Poświęcona nadużyciom w nauce, wynaturzeniom w terapii i analizie psychobiznesu, ZAKAZANA PSYCHOLOGIA autorstwa Tomasza Witkowskiego rozpoczyna "czarną serię" wydawnictwa. Z recenzji prof. Łukasza A. Turskiego: To, że jak nigdy w historii żyjemy bogato, zdrowo i bezpiecznie, jest pochodną rozwoju nauki. Nawet mieszkańcy slumsów Kalkuty, żyją dziś lepiej niż w czasach potęgi Mogołów. Ale ta trwająca nieustannie rewolucja naukowa poddaje nasze codzienne życie wielkiej próbie dostosowania się do niej. Nasze przyzwyczajenia, obyczaje, wagi, które przypisujemy poszczególnym podstawowym wartościom, ulegają radykalnym zmianom, wywołując u niektórych z nas dyskomfort z samego życia. Dlatego tak wielką rolę odgrywają nauki społeczne, szczególnie te, których bezpośrednim celem jest nie tylko zrozumieć powody takiego stanu, ale i pomóc indywidualnemu człowiekowi zmierzyć się z otaczającą go rzeczywistością. Tomasz Witkowski napisał książkę ukazującą cienie jednej z takich nauk - psychologii. Zakazana Psychologia pokazuje mroczny obraz szalbierstwa intelektualnego, naukowego oszustwa prowadzącego, do wyrządzania szukającym pomocy szkody, czasami nieodwracalnej. Zmiany cywilizacyjne ostatnich lat prowadzą do powstawania szalbierstw naukowych nie tylko w naukach społecznych. Obchodzimy właśnie okrągłą rocznicę skandalu z zimną fuzją, a renomowane czasopisma Science i Nature musiały nie tak dawno odwoływać kilkanaście prac cudotwórcy mikroelektroniki. O tych, ukrytych w cieniu, grzechach nauki powinno się mówić pełnym głosem.
Dr Tomasz Witkowski is a psychologist and science writer. He is the founder of the Polish Skeptics Club and specializes in debunking pseudoscience, particularly in the field of psychology, psychotherapy, and diagnosis. He is the author of numerous books dozens of scientific papers and over 100 popular articles (some of them are published in Skeptical Inquirer). As an expert in science-pseudoscience issues, he is frequently called by the media to comment on frauds and abuses witnessed in psychology, psychotherapy and other areas of scientific activity. In 2010 awarded as a Rationalist of the Year in Poland.
Mam mieszane uczucia, od tytułu począwszy. Przypomina on dość kontrowersyjną "Zakazaną archeologię"; sądzę że Witkowski nie byłby zadowolony z tego skojarzenia. Bo kij w mrowisko wbić lubi. Dostaje się wszystkim (szczególnie psychoterapeutom a zwłaszcza psychoanalitykom) nie tylko za działania, ale i za zaniechania (słuszny żal w stosunku do poważnych naukowców milczących w obliczu tryumfów pseudopsychologii). Opis sztuczek hochsztaplerów (z zabawno-straszną historią "jak Zygmunt F. odkrył kompleks Edypa" na czele) miejscami zapiera dech w piersiach (miłośnik wolnego rynku będzie podczas lektury łapał się za serce i pokrzykiwał "moje podatki! moje podatki!), z tym że w pewnym momencie nabiera się wszak podejrzeń. Mają one dwa źródła: bibliografia na pierwszy rzut oka wygląda podejrzanie: wygląda na to, że nieproporcjonalnie dużo artykułów powstała przed 1995 rokiem (chociaż nie znam rynku, może to głupie podejrzenie); po drugie: Witkowski chętnie powołuje się na szczególnie krytyczną, sugerującą szkodliwość psychoanalizy pozycję, żeby dalej, niejako mimochodem dodać, że jej autor skonfrontowany z wynikami, musiał wycofać się ze swoich tez. Ponadto w pewnym momencie Witkowski zaczyna... nurzyć. Kiedy nokautujące argumenty mu się kończą, rozpoczyna się ni-to-felieton, ni-to-publicystyka mająca miejscami więcej wspólnego z erystyką niż pracą (popularno)naukową. Ale i tak warto przeczytać. Bywa i śmiesznie, i straszno (tylko te okropne ilustracje Tybura: ohyda, ohyda, ohyda).
