Albert, wdowiec i ojciec czterech córek, w tym jednej zamężnej, za prośbą przyjaciela postanawia pomóc mu w dość delikatnej sprawie, mając w tym ukryty plan. Przez miniony rok, próbował znaleźć dla kolejnej córki wyjątkowego narzeczonego, ale jego próby skończyły się porażką. Zbliża się jednak świąteczny czas, a sposobność przytrafia się sama. Albert ponownie postanawia zabawić się w swata, licząc, że w nadchodzące święta wydarzy się cud.
Córki Alberta czekają kolejne manewry miłosne i okazja do wyprawienia wyjątkowych świąt. W kamienicy Orłowskich znowu zrobi się głośno i tłumnie, a kobiecy punkt widzenia zderzy się z męskim, co może zwiastować świąteczną katastrofę albo najpiękniejszy magiczny czas.
Romantyczny Gdańsk w zimowej odsłonie, urokliwy park w białym puchu i miłość, która pojawiła się niespodziewanie i z zaskoczenia, spełniając niejedno życzenie.
Polska pisarka powieści obyczajowych. Autorka pochodzi z Kołobrzegu, kocha morze i okoliczne nadmorskie miejscowości, jak Dźwirzyno, Dziwnów czy Mrzeżyno, które umieszcza na stronicach swych powieści.
Kolejna przyjemna książka ☺️ Nie lubię romantycznych scen, ale tutaj był taki bal, przy którym miałam gęsią skórkę. Lepszej rekomendacji nie znajdziecie ☺️
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, bardzo lubię historię jakie tworzy Dorotka, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok jej zimowo - świątecznej propozycji literackiej jaką jest książka "Miłość w blasku kominka". Jest to drugi tom cyklu #siostryorłowskie i książki te najlepiej czytać w odpowiedniej kolejności. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny co sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko. Ja przeczytałam ją w jeden poranek, zaczęłam kiedy za oknem coraz mocniej poruszył śnieg. Fabuła została w ciekawy sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, s bohaterowie naprawdę interesująco wykreowani, to postaci niezwykle prawdziwe, takie z którymi śmiało moglibyśmy się utożsamić w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy oraz takie które moglibyśmy spotkać w rzeczywistości. Tutaj w zasadzie każdy z bohaterów zaskarbił sobie moją sympatię. Słowne przepychanki ojca i córek oraz chęć i próby zeswatania którejś z nich wielokrotnie sprawiały, że na mojej twarzy gościł uśmiech. Autorka w świetny i bardzo realistyczny sposób oddała około świąteczny klimat, czuć było rodzinną atmosferę i pięknie przedstawiła Gdańsk, aż zapragnęłam zapakować rodzinkę do samochodu i wyruszyć w prawie czterysta kilometrową podróż żeby ponapawać się urokiem tego miasta. "Miłość w blasku kominka" to historia emocjonująca, miejscami poruszająca oraz z nutą humoru, w której znajdujemy pełno życiowych mądrości i prawd i która skłania do refleksji. Ja naprawdę miło spędziłam czas z tą książką i czekam już na kolejne powieści autorki! Polecam!
Albert, wdowiec i ojciec czterech córek, postanawia znów zabawić się w swata. Ma nadzieję, że w święta wydarzy się cud. W kamienicy Orłowskich znów będzie tłumnie i głośno. Męski punkt widzenia zderzy się z kobiecym – co z tego wyniknie?
Miałam już okazję poznać pióro Autorki i to w tegoroczne wakacje. Byłam bardzo zadowolona z lektury, więc z wielkim zaciekawieniem sięgnęłam po ten zimowy tytuł. I wiecie co? To było udane spotkanie! Powiem szczerze, że nawet nie odczułam, że to tak naprawdę kolejna część – co nie zmienia faktu, że po poprzednią historię koniecznie będę musiała sięgnąć!
Bardzo mocno czuć świąteczny klimat i powiem szczerze, że bardzo mi to odpowiadało, bowiem mogłam się zrelaksować podczas lektury. Odpocząć od codziennych problemów i oddać się bohaterom oraz ich rozterkom.
Przyznaję, że bardzo dobrze bawiłam się podczas lektury, a to za sprawą wszystkich bohaterów, których bardzo polubiłam. Rzadko się to zdarza, więc tym bardziej to duży plus.
Całość wypada bardzo dobrze i nie pozostaje mi nic innego jak polecić!
„Miłość w blasku kominka” to drugi tom serii o rodzinie Orłowskich. Cztery wspierające się siostry – Aurelia, Emilia, Kordelia i Bibianna – każda o innym charakterze, oraz ich ojciec Albert mieszkają w kamienicy w moim ukochanym mieście – Gdańsku. Myślałam, że zostanę tym od razu kupiona, ale nie tym razem. Książka jest okropnie infantylna i przeciągnięta, miałam wrażenie, że co jakiś czas czytam te same sceny, zdecydowanie mogłaby być cieńsza. Niestety, dużo błędów językowych, a także literówek. Z tego, co czytałam, pierwsza część jest taka sama. Niektórzy bohaterowie, a zwłaszcza Albert, strasznie mnie irytowali, jego obsesja na punkcie wydania za mąż swoich córek, bo jak to tak bez męża i dzieci jest wręcz obrzydliwa. Autorko, mamy XXI wiek, nie powielajmy dalej tych wzorców. Zasadniczo nie rzuciłam nią o ścianę tylko dlatego, że szanuję książki, nawet tak nudne. Zdecydowanie nie polecam i nie zapoznam się z inną twórczością autorki.
Chwilę temu czytałam „ Miłości w płatkach śniegu” a dziś kontynuacja tej historii. Jeśli nie znacie pierwszego tomu, bez obaw możecie czytać drugi, bo chociaż są w nim małe nawiązania do tamtej historii, wszystko jest jasne. Autorka ponownie zaprasza nas do urokliwego, ośnieżonego Gdańska. Albert spotyka dawnego przyjaciela, który jest w kłopocie. Ofiaruje swą pomoc i jedocześnie zaprasza na wspólne święta. Nie jest obojętny fakt, że ów przyjaciel ma syna. Tak, zanosi się na kolejne swatanie. Jednak kiedy bliżej poznaje Wiktora, zmienia zdanie i nie chce oddać żadnej z córek. Czy stanie się świąteczny cud? Córki Alberta zaprawione już w bojach, wiedzą jak zniechęcić kawalera. Ale czy aby na pewno wszystkie chcą się go pozbyć? Jedno jest pewne. W Kamienicy Orłowski znów będzie tłumnie, głośno i wesoło. I ponownie kobiety kontra męski punkt widzenia.