W klasztorze Urszulanek w Ludyniu dzieją się niepokojące rzeczy. Matkę przełożoną opętał szatan. Egzorcyzmy na zakonnicach nie przynoszą rezultatu. Uniesienie mistyczne? Obłęd? Stłumiony erotyzm? A może psychologiczna manipulacja, jak przynajmniej początkowo wydaje się Surynowi, zakonnikowi wysłanemu do klasztoru w celu zbadania sprawy. Dochodzenie zaczyna jednak stopniowo przybierać niepokojący obrót.
Matkę Joannę od Aniołów cechują doskonały warsztat literacki, siła obrazu i misterna sieć zastawiona na czytelnika, który musi dokonać wyboru i opowiedzieć się po jednej ze stron: prawa do przeżycia duchowego albo szaleństwa. Sfery sacrum i profanum u Iwaszkiewicza tworzą historię o opętaniu.
Iwaszkiewicz was born in Kalnik (now in Vinnytsia Oblast, Ukraine). After the death of his father (an accountant), he and his mother lived in Warsaw between 1902–1904, and then moved back to Ukraine in 1904–1912. He graduated from a secondary school in Kiev in 1912 and enrolled at the Law Faculty of Kiev University. After World War I, in October 1918 he returned to Warsaw. There, he joined a group of local artists who had started Pro Arte et Studio arts magazine. Iwaszkiewicz with Julian Tuwim and Antoni Słonimski co-founded the Skamander group of experimental poets in 1919.
In 1922 he married Anna Lilpop, a daughter of a wealthy entrepreneur, and the couple settled in Podkowa Leśna in the suburb of Warsaw. In 1928 they moved to a newly built house that Iwaszkiewicz named Stawisko. Maciej Rataj, the Speaker of the Lower Chamber of the Polish Parliament (Sejm) appointed him to be his secretary. Iwaszkiewicz worked for a magazine called "Wiadomości Literackie" and also published his works in numerous periodicals like "Gazeta Polska" (1934–1938) and "Ateneum" (1938–1939). Later he was a secretary to the Society for the Encouragement of Fine Arts (Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych), and a member of the Polish PEN Club. The Foreign Ministry first appointed him the head of the art promotion section and later sent him as a secretary to Copenhagen (1932-1925) and Brussels (1935–1936). He was a member of Związek Zawodowy Literatów Polskich (ZZLP, The Trade Union of Polish Writers) and in 1939 voted its vice-president.
As a novelist he wrote Sława i Chwała (Glory and Vainglory) - a saga depicting a panorama of the life of Polish intelligentsia in years 1914-1947 and a few other novels but is most highly regarded for his short stories. He was awarded the Lenin Peace Prize.
" Bo i jakaż to droga, którą ojciec mi pokazujesz? Dokąd mnie ta droga prowadzi? Dokąd wiedziesz, stary klecho? Chcesz tylko, abym się uspokoiła, opanowała, zszarzała, zmniejszyła się, była dokładnie taka sama jak wszystkie inne mniszki. A więc dobrze, powiem ci: ja sama, ja sama niejednokrotnie otwieram duszę mą, aby w nią wchodziły demony. Nie umiem dokładnie opisać ci tego, ale zawsze muszę jak gdyby uchylić furtki w mojej duszy, aby wpadły ku mnie. O gdybyś ty mnie uczynił świętą! To jest jedyna tęsknota! Ale ty mnie chcesz upodobnić do tysięcy, tysięcy ludzi, jacy błądzą bez celu po świecie! Chcesz mnie uczynić taką samą zakonnicą-jak ojciec mój chciał mnie uczynić córką, matką, żoną - chcesz mnie widzieć modlącą się z rana, w południe i wieczorem, chcesz, abym jadła fasolę w oleju, codziennie. I co mi za to obiecujesz? Zbawienie? Ja nie chcę takiego zbawienia. Jeżeli nie można być świętą, to lepiej już być potępioną."
