Hedda jest młodą freelancerką, która przemierza Europę po niefortunnej próbie ucieczki od samej siebie. W trakcie tej podróży – na promie, w pociągu, pomiędzy przesiadkami autobusowymi, podczas noclegu w tanim hostelu – Hedda opowiada o swoich marzeniach i życiu. Nasza bohaterka zmaga się też z problemem niechcianej ciąży… Przed planowanym zabiegiem, zgodnie ze standardową procedurą administracyjną, powinna odczekać kilka dni, by upewnić się, czy/że jej decyzja jest ostateczna. Innymi słowy Hedda zostanie zmuszona przez lekarza do przemyślenia tego, czego naprawdę chce w życiu. Czy rzeczywiście jest w stanie odmówić myślenia?
Lotta Elstad twierdzi, że napisała tę powieść pod wpływem zaostrzenia przepisów aborcyjnych i opresji, jakiej doświadczają w związku z tym kobiety w Polsce.
Mocny cios! Ocena 6/6! „Stavanger Aftenblad”
Lotta Elstad napisała feministyczną książkę, której bohaterka nie jest słabą ofiarą systemu. Hedda to uparta, zadziorna, fantastyczna postać. „Aftenposten”
Lotta Elstad (født 19. desember 1982) er en norsk forfatter, journalist og redaktør.
Hun har blant annet skrevet for Morgenbladet, Dagens Næringsliv, Klassekampen og LO-Aktuelt. Hun har også jobbet for Forlaget Manifest og Manifest Tankesmie.
Lotta Elstad powiedziała, że „Odmawiam myślenia“ napisała pod wpływem sytuacji aborcyjnej w Polsce, a to od razu sprawiło, że tytuł ten musiałam przeczytać. Spodziewałam się rozważań na temat wolności, kontroli nad swoim ciałem, narzucania woli czy wszystkiego, co wiąże się z przerywaniem ciąży i to dostałam, a jednak... Nie jestem zadowolona z lektury. Elstad ma przyjemny styl, który miło się czyta, ale jej bohaterka, Hedda, trafiła na moją listę najmniej lubianych postaci książkowych. Freelancerka po trzydziestce pod wpływem chwili uprawia seks z nieznajomym, a jakiś czas później dowiaduje się, że jest w ciąży. Idąc do ginekologa od razu wie, że nie chce zostać matką, ale nowe prawo zmusza ją do trzech dni (roboczych!) przemyślenia, czego naprawdę chce. Sprawa pozornie prosta, ale Hedda lubi wszystko utrudniać. Postępuje pod wpływem chwili, jest niestabilna i złamana przez nieszczęśliwą miłość. Odkłada wszystko na później, by w końcu nadszedł moment, gdy to narasta i się komplikuje. Jej sytuacja finansowa jest równie niepewna jak wszystko inne w jej życiu. Decyzje, które podejmuje, można kwestionować, a relacja, w którą wchodzi, tylko wszystko jeszcze bardziej miesza. A potem jest zaskoczona, że coś jej nie wychodzi czy że coś może być trudne. Z ochotą konsekwencje swoich decyzji zrzuciłaby na innych, a gdy nie ma na kogo — zdaje się dusić. Nie wie, czego chce i co powinna zrobić z życiem. Ale. Jej końcowe rozważania na temat metod aborcji w wielu krajach i sytuacji kobiet na świecie to coś ważnego. Powieść Elstad nie jest więc zła, ale budzi zero mojej sympatii.
Z jednej strony, przez zachowania głównej bohaterki, książka wydaje się irytująca i absurdalna. Z drugiej - jest w niej coś nieoczywistego, nieuchwytnego, co sprawia, że zastanawiam się, czy jest krytyką pewnych zjawisk społecznych, czy może jednak ich pochwałą.
Określiłabym tę książkę jako mieszankę historii tworzonych przez Sally Rooney, Ninę Lykke z dodatkiem „Dziewczyny z konbini” i „Stregi” w prozaicznym, codziennym wydaniu.
W równej mierze nie lubię tej książki i jestem nią zachwycona.
Edit: po dwóch miesiącach zmieniam zdanie - pozostała mi w głowie tylko irytująca bohaterka. Zostawiam 3 gwiazdki ze względu na wrażenia zaraz po lekturze, ale teraz oceniałbym ją na 2,5.
