"Hasłem naszym mizeria, okryciem nędza, napojem łzy." Myśląc o historii niewolnictwa, niejednokrotnie nie pamiętamy o historii polskich chłopów i chłopek. Ale jak inaczej nazwać ich darmową pracę pod ciągłą groźbą kary cielesnej? Jedynie dzięki dokładnemu przyjrzeniu się tej przemilczanej historii możemy zrozumieć istotę strategii przetrwania w systemie pańszczyzny. Dopiero wtedy możemy również dostrzec nić łączącą niewolniczą pracę na polskim dworze z służebną formą naszych współczesnych form zatrudnienia. Bo to nie rewolucja przemysłowa, tylko folwarczny przemysł okrucieństwa stanowił prolog do współczesności.
Antropolog Kacper Pobłocki w błyskotliwym i erudycyjnym Chamstwie rzuca nowe światło na zmitologizowaną opowieść o czasach Rzeczpospolitej szlacheckiej. Nie boi się stawiać trudnych pytań dotyczących chłopskiego niewolnictwa, obrazowo ukazuje krwawą przemoc panów i odważnie kreśli historię polskiego patriarchatu, dowodząc, że w tym splocie klasowych podziałów, okrucieństwa i wyzysku zaklęta jest nasza "ojczyzna pańszczyzna".
Kacper Pobłocki (ur. 11 czerwca 1980 w Bydgoszczy) – polski antropolog i społecznik. W 2010 wykładowca na Uniwersytecie w Utrechcie, od 2011 adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu..
Jest absolwentem University College Utrecht (2000-2003) i Central European University (2004-2010). W latach 2008/2009 przebywał jako stażysta (visiting fellow) w Center for Place, Culture and Politics przy Uniwersytecie Miejskim (CUNY) w Nowym Jorku, kierowanego przez prof. Davida Harveya. Jego praca doktorska pt. „The Cunning of Class: Urbanization of Inequality in Post-War Poland” została w 2011 r. wyróżniona nagrodą Prezesa Rady Ministrów.
Autor szeregu publikacji z zakresu antropologii i socjologii miasta. Współautor książki „Anty-bezradnik przestrzenny: prawo do miasta w działaniu” (Warszawa, Res Publica Nowa), która otrzymała przyznawaną przez Towarzystwo Urbanistów Polskich oraz Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej nagrodę im. Jerzego Regulskiego. W 2011 był jednym z organizatorów i koordynatorem merytorycznym pierwszego Kongresu Ruchów Miejskich, a w 2014 inicjatorem i koordynatorem ogólnopolskiego Porozumienia Ruchów Miejskich.
Pobłocki w "Chamstwie" pisze z dezynwolturą, emocjonalnie i dramatycznie łącząc eseistyczny i polemiczny zapał z niezwykle ciekawą propozycją redefinicji podstaw naszej kultury i historii. Budzi kontrowersje i oskarża (nie)świętych, a wszystko po to, byśmy spróbowali spojrzeć inaczej na samych siebie. Świetna literacko, intrygująca książka.
---
Tadeusz wczesną porą, jeszcze przed wschodem słońca ruszył na łowy. Ubrał się w strój myśliwski, wziął psa i ruszył nad jezioro. Pies szczeknął. Ulana krzyknęła. Żona garncarza, “prosta wieśniaczka” wyróżniała się urodą. Nad jezioro wybrała się, by zaczerpnąć wody. Ucieka przed próbującym z nią rozmawiać paniczem. I choć Tadeusz “nigdy po wsi nie chodził”, rusza tropem Ulany. “Biedna kobieta zrozumiała wszystko, zadrżała i milcząc czekała”. Panicz próbuje ją przekonać do dworskiej służby, ale na próżno. “Nieraz słyszałam, jak mówili, i widziałam jak kochali po pańsku” - mówi Ulana. Kończy się to zawsze niewesoło, dodaje.
