Teraz po prostu chciałam ci powiedzieć, że tym jest dla mnie miłość – spojrzała w górę – wędrówką na szczyt. Razem. Że to czasem potrwa, zmęczy, ale się chce, a satysfakcja jest ogromna.
Córka szanowanego lekarza, Jadwiga Walkiewicz, zostaje porzucona przez męża, bankruta. Kobieta musi stawić czoło przeciwnościom otaczającego ją, konserwatywnego świata. Postanawia wykorzystać swoją wiedzę medyczną, by pomagać pacjentom, oferując im profesjonalne masaże. Decyduje się porzucić Warszawę i wyjechać do Zakopanego. Tam Jadwiga urządza mały gabinet na Krupówkach i odważnie rozpoczyna świadczenia masaży leczniczych. Z czasem na jej drodze pojawią się przystojny góral oraz charyzmatyczny dziennikarz, a wspomnienia o mężu będą blednąć coraz bardziej. Zakopane, wspaniały kurort, wyrosły pod okiem doktora Chałubińskiego, nęci postępowością i otwartością. Jadwiga spotyka pod Tatrami wiele niezwykłych postaci. Krupówkami przechadzają się Witkacy i Makuszyński, a do jej gabinetu wstępuje Zofia Nałkowska. W świeżym, górskim powietrzu może wreszcie odetchnąć pełną piersią, zawalczyć o swoje prawa i być może także odnaleźć miłość.
Jadwiga i Marian Walkiewicz to małżeństwo, które ma już dwójkę małych dzieci a trzecie w drodze. Wydawałoby się, że wiodą szczęśliwe życie w Warszawie. Mają siebie, dzieci i służącą Anielę. Pewnego dnia Marian w kółko mówi, że „jesteśmy zrujnowani”. Okazała się, że jego firma kupiecka przeżywa kryzys. Mężczyzna ucieka z Warszawy do Wiednia, zostawiając żonę samą nie tylko z dziećmi, ale również z zobowiązaniami. Pod wpływem zmian i stresu z nimi związanymi Jadwiga urodziła córeczkę – Mirę. Już od samego porodu wszystko było inaczej niż przy poprzednich dwóch dzieciach. Nie było w nocy niani do pomocy i do zwłaszcza nocnych karmień. Pomimo wszystko kobieta nie załamała się i dała sobie radę. Wyjechała na parę dni do Siedlec, do swojej matki i „głównego reżysera życia państwa Walkiewicz”. Miała pojedynczą łóżko i w końcu nie musiała słuchać chrapania męża i nie musiała już być mu podporządkowana. Postanowiła całkowicie odmienić swoje życie i udać się do stolicy polskich gór, Zakopanego. Na miejscu przygarnęła ją Sobulowa, która pomogła również przy małym dziecku. Jadwiga była córką doktora i znała się trochę na masażach leczniczych. I właśnie w Zakopanem, na Krupówkach postanowiła otworzyć swój gabinet. Z czasem poznaje charyzmatycznego dziennikarza i przystojnego góra. O mężu myśli coraz mniej. W górach może w końcu odepchnąć świeżym powietrzem. Przemyśleć wiele spraw, zawalczyć o siebie. A kto wie? Może nawet znaleźć tutaj swoją miłość? Historia Jadwigi, kobiety, którą porzucił nie jest melodramatem. Opisem jej przeżyć, załamania się i roztrząsania co tak na prawdę się wydarzyło w jej związku. Jest to historia silnej kobiety, która pomimo przeciwnością otaczającego ją, konserwatywnego świata, potrafi zawalczyć o swoje marzenia. Jest na pewno kobietą zaradną, która nie przywiązuje się do starych rzeczy i sprzedaje je, by z pieniędzy ze sprzedaży mieć jakiś start. Autorka w bardzo ciekawy sposób wplotła w opowieść o Jadwidze znane postacie takie jak: Witkacego, Makuszyńskiego czy Zofię Nałkowską. Każda z tych osób miała jakieś doświadczenie małżeńskie i coś chciała przekazać naszej bohaterce. Książka jak każda inne Pani Agnieszki, czyta się właściwie sama. Wciąga od pierwszych stron i nie daje się odłożyć nawet na chwilkę. A dla tych, którzy uwielbiają jak ja, górskie klimaty na pewno będzie dodatkową przyjemnością. Dostarcza również wielu emocji. Od irytacji, postępowaniem Mariana, poprzez uśmiech na twarzy. Bardzo polecam na długie, jesienne wieczory.
Zgadniecie jaka melodia tłukła się po mojej głowie podczas czytania tej książki i nadal nie chce jej opuścić? I choć zamiast szampana, tu leje się arak i cofamy się do Zakopanego lat trzydziestych, to nic na to nie mogę zaradzić.
Jednak mimo tytułu niosącego automatyczne skojarzenia Agnieszce Jeż udało się stworzyć powieść nietuzinkową oddającą nie tylko ówczesny klimat Krupówek przyciągający kuracjuszy, turystów i znanych artystów, ale przede wszystkim sytuację kobiet. To wówczas najczęściej były one całe życie zależne finansowo i mentalnie od innych, lepiej wiedzących co dla nich najlepsze. Najpierw od rodziców, później od męża.
