Czterdziestolatka samotnie wychowuje nastoletnią córkę, a dodatkowo opiekuje się schorowanym ojcem. Zarówno ona, jak i Michalina boleśnie odczuwają brak męża i ojca, który zginął rok wcześniej w wypadku samochodowym.
Zła passa Franki może zostać w końcu przerwana, gdy na horyzoncie niespodziewanie pojawia się dobrze płatne zlecenie. Stary, dobry znajomy, a w zasadzie jej pierwsza miłość chce, by Franka zbadała okoliczności śmierci jego byłej żony. Sonia Marchlewska to wschodząca gwiazda telewizji, która po spotkaniu ze znajomymi w drodze do domu ulega tragicznemu wypadkowi. Zarówno policja, jak i firma ubezpieczeniowa szczegółowo badają każdy ślad, a te niestety nie dają pewności, by był to nieszczęśliwy wypadek. Co tak naprawdę wydarzyło się na drodze, de facto tej samej, na której zginął mąż Franki? Dlaczego Łukasz Marchlewski zdecydował się wynająć prywatnego detektywa? Przed panią detektyw jeszcze wiele znaków zapytania, które będzie musiała odkryć. Niestety, na wierzch zaczną wypływać również prawdy, które będę dla niej bolesne i ciężkie do zaakceptowania. Czy Franka jest gotowa, by się z nimi zmierzyć?
Uwielbiam książki, które potrafią sprawić, że całkowicie wsiąkam w ich fabułę, a „Zła miłość” zdecydowanie do nich należy. Marta Guzowska daje nam na wskroś autentycznych bohaterów, takich normalnych, z normalnymi problemami. Bohaterów, którzy nie są nieomylni. Tak jak każdemu z nas zdarza się im popełniać błędy, podejmować złe decyzje, ufać nieodpowiednim osobom i przegrywać walkę z rozsądkiem.
Zagadka kryminalna przedstawiona w książce od samego początku intryguje, a chęć dowiedzenia się prawdy nie pozwala odłożyć książki, póki nie znajdzie się odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania. Zakończeniem książki autorka mnie zaskoczyła. Absolutnie się tego nie spodziewałam.
Dodatkowym plusem jest umieszczenie akcji w niewielkim miasteczku. Uwielbiam taki klimat. Małe społeczeństwa, gdzie sąsiad sąsiadowi zagląda w okna, a plotka rozchodzi się lotem błyskawicy. Jednym słowem, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą dosłownie wszystko.😅 Jednak, gdy robi się niebezpiecznie, lub gdy na ich podwórko wkracza obcy, mieszkańcy potrafią się ze sobą zsolidaryzować jak mało kto. Nabierają wody w usta i wyciągnięcie z nich jakichkolwiek informacji graniczy z cudem.
Świetna książka. Myślę, że fani gatunku będę usatysfakcjonowani. Polecam serdecznie.
O twórczości Marty Guzowskiej słyszałam wiele dobrego, jednak nie miałam sposobności sięgnąć po jej książki. Propozycję przeczytania „ Złej miłości ” potraktowałam więc, jako okazję do jej poznania.
Od teraz do listy autorów, po których książki będę sięgać w ciemno, mogę z czystym sumieniem dołączyć Martę Guzowską.
Głównie dlatego, że pokazała mi „ Złą miłością ”, iż kryminał nie musi być mroczny, czy budzący niepokój. Może być lekki i przyjemny, a jednocześnie niosący ze sobą frapującą zagadkę kryminalną, a w tle obraz relacji rodzinnych, czy próbę podniesienia się po śmierci bliskiej osoby.
Chyba nie spotkałam się jeszcze z kryminałem, w którym śledztwo prowadzi prywatna detektywka. I uważam, że to własnie w postaci Franki tkwi istota i siła tej powieści.
Dochodzenie, którego się podjęła, by podnieść się z finansowego dołka, jest dla niej również powrotem do bolesnej przeszłości. Znana gwiazda telewizji ginie w wypadku samochodowym, w tym samym miejscu, w którym zginął mąż Franki. Każda konfrontacja z tym miejscem przypomina o Marcinie, o tym, jak rozpadło się życie jej rodziny. I choć jest to bohaterka, której można nie lubić ( chociażby ze względu na jej podejście do relacji z córką ), to już obojętnie obok niej przejść nie można. Wygadana, błyskotliwa, sprytna, czasami irytująca, nadała tej historii charakteru.