Siostra Małgorzata po kryjomu wymykająca się do karczmy, aby śpiewać piosenkę o ucieczce do klasztoru przed patriarchalnymi strukturami, potężny slay.
Daruję sobie omawianie atmosfery czy każdej postaci bo o tym można by pisać oddzielne książki. Chce tylko poruszyć wątek, który spadł na mnie jak grom przez to opowiadanie.
"Powiedz, siostro, matce Joannie, że to wszystko dla niej, dla jej dobra, żeby ją ocalić...aby szatanów zatrzymać przy sobie...bo chcieli do niej wrócić...rozumiesz? Powiedz, nie zapomnij...powiedz, że to z miłości..." Jak to jest, że miłość, taka namiętna, godna poświęceń i utraty wszystkiego w jej imię, potrafi dotknąć ludzi, którzy jej nie znają. Ludzi którzy nie wiedzą o jej istnieniu, lub wypierają je całkowicie. Ludzi którzy nawet nie rozumieją, że kochają. Czy więc taka miłość jest wrodzona? Czy nie da się jej uniknąć? Pozbyć? Nawet siłą wiary?
Bowiem ja tu nie widzę książki o demonach i opętaniach. Ja tu widzę ludzki strach przed ludzkimi uczuciami, izolacje, strach przed 'zwyczajnością'. Ahh jakie to wszystko ludzkie... Jak potworne może być wyparcie, a czy potworniejsza nie będzie akceptacja? Czy diabły są po prostu nami? "Albowiem ty jesteś mną - ja jestem tobą"
21.12.2023: 4,5 gwiazdki
Edit: 19.01.2024, nieustannie myślę o tym dziele. Zmieniłam z 4 na 5 gwiazdek i dodaje do ulubionych
This entire review has been hidden because of spoilers.
про одержиму матір йоанну від янголів і екзорциста, який намагається викупити її ціною власної душі, івашкевич розповідає відсторонено, відволікаючись то на вбрання паломників і клієнтів корчми, то на пилинки, які світяться в повітрі імпровізованого конфесіоналу, влаштованого на горищі монастиря, то на різні відтінки осінньої багнюки. спокійна, повільна нарація контрастує з катаклізмами, які відбуваються в душах персонажів, майже до нестерпності, і зло, про яке розповідають тихим голосом, виявляється ще страшніше. а з чужими душами ви ж знаєте, як. іноді здається, що вдасться їх урятувати, нехай і дорогою ціною, хай і занапастивши свою, але воно того варте буде, правда? от тільки інша людина – то істота самостійна й автономна, і порахунки з богом і дияволом у неї теж окремі. можна, звісно, допомагати, треба навіть, якщо так складається, та хіба з розумінням, що результату ніхто не гарантує – і що деякі наші прекрасні пориви просто не мають сенсу.
Piękny język, niesamowita atmosfera, po prostu bardzo dobrze się to czyta. Wiadomo, że opowiadanie jest formą, która nie pozwala na najdokładniejsze zbadanie wszystkich wydarzeń, portrerów bohaterów i utrudnia dojście do tych wszystkich zakamarków orzecha włoskiego (wink wink nudge nudge), ale mimo tego, wszystkie te elementy w ,,Matce..." prezentują się naprawdę zacnie.
czytało sie to bardzo dobrze, tematyka niecodzienna, napięcie utrzymywane, postacie barwne i zróżnicowane, odnosi sie wrażenie jakby każde zapisane słowo było tam "po coś"
bardzo fajny horror, tworzący pole do przemyśleń i o religii, i o podejściu do życia. pięknie przeniosło w tamten świat, ale mało kwiecisty język, oszczędny... fabuła super, jaram się na film!