Ulana ulegnie, jej mąż popełni samobójstwo, a panicz ucieknie. Po tym jak wróci z klasowo odpowiedniejszą dla siebie żoną, zhańbiona Ulana popełni samobójstwo. Historia opowiedziana przez Kraszewskiego nie jest fantastyką, a zapewne całkiem dosłownym opisem zwyczajów. Autor “Starej Baśni” był takim XIX-wiecznym Remigiuszem Mrozem - autorem nadzwyczaj literacko płodnym, często niewybitnym, ale niezwykle poczytnym. Ulana budziła współczucie, a opowieść o niej łączyła fantazja czysto erotyczne z wiejską sielanką i moralizatorską przypowieścią. Kacper Pobłocki w “Chamstwie” przytacza ją jako jedno z wielu świadectw przemocy seksualnej, którą wypełnione było życie pańszczyźniaków i ich potomków. Przypomina fantazje Malinowskiego o seksie z chłopką, dokłada do tego mazurską przyśpiewkę o dziewce idącej po wodę. “Naszed ci ją z dala pan / i stłukł ci jej dzban”. Sprośne ludowe piosenki kanalizowały w sobie strach przed przemocą, sprowadzając ją do żartu czy sprośności jednocześnie wciąż są przypomnieniem i nauką dla kobiet. “Mówili o nich dusze, tak jakby ciał nie miały. Ale to właśnie o ciała chodziło”, pisze Pobłocki. Dla mnie to jeden z najciekawszych fragmentów tej świetnie napisanej książki.
Pobłocki pisze z dezynwolturą, pozwalając sobie na momenty poetyckie, angażujące emocjonalnie, wciągając w swoją wizję historii Polszczy i Polski. “Polszcza”, bo "polszczyzna". “Świat Polszczy był światem na wskroś ludzkim; od ludzi pochodziło jego całe dobro i całe zło" pisze Pobłocki w kluczowym dla "Chamstwa", rozdziale "Chwasty". Pisze w nim o tym, że arbitralność przemocy, poczucie nieprzewidywalności chłopskiego losu uruchomiło powszechność myślenia magicznego. Próba "zrozumienia realności tego, co nieprawdopodobne", uzgodnienie świata, wyjaśnienie dla dysonansu poznawczego człowieka stoi za chłopskim myśleniem o świecie. To myślenie odnaleźć można w opowieściach, które nie mają jednego autora, "istnieją niezależnie od ciała, które je sobie przywłaszcza". Ich rozpoznawanie po latach jest równie istotne, a na pewno ciekawsze i wiele więcej wnoszące do naszej indywidualnej świadomości niż próby ujęcia historii świata w statystykę i wykres. O to upomina się Pobłocki.
“Chamstwo” poszerza pole widzenia. “Gdy wzrok koncentruje się na jednym obiekcie (...) to, co znajduje się obiekt, robi się niewyraźne albo w ogóle wypada poza kadr”, pisze Pobłocki. Pozornie oczywista obserwacja, którą jednak warto sobie cały czas powtarzać, gdy zajmujemy się przeszłością - skupienie się na jednej postaci sprawia, że nie widzimy innych. Gdy piszemy biografię, oddajemy głos jednej osobie, trudniej oddaje się głos epoce. To udaje się właśnie w “Kierunku zwiedzania” Marcina Wichy - próba rozproszenia spojrzenia, jakby było ono światłem przechodzącym przez pryzmat. To częściowo udaje się też w “Chamstwie”, bo ilość perspektyw i odwaga interpretacyjna autora zmuszają czytelników i czytelniczki do zajmowania stanowiska wobec podmiotu czy podmiotów jego rozważań.