„ Zła miłość ” to historia, która oprócz intrygującego wątku kryminalnego, ujęła mnie sposobem przedstawienia relacji między matką, a dzieckiem. Franka - pogrążona w swojej żałobie, zapomina, że ma nastoletnią córkę, zapomina, że ta potrzebuje rozmowy i, że ona także cierpi, bo również poniosła stratę - straciła ojca. Nastolatka łaknąca ramion matki, wpada w inne, niekoniecznie dla niej dobre...
Komunikacja - klucz do budowania więzi - jak łatwo ją zepsuć, tkwiąc w skorupie swojego cierpienia, a jak trudno odbudować.
Świetna to była rozrywka. Dajcie się porwać wyszczekanej detektywce, a gwarantuję, że spędzicie z nią idealne jesienne popołudnie.
„Zła miłość” to najnowsza propozycja od Marty Guzowskiej. Franka Kruk, prywatna detektyw, która musi poukładać swoje życie po niespodziewanej śmierci męża, dostaje propozycję nie do odrzucenia. Z jednej strony firma ubezpieczeniowa zgłasza się do niej z prośbą o weryfikację miejsca wypadku wschodzącej gwiazdy, Soni Marchlewskiej, z drugiej, mąż nieżyjącej kobiety prosi Frankę, by przeprowadziła śledztwo i dowiedziała się, co stało się feralnego dnia, co było przyczyną wypadku i, wreszcie, by oczyściła go z podejrzeń, jakoby miał coś wspólnego ze śmiercią żony. Czego dowie się Kruk i czy do śmierci młodej kobiety przyczyniły się osoby trzecie? Sprawdźcie sami 😊 Moi drodzy, przed Wami rasowy kryminał, pełen zagadek, tajemnic i bohaterów, z których każdy ma coś za uszami. Im dalej w las, tym więcej znaków zapytania w tej historii, coraz więcej wątków i mylnych tropów. Dodatkowo świetna intryga i bardzo wyrazista, zadziorna, bezkompromisowa główna bohaterka to niewątpliwy sposób na sukces. Podczas lektury znajdziecie także wiele emocji, jakie towarzyszą bohaterom- Franka, samotna matka, kobieta po przejściach, która zostaje zmuszona, by jak najszybciej stanąć na nogi. Pomimo że jest bezkompromisowa, momentami wydaje się zagubiona i z pewnością nie pomaga temu ani pandemia, ani lockdown, ani buntująca się nastoletnie córka. To była świetna przygoda i bardzo dobry kryminał. Nie tylko część kryminalna, ale także poruszane wątki społeczne dają wiele do myślenia. Książkę czyta się bardzo szybko, wciąga od pierwszej strony i chociaż zakończenie jest nieco przewidywalne, absolutnie nie odbiera to radości czytania i poznawania tej historii. Jest to też pierwsza część tryptyku kryminalnego i z niecierpliwością czekam na kolejne sprawy nieustępliwej i nieobliczalnej Franki Kruk.
Gdy młoda gwiazda telewizji ginie w wypadku służby i ubezpieczenia stają na najwyższym poziomie by rozwiązać tę sprawę. Wydawać by się mogło,że był to tylko nieszczęśliwy wypadek , jednak nie jest to zdanie wszystkich. Prywatna detektyw Franka Kruk wraca do rodzinnego domu. Nie ma pieniędzy a musi wychować nastoletnią córkę. Powrót do domu miał być jej nowym lepszym startem ale czy aby na pewno?
Jej pierwszą sprawą jest sprawa wypadku Sonii Marchlewskiej,która o dziwo była żoną jej miłości sprzed lat. Łukasz mąż zmarłej jest głównym podejrzanym więc chciałby aby to właśnie Franka zajęła się jego sprawą bo przecież znają się od lat. Wspomnienia wróciły i będzie musiała sobie z tym poradzić jednak bez pieniędzy długo nie pociągnie więc się na to zgodziła. Wypadek miał miejsce tam , gdzie do Franki wracają przykre wspomnienia. Czy zdoła się z tym uporać? Jak wiele kłamstw ukrywają przed nią ludzie, których uważała za uczciwych. W toku śledztwa Franka dowie się wielu nieprzyjemnych słów o swoim dawnym życiu. Nie wiedziała,że żyła w kłamstwie a prawda okaże się bolesna.
