Warszawą wstrząsa informacja o odnalezieniu martwego niemowlaka na jednym z publicznych placów zabaw. Policja nie jest w stanie odnaleźć rodziców, nic nie pozwala też zidentyfikować tożsamości dziecka. To media jako pierwsze trafiają na trop - udaje im się odnaleźć matkę, która przed kamerami twierdzi, że nie pamięta, co się wydarzyło, i nie wie, gdzie jest jej syn.
Dziennikarze przyklejają kobiecie łatkę dzieciobójczyni, zapowiada się jeden z najgłośniejszych procesów ostatnich lat - a Chyłka i Oryński zrobią wszystko, by poprowadzić tę obronę. Nowy partner zarządzający kancelarią nie ma jednak zamiaru pozwalać, by dwójka prawników dłużej dzieliła się sprawami.
aaa, jakie to było fajne! i choć sprawa taka średnia, to wszystko wynagradzali ONI. wątek z dzieckiem, a bardziej staraniem się o dziecko - trochę bolało, nie ukrywam. tak samo jak to wymijanie się chyłki i zordona podczas sprawy. ale to wszystko utwierdza, jak mocną relację tworzą joanna i kordian. fajnie, że drogi forsta i chyłki się połączą, to może być mocne. can't wait!!
This entire review has been hidden because of spoilers.
"Werdykt" to według mnie zdecydowanie jeden z lepszych tomów całej serii z Chyłką i Zordonem. Po kilku naprawdę słabych częściach, gdzie poziom absurdu był nie do zaakceptowania, a zmęczenie materiałem było aż nader widoczne, Mróz dokonał swoistego przełomu i potrafił wykreować fabułę w taki sposób, iż nie można było oderwać się od lektury.
Biorąc pod uwagę fakt, że jest to już 16 tom całej serii, zdaję sobie sprawę, że tylko nieliczni dobrnęli do tego momentu. Z drugiej jednak strony "Werdykt" uświadomił mi, dlaczego ciągle jestem wiernym czytelnikiem Mroza i mimo, iż o wiele bardziej krytycznie oceniam obecnie jego książki, to jednak po tylu latach on nadal potrafi mnie fabularnie zaskoczyć.
Ciężko pisze się cokolwiek o 16 tomie całego cyklu, gdyż istnieje dużo niebezpieczeństwo zaspoilerowania czegokolwiek, dlatego od siebie dodam tylko, że "Werdykt" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, a samo zakończenie tej książki powoduje, że najchętniej sięgnąłbym po kolejny tom przygód Chyłki i Zordona!
Dla mnie Chyłka skończyła się na Kontratypie (od tej części jej poziom moim zdaniem znacznie spadł) i dopiero czytając Werdykt poczułam się jak za starych, dobrych czasów. Miło mi się czytałam historię, w której w końcu sprawa była ważniejsza, a rozterki życiowe bohaterów były tłem. W końcu nie ma Piotra Langera (uwielbiam go, ale co za dużo to nie zdrowo), a zakończenie sprawia, że czym prędzej idę nadrobić inne serie autora 🤫
Czytając opis tej książki miałam takie - no, ta sprawa może być ciekawa. Na jednym z warszawskich placów zabaw znaleziono zwłoki niemowlaka. Problem jest taki, że policja nie może namierzyć nikogo, a dopiero śledztwo mediów spowodowało, że odnalazła się matka. Ona twierdzi, że nic nie pamięta, a wszyscy dookoła chcą dokonać samosądu.
Tak po cichu miałam jedną nadzieję - skoro autor postanowił w miarę ustabilizować sytuację prywatną naszych bohaterów to może skończymy z tą telenowelą i zobaczę sprawę prowadzoną tak jak w pierwszych tomach tej serii. Zaczęło się całkiem ciekawie, bo Judyta nie chce, żeby Chyłka ją reprezentowała, ale dopuszcza Zordona. W kancelarii też jest nacisk, żeby nasza para nie prowadziła wspólnie spraw i przydzielają im różne rzeczy, a na deser Zordon dostaje swojego aplikanta. I sobie tak myślę - łooooo, Mróz, proszę nie zepsuj tego, proszę. Oczywiście musiał pojawić się zgrzyt już przy pierwszym spotkaniu tego aplikanta z Chyłką i jej bełkocie o owulacji, ale cóż.. nie można mieć wszystkiego równocześnie. Oczywiście jako małżeństwo Chyłka i Zordon zdecydowali się na poczęcie potomstwa, więc pojawi się kilka sytuacji z tym związanych, ale jest to do strawienia.