Pobłocki, co dla mnie szczególnie ważne, przypomina, że opowieść o przeszłości, którą z przyzwyczajenia i potrzeby prostych definicji, nazywamy historią może próbować zaburzyć proporcje. Czemu “zaburzyć”, a nie “zmienić”? Bo całkowicie nie da się odejść od relacji przetworzonych, wtórnych - “oddawanie głosu” to idea słuszna, ale lekko fałszywa. Nigdy nie “oddamy głosu” choćby dlatego, że my tym głosem jesteśmy. Ale możemy ten głos zacząć zauważać w czymś innym - w ciele, języku, w trwaniu patriarchalnych struktur i tym, że cały nasz system społeczny jest o nie oparty. Próba wyzwolenia się z nich, podobnie jak próba ich opisania budzić będzie opór, ale też nigdy nie będzie idealna. “Chamstwo” rozpoznaje tematy, szuka sposób opowiedzenia, podsuwa tropy, sugeruje czytanie znanych nam już tekstów ponownie, w innej optyce. Książkę Pobłockiego będziemy w tym roku czytać na wiele sposobów, zwracając uwagę na odmienne aspekty, zależnie od tego co dla nas ważne. Można czytać ją jako historię ciała poddanego kontroli i ujarzmianiu, zwłaszcza kobiecego ciała, można jako opowieść o społeczeństwie, w którym ci, którzy są pod pańskim butem z trudem wyobrażają sobie świat bez przemocy
Pobłocki książkę dedykuje kobietom ze swojej rodziny i rozpoczyna wierszem Anny Świrszczyńskiej, “Chłopka”, przypominając, że opór kobiet, przekazywana z pokolenia na pokolenie wiedza o tym jak uchronić swoje ciało, nie tylko duszę, przed przemocą, są czymś w czym można szukać odpowiedzi na pytanie - jak zredefiniować patriarchat, jak zmniejszyć jego wpływ na nasze życie. Piszę “zmniejszyć”, “zredefiniować”, bo ja nie wierzę w projekty bardziej radykalnego przedefiniowania relacji społecznych. Miłosz, o czym przypomina Pobłocki, określił poezję Świrszczyńskiej jako “feminizm współczucia”. Tu trochę sam sobie podstawia autor nogę, bo powołuje się na mężczyznę, który wyznacza ramy i szuka odpowiedniej definicji dla poezji tej niezwykłej twórczyni. To wciąż - co warto pamiętać przy wszystkich ludowych historiach - pisanie mężczyzn, którzy odkrywają świat z zaskoczeniem, którego być może nie mają kobiety. Gdy Pobłocki z taką literacką i polemiczną pasją pisze o patriarchalnej przemocy wobec kobiet, możliwe że odkrywa coś ważnego w ramach patriarchalnego dyskursu, ale niekoniecznie w dyskursie feministycznym, który już dawno do tego doszedł i nie potrzebował do tego “Ulany”. To oczywiście rozważania z zakresu - czy mężczyzna może napisać historię kobiet, skoro sam jest uwikłany w patriarchat i tak naprawdę pisze historię własnej przed nią ucieczki. Pobłocki zdaje się być świadomy tego problemu i dlatego sięga po historie rodzinną, pokazuje - i zestawia - doświadczenia pochodzącego z chłopskiej rodziny Pigonia i urodzonego w robotniczej familii Eribona, pokazując różne próby męskiego rozliczenia się z “habitusem”. Myślę jednak, że wciąż brakuje nam radykalnej feministycznej wizji historii, “Chamstwo” w tym zakresie jest oczywiście pomocne, ale nie wystarczające.
Mam też kilka uwag krytycznych do samego wydania. W oczy rzuca się brak indeksu, co jest nieporozumieniem, bo konstrukcja, w której autor celowo omija wymienianie w tekście głównym wielu nazwisk byłaby czytelna dopiero w indeksie. Wtedy byśmy zobaczyli kto jest tematem tej książki, nie Orzeszkowa pisząca o chłopach, a chłopski syn o nazwisku Kędzierski. To nie koniec dziwnych decyzji edytorskich. “Chamstwo” pozbawione jest paginy u góry strony przez co nawigacja między przypisem, a jego treścią jest utrudniona - trzeba cofać się do tytułu rozdziału, sprawdzić gdzie jesteśmy, a następnie odszukać przypis na końcu książki. Podejrzewam, że były to decyzje czysto ekonomiczne, niestety często spotykane w książkach o naukowej treści wydawanych przez mainstreamowe oficyny. Przy tym jednak, że zaserwowano nam dwie wstążki-zakładki układające się w polską flagę, decyzje te są niezrozumiałe.