Zła miłość to pierwszy tom cyklu "Trzy cnoty" Autorka pokazała nam co potrafi uczynić miłość. Niekoniecznie od tej dobrej strony. Każdy wie,że potrafią przytrafić się też chore miłości, które potrafią wyrządzić wiele zła. Ten kryminał czyta się bardzo szybko , gdyż wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Nie będzie tu krwawych i mocnych scen ale znajdzie się miejsce na atmosferę rodzinnego miasta oraz ich mieszkańców. W małych miasteczkach znają się wszyscy i wszystko wiedzą jednak czasami wolą milczeć. Nie ukrywam,że bardzo ciekawi mnie jak wypadnie kolejny tom i co tym razem zaserwuje nam autorka. Jestem pewna,że będzie to prawdziwa uczta dla czytelnika. Ja oczekuję na kolejny tom a was zachęcam do sięgnięcia po ten bo jest warto. A taka pogoda za oknem jest idealna na czas z dobrą książką.
Niewątpliwie Marta Guzowska potrafi zaskoczyć, zachwycić i zirytować, i to - o czym już prawie zapomniałam po pięcioletniej przerwie w obcowaniu z jej twórczością - w każdej ze znanych mi jej książek.
Już na pierwszych stronach „Złej miłosci’ powrócił zachwyt nad formą przekazu, nad doskonałym językiem, umiejętnym operowaniem paradoksem zarówno w opisach miejsc i sytuacji, jak i przy wprowadzaniu kolejnych postaci. Pierwszoosobowa narracja postaci wiodącej, Franki Kruk, łączy przy tym lekkość z powagą oraz dystans z zaangażowaniem - wobec ludzi i zdarzeń, wobec samej siebie.
A dzieje się w życiu Franki wiele. Po tragicznej śmierci męża, zmuszona do powrotu do rodzinnego Brwinowa, ledwo, jako prywatny detektyw, wiąże koniec z końcem utrzymując piętnastoletnią córkę i pomagając niedomagającemu na zdrowiu ojcu. Nic dziwnego, że przyjmuje dwa zlecenia związane z wypadkiem samochodowym, w którym zginęła popularna aktorka serialowa. Gaża za ekspertyzę dla ubezpieczyciela jest niewielka w porównaniu z pieniędzmi, jakie oferuje France podejrzany o zabójstwo mąż aktorki, dwadzieścia lat temu licealna miłość obecnej pani detektyw.
Jak zwykle w kryminałach Guzowskiej, zarówno okoliczności sytuacji wyjściowej jak i rozwój wydarzeń obfitują w rozmaite niespodzianki. Można się na przykład sporo dowiedzieć o subkulturze rodzimych inceli, których poczynania w Brwinowie bynajmniej do niewinnych nie należą. Kwestią ich wiarygodności jednak specjalnie się nie przejęłam. Natomiast poważnie mnie zirytował cliffhanger w finale powieści. Nie tyle zresztą sam brak definitywnego rozstrzygnięcia wątku kryminalnego, ile przypisanie „Złej miłości” do powieściowego cyklu Trzy cnoty i nieobecność gdziekolwiek, także na stronie wydawcy, jakiejkolwiek zapowiedzi dalszych tomów trylogii.
"Zła miłość" to pierwsza część tryptyku kryminalnego o France Kruk - wyszczekanej detektywce, która poznajemy na zakręcie życiowym. Po tragedii jako samotna matka wraca do rodzinnej miejscowości, aby zająć się nie tylko córką, ale i chorym ojcem. Otrzymuje nieoczekiwanie wyjątkowo dobrze płatne zlecenie na oczyszczenie z zarzutów byłego męża zmarłej w wypadku gwiazdy - wypadku, który wydarzył się dokładnie w tym samym miejscu, co śmierć męża Franki rok wcześniej...
