- Kiedy powiedziałem ci, że przegrasz na twojej twarzy pojawił się dziwny wyraz. - Co oznaczał? - Oznaczał..."zobaczymy". Upadek jest nieunikniony. Syrinx zostanie zdobyte i splądrowane. Głowa cesarza potoczy się po marmurowej posadzce. Cesarstwo pogrąży się w chaosie i zniknie z map świata. Plan spiskowców jest doskonały i musi doprowadzić do takiego właśnie finału. Rozumie to nawet Taida. Virion również to rozumie. Tylko...postanowił nie przyjmować tego do wiadomości.
Rocznik 1960, architekt, wrocławianin. Jak sam rzecz ujmuje, zaistniał dzięki decyzji trzech wielkich mocarstw podjętej w Jałcie. Inaczej, jego rodzice nie spotkaliby się. Gdyby nie to fatalne w skutkach porozumienie, mogłyby więc nigdy nie powstać powieści takie jak "Wojny urojone", "Bramy strachu", "Dziennik czasu plagi", "Zabójcy szatana", "Nostalgia za Sluag Side" (dwie ostatnie wspólnie z Andrzejem Drzewińskim) oraz "Przesiadka w przedpieklu" (pod pseudonimem Patrick Shoughnessy). Zobaczywszy co uczynił, pisarz zamilkł na ponad dekadę. Jednak jego mroczny charakter dał znać o sobie, a produkty takie jak "Bomba Heisenberga", "Autobahn nach Poznań", "Achaja", "Zapach szkła", "Waniliowe plantacje Wrocławia" czy "Legenda" zaowocowały licznymi nagrodami literackimi. Autora uhonorowano Nagrodą Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla (dwukrotnie), nagrodą Sfinksa (pięciokrotnie), Nautilusa (dwukrotnie).
Cykl o Virionie ogólnie mi się podoba, bo to niezły akcyjniak w settingu fantasy, pozwala lepiej poznać mechanikę działania cesarstwa Luan itp. Niestety. Z każdym kolejnym tomem moja irytacja bohaterami rośnie. Na piętrzące się wymyślne niesamowite wątki z jeszcze bardziej niesamowitymi i wymyślnymi rozwiązaniami na każdym kroku. I na bohaterów Niestety też. Przeczytam następne tomy i skończę serię, ale na pewno nie będę wracać do tych książek.
Edit 2024: Virion. Pustynia wciąż jest moim ulubionym tomem tego etapu, ale po ponownym czytaniu doceniam tę książkę i zakończenie znacznie bardziej, niż za pierwszym razem.
Legion to już 7 tom o mistrzu miecza, a ja wciąż świetnie się bawię, czytając o przygodach jego i jego przyjaciół. To nie jest cykl pisany na serio, a podejść do niego trzeba z pewnym dystansem. Autor kupił mnie swoim piórem i dosadnym humorem już podczas lektury Zamku, pierwszego tomu trylogii poświęconemu dorosłości Viriona. Po niej wróciłem do wcześniejszego etapu życia mężczyzny i poznałem go jako nastolatka. I po wszystkich tych odsłonach stwierdzam, że to zdecydowanie jeden z moich ulubionych bohaterów literackich.
Cała historia Legionu stoi wartką akcją, która raz po raz zaskakuje nowymi i nagłymi zwrotami. To kulminacyjny moment tej trylogii, więc nie brakuje tu emocji, epickich potyczek, zszarganego ego i nadziei, która nawet w najgorszym momencie pcha naprzód i nie pozwala się poddać. Kontynuowana podróż przez pustynię poza gorącem wybijającym oddech z płuc i wszechobecnym piaskiem przynosi też zaskakujące rozwiązania fabularne, które rozbudzają ciekawość.
Andrzej Ziemiański stworzył wspaniałe uniwersum w które chętnie się zagłębiam i przyjmuję je ze wszystkimi zaletami i wadami. Charakterne postaci, których w tej serii nie brakuje, dodają tylko całości dodatkowego smaczku i stanowią moim zdaniem taką kropkę nad i. Nie mogę się już doczekać dalszych przygód i jestem bardzo ciekawy jak rozwiną się dalsze losy bohaterów.