To było niesamowicie dziwne opowiadanie. Dla niektórych, szczególnie bardzo wierzących może momentami uchodzić za nieco bluźniercze. Ja naprawdę doceniam styl Iwaszkiewicza, który jest absolutnie przepiękny. Koncept też jest genialny, ale sama treść mocno poroniona. Wszystkie opisy opętań są bardzo graficzne i działają na wyobraźnię. Tekst Iwaszkiewicza ma wlasnie w tych fragmentach ale takze we fragmentach rozmowy ks. Suryn z Rabinem.
„Matka Joanna od Aniołów” nie była momentami łatwa do przeczytania. W połowie pojawił się fragment, przez który trudno mi było przebrnąć, ale satysfakcja po skończeniu była naprawdę duża — a im więcej czasu mija od lektury, tym bardziej ten utwór wydaje mi się znakomity. Opowiadanie Iwaszkiewicza kojarzyłem wcześniej głównie jako horror o opętaniach i z takim nastawieniem podchodziłem do lektury. Ostatecznie jednak otrzymałem poetycką, wielowarstwową opowieść, w której wątek grozy rzeczywiście odgrywa ważną rolę, ale sam motyw opętania można interpretować na wiele sposobów. Utwór porusza tematy miłości, pożądania, religii (momentami w sposób nieco bluźnierczy, ostrzegam!), a także patriarchatu. „Matka Joanna od Aniołów” jest drugim po „Brzezinie” dziełem Iwaszkiewicza, z jakim miałem okazję się zapoznać, i coraz bardziej dochodzę do wniosku, że o tym autorze mówi się zdecydowanie za mało. Dla mnie to najlepsze opowiadanie, jakie przeczytałem w tym roku.
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio, contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae caelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.
a tak serio to świetna, okazuje się, że literatura polska skrywa mnóstwo perełek.
Twórczość Jarosława Iwaszkiewicza, jednego z najbardziej enigmatycznych i zarazem najbardziej zakorzenionych w polskiej tradycji literackiej autorów XX wieku, odznacza się niezwykłym bogactwem tematów i subtelnością psychologiczną. Jednak to właśnie Matka Joanna od Aniołów jawi się jako tekst szczególny, niemal alchemiczny w swojej konstrukcji. W tej noweli, wydanej w 1946 roku, odnajdujemy konglomerat mistycyzmu, zmysłowości, duchowych rozterek, a przede wszystkim — próbę odpowiedzi na pytanie o granice ludzkiej natury i możliwości ocalenia.
Opowieść, luźno inspirowana wydarzeniami w Loudun w XVII wieku (które także stały się kanwą dla Diabłów Aldousa Huxleya czy filmu Kena Russella), Iwaszkiewicz przenosi na polski grunt, w okolice klasztoru Karmelitanek na Podlasiu. Ta polonizacja kontekstu historycznego nie jest jedynie zabiegiem estetycznym, lecz świadectwem głębokiej świadomości historyczno-kulturowej autora. Wprowadzając nas w tę przestrzeń, Iwaszkiewicz oferuje nie tyle relację z opętania, co raczej rozbudowaną medytację nad ciemnymi rejestrami ludzkiej duszy.
Głównym bohaterem noweli jest ksiądz Suryn, młody jezuita, który przybywa do klasztoru, aby uwolnić siostry od złych duchów. Od początku jego misja skazana jest na porażkę, lecz nie dlatego, że zło jest silniejsze, lecz dlatego, że zło mieszka również w nim samym. Suryn, człowiek pełen religijnego zapału i czystości intencji, staje się tragiczną figurą — postacią, która w swojej pobożności odkrywa pustkę i chaos.
Tytułowa Matka Joanna, przeorysza klasztoru, jest postacią niezwykle wielowymiarową. W przeciwieństwie do Suryna, który próbuje walczyć z demonami za pomocą ascezy i modlitwy, Joanna zdaje się przyjmować zło jako część swojego bytu, a może nawet jako świadectwo wyższej prawdy o ludzkim losie. W tej postaci łączy się mistyczny trans i skrajna cielesność, co czyni ją figurą demoniczną, a zarazem tragiczną. Jej opętanie jest równie autentyczne, jak wyreżyserowane; granica między chorobą psychiczną a mistycznym doświadczeniem zaciera się, pozostawiając czytelnika w niepewności.