Podobało mi się bardzo dogłębne ukazanie emocji i przeżyć wewnętrznych głównej bohaterki. Jednocześnie toczy się tu kryminalna sprawa z kolejnymi etapami śledztwa, a przerywnikami są bardzo naturalnie przedstawiona codzienność - z współczesnym pandemicznym kontekstem, problemy w relacjach rodzinnych i zagubienie. Akcja rozwija się wolno, z dynamicznym przyspieszeniem na koniec, daje to czas na wejście w klimat małego miasteczka, jego sekretów i wzajemnych powiązań mieszkańców - nici intrygi sięgają głęboko. Było tu kilka zaskoczeń, może akurat ostatecznego rozwiązania podświadomie się spodziewałam, ale czytałam mimo to z niekłamanym zainteresowaniem i zaangażowaniem w fabułę.
Franka Kruk to nietuzinkowa postać, pełną niejednoznaczności, którą równie często się podziwia za intuicję, jak i gani wewnętrznie za podejmowane impulsywnie decyzje - a koniec końców składowo daje to świetnie wykreowaną, inteligentną detektywkę z krwi i kości, z szeregiem zalet, jak i wad - po ludzku.
Jestem bardzo ciekawa dalszych losów tych bohaterów i wyczekuję już kontynuacji, a Wam serdecznie polecam sięgnięcie po tę książkę 😊
Wielokrotnie mialam okazję chwytać za książkę w ciemno. Decydować się na poznanie książki bez zapoznania się z jej zapowiedzią. Tak, wiem wielu z Was, też tak robi. Jednak największą przyjemność sprawia mi zabranie się za książkę, której książki autora już znam. Serial komediowy @martaguzowska_pisarka nie jest mi obcy, dlatego tym bardziej chciałam poznać kolejną odsłonę jej twórczości. Zabrałam się za nią wieczorem i byłam na siebie zła, bo jak można się oderwać od tej historii kiedy oczy się same zamykają ale ciekawość jest taka ogromna? Niestety w tym wypadku sen zwyciężył jednak po przebudzeniu się zaparzyłam ogromny kubek kawy i ponownie zabrałam się za lekturę. Książka obyczajowa z wątkami kryminalnymi idealnie się wpisała w mój nastrój a tym bardziej intensywny weekend. Poznając się z główna bohaterką Franką dostajemy informacje rzucane garściami. Pani Detektywka (@asiaqwert ta nazwa i mi się podoba) jest postacią bardzo intrygującą, irytującą ale im więcej o niej się dowiadujemy tym bardziej chcemy ją poznać i zrozumieć. Chociaż muszę przyznać, że wielokrotnie miałam ochotę nią potrząsnąć. Ta książka poświęcona jest śmierci wschodzącej gwiazdy telewizji, Sonii. Franka zostaje wynajęta do odkrycia, co się tak na prawdę wydarzyło. Nie pomaga powrót po latach do małego miasteczka. Wiąże sie nie tylko ze wspomnieniami, które atakują nas znienacka ale przede wszystkim z bohaterami, którzy wiele namieszają ale i dzięki temu możemy liczyć się z tym, że nudno nie będzie. Świetny styl autorki, lekkość pióra pozwalają nam na bardzo wiele wrażeń i pozwalają cieszyć się z zaskakujących zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń
„Zła miłość” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Guzowskiej. Franka Kruk powraca z wielkiej Warszawy do rodzinnego Brwinowa po śmierci swojego męża. Ze względu na problemy finansowe zamieszkuje z dorastającą córką w domu swojego schorowanego ojca. By jakoś związać koniec z końcem, przyjmuje jako detektywka zlecenie od swojego byłego chłopaka sprawę wyjaśnienia śmierci jego żony, celebrytki Soni. „Zła miłość” nie jest kryminalnym kryminałem. Sprawa, nad którą pracuje Franka, niejednokrotnie schodzi na drugi albo i trzeci plan wydarzeń. Powiedziałabym, że jest to obyczajowy kryminał, gdzie równie ważną rolę odgrywa życie osobiste głównych bohaterów. Franka poza sprawą, w której nic nie jest oczywiste, musi zająć się swoją córką, która nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I