Możesz uciec przed ludźmi, nawet przed uczuciami... ale demony przeszłości zawsze cię dogonią!
Wsiadłszy na pokład samolotu, Elizabeth Parker zostawiła za sobą nie tylko deszczową Anglię. Nie zabrała także bagażu kłamstw, cierpienia i łez. Mroku, który spowijał jej życie podczas pobytu w domu rodziny Shaw. Teraz, twardsza niż kiedykolwiek, gotowa jest stawić czoło nowej rzeczywistości. Bez raniących serce i duszę sekretów, bez bólu i bez... Chase'a.
Tak w każdym razie sądzi Lizzy. I przez pewien czas nawet jej się to udaje.
Tylko że z popiołów, jakie pozostały w Crosby po wznieconym przez Lizzy ogniu, odradzają się demony... A dla nich Atlantyk nie stanowi żadnej przeszkody.
Pasjonujące zwieńczenie bestsellerowej trylogii The Chain!
Monika Rutka - z wykształcenia logistyk, pracuje w wytwórni muzycznej, a po godzinach spełnia się w aktorstwie i pisarstwie. Przygodę z pisaniem zaczęła w 2010 roku na ostatnich kartkach zeszytu do matematyki, jednak dopiero w 2021 roku zdecydowała się podejść do tego na poważnie i opublikować swoją twórczość na Wattpadzie. W sieci zaistniała pod pseudonimem „poskladana” dzięki krótkim, pouczającym filmom w aplikacji TikTok. Spark jest jej debiutancką powieścią, zainspirowaną tym, co widziała, usłyszała i przeżyła
Obiecałam sobie, że przeczytam całość i przeczytałam. Wymienię tylko kila rzeczy, które mi się nie podobały w tym tomie: - po cholerę tyle zbędnych opisów - określanie ludzi po ich kolorze oczu czy włosów - za szybkie zakończenie. Wiecie, budujecie całą książkę na jednej tajemnicy, która jest rozwiązana na kilku stronach. Zero w tym akcji, zwrotu akcji, nic - nie rozumiem o co chodzi z tym naszyjnikiem i co on oznacza, chociaż dwa razy przeczytałam to wyjaśnienie co dlaczego i kto
Styl pisania Moniki nie jest po prostu dla mnie, innych jej książek nie zamierzam czytać i tyle
ta książka mnie przejechała a na koniec jeszcze jej za to podziękowałam
dużo wyciągnęłam z tej historii, w trakcie czytania bolało mnie serce... FIZYCZNIE CIERPIAŁAM...ale kocham ją i tak ta seria to topka tego roku i tyle mam do powiedzenia
kocham chase'a i lizzy, im się cały świat należy i ja im go dam
trochę nie wierze, że to już koniec i musze opuścić tych wszystkich bohaterów z którymi się strasznie zżyłam… będę tęsknić za tą historią i każdym pięknym cytatem, który się tutaj pojawił.
Szczerze? Nie umiem dać innej oceny, przywiązałam się do bohaterów, ale też do całej trylogii. Widzę progres w zmianie stylu pisania, w porównaniu do Spark, czytało się to o wiele przyjemniej. Ashes jest zdecydowanie najlepsza z tych 3. Monia jest tak nieprzewidywalna, ze bałam się trochę zakończenia, ale na szczęście spełniło moje oczekiwania. KOCHAM TA CALA TRYLOGIĘ CAŁYM SERCEM!!! CHASE SHAW ŚWIAT DOMINACJA 🛐
✰ Ta recenzja jest jedną z tych, której napisanie przychodzi mi z ogromnym trudem. „Ashes” jest to finałowy tom trylogii „The Chain” którą pokochały miliony czytelników – w tym ja, tak więc pożegnanie się z bohaterami jest dla mnie niesamowicie trudne.
✰ Historię Chase’a i Elizabeth pokochałam od pierwszych stron „Spark” Wiele się z nimi nauczyłam, i bardziej poznałam siebie. Ich przemiana na przełomie wszystkich trzech książek jest niesamowita. Wraz z nimi odrywamy wszystkie skrzętnie ukryte tajemnice oraz sprawy rodzinne z przeszłości.