Narracja prowadzona przez Iwaszkiewicza charakteryzuje się chłodnym dystansem i precyzją. Autor zdaje się podążać za postaciami z cierpliwością kronikarza, który nie ocenia, lecz obserwuje. Opisy są oszczędne, ale gęste od znaczeń. Każdy gest Matki Joanny, każdy cień w korytarzu klasztoru, każdy szept w rozmowie Suryna — wszystko to składa się na tkankę tekstu, w której mistyka i codzienność stapiają się w jedno.
Nie sposób nie dostrzec, że Matka Joanna od Aniołów to także traktat o granicach poznania i o kryzysie wiary. Suryn, z początku przekonany o swojej misji, krok po kroku ulega zwątpieniu, które przeradza się w obsesję. Jego przeświadczenie, że można wyrwać zło z ciała Matki Joanny, okazuje się złudzeniem. W finale noweli Suryn dokonuje czynu ostatecznego, zabijając dwoje ludzi i tym samym przejmując na siebie grzechy Joanny. Ten akt jest równocześnie heroicznym poświęceniem i desperackim krokiem w otchłań.
Na poziomie symbolicznym gest Suryna stanowi odwrócenie figury Chrystusa. Zamiast odkupienia przez miłość, mamy tu odkupienie przez zbrodnię. W ten sposób Iwaszkiewicz zmusza czytelnika do rewizji tradycyjnych kategorii moralnych. Zło nie jest już zewnętrznym wrogiem, z którym należy walczyć; zło przenika człowieka, staje się integralną częścią jego egzystencji.
Klasztor, w którym rozgrywa się akcja, pełni funkcję swoistego mikrokosmosu. To przestrzeń zamknięta, oddzielona od świata zewnętrznego, a zarazem pełna pulsujących napięć. Przypomina teatralną scenę, na której każda postać odgrywa swoją rolę, nie zawsze świadomie. Zakonnice są tu nie tylko ofiarami opętania, ale i współtwórczyniami spektaklu, w którym granice między sacrum a profanum zostają niebezpiecznie rozmyte.
Iwaszkiewicz doskonale operuje kontrastami: sacrum i profanum, duchowość i cielesność, wiara i zwątpienie, asceza i żądza. Te binarne opozycje są obecne na każdym poziomie tekstu — od struktury fabularnej po pojedyncze frazy. Matka Joanna, z jednej strony jako wzór pobożności i duchowej przewodniczki, z drugiej — jako uosobienie erotycznej pokusy i demonicznej siły. Suryn — z jednej strony święty wojownik, z drugiej — człowiek rozbity, przepełniony własnym grzechem.
Ciekawym zabiegiem jest także język noweli. Styl Iwaszkiewicza jest na pozór ascetyczny, niemal wyprany z ozdobników. Jednak pod tą prostotą kryje się niebywała głębia. Krótkie zdania, nagłe przeskoki narracyjne, minimalistyczne dialogi — wszystko to sprawia, że czytelnik doświadcza tekstu jak mistycznej medytacji. Autor zmusza odbiorcę do lektury uważnej, powolnej, pełnej namysłu.
Warto zwrócić uwagę na wątki teologiczne, które przewijają się w Matce Joannie od Aniołów. Problem łaski, wolnej woli, predestynacji, rola cierpienia i pokuty — to tematy, które od wieków zajmowały mistyków i teologów. Suryn staje się współczesnym odpowiednikiem św. Franciszka czy św. Jana od Krzyża, lecz jego droga prowadzi w przeciwną stronę — zamiast do światła, ku ciemności. Jego decyzja o przyjęciu na siebie demonów Joanny to gest desperacji, świadectwo duchowej klęski i pychy zarazem.