Ciekawa książka poruszająca problem szkodliwych terapii psychologicznych. Okazuje się, że na rynku rozwinął się psychobiznes oparty na metodach pseudonaukowych, nie mających potwierdzenia w wynikach żadnych badań.
Mamy okazję przyjrzeć się stanowi rzeczy zaczynając od mistyfikacji Freuda, przez popularne NLP, aż do absurdów, jak terapia Radykalnego Wybaczania zakładająca, że np. rak jest efektem długiego utrzymywania urazy do kogoś. Obecnie istnieje kilkaset rodzajów terapii. Autorzy takich metod najczęściej utrzymują, że brak doświadczalnego potwierdzenia skuteczności wynika z tego, że ich terapie należy rozpatrywać w kategoriach sztuki, a tej nie da się zmierzyć. Dodatkowo pacjent jest wiązany z terapeutą nawet na długie lata. Tymczasem terapii o potwierdzonej skuteczności jest niewiele, np. metody behawioralna i poznawcza są pomocne w zaburzeniach lękowych, nastroju i odżywiania, metoda psychodynamiczna leczy zaburzenia osobowości. Do każdej z nich istnieją podręczniki z kolejnymi krokami, które może kontynuować inny terapeuta.
Autor szuka też przyczyn obecności pseudonauki na uczelniach, które uczą o NLP i metodzie Hellingera, oraz w ośrodkach wychowawczych, gdzie dzieci robią "leniwe ósemki" według kinezjologii edukacyjnej. Fakt, że w Polsce każdy może zostać psychoterapeutą przez założenie działalności gospodarczej, bez problemu można używać słów "Instytut" i "Uniwersytet" w nazwach firmy, a superwizja terapeutów praktycznie nie istnieje, również zmniejsza szanse na uzyskanie skutecznej pomocy przez pacjentów.
Poznajemy też kulisy prowokacji, której autor dokonał na redakcji "Charakterów"; renomowane pismo opublikowało artykuł o fikcyjnej terapii z wykorzystaniem pól morficznych. Materiałów jest tak dużo, że powstał dodatek, w którym są opisane przypadki psychomanipulacji przez jednego z "terapeutów" i walka rodzin pacjentów o swych bliskich.
Książka prowokuje do racjonalnego spojrzenia na różne "rewelacyjne metody" oferowane przez samozwańczych terapeutów, guru, coachów i innych wróżbitów (o których również w dodatku). Polecam.
Interesuje się psychologią, ogólnie naukami społecznymi. Staram się na bieżąco czytać książki o psychologii, stricte naukowe jak i popularno-naukowe. Czytam również rożnego rodzaju poradniki a czasem kupuje czasopisma popularno-naukowe, dlatego tym bardziej cenie sobie kawał dobrej roboty, której wykonał autor pisząc tą książkę.
Książka składa się z kilku części. Autor porusza i rozwija temat tego co to znaczy rzetelnie tworzyć i naukowo udowadniać teorie z dziedziny nauk społecznych, głównie psychologii. Książka spowodowała moje wielkie rozczarowanie kilkoma wielkimi nazwiskami, pionierami z dziedziny psychologii. Min. dowiadujemy się o tym jak nierzetelne były podstawy teorii freudowskiej i ogólnie rzecz biorąc psychoanalizy. Osobiście trudno akceptowałem to co pisał Witkowski o samym wielkim Freudzie, jednak mając za sobą całość lektury argumenty Witkowskiego są solidne i spójne. Witkowski jest mocno racjonalny. Mało jest sentymentów w tym co pisze. Jednak dla dobra odbiorców psychoterapii oraz dla dobra samej nauki chyba jednak trudno inaczej podchodzić do tematu niż czysto racjonalnie. Niestety psychologia, psychobiznes pełen jest szarlatanów i naprawdę trzeba mocno uważać aby w gąszczu książek, czasopism, ofert szkoleniowych i psychoterapeutycznych, chwytliwych, atrakcyjnych teorii oferujących szybki, łatwy rozwój osobowościowy aby się nie przejechać i nie nabrać na coś co jest w najlepszym razie całkowicie bezwartościowe, w najgorszym mocno szkodliwe. Oprócz tego, że autor po kolei obala niektóre wiodące i popularne nurty typu NLP czy psychoanaliza, posuwa się on krok dalej i demonstruje jak mocno nieszczelny jest system. Po pierwsze dowiadujemy się o tym jak działają redakcje znanych czasopism typu "Charaktery", po drugie autor wytyka jak niektóre wiodące uczelnie mają w swoich programach naukowych "pseudonaukę" po wtóre, dowiadujemy się jak mocno w nasz system biurokratyczny, administracyjny wbudowana jest czarna magia, wróżbitcwo, astrologia i inne zabobony. Do tego stopnia nasz system jest przesiąknięty bzdurami, że broni tego sama pani minister. Niektóre systemowe problemy wytknięte przez Witkowskiego mocno mnie zszokowały. Dlatego uważam to za bardzo ważną książkę, nie tylko ze względu na to ze porusza kwestię rzetelność w naukach społecznych, ale przede wszystkim właśnie zwraca uwagę na pewne błędy systemowe, które wymagają naprawy.
