76,082 books
—
282,677 voters
to-read
(15)
currently-reading (16)
read (160)
autofiction (12)
philosophy (12)
satire (12)
existential (10)
bildungsroman (9)
drugs (9)
spiritual (9)
poetic-prose (8)
self-help (8)
currently-reading (16)
read (160)
autofiction (12)
philosophy (12)
satire (12)
existential (10)
bildungsroman (9)
drugs (9)
spiritual (9)
poetic-prose (8)
self-help (8)
modernism
(6)
political (6)
surrealism (6)
psychological-drama (5)
religion (5)
sadness (5)
coming-of-age (4)
essays (4)
meditation (4)
postmodernism (4)
antropology (3)
diary (3)
political (6)
surrealism (6)
psychological-drama (5)
religion (5)
sadness (5)
coming-of-age (4)
essays (4)
meditation (4)
postmodernism (4)
antropology (3)
diary (3)
“NIMFY chórem otaczają wielkiego Pana
Już idzie sam!
Wszechświata treść
Idzie nam nieść
Nasz wielki Pan.
Najżywsze wy, otoczcie go,
Tanecznie wraz obskoczcie go!
Poważny on i dobry wraz.
Chce. by był wesół każdy z nas.
Też pod błękitnym sklepem nieb
W bezsennej wciąż czujności krzepł.
Lecz szmer strumyków śpiewa mu
1 wietrzyk kołysze go do snu.
Gdy nań w południe sen ma przyjść,
Na drzewie żaden nie drga liść;
Jak balsam słodka roślin woń
Napełnia nieb milczącą toń;
I nimfie igrać już nie czas,
Gdzie stała, tam zasypia wraz.
Zaś gdy znienacka, tak jak zwykł,
Jego straszliwy zagrzmi ryk,
Jak gromu huk i rozjęk mórz,
Podówczas nikt nic nie wie już.
Zastępów zbrojnych szyk już pęka,
Bohater nawet sam się lęka.
Kto godzien czci, cześć złóżmy mu —
I żyj ty, coś nas przywiódł tu!”
―
Już idzie sam!
Wszechświata treść
Idzie nam nieść
Nasz wielki Pan.
Najżywsze wy, otoczcie go,
Tanecznie wraz obskoczcie go!
Poważny on i dobry wraz.
Chce. by był wesół każdy z nas.
Też pod błękitnym sklepem nieb
W bezsennej wciąż czujności krzepł.
Lecz szmer strumyków śpiewa mu
1 wietrzyk kołysze go do snu.
Gdy nań w południe sen ma przyjść,
Na drzewie żaden nie drga liść;
Jak balsam słodka roślin woń
Napełnia nieb milczącą toń;
I nimfie igrać już nie czas,
Gdzie stała, tam zasypia wraz.
Zaś gdy znienacka, tak jak zwykł,
Jego straszliwy zagrzmi ryk,
Jak gromu huk i rozjęk mórz,
Podówczas nikt nic nie wie już.
Zastępów zbrojnych szyk już pęka,
Bohater nawet sam się lęka.
Kto godzien czci, cześć złóżmy mu —
I żyj ty, coś nas przywiódł tu!”
―
“BAKKALAUREUS
To młodych misja szczytna! Ten świat boży
Nie istniał przecież, pókim go nie stworzył.
Jam słońce z morza wywiódł; ze mną wraz
Księżyc rozpoczął obrót swoich faz.
Dzień na mych drogach stroił się i kwiecił,
Ziemia zielenią biegła mi naprzeciw.
Na me skinienie, owej nocy pierwszej
Przepychem gwiazd zakwitły niebios piersi.
A któż to inny wyzwolił was jeśli
Nie ja z ciasnoty filisterskiej myśli?
Ja zaś wsłuchany w to, co duch mi zwierza,
W ślad za wewnętrznym moim światłem zmierzam.
Biegnę, a szczęściem pierś się moja wzdyma,
Blask mam przed sobą, a mrok za plecyma.
Odchodzi.
MEFISTOFELES
Oryginale! Takiś z siebie rad!
Przycichłbyś, wzgląd ten rozpatrzywszy ściśle:
Mądrze czy głupio, któż mógłby pomyśleć
Coś, o czym przed nim już nie myślał świat?
Lecz śmiało możesz nie troszczyć się o to,
Za lat niewiele sporo będzie zmian:
Choćby się moszcz najabsurdalniej miotał,
Jakieś tam wino wycedzim z tych pian.
do młodzieży, która nie klaszcze
Oklasków nie zda wam się wart
Mój głos. — To nic! Dzieciaków tłumie,
Zważ: bardzo stary jest już czart,
Więc starzej się, by go zrozumieć.”