✰ W „Ashes” nasi ukochani bohaterowie spotykają się ponownie po pięćdziesięciu siedmiu miesiącach – czyli po 5 latach – trudnej dla obojga rozłąki. Gdy kłamstwa zaczynają wychodzić na wierzch Lizzy i Chase zmuszeni są walczyć z demonami, które ciągną się za nimi od wielu lat. Chase po tylu latach na nowo ułożył sobie życie w Wielkiej Brytanii, a Lizzy w Stanach. Dzieli ich wiele kilometrów, a jednak cały czas stanowią dla siebie bezpieczny punkt i nadal grają ważną rolę w swoich życiach.
✰ Ludzie kłamią, by otoczyć swoich bliskich opieką, by mieć nadzieje, że zło czyhające za rogiem nigdy ich nie dosięgnie i nie będą musieli cierpieć, nasuwa się jednak pytanie – Na ile słuszne są te decyzje? ✰ Gdy się poznali byli tylko niewinnymi nastolatkami, którzy chodzili na imprezy, do szkoły i bawili się ze znajomymi. Lizzy nigdy, by nie przepuszczała, że jedną z najlepszych, jak i najgorszych zarazem decyzji w życiu będzie przyjazd do Crosby.
✰ Monika w całej trylogii porusza wiele niesamowicie ważnych tematów, takich jak: przemoc wobec dzieci, przemoc seksualna, uzależnienie od alkoholu, oraz wątek narkotyków. Więc gorąco zachęcam, aby przed sięgnięciem po którąkolwiek z książek, najpierw zapoznać się z TW.
✰ Nie chciałabym zdradzić za wiele, więc powiem tylko tyle, że wylałam morze łez na tej książce. Pochłonęła mnie w całości – a ja oddałam jej całe moje serce. Cierpienie Lizzy i Chase’a niemiłosiernie wbijało szpilki w moje serce. Mimo ogromu bólu, jaki jest w tej książce, bardzo miło wspominam każde potyczki słowne, czy miłe momenty, które należały im się jak nikomu innemu.
✰ Dodatkowo chciałabym zaznaczyć, że jestem niesamowicie dumna z Moniki, która bardzo rozwinęła się podczas pisania, całej tej trylogii, bo z książki na książkę widać było delikatne zmiany w stylu pisania – który i tak za każdym razem był bardzo przyjemny.
3,5 ⭐️ szczerze? nie wiem co mam w sumie napisać, podobało mi się zakończenie, że było tak proste a nie jak cała fabuła, pokręcona i ledwo dla mnie zrozumiała, w większości nie ogarniałam co się zadziało i kto co komu zrobił. jak dla mnie za dużo kombinowania z fabułą, co nie zmienia faktu, ze dosyć przyjemnie się to czytało.
Spełnienie totalne. Książka przerosła moje najśmielsze oczekiwania i zasłużyła na wszystkie gwiazdki z nieba. Nie mam słów, które mogłby opisać mój zachwyt w tym momencie. I'm in love. Monika Rutka jeśli to czytasz DZIEKUJE za stworzenie tam cudownej postaci jaką jest Chase Shaw.
nie wierzę, że to już koniec. przysięgam, że jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak bardzo szkoda rozstawać się z bohaterami, jak przy tej trylogii. strasznie się z nimi zżyłam i każdą emocję przeżywałam całą sobą. ogromny ból mi sprawiało to, jak dowiadywaliśmy się o kolejnych problemach, tajemnicach, kłamstwach. ta trylogia wiele rzeczy mi uświadomiła, a przede wszystkim dała nadzieję. już teraz wiem, że napewno wrócę do tej historii, bo stała się ona moją bezpieczną wyspą, która wiem, że się nie zatopi.