Zakazana psychologia poświęcona jest problemom pseudonauki i szarlatanerii w świecie akademickim oraz na rynku usług około psychologicznych i terapeutycznych. Tomasz Witkowski wskazuje szereg poważnych problemów zarówno w świecie nauki akademickiej, jak i w jej zastosowaniach praktycznych. Pod koniec książki opisuje także swoją prowokację w magazynie popularnonaukowym „Charaktery”.
Naukowiec jest jednym z najbardziej budzących zaufanie zawodów. Wynika to z prestiżu i autorytetu ludzi zajmujących się nauką oraz „wiary” w to, że naukowcy zmieniają nasze życie na lepsze. Jednak wiele poważnych problemów związanych z tą pracą jest tematem tabu. Ludzie często zapominają, że naukowcy to też ludzie, którzy pragną robić karierę i osiągać sukcesy.
W anonimowych badaniach wielu naukowców przyznało się, że przynajmniej raz fałszowali lub podkoloryzowywali dane, które wykorzystywali w badaniach. Powszechne jest niedbalstwo w prowadzeniu badań i pisaniu prac naukowych. Są duże problemy z replikowaniem wyników innych badań, nawet tych bardzo uznanych. Kilkadziesiąt procent cytowań znajdujących się w pracach badawczych zawiera błędy. Normą jest dopisywanie cytowań do prac, których badacz nie przeczytał. Zjawisko plagiatów dużych fragmentów tekstów / całych prac nie jest marginalne, szczególnie w Polsce. W sytuacjach gdy jakieś oszustwa wychodzą na jaw, ciężko jest ukarać oszustów a nawet jak się uda, to rzadko są to poważne kary. W środowisku naukowym panuje też coś w rodzaju solidarności zawodowej, z której to powodu wielu naukowców preferuje milczeć zamiast nagłaśniać oszustwa, których czasami są świadkami.
Powszechne jest karierowiczostwo, którego skutkiem jest nie tylko wspomniana niedbałość, ale także masowe produkowanie prac „naukowych” których nikt nie czyta poza recenzentami. Wynika to z presji na publikowanie. Około połowy prac nigdy nie jest cytowana, co oznacza że te prace nie miały żadnego wpływu na żadne inne badania lub badacza. Z pozostałej połowy badań, wiele z nich jest cytowane jako autocytaty w innych pracach tych samych badaczy lub jako cytowania wzajemne między zaprzyjaźnionymi badaczami. Prowadzi to to zjawiska zwanego śmieciową nauką (junk science), której wartość jest zerowa lub nawet ujemna.
W świecie akademickim występuje także inny poważny problem, który został niemal pominięty przez autora, a dotyczy głównie nauk społecznych. W dziedzinach naukowych, w których odkrycia i teorie mogą zostać w jakiś sposób odniesione na grunt polityki, panuje duże upolitycznienie nauki. Część pracowników naukowych nie jest naukowcami a aktywistami politycznymi, których celem jest uzasadnienie jakiś działań politycznych wykorzystując autorytet nauki. Prowadzi to do wielu nadużyć, nadinterpretacji wyników oraz uprzedzeń w prowadzeniu badań. Problem dotyczy bardziej USA niż Polski, ale warto o tym wspomnieć.
