Szukaliśmy życia w Kosmosie. Zagłada przyszła z innego wymiaru Czas Gehenny. Europa jest trupem. Świat dogorywa. Jegrów nie wolno się bać. Czerpią siłę ze strachu przeciwnika. Są mistrzami w pogoni za ofiarą. Nie walczymy z nimi jako emisariusze Dobra. Nie jesteśmy jakoś szczególnie dobrzy. Ale oni na pewno są źli. Zatem walczymy z nimi jako emisariusze normalności. Obrońcy ludzi, którzy chcą żyć w pokoju. Jak ci nasi przodkowie, którzy stawali przeciwko Leninowi, albo Hitlerowi. Nie byli aniołami, a ich Polska nie była rajem. Lecz to nie znaczy, że zasłużyli na piekło, jakie im zgotowano. Walczymy, bo nie mamy innego wyboru. I żeby Polska nie zginęła…
Tomasz Kołodziejczak (ur. 13 października 1967 w Warszawie[1]) – polski pisarz science fiction i fantasy oraz wydawca, publicysta i redaktor w mediach związanych z fantastyką i komiksem.
Kołodziejczaką bandau prisijaukint nebe pirmą kartą. Nepaėjo nei jo sf – „Kolory sztandarów“, nei fantasy – „Krew i kamień“. Na bet Lenkijoje lyg ir vertinamas autorius, tai ir aš nepasiduodu. Čiupau bene garsiausią jo veikalą – ciklą „Ostatnia Rzeczpospolita“. Tik va žanro apibūdint nesugebėsiu. Gal koks technofantasy? Žodžiu, kažkaip, kažkada į mūsų realybę pramušo skyles iš kitų realybių. Ir atėjo iš ten visokio brudo. Ir būtų gal žmonija užsilenkus, bet atėjo ir elfai (ne tolkieniški, bet), kurie pagelbėjo žmonėms kovoje su visa ta bjaurastim. Vienas va, kaip tik sėdi Lenkijos soste. Ir daugiau mažiau savo valdomą teritoriją prižiūri, o štai už jos ribų... Ten nebėra nieko pastovaus, ten viskas nuolat kinta, net geografija – vakar, žėk, čia buvo takas, šiandien pieva, vakar miškas – šiandien kaimas. Ir tik toksai žmogus, kaip Kaetanas, karališkasis geografas, gali ten atrasti kelią. Ir ieško, mat kažkur tenai yra kažkas, ko bijo net tie blogio emisarai – jėgeriai. Iš esmės – siužetas „nueik ten, atrask tą“. Bet autoriaus fantazijos lakumas tai toks beribis. Detalės žavi. O štai visuma... Kita vertus, kol kas geriausia, ką pas Kołodziejczaką esu aptikęs. Tai gal kada ir pratęsiu ciklą. O kol kas – tvirti trys iš penkių.
Bardzo fajna książka. Dziwna, ale fajna. Opis fabuły zupełnie nie oddaje jej uroku - mamy tu europę nad którą panują jakieś istoty z innego wymiaru, zmienną geografię, artefakty, magię opartą na "nanokadabrach" i "fagach", ucieleśnioną matematykę, elfy (jeden z nich jest królem polski)... Autor stworzył BARDZO rozległy świat - ta książka jest jedynie malutkim urywkiem większej historii, ciężko tu określić początek czy koniec. Wykreowany świat na pewno może pomieścić więcej niż jedną, króciutką powieść i mam nadzieję, że autor postara się go bardziej wyeksploatować. Zwłaszcza że tak ciekawej mechaniki magii nie czytałem od Koła Czasu. Polecam!
Pierwszy tom cyklu nie powala. Choć autorowi jak zwykle nie brakuje wyobraźni,a niektóre pomysły olśniewają, sama fabuła jest dośc sztampowa. Za warsztat i styl mogę spokojnie dodać pół gwiazdki i tak chyba można postrzegać tę powieść. To całkiem solidno rozpoczęcie nowej historii. Horyzont początkowo nieco nuży, by w środku solidnie wciągnąć opowieść. Niestety zakończeniu daleko do tego, co Kołodziejczak potrafił wykreować w "Kolorach sztandarów" czy "Schwytanym w światła". Dlaczego porównuję oba cykle? Autor podobnie jak w historii planety Gladius nawiązuje do historii Polski (w tym do twórczości chyba ulubionego poety - Herberta), podobnie przedstawia problem zdrady etc. Jakoś tak podskórnie czuję powinowactwo obu cykli.