historia chase’a i lizzy jest tak boleśnie piękna, że aż nie wiem co mam napisać. zdecydowanie ashes to moja ulubiona część trylogii ,,The Chain”! jestem tak niezmiernie wdzięczna moni za jej napisanie i pokazanie nam prawdziwego świata dorosłych, za całe morze kłamstw w których nie umieliśmy pływać. jednak się nauczyliśmy i wypłynęliśmy na nasze bezpieczne wyspy. właśnie takie są książki moniki rutki- bezpiecznymi wyspami. jestem z ciebie dumna monia<3
Bym dała 3 gwiazdki gdyby nie to zakończenie. Jakby wtf. Przez całą trylogię dowiadujemy się o milionach problemach głównej bohaterki, a gdy wszytsko się ułoży to albo nowy problem się pojawia albo kogoś uśmierca autorka. I główni bohaterzy mieli mnóstwo problemów. Zerwali ze sobą na 5 lat, zaczęli nowe życie, a później wracali do siebie i się rozstawali tylko po to żeby znowu zacząć chodzić do psychologa i zaczynać historie od nowa. Ja czekałam na jakieś zajebiste zakończenie. A okazało się że przez te 3 tomy gdzie ciągle pojawiały się nowe problemy rozwiązali je wszystkie tylko tym, że na jakimś charytatywnym gównie pogadali z dziadkiem Lizzy (odkryła go właśnie na tym wydarzeniu) i się wszytsko wyjaśniło i to tyle(ta rozmowa zajęła jakieś 3 strony, gdzie ja spędziłam kilkanascie godzin na czytaniu o ich problemach). I KURWA ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Mogli by uśmiercić jednego z głównych bohaterów. 1 🌟 jest za Omara bo jest cudowny. I uważam, że on bardziej zasługuje na Lizzy. Ogólnie nie polecam trylogii, ponieważ jest nudna i słuchanie o tych żałosnych problemach jest nudne.
Równo 20:40 skończyłam ashes. Kocham tą trylogie całym sercem, nadal nie wierze że kończąc ashes kończe całą trylogie the chain - nie przychodzi mi to do głowy że nic więcej nie będzie. Ashes dla mnie totalne 5/5. Wyciska ze mnie tyle emocji że nie nie jestem w stanie tego opisac, kocham wszystkie 3 tomy równie mocno i każdy zapamiętam na długo ❤️
Przed nami ostatni tom trylogii „The Chain”. Przed nami książka, której się bałam. Przed nami książka, której wyczekiwałam jak małe dziecko prezentów na gwiazdkę. Dlaczego się bałam? Bo pożegnania czasami bywają trudne. Niespodziewane. Bolesne. Niesprawiedliwe, czy zbyt wczesne. Po prostu, nie lubię pożegnań i tyle. A tutaj przychodzi mi pożegnać się z trylogią, która jest chyba najlepszą literacką rzeczą, która mnie spotkała w tym roku. Od wydarzeń z Flame mija parę lat, możemy zobaczyć na jaką kobietę życie i wydarzenia ukształtowały naszą Lizzy. Czytając pierwszy rozdział, byłam zagubiona, nie wiedziałam co się dzieje, ale jednocześnie byłam zaintrygowana. I gdy już całość nabrała dla mnie sensu zaczęła się podróż w dobrze znane nam strony - Crosby, Wielka Brytania. Podróż ta była trudna. Nie tylko dla Lizzy i bohaterów, ale i dla mnie. Bo podczas czytania cały czas, byłam kłębkiem nerwów i niepokoju. I muszę powiedzieć, że w pewnym momencie te uczucia zniknęły i pojawił się na mojej twarzy uśmiech. I pewnie łatwo się domyślić, że stało się to za sprawą takiego jednego Chase’a Shaw. Może go kojarzycie? Ale jego pojawienie się, to nie tylko uśmiech ale i zderzenie z rzeczywistością i prawdą, która nie zawsze jest miła. I nie, nie będę tutaj opisywała fabuły, bo byłyby to tylko spoilery, więc skupię się może na odczuciach, które mnie nokautowały. I tak, do piętnastego rozdziału, trzymałam się świetnie (no prawie ale jak na mnie, to świetnie). Przyszedł rozdział piętnastny i pękłam. Czytałam go chyba z sześć razy i to tylko dlatego, że za każdym razem mój obraz był rozmazany przez łzy. Czułam