Pod względem kompozycji, nowela ma strukturę niemal dramatyczną. Wyraźne akty — przybycie Suryna, konfrontacje z Joanną, stopniowe pogrążanie się bohatera w szaleństwie, kulminacyjny mord — przypominają klasyczny dramat religijny. Jednak Iwaszkiewicz nie daje czytelnikowi katharsis. Wręcz przeciwnie: zakończenie pozostawia otwartą ranę, pytanie bez odpowiedzi, echo, które długo brzmi w myśli.
W warstwie symbolicznej nowela odczytywana była często jako metafora kondycji powojennego człowieka. Po katastrofie II wojny światowej i Holokauście, pytanie o sens zła, o istnienie Boga i o możliwość ocalenia staje się wyjątkowo palące. Suryn i Joanna to figury ludzi szukających absolutu w świecie, który wydaje się opuszczony przez Boga. W tym sensie Matka Joanna od Aniołów jest również egzystencjalnym dramatem, analizą kryzysu duchowego, który dotknął całą cywilizację europejską.
Nie można pominąć także wymiaru psychologicznego. Iwaszkiewicz z wielką przenikliwością ukazuje mechanizmy projekcji, przeniesień, zbiorowej histerii. Opętanie Joanny nie jest tylko działaniem sił nadprzyrodzonych — jest także efektem tłumionej seksualności, społecznych oczekiwań, presji religijnej i mechanizmów władzy w strukturach zakonnych. W tym sensie nowela przewyższa prostą opowieść o egzorcyzmach i staje się uniwersalnym studium ludzkiej psyche.
Świat przedstawiony przez Iwaszkiewicza jest duszny, gęsty, niepokojący. Atmosfera klasztoru — z jednej strony miejsca odosobnienia i kontemplacji, z drugiej — siedliska lęków i obsesji — staje się metaforą stanu umysłu bohaterów. Czytelnik odczuwa klaustrofobię, a każdy korytarz, cela, kaplica stają się kolejnymi kręgami piekła, które Suryn i Joanna przemierzają w swoim duchowym błądzeniu.
Znaczącym motywem jest również milczenie. W świecie pełnym modlitw, zaklęć i liturgicznych formuł, prawdziwe milczenie okazuje się niemożliwe. Nawet cisza Suryna podszyta jest hałasem jego myśli, walką, której nie potrafi przerwać. U Iwaszkiewicza milczenie staje się formą wyznania, najbardziej dramatycznym z krzyków.
W kontekście literackim Matka Joanna od Aniołów wpisuje się w długą tradycję europejskich utworów o walce z demonami, zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. Jednak w przeciwieństwie do chociażby Dostojewskiego, który w Biesach ukazywał społeczne rewolty jako przejaw duchowego opętania, Iwaszkiewicz skupia się na jednostce. To intymna, wręcz kameralna analiza, w której każdy szept ma wagę gromu.
Estetyka noweli łączy w sobie elementy barokowej teatralności i nowoczesnego minimalizmu. Wystarczy przywołać momenty wizji Joanny, w których rzeczywistość rozmywa się w halucynacyjnym transie. Z drugiej strony — chłodne opisy przyrody czy rytualne czynności zakonnic przypominają dokumentalny zapis. Te dwa porządki — barokowy nadmiar i chłodna rejestracja — istnieją w tekście równolegle, budując napięcie, które nie zostaje rozładowane.
W warstwie filozoficznej nowela stawia pytania o granice wolności. Czy Suryn miał wybór? Czy Joanna rzeczywiście chciała uwolnienia? A może każde z nich szukało w demonach pretekstu, by uciec od odpowiedzialności za własne pragnienia? Odpowiedzi nie ma i to właśnie czyni Matkę Joannę od Aniołów dziełem tak przejmującym i uniwersalnym.
Na koniec warto zwrócić uwagę na swoistą zmysłowość tego tekstu. Mimo że akcja dzieje się w klasztorze, pełnym reguł i zakazów, cielesność jest obecna w każdej scenie. W ruchach Joanny, w gestach Suryna, w oddechach, w drżeniu głosu. Ten wszechobecny erotyzm, często skrywany pod płaszczem religijnej retoryki, staje się językiem prawdziwego doświadczenia.