―
To młodych misja szczytna! Ten świat boży
Nie istniał przecież, pókim go nie stworzył.
Jam słońce z morza wywiódł; ze mną wraz
Księżyc rozpoczął obrót swoich faz.
Dzień na mych drogach stroił się i kwiecił,
Ziemia zielenią biegła mi naprzeciw.
Na me skinienie, owej nocy pierwszej
Przepychem gwiazd zakwitły niebios piersi.
A któż to inny wyzwolił was jeśli
Nie ja z ciasnoty filisterskiej myśli?
Ja zaś wsłuchany w to, co duch mi zwierza,
W ślad za wewnętrznym moim światłem zmierzam.
Biegnę, a szczęściem pierś się moja wzdyma,
Blask mam przed sobą, a mrok za plecyma.
Odchodzi.
MEFISTOFELES
Oryginale! Takiś z siebie rad!
Przycichłbyś, wzgląd ten rozpatrzywszy ściśle:
Mądrze czy głupio, któż mógłby pomyśleć
Coś, o czym przed nim już nie myślał świat?
Lecz śmiało możesz nie troszczyć się o to,
Za lat niewiele sporo będzie zmian:
Choćby się moszcz najabsurdalniej miotał,
Jakieś tam wino wycedzim z tych pian.
do młodzieży, która nie klaszcze
Oklasków nie zda wam się wart
Mój głos. — To nic! Dzieciaków tłumie,
Zważ: bardzo stary jest już czart,
Więc starzej się, by go zrozumieć.”
―
“Jam jak ten wicher światem rwał;
Każdą ci rozkosz chwytałem za włosy.
Mijałem w pędzie, gdziem przeczuł niedosyt,
To. co z rąk uszło mi. puszczałem precz.
Jam wciąż pożądał tylko i dosięgał.
I znów pożądał, sił wszystkich potęgą
Szturmując życie, zrazu w czynie śmiałym.
Zaś dziś w mądrości i namyśle źrałym.
Już dostatecznie ziemi okrąg znam ten.
Zamknięty nam jest widok na świat tamten.
Taki. co w górę tylko patrzy, głupiec,
W chmurach na obraz swój coś chciałby upiec!
Stań raczej mocno i tu się rozejrzyj!
Dzielnemu świat ten nie wyda się mniejszy.
Na cóż byś błąkać miał się gdzieś w wieczności!
Co poznasz, w rękę da się wziąć najprościej.
Więc dalej idź, dni ziemskich obwód mierząc;
Gdy duchy straszą, idź dalej twą ścieżą,
W dążeniu znajdziesz dość szczęścia i znoju,
Ty, któryś chwili nie zaznał spokoju!”
―
Każdą ci rozkosz chwytałem za włosy.
Mijałem w pędzie, gdziem przeczuł niedosyt,
To. co z rąk uszło mi. puszczałem precz.
Jam wciąż pożądał tylko i dosięgał.
I znów pożądał, sił wszystkich potęgą
Szturmując życie, zrazu w czynie śmiałym.
Zaś dziś w mądrości i namyśle źrałym.
Już dostatecznie ziemi okrąg znam ten.
Zamknięty nam jest widok na świat tamten.
Taki. co w górę tylko patrzy, głupiec,
W chmurach na obraz swój coś chciałby upiec!
Stań raczej mocno i tu się rozejrzyj!
Dzielnemu świat ten nie wyda się mniejszy.
Na cóż byś błąkać miał się gdzieś w wieczności!
Co poznasz, w rękę da się wziąć najprościej.
Więc dalej idź, dni ziemskich obwód mierząc;
Gdy duchy straszą, idź dalej twą ścieżą,
W dążeniu znajdziesz dość szczęścia i znoju,
Ty, któryś chwili nie zaznał spokoju!”
―
“MEFISTOFELES
A i babusie te cacane
Jakoś mi dziwnie podejrzane,
I za buziaków tych różami
Moc metamorfoz kryć się zda mi.
LAMIE
Więc spróbuj! Dość nas w tej czeredzie.
Już chwyć! a gdy ci się powiedzie,
Na dobry los swe szczęście staw.
Na cóż tych jurnych gadań zwrotki?
Toż nędznyś tylko jest zalotnik.
Chodzisz i pysznisz się jak paw! —
Wszedł w nasze koło. Ściszcie wrzaski.