Znajdziecie w “Chamstwie” dziesiątki historii jednostek uwięzionych w patriarchalnym systemie z którego - wydaje się - nie ma ucieczki. Pobłockiego propozycja krytycznego przyjrzenia się historii Polszczy odwołuje się do doświadczenia indywidualnego, każdego z nas, przez co jest propozycją radykalną, bo pozwalająca na to, byśmy wszyscy - niezależnie od statusu społecznego - zaangażowali i zaangażowały się w próbę zrozumienia i rozliczenia “państwa”, “poddaństwa” i “chamstwa”. Dzięki ludowym historiom Polski, ale chyba szczególnie dzięki Pobłockiemu bez wstydu, absurdalnego ale przecież idącego za nim poczucia winy, możemy spojrzeć na to kim są nasi dziadkowie, babcie. “Chamstwo” to - w moim odczytaniu - projekt emancypacyjny, jak każdy ułomny, retorycznie wyostrzony, podkręcony emocjonalnie, ale co niezwykle cenna - angażujący i umożliwiający zmianę. Dla mnie jedna z najważniejszych książek ostatnich lat.
No cóż, autor zaorał dość dogłębnie mit wsi szczęśliwej, wsi wesołej, wskazując na wszechobecny terror, rasizm, patriarchalizm, panów przekładających pańszczyznę nad ojczyznę (powstanie listopadowe - pięknie podsumowane) i ogólnie szlachtę traktującą chłopów jak mówiące narzędzia. Polska bez stosów i szubienic - ha, ha, ha. Lektura obowiązkowa dla osób rzygających na sienkiewiczowskie podejście do tamtych czasów.
No cóż… porażka. Od doktora habilitowanego oczekiwałabym więcej: spójnego wywodu, struktury (!), braku ciągłych potworzeń, wyczerpania tematu. Jeśli ktoś chce przeczytać naprawdę dobrą książkę na ten temat, polecam Ludową historię Polski - pomiędzy tymi dwoma tytułami są lata świetlne jeśli chodzi o wywód i warsztat.
Jestem ogromnie zdziwiona bardzo pozytywnymi recenzjami w mediach. To jest książka antropologa, naukowca, a nie zbiór przypowiastek pierwszego lepszego absolwenta kolejnych warsztatów literackich. Moim zdaniem jest to po prostu nie do zaakceptowania.
Doskonała analiza klasy chłopskiej w Polsce na tle światowego niewolnictwa. Autor na podstawie pisemnych świadectw (dzienników, pieśni ludowych, wspomnień, akt sądowych) bezpośrednich lub pośrednich tłumaczy jak to naprawdę było na polskiej wsi od mniej więcej XV do XIX wieku. Jak bardzo chłopi byli zniewoleni, jak wiele przemocy doświadczali, jak sobie z tym radzili lub nie radzili. Doskonałe opracowanie, które czyta się z fascynacją a czasami niedowierzaniem czy nawet zgorszeniem. Bardzo polecam.
Jej wartość polega nie tylko na tym, że z bolesną precyzją opisuje funkcjonujący w Polsce przez setki lat system instytucjonalnego niewolnictwa. Nie tylko na tym, że precyzyjnie opisuje, jak ten system przyczynił się do upadku polskiej państwowości. Nie tylko na tym, że udowadnia, że gdyby nie pańszczyzna, to być może nigdy nie doszłoby do zaborów albo jeden ze zrywów niepodległościowych zakończyłby się sukcesem.
Jej wartość polega także na pokazaniu zjawisk symetryzowania tego zjawiska i tego jak pańszczyzna ciągle w nas siedzi. Tego jak - jako społeczeństwo - wmówiliśmy sobie, że byliśmy wyjątkowym narodem charakteryzującym się dobrocią i tolerancją i że to u nas rodziła się demokracja i prawa człowieka. Tymczasem z kart tej książki wynika, że jest zupełnie inaczej a nawet, jakie procesy spowodowały, że w szkołach uczymy się, że - tak, była pańszczyzna, ale chłopi (niewolnicy) byli pod pańskim butem szczęśliwsi niż niewolnicy w koloniach.
Bardzo ciekawy wątek dotyczy roli religii i kościoła w tworzeniu i utrzymywaniu pańszczyzny. Wątek utwierdzający mnie w przekonaniu, że prawdziwy rozdział kościoła od Państwa jest konieczny a majątek kościelny należy znacjonalizować i oddać społeczeństwu.