Osobnym problemem poruszanym w tej książce jest problem pseudonauki w nauce i biznesie. Pseudonauce wielokrotnie udaje się zdobywać zaufanie ludzi, ponieważ wykorzystuje autorytet nauki, przez np. naśladowanie fachowego słownictwa czy terminologii naukowej. Powstaje też wiele instytutów i akademii promujących pseudonaukę, które z naukowością nie mają nic wspólnego. Np. Instytut Psychologii Stosowanej albo jakieś Międzynarodowe Instytuty NLP prowadzone przez jedną osobę działającą w Polsce. Kiedy jakaś pseudonauka staje się popularna w praktycznych zastosowaniach, potrafi trafić do programów nauczania na uczelniach. Przykładem takiej pseudonauki jest NLP (programowanie neurolingwistyczne). Twórcy NLP nie sprawdzili swoich teorii w badaniach naukowych. Większość prób potwierdzenia prawdziwości podstawowych założeń NLP zakończyło się niepowodzeniem. Niestety powszechne jest przenikanie pseudonauki do rynku w postaci szkoleń, kursów, książek itp. Ludziom zdarza się też wyciągać zbyt daleko idące wnioski z badań. Przykładem może być bardzo popularna koncepcja, że 55% komunikacji odbywa się za pomocą mowy ciała a tylko 7% za pomocą słów. Jednak takie proporcje dotyczą sytuacji, kiedy prezentowany komunikat jest niespójny (np. krzywiąca się osoba mówiąca, że jedzenie jest smakuje).
Na rynku jest dostępnych setki różnych metod terapeutycznych, z których większość nie ma potwierdzonej naukowo skuteczności. Ocena skuteczności terapii „na oko” przez terapeutę jest bardzo wadliwa, ponieważ większość traum i podobnych problemów jest leczone przez sam upływ czasu. Dlatego też naukowa ocena skuteczności terapii powinna polegać na porównywaniu skuteczności badanej terapii z innymi oraz z terapią „placebo”. Jeśli badana terapia będzie osiągała lepsze efekty niż placebo, znaczyłoby to, że poprawia stan pacjentów. Niewiele terapii było w ten sposób przebadane a z tych przebadanych znacznie mniej dawało lepsze wyniki niż placebo, co znaczyłoby, że wiele z nich nie działa. Osobnym problemem jest to, że niewielu terapeutów dopuszcza możliwość, że niektóre problemy pacjentów związane z samopoczuciem mogą mieć podłoże biologiczne, np. przez niedobór pewnych witamin lub minerałów w diecie.
Autor w jednym z rozdziałów opisał pracę „badawczą” Zygmunta Freuda. Wiele terapii ojca psychoanalizy nie zakończyło się pomyślnie, niektórzy pacjenci popełnili samobójstwa. Freud kłamał na temat wyników swoich terapii. Był też bardzo niechętny do empirycznej weryfikacji swoich teorii. Późniejsze badania nie potwierdziły prawdziwości jego koncepcji. Wiele koncepcji psychoanalizy zostało zaciągnięte z filozofii Fryderyka Nietzsche, więc w żaden sposób nie były autorskimi koncepcjami Freuda jak twierdzą jego zwolennicy. Jego uczniowie starali się za wszelką cenę zachować pozytywny wizerunek swojego mistrza. Z tego powodu część dokumentów Freuda została zniszczona, a część z nich została zakopana w kapsule czasu, która będzie odtworzona dopiero w XXII wieku. Freud zyskał na popularności po spaleniu jego książek przez nazistów. Duże znaczenie miało także to, że seks dobrze się sprzedaje. Niektóre koncepcje psychoanalizy nadal są popularne w psychoterapiach i w krytyce literackiej.
