Status Updates From Kuna za kaloryferem

To co powiem zabrzmi sami wiecie jak, ale mam świadka w postaci mojego narzeczonego (średnio wiarygodnie, ale lepsze to niż nic).

Wczoraj czytałam rozdział o kunach (i tytułowej kunie za kaloryferem) i (nie uwierzycie) wracając z kina o północy kilka metrów przed nami przebiegła kuna. Pierwszy raz w życiu widziałam kunę, nie zmyślam 😉 nie zapomnę tego do końca życia

„Jak można pomóc, to niech sobie żyje.”

Ta książka jest taka ciepła