Całkiem nieźle. Bardzo ciekawa wizja - splot techniki, magii i religii w wielkim konflikcie. Wizja szczegółowa i bogata w pomysły. Momentami nieco za wiele opisów tych elementów jak na samodzielną powieść. Ja chcę więcej.
Dziwna książka. Jesteśmy rzuceni w świat po nadejściu jakichś Czarnych, którzy zniszczyli zachód Europy. Z odsieczą przybyły jakieś elfy (chyba inne niż te, które pierwsze przychodzą na myśl jak myślimy o elfach) a tereny polski stały się - po raz kolejny- przedmurzem cywilizacji, z tym, że tym razem bronimy wschodu przed zachodem świata.
Jak dawno to było, kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat wcześniej? Nie wiem, z treści ciężko wywnioskować. To chociaż może jakieś krótkie wprowadzenie w chronologię, skąd te elfy, dlaczego nagle elf jest królem polski? Nie dowiedziałam się.
Jest magia, dużo wymyślonych przez autora słów, których wytłumaczenia nie ma, a z kontekstu czasem wiele nie wynika, i dalej nie wiadomo o co chodzi. Czysta magia 🙄
Książka z motywem polski silnej, ostatniej walczącej i prawej. Na dodatek tom 1 z serii, co na moim wydaniu z 2010 nie było zaznaczone. Gdybym wiedziała, to bym na pewno po to nie sięgała
Nie powiem, pomysł na stworzony świat jest super. Mamy Rzeczpospolitą Polską, która zbratała się z mistycznymi elfami (komicznymi elfami?). I to jest najmocniejsza część tej książki. Niestety gorzej wypada już opowiedzenie historii, sporo tu akcji, podróży, ale tak naprawdę nie doprowadza to do niczego. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach bardziej autor skupi się na fabule, ponieważ wizja świata i jego budowa już zostały przedstawione.
Bardziej jednolita historia ze świata Ostatniej Rzeczpospolitej - uniwersum mieszającego sci-fi, fantasy, polską przaśność i katolicyzm polsko-jasełkowy. I o dziwo czyta się to dobrze. Nie jest to ósmy cud świata, ale trzyma się nawet kupy i w niezbyt zobowiązujący sposób wciąga w lekturę.
To było naprawdę, naprawdę oryginalne fantasy, bardzo przyjemnie mi się ten świat poznawało, dobrze jest to napisane, niektóre sceny naprawdę mnie rozbawiły, po prostu była to bardzo przyjemna książka przy której ja się dobrze bawiłam. Jeśli ktoś ma ochotę na wyjątkowe fantasy z polskimi żołnierzami, magią i lekką dawką humoru to się nie zawiedzie.
Kołodziejczak tym razem przenosi nas do świata przyszłości, który został zaatakowany przez stwory z innego wymiaru - znane wszystkim miłośnikom fantasy balrogi. Świat jaki znamy przestaje istnieć, coś dziwnego dzieje się z rzeczywistością - zmienia się ułożenie terenu. Ludzka technologia walczy z magią Balrogów i chyba nie radzi sobie najlepiej do momentu pojawienia się elfów, którzy zawierają z ludźmi sojusz i wspierają ich swoją mocą.
Autor wykreował bardzo ciekawą rzeczywistość, którą stara się przedstawiać w trakcie opowieści, podobnie jak czynił to pisząc cykl o Dominium Solarnym. Widać, że wiodącym gatunkiem u Kołodzieczaka jest sci-fi, gdyż nie stroni on od rozległych opisów nowej magicznej technologii, wprowadzając przy tym mnóstwo nowych pojęć (nanokadabry, fagi) czym zdarza się mu trochę gubić czytelnika. Przyznam, że to nowe spojrzenie na magię nie do końca mi odpowiada - jestem zwolennikiem bardziej tradycyjnego ujęcia - tutaj wszystko wydawało mi się być strasznie udziwnione. Niemniej jednak trzeba autora pochwalić za sam bardzo oryginalny pomysł.
Jeśli chodzi o fabułę to historia skupia się na dwóch postaciach: Kajetana, królewskiego geografa (nazwa trochę myląca, tak naprawdę to mag i komandos w jednym), który odbywa jedną z rutynowych misji na terenie opanowanym przez balrogi (jak się okaże nie tak rutynową jak by chciał) oraz Roberta, jego ojczyma, pułkownika służącego w jednostkach specjalnych Wojska Polskiego.
Sama historia napisana jest dobrze, autor stopniowo buduje napięcie, aż do wielkiego finału - jednak po zakończeniu pozostawia spory niedosyt. Niecałe 250 stron to trochę mało, żeby stworzyć bardziej skomplikowaną intrygę, czy w pełni przedstawić ten bardzo ciekawy świat.