Moje pierwsze spotkania z twórczością Ziemiańskiego to czas studiów (czyli wieki temu). Wtedy odkryłam, że wśród autorów fantastyki Polacy mają takich fantastycznych. Zaczytywałam się przede wszystkim w Sapkowskim, Grzędowiczu i Ziemiańskim. Świat Achai mnie porwał. Po latach kupiłam swoje egzemplarze sukcesywnie dodając Pomnik Cesarzowej Achai i Viriona. I właściwie wszystko czekało, aż dzięki pewnemu miłośnikowi fantastyki przyszedł czas na Viriona. Przepadałam! Pióro autora, specyficzny humor trafia do mnie jeszcze dosadniej niż kiedyś. Podoba mi się wykreowany świat, tempo powieści i bohaterowie. W tej części Viriona zaczynamy od leczenia ran (no dobra, od krótkiej "walki"). Ale i tu nic nie dzieje się zwyczajnie. Tajemnicze miejsce na pustyni pozwala na regenerację sił, a jego gospodarz wiele wnosi w życie Viriona. Tymczasem Syrinx drży w posadach. Czy upadek cesarstwa jest nieunikniony, jeżeli nawet tajne służby Zamku zostały zinfiltrowane? Taida musi ponownie zgromadzić zaufanych ludzi, a czekają ją zadania trudniejsze niż kiedykolwiek. Zdrajcy są wszędzie, a do stolicy docierają szczątkowe informacje. Wróg pustoszy miasta. Do tego na Viriona nadal czyha Nekron. Jak pokonać całe zło... Jednym słowem cudowna zabawa ☺️ Teraz mogę czekać na kolejne tomy Viriona.
Wiem, że Virion. Legion Andrzeja Ziemiańskiego to nie będzie moje ostatnie spotkanie z Virionem, bo show must go on i ten przyjemniaczek powróci w wersji dziadkowej. Jednak zanim to nastąpi, zapraszam na kilka słów o Virionie, który jeszcze coś tam pamięta i twardo na nogach stoi.
Taida broni stolicy Luan. – Kiedy powiedziałem ci, że przegrasz na twojej twarzy pojawił się dziwny wyraz. – Co oznaczał? – Oznaczał…”zobaczymy”. Upadek jest nieunikniony.
Syrinx zostanie zdobyte i splądrowane. Głowa cesarza potoczy się po marmurowej posadzce. Cesarstwo pogrąży się w chaosie i zniknie z map świata.
Plan spiskowców jest doskonały i musi doprowadzić do takiego właśnie finału. Rozumie to nawet Taida. Virion również to rozumie. Tylko…postanowił nie przyjmować tego do wiadomości.
Dzieje się. Jeżeli czytaliście poprzednie odcinki, to wiecie, na co stać Viriona i jego bandę.
Jakby tych ludków Wam jednak było mało, to prokurator Taida, też potrafi zagonić kilku chłopców do roboty i stanąć na czele armii, która ma za zadanie obronić Syrinx, stolicę Luan.
Ogólnie w tym odcinku cały czas się coś dzieje. Wątki same się zamykają, a nowe, uchylając drzwi do przyszłości, otwierają się na naszych oczach.
Ilość intryg przekracza najśmielsze oczekiwania (nawet Taidy), ale wisienką na torcie jest oczywiście ta prawie doskonała intryga, która miała pozwolić przejąć całe imperium bez jednego machnięcia mieczykiem.
Dzięki nagromadzeniu spisków wszelakich, a także rozlicznym bitkom, akcja książki jest bardzo dynamiczna i pozwala odczuć tę grozę, a także ciśnienie spowodowane z małą ilością czasu na podejmowanie kluczowych decyzji, by rozwiązać wszystkie problemy Imperium.
Ogólnie bardzo fajne zakończenie serii, które nie tylko zamyka pewien rozdział, ale też fajnie nawiązuje do innych wcześniejszych powieści autora.
Dlatego jeżeli macie ochotę na odrobinę lekkiej lektury, z dobrze wykreowanymi postaciami, które obnażają raz po raz głupotę społeczeństwa, a także fajnie wykreowanym światem, to polecam Wam nie tylko ostatnią odsłonę serii Viron. Legion, ale całe uniwersum Achai.