Ogólnie powiem tak - ja już na cud nie liczyłam. Jestem tak negatywnie już nastawiona do serii, że nie wierzyłam, że autor przełamie tę złą passę prowadzenia fabuły. Tu jednak zauważam przełom. Sprawa jest ciekawa, wchodzą konflikty interesów, kopanie dołków jeden pod drugim, autor w końcu odpuszcza trochę tej telenoweli między bohaterami, a fakt, że zaczęli pracować poniekąd osobno wpłynął korzystnie na akcję książki. W dodatku nie pojawia się w "Werdykcie" pewna nieśmiertelna, z długimi mackami postać, co już w ogóle dało olbrzymią wartość dodatnią na fabułę.
W końcu mogę dać wyższą ocenę, doczekałam się! Jak za starych początków Chyłki.
Nic nowego nie powiem ponad to, że Chyłka nadal nie poleciała w kosmos. Jak zawsze była to miła rozrywka. Ale Panie Autorze, takich zakończeń to się nie robi…🤣
Zobaczyć tę parę w takim układzie w takiej sprawie? 5 gwiazdek. Czytałam z momentami zapartym tchem, a w jeszcze innych nawet nie orientowałam się jak szybko przewracam strony. Bardzo przyjemna książka. Jeszcze przyjemniej byłoby mieć takiego Zordona obok hihi
2,5 nieprzyjemność czytania o fantazjach seksualnych mnie dotknęła. cieszę się że w końcu tak mało prywaty (jeśli była to raczej sceny łóżkowe), teksty chylki nie były aż takie skręcające jak zawsze, absurdy... trochę absurdów ALE nie aż takie, sprawa sądowa ciekawa ale też z serii tych (dla mnie) obrzydliwych. ostatnie zdanie mnie zasmuciło że dalej będę musiała to czytać:( lepsza niż skazanie to na bank.
Chyłka vs Zordon? 5 gwiazdek! Książka oczywiście miała swoje lepsze i gorsze momenty jednakże główna sprawa, rodzaj relacji pomiędzy głównymi bohaterami i poboczne wydarzenia wokół dwójki adwokatów dały bardzo fajny, ciekawy odbiór książki i pozwoliły na niektóre rzeczy popatrzeć z innej perspektywy.
Początek książki to absolutny rollercoaster. Nawiązanie do sprawy "Matki Madzi z Sosnowca" oraz sprawy "Depp vs Heard" jest bardzo dobrymi smaczkami i ciekawostkami.
Może to dziwne że daję 5/5 i wytykam jakieś wady ale trochę męczyły mnie sądowe potyczki, czemu? Nie wiem, ale może dlatego że ciężko mi było czytać jak Chyłka walczy z Zordonem.
Końcówka daj bardzo solidny plot twist i cholernie dobry smaczek względem innej serii.
Mróz w książce pokazał dwa rodzaje miłości i zapatrywania się na posiadanie dziecka i stworzenie rodziny. Czytając to coś mnie ewidentnie ruszyło i tak wiem że taki jest świat, ale jakby wkurwia mnie to że świat jest tak bardzo nie sprawiedliwy.
Podsumowując, książka nie była idealna, ale poruszyła takie tematy że trudno obok przejść obojętnie.