W innym rozdziale opisano boom na wszelkiego rodzaju terapie, które zawierały w sobie elementy odzyskiwania wspomnień. Według zwolenników tego podejścia, pewne traumatyczne wspomnienia mogą zostać całkowicie wyparte z pamięci przez pacjenta. Dotarcie do takich wspomnieć przez terapeutę miałoby pomóc pacjentom w rozwiązywaniu ich problemów, ponieważ według terapeutów przepracowanie takich ukrytych problemów pomoże klientom. Problemem jest to, że wyparcie traumatycznych wspomnień jest bardzo mało prawdopodobne, a nawet jakby takie coś się zdarzyło, nie wiadomo, czy terapeuta byłby wstanie „wydobyć” takie wspomnienie. Odzyskiwanie wspomnień opiera się na bardzo wątłych podstawach psychoanalizy. Natomiast zaszczepienie nowego, fałszywego wspomnienia, jest łatwe (inflacja wyobraźni). Ludzki mózg w wyniku powtarzających się sesji terapeutycznych może wymyślić nowe wspomnienie i nie być wstanie odróżnić go od prawdziwego. Takie terapie doprowadziły do masy pozwów sądowych oraz wyroków w USA. W przypadku wielu z nich można założyć, że oskarżeni byli niewinni. Takie pozwy zazwyczaj dotyczyły pedofilii lub molestowania seksualnego. Tego typu efekty terapii były szczególnie częste w przypadku kobiecych terapii grupowych. Część terapeutów z powodów ideologicznych zakładała, że ich pacjentki na pewno były molestowane i tylko trzeba było wydobyć te wspomnienia . Tego typu formy pracy z pacjentami nadal są praktykowane przez niektórych terapeutów.
Z nielicznych terapii, które zazwyczaj mają jakieś pozytywne skutki w leczeniu niektórych zaburzeń, wyłaniają się terapie behawioralne, poznawcze oraz poznawczo-behawioralne. W poprawie stanu pacjenta bardzo ważne są pozytywne relacje z terapeutą. Autor odradza uczęszczanie na terapie. Natomiast jeśli ktoś jednak musi, warto najpierw dokładnie zainteresować się kwalifikacjami terapeuty i metodą terapeutyczną, z której chce się skorzystać. Według autora niewielu ludzi chodzących na psychoterapie potrzebuje fachowej pomocy. Dla części pacjentów terapeuta pełni substytut płatnego „przyjaciela” z którym można pogadać o bieżących problemach. Dla niektórych ludzi terapia służy jako pretekst do zwolnienia się z odpowiedzialności za swoje życie. Panuje kultura bycia ofiarą, przez którą opłaca się być w jakikolwiek sposób poszkodowanym. Taka osoba może zrzucić wszystkie swoje niepowodzenia i problemy na jakieś wydarzenie z przeszłości, co zapewnia jej komfort psychiczny, ale jednocześnie stopniowo niszczy jej życie. Od chodzenia na terapię można także się uzależnić. Terapeuci mają także tendencje do prób zmiany zachowania pacjenta, aby bardziej przypominało ono zachowanie i charakter terapeuty. Tego typu zmiany nie są uzasadnione dobrostanem pacjenta a wynikają jedynie z osobistych upodobań terapeutów.
W jednym z początkowych rozdziałów autor opisuje zaangażowane psychologów oraz intelektualistów w nurt eugeniczny. Ruch ten rozprzestrzenił się na początku XX w. w USA i doprowadził do przymusowej sterylizacji kilkudziesięciu tysięcy ludzi w samych Stanach Zjednoczonych. Sterylizacja ta zakończyła się w USA dopiero w latach siedemdziesiątych. Stanowiła ona inspirację dla nazistów. Autor nie wspomniał o tym, że ta forma eugeniki była praktykowana także w Japonii i Szwecji, także po drugiej wojnie światowej. Eugenika opiera się na wadliwym zrozumieniu procesu dziedziczenia cech. Cechy zazwyczaj nie są dziedziczone jeden do jednego od rodziców. Na wiele cech wpływa wiele różnych genów, więc aby odziedziczyć jakąś cechę, musi trafić się odpowiednia kombinacja genów. Dodatkowo, ludzie posiadają geny recesywne, które nie wpływają zbytnio na nosicieli, ale mogą zostać przekazane potomstwu i spowodować u niego ujawnienie się jakiś cech lub chorób. Aby osiągnąć wymierne efekty, programy eugeniczne musiałyby trwać kilkadziesiąt pokoleń, aby np. zauważalnie ograniczyć niepożądane geny w populacji.