Z wolna zrzucajcie teraz maski,
Niech naga wyjdzie treść na jaw.
MEFISTOFELES
Najgładszą snadź-em już wyniuchał,
obejmując ją
Oj, biada! Toż to miotła sucha!
chwytając drugą
A ta? pfe! z uzębieniem psiem!
LAMIE
Czyś wart jest lepszej ? Wątpić śmiem.
MEFISTOFELES
Tę małą z gustem bym potrykał...
Masz! Z rąk jaszczurką się wymyka!
A kosy jej jak węże dwa.
Więc do tej drugiej weź się, płowej.
Oj, tyrsos trzymam, co miast głowy
Na końcu pinii jabłko ma!
Więc cóż? Tej tłustej niech się czepię:
Może się jakoś przy niej skrzepię.
Ostatnią robię z prób: A nuż!
Pulchniutka z tyłu, jak i z przodu,
Takie to cenią ludzie Wschodu.
Ach! Pękł purchawki brzuch — i już.
LAMIE
Czas się rozpierzchnąć! Lećmy, jedźmy
I błyskawicznie syna wiedźmy
Okrążmy. Po cóż wdarł się tu?
Niepewnych, wstrętnych lotów ściskiem,
Jak nietoperza skrzydłem śliskiem!
I tak na sucho ujdzie mu.
MEFISTOFELES otrząsając się
Zda się, żem nadto nie zmądrzał tej nocy.
Jest absurdalnie tu, jak na Północy.
Tu jak tam dziwny strachów ród,
Poeci wstrętni, jak i lud.
Tu bal maskowy nam jest dan,
Jak wszędzie zresztą zmysłów tan,
Ku
masek jam się rwał urodzie,
A stworym chwytał, aż mnie otrząsało,
Już bym i chętnie dał się zwodzić.
Gdyby choć dłużej trwać to chciało.
błądząc pośród głazów”
―
A i babusie te cacane
Jakoś mi dziwnie podejrzane,
I za buziaków tych różami
Moc metamorfoz kryć się zda mi.
LAMIE
Więc spróbuj! Dość nas w tej czeredzie.
Już chwyć! a gdy ci się powiedzie,
Na dobry los swe szczęście staw.
Na cóż tych jurnych gadań zwrotki?
Toż nędznyś tylko jest zalotnik.
Chodzisz i pysznisz się jak paw! —
Wszedł w nasze koło. Ściszcie wrzaski.
Z wolna zrzucajcie teraz maski,
Niech naga wyjdzie treść na jaw.
MEFISTOFELES
Najgładszą snadź-em już wyniuchał,
obejmując ją
Oj, biada! Toż to miotła sucha!
chwytając drugą
A ta? pfe! z uzębieniem psiem!
LAMIE
Czyś wart jest lepszej ? Wątpić śmiem.
MEFISTOFELES
Tę małą z gustem bym potrykał...
Masz! Z rąk jaszczurką się wymyka!
A kosy jej jak węże dwa.
Więc do tej drugiej weź się, płowej.
Oj, tyrsos trzymam, co miast głowy
Na końcu pinii jabłko ma!
Więc cóż? Tej tłustej niech się czepię:
Może się jakoś przy niej skrzepię.
Ostatnią robię z prób: A nuż!
Pulchniutka z tyłu, jak i z przodu,
Takie to cenią ludzie Wschodu.
Ach! Pękł purchawki brzuch — i już.
LAMIE
Czas się rozpierzchnąć! Lećmy, jedźmy
I błyskawicznie syna wiedźmy
Okrążmy. Po cóż wdarł się tu?
Niepewnych, wstrętnych lotów ściskiem,
Jak nietoperza skrzydłem śliskiem!
I tak na sucho ujdzie mu.
MEFISTOFELES otrząsając się
Zda się, żem nadto nie zmądrzał tej nocy.
Jest absurdalnie tu, jak na Północy.
Tu jak tam dziwny strachów ród,
Poeci wstrętni, jak i lud.
Tu bal maskowy nam jest dan,
Jak wszędzie zresztą zmysłów tan,
Ku
masek jam się rwał urodzie,
A stworym chwytał, aż mnie otrząsało,
Już bym i chętnie dał się zwodzić.
Gdyby choć dłużej trwać to chciało.
błądząc pośród głazów”
―
Nedloha’s 2025 Year in Books
Take a look at Nedloha’s Year in Books, including some fun facts about their reading.
Favorite Genres
Polls voted on by Nedloha
Lists liked by Nedloha
