Nach einem Drittel hab ich die Seiten nur noch schnell überflogen, so uninteressant und oberflächlich fand ich die Handlung. Ich bin mir nun nicht sicher, ob es daran liegt, dass ich mir etwas komplett anderes von dem Buch erwartet habe oder ob es einfach nur schlecht ist. Hedda, Anfang 30, ungewollt schwanger nach einem One-Night-Stand, möchte eine Abtreibung. Das norwegische Gesundheitssystem sieht eine mehrtägige Bedenkzeit vor, die nun vor ihr liegt und ihr laut Klappentext zusetzt. Meine Erwartung waren Heddas Abwägungen pro/contra Kind, eine kritische Auseinandersetzung mit dem Thema Abtreibung, es wird auch von klarer feministischer Agenda gesprochen. Dem war nicht so. Die Schwangerschaft und die eventuelle Abtreibung werden kaum thematisiert. Stattdessen konnte ich die Ich-Erzählerin von Seite zu Seite weniger leiden. Sie möchte frei, individuell und selbstbestimmt sein, ist jedoch leider nur eine Aneinanderreihung kontemporärer (Hipster?) Stereotypen. Ein Klischee jagt das nächste, bis hin zu regelmäßigen Game of Thrones Referenzen (die ich nicht verstanden habe, da ich nie auch nur eine Folge gesehen habe). Obwohl Hedda 33 Jahre alt ist, studiert hat und als freiberufliche Journalistin tätig ist, verhält sie sich eher wie ein pampiger Teenager, zeigt null Verantwortungsgefühl und noch weniger selbstreflektiertes Verhalten. Call me spießig, aber (ziemlich nüchtern) ungeschützten Sex mit der völlig abgefuckten Tinder-Bekanntschaft zu haben – nope. Hinzu kommt eine Flut an Nennungen von politischen, popkulturellen und sozialen Themen des Jahres 2016 (da spielt die Geschichte), jeweils im Stile von Headlines, random eingeworfen und nicht weiter diskutiert. Ich weiß nicht, wie ich das Buch als „feministisch“ betrachten soll, wenn alles, was Hedda tut, irgendwie durch entweder Lukas (ihrem Ex, dem sie nachtrauert), Milo (dem One-Night-Stand, mit dem sie anschließend monatelang im Camper durch Norwegen fährt) oder ihren seltsamen Vermieter beeinflusst wird. Da sie sich in der Bedenkzeit keine Gedanken über ihre Schwangerschaft macht, geht sie schließlich im 2. Trimester online auf die Suche und probiert dann auch einige der Sachen aus, die sie dort findet. Das ist teilweise recht grafisch beschrieben, wen das triggert, sollte sich dem Buch eher mit Vorsicht nähern. Grundsätzlich aber sowieso keine Leseempfehlung meinerseits.
„Odmawiam myślenia” Lotty Elstad (tł. Karolina Drozdowska) to historia zagubionej kobiety, która zmaga się z niechcianą ciążą. Zgodnie z prawem, aby dokonać aborcji musi odczekać 3 dni robocze i przemyśleć tę decyzję. Hedda odmawia myślenia. Jest zagubioną 30-latką, która nie ma stałej pracy, jest nieszczęśliwie zakochana, unika konfrontacji i podejmowania decyzji.
Spotkałam się z wieloma zarzutami wobec tej książki. Mnie Hedda i jej niezdecydowanie nie irytowało, mam dużo cierpliwości do bohaterek, który nie zachowują się tak, jak byśmy od nich tego oczekiwali. Mam dużo zrozumienia dla Heddy i jej zagubienia i niezdecydowania.
„Odmawiam myślenia” to nie jest drugie „Nigdy, nigdy, nigdy” Linn Stronsborg, gdzie dostaniecie wiele pogłębionych przemyśleń i refleksji na temat niechęci posiadania potomstwa. Ciężko powiedzieć, żeby u Lotty Elstad aborcja była nawet głównym motywem jej powieści. Dla mnie to był ciekawy obraz młodego pokolenia, które poszukuje siebie, ma problem z wyrażaniem swoich potrzeb, podejmowaniem decyzji, komunikacją.