Pod koniec książki autor opisuje swoją prowokację w magazynie popularnonaukowym „Charaktery”. W tej części książki znaleźć można opublikowany tekst użyty w prowokacji, korespondencję z redakcją oraz wypowiedzi niektórych psychologów wynikające z dyskusji na temat tego zdarzenia. Prowokacja Tomasza Witkowskiego inspirowana była prowokacją Sokala. Autor podejrzewał, że w takich czasopismach nadsyłane prace nie są weryfikowane i można opublikować pseudonaukowe teksty, jeśli tylko opisze się je w sposób wyglądający na naukowy, co według niego nieraz się zdarzało i miało negatywne konsekwencje dla ludzi, którzy tym tekstom zawierzyli. Dlatego też stworzył fikcyjną osobę Renaty Aulagnier i napisał tekst na temat pól morfogenetycznych i ich zastosowaniu w nowej „rewolucyjnej” terapii. Tekst został nie tylko opublikowany, ale został on także rozszerzony przez pracowników magazynu o plagiat innego artykułu na temat pól morfogenetycznych. Reakcja środowiska naukowego była różna. Część psychologów poparła akcję, część była nastawiona neutralnie natomiast reakcja reszty była negatywna.
Z wad książki można wymienić brak indeksu. Niektóre pseudo terapie mogłyby być także lepiej wyjaśnione. Według mnie autor czasami zbyt wiele uwagi poświęca osobistym cechom niektórych pseudouczonych. W części poświęconej prowokacji widać, że autor opisując niektóre reakcje na swoją prowokację poczuł się mocno dotknięty. Czasami miałem wrażenie, że próbował umieszczać się w pozycji męczennika polskiej nauki. Ostatnia część książki mogłaby być pewnie krótsza.
Podsumowując, książka zawiera wiele ciekawych informacji, które świadczą o poważnych problemach w środowisku naukowym oraz w biznesie, który oferuje usługi szkoleniowe, usługi związane z rozwojem osobistym oraz usługi psychoterapeutyczne. Książkę czyta się lekko. Polecam ją każdemu. Na pewno sięgnę po kolejne tomy.
Jezeli jestes studentem, czytasz popularne gazety naukowe, masz zainteresowanie w psychologii a oczekujesz ze wiedza przekazywana w Twoja strone jest prawdziwa koniecznie przeczytaj ta ksiazke. Polska psychologia ma jeszcze spora droge do przejscia zeby stanac przy boku ze stanowa czy nawet ogolnoeuropejska. Nie zmienia to faktu ze jest potrzebna. T. Witkowski jest pierwszej klasy badaczem pseudonauki. Szanuje i popieram jego prace calym sercem- przeciez nie chcemy miec wrozbitow w liscie zawodow dostepnych dla publicznego zdrowia. Warto przeczytac i dowiedziec sie o tym jak nauka moze nasz oszukac. A studenci powinni ja przeczytac jako lekture obowiazkowa!
I have been interested in this author’s work for a long time, so when several people recommended this book to me during conversations about psychology, I knew I had to read it. I waited quite a while for it to appear in my subscription, and finally, I was able to listen to it as an audiobook. I am truly delighted! I have always been fascinated by psychology and social phenomena, and this book drew me in from the very first pages. Every chapter stirred emotions in me and prompted deep reflection. I found myself excitedly sharing what I had learned with my partner, and by the end, I was surprised by just how many topics this book made me think about. What I appreciate most is how the author thoroughly analyzes the role of scientists in the development of psychology and shows how often we take certain ideas for granted, even when we shouldn’t. The book made me realize how deeply rooted our trust in authority figures is and how easily we can lose sight of other perspectives because of it. That’s exactly why I love reading – every book allows me to see the world from a different angle and gives me the chance to change my own point of view. After reading this one, I feel I’ve gained a new perspective and many insights that will stay with me for a long time.