Nasza bohaterka jest już szanowaną żoną i matką, jednak gdy mąż niespodziewanie porzuca rodzinę ogłaszając bankructwo kobieta chce po raz pierwszy w życiu wziąć sprawy we własne ręce i decydować o swoim życiu. Na przekór tradycji, konwenansom, wszystkim „co ludzie powiedzą” i „przecież wstyd”.
Jadwiga wyjeżdża do Zakopanego, gdzie rozpoczyna pracę jako fizjoterapeutka, choć dla wielu chęć zarobkowania kobiet to fanaberia, a masaże kojarzą się dwuznacznie. To w tym mieście, gdzie jest "dobry klimat dla wariatów i odszczepieńców", gdzie ludzie pozwalają sobie na więcej i panuje ogólne rozluźnienie kobieta coraz wyraźniej dostrzega zarówno hipokryzję świata, jak i własne potrzeby i przechodzi „kurs szybkiego poznawania życia”.
"Los premiuje odważnych". Czy jednak Jadwiga całe życie kierująca się rozumem, nastawiona na spełnianie narzuconych powinności i oczekiwań zdecyduje się pójść za głosem natury i coraz bardziej świadomego ciała?
To przepiękna opowieść o odwadze bycia sobą w czasach stawiających kobiety na „właściwym” miejscu, w którym brak przestrzeni dla siebie, własnych myśli i pragnień czy odrobiny zdrowego egoizmu. To również opowieść o różnych obliczach miłości, której zawsze warto dać szansę. I mimo upływu niemal stu lat te prawdy pozostają tak samo aktualne.
„Miłość w Zakopanem” to najnowsza propozycja od Agnieszki Jeż. Poznajemy Warszawę i Zakopane lat trzydziestych XX wieku. Kobiety nie mają jeszcze za wiele do powiedzenia w odradzającej się Polsce, ale Jadwiga Walkiewicz, córka znanego i szanowanego lekarza zdaje się nie przejmować konwenansami. Porzucona przez męża, stająca u progu bankructwa postanawia postawić wszystko na jedną kartę i realizować swoje marzenia w świecie rządzonym przez mężczyzn. Bardzo lubię styl Autorki, sposób, w jaki kreuje rzeczywistość. Plastyczne opisy niezwykle działają na wyobraźnie czytelnika i przenoszą go do gwarnego i pełnego turystów Zakopanego. Autorka stawia także na silne, niezależne kobiety, które dobrze wiedzą, czego chcą i konsekwentnie, chociaż początkowo z pewną nieśmiałością, dążą do obranego celu. Lektura wciąga od pierwszych stron i jest wulkanem różnych emocji- znajdziemy tutaj wszystko- od smutku, złości, goryczy porzucenia, po nadzieję, miłość i radość ze zrealizowania swojego największego marzenia. To lektura z cyklu tych, które inspirują, zachęcają do działania i pokazują, że zawsze warto wierzyć w siebie i nie poddawać się, chociaż okoliczności nie do końca są sprzyjające. Jest to też książka, która uświadamia, jak długą, żmudną i trudną drogę musiały pokonać kobiety, aby móc w pełni korzystać ze swoich praw, wykonywać zawody, które wcześniej zarezerwowane były tylko dla mężczyzn. Bardzo polecam i mam nadzieję, że podobnie jak ja, rozsmakujecie się w tej lekturze, a silna i niezależna Jadwiga przypadnie Wam do gustu!
Autorka potrafi pisać powieści historyczne i właśnie najnowsza "Miłość w Zakopanem" jest kolejnym tego dowodem. Tytułowa miłość może sugerować, że powieść to romans - jednak nic bardziej mylnego. Owszem, nie obejdzie się bez porywów serca, jednak to walka o siebie, w czasach temu niesprzyjającym, będzie osią tej historii.
Lata 30. Zakopane. I Jadwiga. Kobieta porzucona, która próbuje w stolicy Tatr budować swoje życie od nowa. Łatwo nie będzie, bo kobieta w tamtym okresie uznawana była tylko jako ozdoba u boku męża. Nasza bohaterka musi zmierzyć się z życiem wbrew konwenansom. Dla nas, współcześnie, jest to ciekawa podróż w przeszłość, gdzie możemy obserwować jak wyglądała taka egzystencja.
Autorce udało się odtworzyć klimat i atmosferę epoki, dobrze pokazać realia historyczne, a w to wszystko wpleść zajmującą fabułę. Podoba mi się pomysł, wykonanie i to, że książka przyniosła, oprócz rozrywki, też chwilę zastanowienia.
Zamysł na fabułę - rewelacyjny, historia silnej kobiety - bardzo do mnie przemawiał, a zerwanie z postacią kobiety, która ma tylko błyszczeć przy mężu - świetny. Ogólnie historia miała wielki potencjał, jedynie co mi przeszkadzało to styl. Nie mogłam się odnaleźć. Niestety, to nie była książka, którą czytałam z zapartym tchem, a jak wspominałam - były ku temu wielkie przesłanki. Lata 30, Zakopane. Brakowało mi tego, żeby zarywać noce, aby dowiedzieć się o losach głównej bohaterki. W moim odczuciu to książka, po którą sięgałam w wolnej chwili i w każdej innej bez wyrzutów sumienia odkładałam.