Przed sięgnięciem po książkę radzę wyzbyć się wszelkich oczekiwań i być otwartym na poznanie Heddy. Polecam 😃
Kiedy usłyszałam, że Pauza wydaje norweską powieść dotycząca aborcji, a w tle ma być poruszony temat stajku kobiet w Polsce, stwierdziłam, że muszę to przeczytać. Spodziewałam się mięsistej skandynawskiej prozy, oszczędnej w słowach, ale jednocześnie dosadnej. Niestety, „Odmawiam myślenia” nie spełniło moich oczekiwań. Główną bohaterkę poznajemy w momencie, kiedy postanawia wybrać się do kliniki, aby przerwać niechcianą ciążę, a wraz z kolejnymi kartkami powieści dowiadujemy się, dlaczego znalazła się w tym położeniu. Autorka losy Heddy przeplata z jej przemyśleniami na temat aborcji, sytuacji kobiet, podejmowania decyzji za nas, nawet pod płaszczykiem liberalnego podejścia do terminacji ciąży. I chyba byłoby lepiej, gdyby na tym poprzestała i jeszcze lepiej rozwinęła ten wątek, tymczasem odniosłam wrażenie, że Lotta Elstad bardzo mocno chciała, żeby jej powieść była komentarzem na temat współczesnej polityki w różnych miejscach na świecie, ale wszystkie te refleksje wkłada w usta jednego bohatera, co daje poczucie sztuczności i powierzchowności. Przez mnogość poruszanych wątków traci na znaczeniu ten, wydawałoby się, główny, ciąża Heddy i jej rozterki związane z usunięciem płodu schodzą na dalszy plan. Kreacja bohaterki też jest dla mnie wątpliwa, mamy bowiem do czynienia z dorosłą kobietą, która zachowuje się tak, jakby nie potrafiła wziąć odpowiedzialności za swoje czyny i tak, jakby wszystko działo się poza nią, co nie jest prawdą. Przez to ciągłe szukanie wymówek i odmawianie sobie sprawczości nie potrafiłam z nią empatyzować, nie mówiąc o jakiejkolwiek sympatii. I mam pełną świadomość, że nie każdą postać literacką trzeba lubić, ale nie wydała mi się też złożonym ani ciekawym charakterem. No niestety taka bardzo meh była ta książka, do tego stopnia, że mimo wagi tematów, jakie porusza, najpewniej szybko o niej zapomnę.
Głównym tematem miała być ciąża i chęć przeprowadzenia aborcji a dostałam w sumie wszystko i nic, czyli rozmowy m.in. o Hitlerze, rozmnażaniu królików, problemach mieszkaniowych w Oslo czy podróżach przez Europę.
Pozycja została przetłumaczona na język polski, ale i tak mnóstwo w niej angielskich zwrotów, bo autorka wciskała je chyba wszędzie, gdzie tylko mogła.
Nie wiem, kto jest większym idiotą w tej książce - były kochanek czy główna bohaterka. Przepraszam, musiałam! Oboje bardzo mnie irytowali swoimi zachowaniami.
Najbardziej polubiłam faceta, po którym wszyscy jadą, że jest mało odpowiedzialny a jak dla mnie tylko on w tej pozycji wiedział, czego chce i jakoś sobie w tym swoim dziwnym życiu radził. Może nie tak standardowo jak jest wymagane w społeczeństwie, ale jednak dawał radę wiązać koniec z końcem.
Dlaczego w tej historii ludzie ze sobą szczerze nie rozmawiali? Przecież to rozwiązałoby masę problemów.
Tytuł tej książki idealnie oddaje stan głównej bohaterki. Ona nie myślała. O niczym. Miałam wrażenie, że wini wszystkich dookoła tylko nie siebie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mnie ta książka wciągnęła i byłam ciekawa jak się zakończy cała historia. Obawiam się też, że zostanie ona w mojej głowie.
Daję 3 gwiazdki, bo dla mnie to takie 2,75. Irytujące zachowania, kiepsko poprowadzona akcja, ale coś w tej historii jest takiego, że nie mogłam jej porzucić.
=3 Nie lubię rozczarowywać się książkami, szczególnie takimi, które przed przeczytaniem wydają się czymś napisanym idealnie pode mnie, a na taką zapowiadała się „Odmawiam myślenia”. No bo słuchajcie: po pierwsze inspiracją do jej napisania dla Lotty Elstad było zaostrzenie przepisów aborcyjnych w Polsce. Po drugie narratorka stoi przed decyzją dotyczącą nieplanowanej i niechcianej ciąży. Po trzecie książka określana jako literatura feministyczna z silną bohaterką. I po czwarte: to literatura skandynawska. Wszystko się zgadza, prawda? Niestety odhaczenie tych punktów nie zaowocowało moim zachwytem. Oczywiście bardzo doceniam ukazanie myśli kobiety, która chce dokonać aborcji, a system każe jej poczekać i przemyśleć decyzję w ciągu ustawowych 3 dni roboczych (!). Doceniam mówienie o tym, o czym w realu często mówi się po cichu. Podobała mi się też forma, któtkie rozdziały i fragmentaryczność. Ale niestety jak dla mnie podjęty temat potraktowany mało wnikliwie. I ok, rozumiem, że to nie manifest feministyczny i miało być realistycznie by pokazać co dzieje się w głowie Heddy i niekoniecznie jej myśli miały być spisem femipostulatów, ale dlaczego (o Bogini!), na feministyczną bohaterkę została wybrana tak nieporadna, niedojrzała, zgorzkniała kobieta? Chcę silnych, niezależnych i bezkompromisowych bohaterek. A już gwoździem do trumny mojego przewracania oczami były komediowe wstawki i szatampowe nawiązania do popkultury. Tutaj naprawdę niewiele brakowało by czytelnicze (mini) rozczarowanie zamienić w zadowolenie. Szkoda :(
Mam wrażenie, że "Odmawiam myślenia" trochę inaczej podchodzi do tematu aborcji, wolności i samostanowienia kobiet. Autorka daje duże pole do snucia refleksji, ewentualnie nakierowywuje, ale pozwala czytelnikowi samemu wynieść przemyślenia z lektury. Uwielbiam taki typ bohaterek literackich - zniszczonych przez życie, zbrukanych...