Fajny tom, nawet bardzo fajny, zostały w nim poruszone mega ważne tematy i to w doskonały sposób. Chyba czas w końcu nadgonić Forsta... Prędzej czy później i tak bym to musiała zrobić i chyba właśnie nadeszło prędzej. Na razie przerywam Chyłkę :(( i już nie umiem się doczekać kiedy z powrotem do tego wrócę
Jakie to bylo dobre 🛐 Moja ulubiona sprawa na ta chwile Dostalam ogromnego sentymentu jak zaczeli zmieniac patronow imiennych. Ta seria jest jedna wielka przygoda ❤️🩹
Chyba jedna z gorszych książek tej serii. W poprzednich częściach byłam w stanie przymknąć oko na absurdalne zwroty akcji, czy naciąganie niektórych sytuacji. Niestety w „Werdykcie” bardzo mnie to raziło. Nie mogłam się wgryźć w akcje, działo się tu niby dużo, ale tak naprawdę nic konkretnego. Chyłka i Zordon też jacyś „inni”. Bardzo dało się tu zauważyć, że Mróz ciągnie tę serię na siłę. 🤷🏼♀️
Małżeńskie szczęście Joanny Chyłki i Kordiana Oryńskiego, pieszczotliwie przez swą byłą patronkę a obecnie małżonkę przechrzczonego na Zordona, byłoby pełne, gdyby udały im się intensywne starania o dziecko. Partner zarządzający teraz kancelarią, noszącą nadal nazwę Żelazny & McVey, mecenas Mariusz Klejn, robi wszystko, aby się obojga z niej pozbyć. Tymczasem okoliczności zmuszają Chyłkę i Zordona do wkroczenia na drogę sądową przeciwko sobie. Z ich subiektywnej perspektywy każda z tych trzech spraw jest istotna, ale prawniczemu wątkowi poświęca autor najwięcej miejsca.
Klientką Zordona, jest kobieta, której kilkumiesięczne dziecko zostało znalezione martwe w wózku w parku łazienkowskim. Utrzymuje, że ojcem chłopczyka był znany aktor i że to on, po dwuletnim przemocowym romansie, zabił dziecko. Aktora, od zawsze ważnego klienta kancelarii, reprezentuje teraz Chyłka, na razie w procesie cywilnym o zniesławienie, wytoczonym byłej kochance z jego powództwa. Przebieg procesu jest interesujący, tym bardziej że zahacza o drażliwą kwestię BDSM i granice jej przekraczania.
Z kolei perypetie małżeńskie bohaterów wnoszą sporo emocji. Jak zwykle powrót do niekonwencjonalnego sposobu dialogowania Chyłki z Zordonem wywołuje chwilowy szok, ale szybko znowu się przyzwyczaiłam, tak jak to robiłam przez piętnaście poprzednich tomów. Zastanawiam się tylko, czy jeśli w końcu para doczeka się potomstwa, będą dzieciakom przekazywać swoje ulubione wzorce językowe.
Przepychanki środowiskowe, tym razem wewnątrz kancelarii, nigdy mnie specjalnie nie ekscytowały, ale trzeba przyznać, że rozgrywka z Klejnem jest ostra, choć niespecjalnie subtelna.
Dla mnie dodatkowymi atutami „Werdyktu” jest nieobecność w nim Piotra Langera oraz zapowiedź, dokąd wybiorą się Chyłka i Zordon w swoją spóźnioną podróż poślubną.
O MÓJ BOŻE 5 GWIAZDEK TO ZDECYDOWANIE ZA MAŁO TA KSIĄŻKA WYWOŁAŁA U MNIE TAKIE EMOCJE MASAKRA a teraz na spokojnie, to może i nie działo się w niej niewiadomo jak dużo, to fabuła była przepięknie po prowadzona trzymam autora za słowo i że wreszcie doczekamy się tego co obiecuje, bo to może być idealne, no wyobraźcie to sobie przecież to będzie kosmos daje jej 100/5
01. tak, autorze, naprawdę zrozumiałam, że chyłka i zordon BARDZO staraj się o dziecko. dość. te ich teksty i opisy są obrzydliwe. 02. sprawa pojebana + te opisy ja jebie rzygam 03. klejn?? wtf?? 04. zordon patronem? hit 05. sebix ty to jo żenada 06. te ich rozterki moralne całkiem zasadne odziwo