przez większość czasu wydawało mi się, że Franka zlewa swoją córkę, kolokwialnie mówiąc. A gdy już dowiedziała się o problemach córki, zrzucała je na karb wieku i dojrzewania nastolatki. Przy okazji sama zachowując się jak nastolatka, i nie wiedząc, co ma zrobić ze swoimi uczuciami. Bardzo raziło mnie, jak traktowała policjanta Zagórskiego. Rozumiem, że wykonywała swoją pracę, ale zwyczajnie go wykorzystała. Podobał mi się za to wątek dotyczący środowiska inceli. Nie jestem pewna, czy jego potencjał został do końca wykorzystany, ale sam zamysł naturalnie wpasował mi się w historię. „Zła miłość” to kolejna książka będąca przykładem na to, jak wiele bogaty bohater może sobie kupić. [współpraca: @wielkalitera]
Poznajcie nową detektywkę, oto Franka Kruk, kobieta po 40., niedawno straciła męża, ma trudne relacje z nastoletnią córkę. Z Warszawy przeniosły się do Brwinowa, do rodzinnego domu Franki. W stolicy była anonimowa a tu wszyscy się znają. Małe miasteczko lubi rozdmuchiwać plotki. Wspólne mieszkanie z ojcem ma zalety, ale nie jest łatwe. Do tego trwa pandemia, bohaterce odpadło wiele zleceń, a za coś żyć trzeba. Jak z nieba spada jej zlecenie od formy ubezpieczeniowej, ocena wypadku samochodowego popularnej aktorki. W tym samym czasie pojawia się jej licealna miłość dziś rzutki biznesmen, wdowiec po owej aktorce. Chce wyjaśnienia śmierci żony. Niby proste, jesienny wieczór, ślisko, utrata panowania nad samochodem, uderzenie w drzewo. Ale jak Franka zacznie drążyć trafi na całą sieć powiązań. Kto kieruje ją w ślepe uliczki? I jeszcze problemy córki, pogrążona marazmie Franka zignorowała wiele sygnałów. Prócz trzymającej w napięciu fabuły kryminalnej, świetny jest wątek obyczajowy. Okiem obserwatora możemy spojrzeć na życie w lockdownie. Przymusowa izolacja jednej strony wymuszała kreatywność, chwilami zabawną. Z drugiej, zamknięcie było nie tylko symboliczne ale też dosłowne. A zakończenie otwiera "puszkę z Pandorą". Z niecierpliwością czekam na drugą część. Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.
Uwielbiam autorkę, więc bez zastanowienia sięgnęłam po jej nowinkę. Zdobywanie nie zawiodłam się, a jej nowa seria bardzo mi się podoba!
"Zła miłość" to dopiero początek zabawy, przed nami bowiem tryptyk kryminalny. W tej części poznamy Frankę. Kobieta dopiero co straciła swojego męża i razem z córką zmuszona jest wrócić do rodzinnego miasta i zacząć wszystko od nowa. Ciężko jej się odnaleźć nowej rzeczywistości i w hermetycznej społeczności, w której nie ma nic do ukrycia. Na całe szczęście szybko trafia jej się pierwsze zlecenie. Niedawno zginęła tu bowiem Sonia Marchlewska, a jej mąż zostaje posądzony o morderstwo. Jak się okazuje, jest to była miłość kobiety i będzie się starała ona dociec jego niewinności. Do tego dochodzą coraz większe tajemnice, które wychodzą na jaw i problemy z córką. Franka zdecydowanie nie ma łatwo!
Książka jest lekka, mimo tego, że jest to kryminał, to nie mamy tutaj krwawych i brutalnych scen. Głównych bohaterów nie da się nie polubić! Zarówno Fanka, Miśka, jak i tata kobiety zyskał moją ogromną sympatię. Ja już nie mogę się doczekać kontynuacji! Na pewno mocno będę wyczekiwać na drugi tom! Polecam!
Cześć. Jestem Franka. Jestem detektywem z zawodu i z wyboru. Życie napisało dla mnie trudny scenariusz. Zostałam z nastolatką sama - mój mąż Marcin zginął w wypadku samochodowym. Sytuacja życiowa zmusiła mnie do powrotu w rodzinne strony, do domu rodzinnego w którym mieszka mój ojciec. Nie cierpię wracać do tego wiejskiego życia... Gdzie każdy o każdym wszystko wie...