Matka Joanna od Aniołów to utwór, który wymyka się prostym interpretacjom. Można go czytać jako historię opętania, jako traktat teologiczny, jako dramat psychologiczny, jako metaforę kryzysu cywilizacji, a nawet jako studium namiętności. W każdym z tych odczytań tekst pozostaje świeży, niepokojący i otwarty.
Na poziomie estetycznym zachwyca precyzją formy. Każde zdanie zdaje się wyważone, każda scena przemyślana w najdrobniejszych detalach. Nie ma tu miejsca na przypadkowość — a jednocześnie wszystko pulsuje tajemnicą, której nie sposób uchwycić do końca.
Iwaszkiewicz w Matce Joannie od Aniołów udowodnił, że prawdziwa literatura nie daje odpowiedzi, lecz stawia pytania, które bolą i nie dają spokoju. To utwór, który wymaga od czytelnika odwagi — odwagi spojrzenia w mrok, który mieszka nie gdzie indziej, jak w nas samych.
Wizyta w klasztorze w Ludyniu nie zostawiła w mojej świadomości (i pewnie podświadomości) znaczących znaków. Nie odczytałem tego opowiadania, jako walki dobra ze złem.
„Zmartwienie, to nie trzeba mu drzwi otwierać, ono samo przez okno wejdzie..”
Najlepszym fragmentem książki była wizyta wątpiącego ojca Suryna u cadyka.
“Tak-przerwał na to swoją zadumę ojciec Suryn-tak, ale dusza ludzka nie ma kształtu szklanki. Podobna jest raczej do włoskiego orzecha, tyle tam kawałków, części, zakamarków, zagłębień. I jeżeli diabeł, uchodząc z duszy ludzkiej, zostawi w głębinie samej, w oddalonej jakiejś cząstce duszy choć kroplę swojego diabelstwa, to kropla ta zepsowa wlewającą się miłość bożą,”
Muszę obejrzeć film, przesłuchać słuchowisko, przemyśleć, porozmawiać, rozchodzić tę książkę.
Motyw opętania sióstr zakonnych za murami klasztoru to dosyć niecodziennie, ale przy tym jak efektowne, tło do snucia rozważań na temat ludzkiej natury i tego, że wszyscy jesteśmy częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc, wiecznie czyni zło;)
Największą siłą tego opowiadania zdecydowanie jest moment kulminacyjny, ale czasami zbyt patetycznie i chyba spodziewałabym się innego zakończenia. To, które dostaliśmy, odczuwam jako zbyt przyspieszone i zbyt dosłowne.
ps 2024 to rok dokańczania spraw (i książek) niezamkniętych
17. sajandi Poola. Kirikuisa saadetakse nunnajloostrisse, mile abtiss ja kõik õed peale ühe on kurjast vaimust vaevatud. Isa ülesanne on deemonid nunnadest välja ajada. Ebausk, pimedus, pori, alkohol, koledad inimesed... ja ometi on see jutustus hirmsal viisil paeluv. Poolakad tegid 60ndatel filmi ka, hea meelega vaataks.
Akcja w bardzo nietypowym miejscu i czasie. Wspaniała atmosfera wokół domniemanego opętania, w które nie wszyscy wierzą. Psychologizm i mrok, to lubię. Zgrabna historia, dobrze przemyślana. Mam tylko przeczucie, że dałoby się to wszytko napisać jeszcze ciut lepiej, choć brakuje mi konkretnych zarzutów. Taki może nieporywający język, ale fabuła nadrabia.
zarówno film jak i książkę uważam za świetne, jak ktoś dłużej mnie zna to wie, że uwielbiam Iwaszkiewicza i najchętniej bym wszędzie o nim wspominała…just read it 🙏