"Legion" to zwieńczenie trylogii "Virion. Szermierz Natchniony" opowiadającej o losach dojrzałego Viriona - bohatera dobrze już zakorzenionego w polskiej fantastyce dzięki twórczości Andrzeja Ziemniańskiego. Szybkie tempo nie pozwala na nudę, a w chwilach oddechu znajduje się czas na pożartowanie, z reguły przy użyciu niewybrednych. Tak jak w poprzednich dwóch tomach sama historia nie skupia się wyłącznie na Virionie, ale dowodzonej przez niego drużynie. Drugi tor akcji poświęcony jest zaś prokurator Taidzie, która na przestrzeni trzech tomów zyskała najwięcej mojej sympatii. Spisek zostaje rozwiązany, wrogowie pokonani - trochę siłą mięśni, trochę sprytem - a trochę zwykłym łutem szczęścia, a zakończenie pozostawia wystarczająca liczbę wątków, by wyczekiwać kolejnej odsłony przygód Szermierza Natchnionego. "Legion" nie należy do powieści wybitnych i w zasadzie drugi tom podobał mi się bardziej, ale i tak spełnił swoją podstawową funkcję: zapewnienia kilku godzin lekkiej i rozrywkowej lektury. Komu podobały się poprzednie tomy, ten nie będzie zawiedziony!
Seria o Virionie przede wszystkim stoi wartką akcją i dosadnym humorem, co pozwala dać się porwać w wir przygody i przymknąć oko na wszelkie niedociągnięcia. Można zarzucić, że bohaterom wszystko zbyt łatwo się udaje i z góry wiemy, że to oni będą górą - ale takie są założenia tego typu powieści (czy seriali/filmów) - mają nas wprawiać w dobry humor, a nie gwarantować emocjonalnego doła. Za takie książki warto się zabierać z pełną tego świadomością i zwyczajnie czerpać radochę z opisywanych przygód! Ważnym elementem całości są spiski i polityczne intrygi, nieodłączna część tej serii. Odsłanianie różnych absurdów władzy czy protokołów utrudniających sprawne działanie sił porządkowych, które to bohaterowie sprawnie wykorzystują to świetna zabawa. Do tego bohaterowie to paczka pozornie niedobranych charakterów, w których towarzystwie nie można się nudzi. Przekłada się to na świetne dialogi, pełne ciętych ripost.
Jeśli miałaby wskazać wady to "Legion" ma nieco wolniejsze tempo w pierwszej połowie, co może na samym początku powodować problemy z wciągnięciem się - idealnym rozwiązaniem jest tutaj audiobook, który jest bardzo dobrze zrealizowany - wystarczyło, że przerzuciłam się na audio i już byłam zatopiona w tej historii! Niestety tak jak w poprzednich tomach nieco wybijały mnie zupełnie niepotrzebne przytyki do kobiet - jak to Taida się wyróżnia, bo nie myśli o stroju, a upiorzyca Nikki potrzebuje makijażu (i uważa, że nie ma lepszego powiedzenia od "mąż ma zawsze rację") - to były oczywiście drobiazgi, jednak w przypadku Autora, któremu przypięto metkę mizogina to stąpanie po cienkim lodzie. A może specjalny prztyczek w nos "tych czepialskich"? Mimo wszystko łapałam się na tym, że takie komentarze narratora odwołujące się do stereotypów związanych z kobietami zwracały moją uwagę, a tym samym wybijały z immersji. Na szczęście nie było tego wiele! A dla równowagi - mężczyznom też się czasem dostawało :)
Trylogia "Szermierz natchniony" to w zasadzie "typowy Ziemiański" - odnajdziemy tutaj charakterystyczny styl Autora i elementy, które często pojawiają się u niego w powieściach. Myślę, że ta trylogia nie przekona osób, którym nie podeszły wcześniejsze książki - za to dla tych, którzy już poznali się z Virionem to przede wszystkim gwarancja dobrej zabawy z towarzystwie bohatera, który staje się bardziej dojrzalszy. Co z osobami, które jeszcze nie czytały książek Ziemiańskiego? Pozostaje przekonać się na własnej skórze! I równie dobrze można zacząć właśnie tutaj, od trylogii "Szermierz Natchniony". Mnie przekonała do sięgnięcia po wcześniejszych odsłon przygód Viriona - może nawet po tak dzielącą czytelników "Achaję".