Historia, jaką znamy ze szkół, prezentuje zazwyczaj losy tych, którzy w danej społeczności byli najważniejsi, jednak stanowili niewielki jej ułamek. Natomiast książka Chamstwo Kacpra Pobłockiego opisuje losy tych, którzy stanowili jej większość. Pokazuje, jak wyglądało trzysta lat życia chłopów pańszczyźnianych na ziemiach polskich. Przeciętny obywatel zna to hasło tylko ze wzmianek o feudalizmie i jeszcze bardziej lakonicznym fakcie uwłaszczenia.
Autor szczegółowo opisuje, jak wyglądały ustroje dawnej Europy i Polski. Bezkompromisowo rozprawia się z mitem o pełnej chwały Rzeczypospolitej szlacheckiej, w której chłopi stanowią jedynie tajemnicze, monolityczne tło. W rzeczywistości struktura społeczna okazała się być znacznie bardziej skomplikowana, a jej konkretne grupy i ich tożsamość różnorodna. W uproszczonej wersji historii chłopi pracowali dla panów, buntowali się, a w końcu doczekali się uwłaszczenia. W Chamstwie ich rola zostaje wreszcie nazwana po imieniu. Byli niewolnikami. Stosowano wobec nich przemoc (gdyż „byli z natury leniwi”) oraz dotkliwe kary za najdrobniejsze przewinienia. Bat i szubienica stały się elementem codzienności. Chłopi stanowili dla panów część majątku, coś, czym mogą się poszczycić. Panowało także przekonanie, że dobre traktowanie sprawi, iż zaczną oni marzyć o uwolnieniu i wzniecać bunty.
Oprócz przemocy fizycznej i wszystkich jej skutków Kacper Pobłocki bierze też na warsztat problem patriarchalizmu i tego, jak na stałe zakorzenił się w kulturze. Każdy z omawianych problemów i wydarzeń przedstawiony jest jako proces, który postępował przez lata, a nawet wieki. I jest to ogromny plus, bo oprócz solidnej dawki faktów otrzymujemy pełny kontekst wydarzeń.
Stronniczość książki jest widoczna, sam autor w posłowiu podkreśla, że był to zamierzony zabieg. Uznaje, że wszystko zawsze opowiadane jest z jakiejś perspektywy, przy próbie uogólniania zawsze coś zostaje pominięte. Uproszczenia są zrozumiałe i dopuszczalne, natomiast nie ma we mnie zgody na przemilczanie czegokolwiek, co jest możliwe do zbadania. Wydarzenia historyczne nie działy się w próżni. Ślady dawnego porządku społecznego pozostały do dziś choćby w języku. Przeszłość jest kluczem do zrozumienia teraźniejszości. Chamstwo opuszcza zasłonę niewiedzy związaną z dawnym życiem na polskiej wsi, odziera ją z filtra „wsi spokojnej, wsi wesołej”. Nawet jeśli historia okazuje się trudna, gorzka, niezgodna z dotychczasowymi wyobrażeniami, należy ją poznać i zrozumieć. To, jacy byliśmy, ma wpływ na to, jacy jesteśmy, a poznanie tych zależności może być istotną inspiracją do tego, jacy będziemy.
Bardzo ciekawy temat niestety opracowanie bardzo rozczarowujące w mojej opini. Nie bardzo rozumiem dla kogo jest przeznaczona ta książka, ale niestety do mnie nie trafiła zarówno pod względem merytorycznym jak i stylistycznym. Brakuje mi w niej przede wszystkim rzetelnego kontekstu historycznego- autor w swoich wywodach nie odwołuję się do żadnych źródeł historycznych czy statystycznych, odwołuje się wybiórczo lub nierzetelnie, nie wspominając już że większość bibliografii stanowią opracowania z lat 1945-1990, a co za tym idzie o wątpliwej obiektywności. Dużą część książki stanowią wywody filozoficzno- psychologiczne autora nad naturą duszy polskiego "włościanina" które zupełnie do mnie nie przemawiają (zakładam że są indywidualną interpretacją autora, choć nie bardzo wiadomo na podstawie czego). No i wreszcie stylistyka która nie ułatwia lektury- niekonsekwentna i niejasna struktura, wielokrotne powtórzenia ale i zaprzeczenia samemu sobie kilka stron dalej, słownictwo zaczerpnięte z literatury okresu powojennego. Generalnie -przebrnęłam ale niestety nie mogę zliczyć tej książki ani do przyjemnych ani wartościowych lektur.