„Musiałam coś zrobić. Powinnam mieć tu swojego laptopa. Powinnam czytać mądre artykuły. Cóż, gdybym miała laptopa, tobym je czytała, pisałabym nawet mądre teksty, robiła research (…) – byłbym ogarnięta, napędzałby mnie wstyd, walczyłabym o swoje dzikie i poetyckie życie. W żadnym wypadku nie sięgnęłabym po telefon i nie założyłabym sobie konta na Tinderze.”
Główna bohaterka – trzydziestoletnia freelancerka, dowiaduje się, że jest w ciąży. Od razu wie, że nie chce zostać matką i z taką decyzją udaje się do lekarza. Tam dowiaduje się, że odczekać musi trzy dni robocze i dopiero wtedy może ostatecznie zdecydować, czego chce. Hedda nie chce myśleć, nie chce mierzyć się z życiem, dlatego właśnie odmawia myślenia. Pakuje się i wyjeżdża do Europy, z nadzieją, że będzie mogła uciec nie tylko od wszystkiego co ją otacza, ale też od samej siebie.
Historia sama w sobie nie wnosi raczej nic - niby mamy tu niechcianą ciąże, zaostrzenie prawa aborcyjnego i niepewność kobiety, która podjąć musi decyzję, ale te tematy, chociaż stanowią fundament książki, nie są najważniejsze. Główną rolę odgrywają myśli Heddy, te chaotyczne, skomplikowane i dla wielu niezrozumiałe myśli.
Wydaje mi się, że od tej książki (całkiem niepotrzebnie) oczekiwało się filozoficznych przemyśleń na temat sensu istnienia, ale nie o to tu chodzi. Mamy bohaterkę, która praktycznie nie umie życie, jest niedojrzała, niepewna i niezdecydowana. I chociaż tak ogólnie „Odmawiam myślenia” to dla mnie niezbyt porywająca książka, to coś mnie jednak przy bohaterce zatrzymało. Bo trochę się z tymi jej nic niewnoszącymi monologami potrafię utożsamić, z życiową niepewnością, z myśleniem o wszystkim i o niczym. Rozumiem też ucieczkę i niechęć do podjęcia decyzji i doskonale rozumiem, dlaczego Hedda wolała całkowicie zapomnieć o głównym problemie, a skupić się na każdej innej rzeczy, nawet jeśli była to nic nieznacząca błahostka. Nie polecam, ale też nie odradzam.
Przedziwny przypadek: do połowy historia jest obiecująca. W żadnym razie ambitna czy szczególnie odkrywcza, ale obiecująca. Tak zwana literatura środka: coś lekkiego (jakoś nie mogłam się pozbyć z głowy skojarzenia z nową, zupgrade'owaną Bridget Jones – przygody drinkującej na mieście singielki, która nie może się wyleczyć z emocjonalnie niedostępnego ex), ale ze społecznie zaangażowaną podbudową (w tym przypadku zagadnienia związane z ograniczaniem dostępu do aborcji przez systemy rządzące). To do połowy. Potem się rozwodniło, straciło tępo, zgubiło wątek. Finał kompletnie rozczarowuje magicznym rozwiązaniem wszystkich problemów i gładkim domykaniem wątków, które zasługiwały na zdecydowanie więcej uwagi.
Tja, snedig språk, men kjedelig historie (med mindre man liker sure 30-åringer med lite penger, kjærlighetssorg og en uønsket graviditet, som er bosatt midt i Oslo og drikker alovera?).
"Det ville aldri falt meg inn å bruke kondom. Dumstridig, sier noen. Jeg kaller det tillitssamfunn."