Najnowsza część Viriona, która jednocześnie kończy drugi etap życia szermierza natchnionego, to kwintesencja twórczości Andrzeja Ziemiańskiego. Po lekturze całości mam wrażenie, że z każdym kolejnym tomem, autor daje z siebie coraz więcej. Zgodnie z maksymą, która towarzyszy Virionowi – w życiu chodzi o to, by stale pokonywać siebie.
Najlepszą laurką dla autora, jaką mogę wystawić, jest fakt, że w finałowej sekwencji mocno bałem się o los naszego szermierza natchnionego. Mimo, że doskonale wiedziałem, że tę walkę przeżyje. Wywołać w czytelniku takie emocje, pomimo znajomości dalszych losów postaci to ogromna sztuka.
Ponadto nie zabrakło charakterystycznego humoru autora. Pełnej dawki ironii oraz satyry na nasze czasy, funkcjonowanie państwa i jego maszyny urzędniczej. Autor w swojej powieści przemyca wiele ważnych prawd i trafnych spostrzeżeń. To, że nie są one podane w moralizatorski i pełnego patosu formie, nie znaczy, że tracą coś ze swojej ważności. Zwyczajnie autor ma dar przekazywania ich właśnie w lekki i często humorystyczny sposób. Od czytelnika już zależy, czy zwróci na nie uwagę i weźmie je do serca.
Virion wciągnął mnie na tyle mocno, że czytałem go dosłownie w każdej postaci. Jako powieść papierową, na czytniku, w telefonie oraz w formie genialnego audiobooka. Finał właśnie wysłuchałem. Interpretacja Grzegorza Pawlaka to istna poezja i czysta przyjemność. Nie może być inaczej w przypadku duetu pisarza i lektora natchnionego.
Autor z przytupem zakończył kolejny etap życia naszego szermierza natchnionego. Przed Virionem kolejne wyzwania i moment, w którym przyjdzie mu zmierzyć się z Achają. Historia zatoczy koło, ale i będzie trwać dalej. Bo Virion, według słów autora, nie odkłada jeszcze broni. Ja nie mogę się doczekać kolejnego z nim spotkania. Za każdym razem jestem jeszcze bardziej zachwycony. Gorąco Wam polecam!
uniwersum ma potencjał ale rozwleczone, a to tylko jedna seria, niektóre pomysły są fajne - ale książka już mnie męczyła, dużo powtórzeń i tak trochę ciągnięcie na siłę ... można to było lepiej podać, sam pomysł na sektę serio ciekawy ale rozwiązania w tym rozwiązaniu nie widzę. Są lepsze książki i tyle... postać pani prokurator dla mnie przestała mieć taki autorytet jaki miała w pierwszym tomie, postać kurtyzany też można by lepiej wykorzystać, nożowniczka zmieciona bez polotu. W rasie gdzie dużo silnych kobiet najrzadszym stworzeniem jest mężczyzna... no ale znowu hybryda jest postacią kobiecą - wiedźmą... dalej księżniczka ma być znowu zwrotem akcji na koniec tomu... tylko że tym razem nie rozumiem już jej motywacji więc jest to z powietrza i nie trzyma się logiki... takie to się płaskie robi, papierowe mimo górnolotności, no trochę smutno że tak słabo
This entire review has been hidden because of spoilers.
Virion dostarczył mi masę rozrywki. Trochę bałem się tego tomu, bo drugi mnie wymęczył i znudził, ale tutaj fabuła trzymała moje skupienie. Było zabawnie, momentami brutalnie, było dynamicznie, a czasami ciary po karku mnie przeszły. Oczywiście uwielbiam Niki i Viriona to jest para, których relacja potrafi rozbawić do łez. Zabrakło mi jednak czegoś na końcu, jakiegoś porządnego łupnięcia, coś niby było, ale nie wyrwało mnie z kapci. Aczkolwiek, serię uwielbiam i czekam na dalsze przychody Viriona i jego bandy.
Jestem wielkim fanem uniwersum stworzonego przez Pana Ziemiańskiego i tak samo jak przy poprzednich częściach tak i tu się nie zawiodłem : ) Jeżeli po przeczytaniu poprzednich tomów miałem jakieś pytania to tutaj znalazłem na nie zadawalające mnie odpowiedzi
Trochę więcej tajemnic na pustyni, a potem walka z Legionem Moy. Ekpia Viriona próbuje dokonać niemożliwego z zewnątrz, a w stolicy resztki służb organizują obronę z niczego.