Oceniam wysoko, nie z uwagi na samą treść, ale to jak ważna to była książka w środowisku akademickim. Pamiętam wykład dr Witkowskiego o naukach kultu kargo, pamiętam jego krytykę psychoanlizy, która wciąż traktowana była poważnie w momencie wydania tej książki. Modne wtedy również były ustawienia helingerowskie i cały ten cyrk psychologiczny, więc ta książka otwierała oczy, a nawet oburzała niektóre środowiska. Nie mówiąc już o znakomitej prowokacji w rynsztokowym (a uznawanym za wartościowe) czasopiśmie psychologicznym - Charaktery. Książka nie jest jednak idealna, są np. momenty, w których krytyka pewnych nurtów prowadzi autora do antytez, które również nie maja potwierdzenia. Wydawało mi się, że wychwyciłam przynajmniej jeden przypadek tutaj, w który wnioskowanie nie było ugruntowane w wiedzy. Są też kontrowersyjne tematy, które moim zdaniem można było pominąć, z powodu braku rzetelnych danych. Natomiast doceniam tą książkę, za to że położyła podwaliny pod nieco bardziej naukową psychologię w Polsce.
myślę, że to dobra książka naprawdę dla każdego, kto interesuje się tematami psychologicznymi i chce sprawdzić, co wzbudza w nim konfrontacja z "zakazaną psychologia" Witkowskiego. mnie na początku było ciężko, bo byłam po prostu w szoku. grzechy psychologii akademickiej są ogromne (na studiach nam tego nie mówią, ale to nic dziwnego akurat ;p), nie wspominając już o informacyjnym szumie i bzdurach związanych z psychobiznesem. książka jest bardzo dobrze napisana, autor posługuje się bogatym, ale łatwym w odbiorze językiem, przez co niemalże 500 stron jest się w stanie pochłonąć w całkiem szybkim czasie. to dopiero 1 tom i z ciekawością będę sięgać po następne. zamykałam tę książkę z refleksją o odpowiedzialności zawodu psychologa i o tym, jak bardzo cenne powinno być dla każdego krytyczne myślenie, szczególnie w obszarze, którego problematyką się trudnimy.
2.5⭐️ Uważam, że choć autor częściowo ma rację, to w wielu miejscach totalnie popłynął i zupełnie niepotrzebnie wyolbrzymił wiele rzeczy. Tyle pisał o szkodliwości, a chyba nie zastanowił się nad szkodliwością niektórych stwierdzeń, które zdecydował się umieścić w tej książce. Nie mogę zaprzeczyć temu, że poruszył ważne tematy, ale zrobił to w taki sposób, że po kilku pierwszych rozdziałach (które swoją drogą były naprawdę ciekawe), zwyczajnie odechciało mi się czytać tę książkę. Dodatkowo nie mogłam przeboleć tego, ile ciągnął się wątek przeprowadzonej przez autora prowokacji, który można było co najmniej 5-krotnie skrócić, bo tak, fajnie, że poruszył temat, ale tyle się zaczął nad nim rozwodzić, że przez większość czasu zastanawiałam się, w jak dużym stopniu zabolała go reakcja środowiska, skoro co chwilę do tego wracał, tłumaczył (dużo tłumaczył) i wyjaśniał.
Zaczęło się obiecująco, wręcz podstępnie dobrze, by na finiszu zadać niespodziewany cios od pleców. Być może to kwestia roku, w którym książka powstała, ale nawet sentyment do „innych czasów” nie jest w stanie jej uratować. Początek wciągał i dawał złudną nadzieję, że trzymam w rękach coś sensownego. Niestety, im dalej w las, tym gorzej się robiło. Końcówka to już kompletna tragedia. W pewnym momencie jedyną radością stało się dla mnie to, że książka zawiera jeszcze dwadzieścia stron przepisów. Nigdy nie cieszyłam się na nic tak bardzo.
Autor zwraca uwagę na ważne kwestie etyki zawodowej psychologa, które nie są przestrzegane (kodeks ustawowo nie istnieje, ale warto zaznajomić się z tym opracowanym przez PTP). W skrócie autor krytykuje wszystko i wszystkich. Ciekawa perspektywa do zaznajomienia. Doceniam fakt, że zostawił długi i monotonny opis prowokacji na sam koniec. Odniosłam wrażenie, że ten aspekt jest niepotrzebnie bardzo rozwlekły.