"Trenger: det mest lyst-avstøtende ordet i vokabularet."
Mam problem z tą książką. Temat wydawał mi się niezwykle ważny i ciekawy, ale ta historia mnie odrzuciła. I nie przez swoją problematykę, która de facto była chyba jedynym plusem. Może to kwestia głównej bohaterki, która była paskudna. Odniosłam wrażenie, że obwinia wszystko, wszystkich, tylko nie siebie. Wierzę, że komuś może się spodobać, ale ja na pewno do tych osób nie należę
Levde dessverre ikke helt opp til forventningene. Godt utgangspunkt, et interessant premiss, men føler ikke det kommer helt i mål. Det er for mange meningsløse observasjoner––ispedd her og der med noen virkelig meningsfulle, eller underholdende noen, som likevel gjorde at det var mulig å holde interessen i gang. Hovedkarakteren, Hedda, minner meg om en slags moderne inkarnasjon av hovedkarakteren i Sult, en person som lever i en helt desperat situasjon, men som også aldri klarer å handle i egen selvinteresse. Det blir litt for mye for meg, alle de dårlige valgene til Hedda oppleves etterhvert som noe absurde og undergraver dermed også den feministiske og politiske slagkraften som denne boka ellers kunne hatt. Det er klart at det er krevende å være ufrivillig gravid i et land hvor Krf får endre på abortloven, men det som ender med å definere handlingen er ikke Eldstads altfor realistiske fiktive påfunn om tre dagers obligatorisk tenketid, men heller hovedkarakterens fullstendig manglende selvopperttholdelsesevne. Selv om de talløse observasjonene ser ut til å peke ut at det er noe galt med samfunnet vi lever i, blir man til sist overbevist av at den det er noe galt med, er i hovedsak Hedda selv. Men det er kanskje også poenget––jeg vet ikke.
Would give it 0 starts but its not possible, so I'll give it a one. Why were there so many unnecessary stereotypes about all kinds of people? Russian drunk pilot, the Syrian people crossing borders, the Korean tourist being annoying by taking too many photos? Those stereotypes weren't essential to the story and yet there were so many. Why? I just don't get it
Hm… niestety nie trafiła do mnie kompletnie, niby chciała dużo zrobić i dużo przekazać aczkolwiek w moim odczuciu nieudolnie i jakoś tak… nietrafna?
Popularnonaukowe części? rozumiem, ale nie wiedzę uzasadnienia w tej konkretnej książce, nie broni się to i wypada niesamowicie sztucznie.
A zakończenie? Kompletnie niepotrzebne i nijakie, próba klamry kompozycyjnej aczkolwiek …
[kryteria oceny] 0,25/1 wartości merytoryczne i moralne 0,25/1 logiczność i ciągłość wydarzeń 0,05/0,5 płynność i przyjemność w odbiorze 0,25/0,5 fabuła 0,05/0,5 kreacja bohaterów 0,25/0,5 styl pisania autora 0,25/0,5 „sedno”/ cel/ morał 0/0,25 pozytywny odbiór całości 0/0,25 ✨ to coś ✨
"no bo co niby mieliby powiedzieć? >niestety, uznajemy, że powinna pani na najbliższe pół roku zostać inkubatorem<? >uznajemy, że zasługuje pani na porozrywane krocze, rozstępy na brzuchu i wiele lat nieprzespanych nocy. spojrzeliśmy na wyniki usg i dochodzimy do wniosku, że może właśnie rośnie pani kolejny sekretarz generalny onz albo może narciarka, gwiazda sportu – p r o s i m y s i ę p o ś w i ę c i ć d l a n a r o d u! niech to pani zrobi dla swojego dobra, na pewno nie jest pani a ż t a k spłukana, a ż t a k psychicznie nieobliczalna, nie może pani być a ż t a k niedostosowana społecznie<. co oni, kurwa, mogą o mnie wiedzieć?"
mam wrażenie, że autorka sama pogubiła się w pewnym momencie, o co jej chodzi, jeśli chodzi o fabułę. a z drugiej strony rozumiem, że bohaterka książki mogła się pogubić, bo jesteśmy ludźmi i nie zawsze nasze życie ciągle krąży wokół jednego tematu. ale mimo wszystko brakowało mi tu sensu.
dodatkowo ta książka nie jest jakoś bardzo ciekawa. ta książka jest cytatami.
cała historia była przedstawiona tak, że mniej przejęło mnie to, co bohaterka chce zrobić ze swoją ciążą. bardziej przejmowałam się tym, co myśli o mężczyznach. to chyba wiele mówi o całej historii.