W niedalekim czasie od mojego powrotu na stare śmieci kontaktuje się ze mną mój były chłopak z czasów szkolnych, Łukasz. Potrzebuje pomocy, ponieważ policja podejrzewa go o udział w zabójstwie jego żony, Soni Marchlewskiej, wschodzącej gwiazdy telewizji, która dziwnym trafem ginie w tym samym miejscu, co przed rokiem mój mąż... Postanawiam mu pomóc, tym bardziej, że zaoferował mi pokaźną sumę za znalezienie dowodów na winnego... W trakcie dochodzenia na jaw wychodzą sprawy od których robi mi się słabo i straciłam wiarę w ludzi ... ___________
To książka na jeden wieczór. Przewidywalna, podobna do innych, ale zarazem inna. Krótkie rozdziały co bardzo lubię w książkach, a które kończyły się tak, że musisz zacząć następny. Uwielbiam tak napisane książki.
Wschodząca gwiazda telewizji Sonia Marchlewska ginie w drodze do domu. Policja nie do końca jest przekonana, że był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Firma ubezpieczeniowa bada okoliczności zdarzenia, a mąż ofiary, by oczyścić się z zarzutów, zleca prywatne dochodzenie. Sprawę bada Franka Kruk, wyszczekana i błyskotliwa prywatna detektywka, jest na życiowym zakręcie.
Franka to postać zapadająca w pamięć, która momentami potrafi mocno zirytować. Nie wpisuje się w schematy, działa nieszablonowo, jest skuteczna i potrafi improwizować. Nie sposób odmówić jej determinacji i zaciętości w dążeniu do celu.
„Zła miłość” jest zgrabnie i intrygująco nakreślonym kryminałem. Fabuła wciągnęła mnie na tyle, że nie mogłam się oderwać. Wiele w tej powieści można się domyślić, jednak zakończenie mocno mnie zaskoczyło.
„Zła miłość" to pierwsza część tryptyku kryminalnego, której główną bohaterką jest błyskotliwa Franka, prywatna detektyw, której cięte riposty zawsze trafiają w sedno. Z pozoru prosta sprawa, zlecona przez firmę ubezpieczeniową, okazuje się mieć drugie dno, a osoby, które spotyka po latach skutecznie mieszają w jej, i tak już poplątanym, życiu.
Autorka wprowadza nas w śledztwo, ale policja jest tutaj tylko dodatkiem. Tak naprawdę największy skutek przynoszą działania głównej bohaterki, która nie boi się nietypowych rozwiązań i bez kompromisów dąży do wyznaczonych celów, czasami nawet kosztem swoich bliskich.
Myślę, że postać Franki Kruk jest świetnie wykreowana. Z początkowej niechęci i irytacji wynikającej z jej zachowań przeszłam do pewnego rodzaju podziwu i fascynacji. Dodatkowo, mamy tu klimat małego miasteczka, w którym wszyscy wiedzą wszystko, a mimo tego, pewne tajemnice nie wychodzą na światło dzienne. Podobał mi się też wątek obyczajowy, który bardzo dobrze współgrał z kryminalnym śledztwem. Jak się okazuje, powrót w rodzinne strony nie zawsze jest idealnym rozwiązaniem, a ułożenie sobie życia wśród dawnych znajomych może przynieść mnóstwo komplikacji.
Trochę jednak brakło mi tutaj emocji. Fakt, książka była zaskakująca, a fabuła poprowadzona w ciekawy sposób, ale jednak czegoś mi tutaj zabrakło. Początek nie wciągnął mnie od razu, jednak z czasem akcja nabrała tempa, a niespodziewane zwroty akcji wzbogacały treść. Całość jednak oceniam na plus, bo autorce udało się mnie zaskoczyć, a książkę czytało się naprawdę szybko i z zainteresowaniem. Jestem bardzo ciekawa, co zafunduje nam jeszcze Franka i jej silna osobowość, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Polecam 😊.
Porwała mnie "Reguła nr 1", po niej każda z serii archeologia i jej tajemnice. Po nich jakoś nie potrafię się przekonać do zwykłego, przyziemnego kryminału. Spodziewałam sie więcej po Guzowskiej, choć "Zła miłość" nie rozczarowuje, nie porywa również.