ból Lizzy. Czułam ból Chase’a. Przez ten moment byłam tam z nimi, siedząc gdzieś z boku i cierpiałam razem z nimi. I chociaż zabrzmię jak szalona, uwielbiam Monikę właśnie za to, że potrafi wzbudzić w czytelniku takie uczucia. Że potrafi mnie przeorać emocjonalnie, a ja i tak chcę więcej. Uwielbiam relację Lizzy i Chase’a i to, jak bardzo ludzcy i prawdziwi są. Między nimi wszystko jest naturalne. Ich problemy i przeszłość, ukształtowały osoby, które miały w sobie tyle miłości, że czasami to aż bolało. „Ashes” jest dla mnie skarbnicą cytatów - niemal na każdej stronie było zdanie, które uderzało mnie swoją prawdziwością. Jest też tą częścią, w której wszystkie karty mamy na stole i wiemy, o co tak naprawdę chodziło. Trylogia „The Chain” jest ukazaniem tego, jak decyzje jednej osoby, mają wpływ na losy innych. Jak czasami człowiek musi sobie radzić z czymś, co nie jest jego winą. Jak musi walczyć w wojnie, która nie jest jego wojną. Czapki z głów przed Moniką za wykreowanie bohaterów. To, że Chase jest wymarzonym facetem milionów, już wiemy ale ja muszę powiedzieć, że uwielbiam Lizzy. To właśnie ona jest „moją” postacią. Tą, którą niejednokrotne miałam ochotę przytulić. Czasami potrząsnąć na opamiętanie. Po prostu przy niej być. Lizzy jest postacią, z której jestem dumna. Bo Elizabeth Parker jest cholernie silną kobietą. Kobietą, która upadła ale powstała z kolan. Odrodziła się z popiołów niczym Feniks. I jak już wspomniałam, emocjonalnie rozwalił mnie rozdział piętnastny, potem moje łzy popłynęły jeszcze dwa razy - na epilogu. Podczas epilogu na moment moje serce stanęło i przysięgam, że całe życie mignęło mi przed oczyma. I to jest już koniec. Dziewiątego listopada skończyła się trylogia „The Chain”, ale to nie do końca prawda. Bo ta trylogia pozostanie z nami już na zawsze. Ja już powoli zaczynam planować, kiedy na spokojnie wrócę sobie do tej historii. I jeżeli Ty, drogi czytelniku, słyszałeś co nieco o Spark, Flame i teraz o Ashes i nie jesteś przekonany do końca, czy skusić się na tę trylogię czy też nie, to ja mówię Ci szczerze - sięgnij po te książki. Niczego nie stracisz, a zyskasz bardzo wiele.
3 i pół gwiazdki. I mean ta seria nie była ani jakaś mega wybitna, ani też zła. Minimalnie przywiązałam się do tych bohaterów i nawet niekiedy płakałam. Najbardziej podobał mi się drugi tom, bo chyba najmniej się tam nudziłam i naprawdę byłam zaintrygowana. Generalnie fabuła była dość nudna i jakoś mnie nie porwała :/ Raczej szybko zapomnę o tej serii. Nie wzbudziła we mnie jakichś większych emocji. Tbh po opiniach innych, spodziewałam się jakiegoś dramatycznego zakończenia, ale w sumie nie jest źle, bo przynajmniej nie wylałam łez.
To była jak dla mnie najlepsza część tej trylogii. Bawiłam się momentami przednio ale mam wrażenie, że chyba nie powinny mnie niektóre fragmenty bawić tylko smucić ale to mi sie kojarzyło z telenowelą i nie mogłam się powstrzymać XD No cieszę się że już skończyłam te wspaniałą przygodę ogólnie. Trochę myślałam że któreś z nich umrze i Rutka wkręcała mnie tyle razy w tej części że któreś z nich jest dead….
Ból jaki towarzyszył mi podczas czytania tego jest niewyobrażalny, płakałam, śmiałam się i co chwile miałam takie momenty, że z powodu szoku musiałam ją odłożyć na chwile żeby przyswoić informacje.
Cała trylogia ,,The Chain” rozbiła moje serce na milion kawałków, jestem niesamowicie zakochana w każdej części i fakt, że to już koniec boli niemiłosiernie. Kocham historie Chase’a i Lizzy bezwarunkowo i stwierdzam, że Chase Shaw zasługuje na cały świat.