Najważniejsza książka, jaką do tej pory przeczytałem. Żadna inna nie wywróciła aż tak wielu moich przekonań i nie wskazała tak wielu nowych perspektyw. Właściwie to mogę wywalić do kosza co najmniej połowę historii Polski, której się uczyłem (a wydawało mi się, że coś jednak wiem). Lektura absolutnie obowiązkowa i mam nadzieję, że kiedyś trafi do szkół wraz z zaktualizowanym programem historii.
przypisy umieszczone na końcu sprawiają, że momentami informacje zdają się być formowane na podstawie badań Instytutu Danych z Dupy, a tak nie jest - redakcyjnie okropny wybór :/
Doceniam to, że wyklęty lud ziemi powstaje i dostaje głos ALE w momencie gdy Pobłocki zaczął powoływać się na Statut Litewski w sposób tak dyletancko wybiórczy nie wytrzymałam. Pierwszy zgrzyt był już na początku książki, kiedy to autor na schwartz charakter wybrał Marcina Mikołaja Radziwiłła nie pokuszając się nawet o przeczytanie jego biogramu na Wikipedii (bo nie przeczytał go, prawda? Inaczej czemu miałby zataić m.in. fakt odziedziczonej choroby psychicznej Radziwiłła?). A innych ahistorycznych potknięć jest więcej, co niestety daje wrażenie pisania pod tezę i manipulowania w tym celu źródłami. Odnoszę wrażenie, że momentami Pobłocki utożsamia chłopów z niewolnikami (i grzmi, że nie, nie dajcie się zwieść że tak nie było!). Moderne to, ale nie prawdziwe.
Jestem zniesmaczona. Od publikacji doktora habilitowanego oczekiwałam więcej. Więcej naukowego warsztatu, mniej samowoli interpretacyjnej.
Książka ewidentnie pisana pod tezę, źródła potraktowane wybiórczo, brak podłoża historycznego przytaczanych źródeł, podparcia danymi statystycznymi. Autor może bronić się ujęciem antropologicznym a nie historycznym, ale jego nadużycia są tak jawne, iż ciężko mieć wątpliwości, że dopuszcza się manipulacji. Jak inna recenzentka pisała, Pobłocki miedzy innymi zataił fakt choroby psychicznej Radziwiłła, którego wybrał sobie na przykład złego pana ze względu na jego zbrodnicze zachowania względem podległej mu ludności chłopskiej, przedstawiając je jako normę a nie aberrację.
Autor w trakcie pisania tak się zagalopował na lewo, że wpadł na ścianę absurdu i przebił ją głową. Wiele dziwnych, swawolnych interpretacji przytaczanych źródeł. Można tam na przykład przeczytać ze pedofilia jest skutkiem patriarchatu („pedofilia to patriarchat w czystej postaci”) lub tezę, iż polskich chłopów można uznać za przykład oświeconych humanistów, stawiających zwierzęta na równi ze sobą, jako posiadających duszę (raczej fantastyka niż naukowa interpretacja przytoczonego w danym fragmencie tekstu źródłowego).
Ilość pięciu gwiazdek na goodreads jak dla mnie nieuzasadniona. Książki nie dokończyłam, wybór źródeł wartościowy lecz za opracowanie podziękuję. Sięgnę po Ludową Historię Polski Leszczyńskiego, być może gdzieś pomiędzy ujęciem kulturowym i historycznym jest to, czego szukam.
Pobłocki zbiera razem chyba wszystko to co zarzucano innym "Ludowym Historiom Polski". Mamy tutaj nową jakość z porównaniu z reszta jeśli chodzi opisanie pod tezę i cherrypicking. problem jest taki że nawet w wybieraniu cytatów do pisania pod tezę nie zawsze mu idzie albo tak bardzo zgadza się ze swoim zdaniem że nie zwraca uwagi na to co właściwie cytuje. Dodatkowo jeszcze odpływa w kierunku Sowy z odpałami podobnymi do "Polskiej kompanii Kresowej", przynajmniej sobie wykresów o niewadomoczym darował. Chaos w treści i podobny chaos w metodzie pisania i pojęciach użytych
Z punktu widzenia studentki kulturoznawstwa: naprawdę rozkoszowałam się tą książką, jakkolwiek irracjonalnie to brzmi ze względu na tematykę. Brakowało mi takich pozycji do czytania w wolnym czasie ostatnio, bo - nie oszukujmy się - lektury na zajęcia aż tak dobrze się jednak nie czytają, choćby były najwspanialsze.
"Chamstwo" porusza wielowątkową historię chłopstwa i nawiązuje do wielu aspektów, o których na lekcjach historii nigdy się nie rozmawia. Muszę zdobyć wersję papierową, bo czuję, że będę wracać do tego tekstu!
Większość książki 4 gwiazdki, Posłowie podnosi do 5. Fenomenalnie napisana, zniuansowana i napisana świetnym językiem. Ogromny wysiłek włożony w research, totalnie opłacony
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia o tym reportażu poza tym, że był nierówny. Kacper Pobłocki porusza wiele tematów dotyczących życia polskiego chłopstwa i niektóre z nich są naprawdę porządnie opisane i ukontekstowione (o ile w ogóle istnieje takie słowo), jak np. proces formowania się poczucia przynależności klasowej czy państwowej, inne — nawet jeśli mają potencjał — trochę rozjeżdżają się w szwach i zostawiają z poczuciem niedosytu, bo autor wdaje się w mniej interesujące dywagacje (w tym przypadku mogłabym wskazać chociażby rozdział poświęcony psychice chłopów, ich sposobów radzenia sobie z depresją czy innymi chorobami psychicznymi). To, co zdecydowanie przeszkadzało mi najbardziej, to pojawiające się w wielu miejscach naprawdę liczne powtórzenia, najbardziej widoczne w pierwszych dwóch-trzech rozdziałach. Miałam wrażenie, że Pobłocki się zapętlił i pisze w kółko o tym samym, podając nam jedną informację, tylko trochę inaczej ubraną w słowa.
W szoku jestem jakie to dobre było. Autor gruntownie przedstawia wiele tematów dotyczących chamstwa, zniewolenie chłopów czy po prostu kulturowych utarczek i relacji pan-sługa. Początek jest taki mech, bo nic oprócz opisów terroru chłopskiego nie wnosi, ale późnej? Uwarunkowania historyczne, ciekawostki, anegnoty i mimo wszytko przyjemny sposób podania dość sporej wiedzy. Albo przynajmiej ciekawie omówienie tematu.
Moja zaniedbana dusza historyka potrzebuje więcej. Ja również potrzebuje tej książki w papierze, aby zaznaczyć co ciekawsze wątki ✨
Polecam, ale nie umiem jej ocenić. Wzbudza emocje, trzęsie poglądami, czasami niestety grzęźnie w chaosie i powtórzeniach. Mimo tylu angażujących i ważnych tematów miałem liczne przestoje w czytaniu.
Ale ogromnie cenię to, że Kacper Pobłocki z pasją i odwagą buntownika przywrócił chłopkom i chłopom ich historię, zostawiając z tyłu perspektywę mieszczan oraz szlachty, którzy obudowali przeszłość włościan mitem wsi zgodnej, pogodnej i biernej.
Tak się powinno uczyć historii. Głos tych, którym głos odebrano, zawłaszczono i przemielono, a później podano w ładnej postaci. A przede wszystkim jest to opowieść dobitnie pokazująca, że to jak się opowiada i narracji jakiej się używa, wpływa na to, jaką historię znamy i przekazujemy dalej i jaki świat widzimy.
Autor pokazuje jak wszechobecne i systemowe było okrucieństwo "państwa" I jak to doświadczenie odłożyło się w naszej kulturze, języku i zachowniu. Pokazuje jak rzeczywistość relacji patriarchalnych jest naturalną kontynuacją relacji pańszczyźnianych.