Żyjemy w czasach rozpaczy

Coraz częściej czuję się przytłoczona. Zmiany klimatu, plastik, czarne myśli, pożary na Syberii i w Australii, śmierć kolejnych gatunków zwierząt – to wszystko moja wina. Bo jem, żyję i konsumuję. Mimo, że od ponad dwudziestu lat pilnuję, żeby moja konsumpcja była jak najbardziej etyczna i less waste zanim jeszcze stało się to modne. Co ja właściwie mogę zrobić w tej sytuacji?

Mogę oczywiście przyjąć, że to moja wina i przenieść się do jaskini wykutej w skale na Gran Canarii. Nie, to nie żart, nawet w mojej okolicy, na wybrzeżu atlantyckim, jest taka możliwość i osobiście poznałam ludzi, którzy tak właśnie żyli przez jakiś czas, zarówno tutaj, jak i na Gran Canarii właśnie. Na pewno jest to sposób na samoświadomość, żeby zrozumieć lepiej siebie i swoje potrzeby. Ale problem chyba w tym, że ja tej samoświadomości mam aż za dużo. I to mnie obciąża.

Mogę zatem zadbać o własne myśli. Oczywiście zaraz za tym pojawia się paniczne pytanie w głowie „ale jak???”. Spokojnie, biorę dwa głębokie wdechy. Bo jednak jest na to kilka sposobów. Nie mam na myśli jogi czy medytacji bądź technik afirmacyjnych czy relaksacyjnych. Mam na myśli rzeczy najprostsze, możliwe do wykonania każdego dnia. Oddycham więc głęboko, odzyskując trochę spokoju.

Moja osobista filozofia to działać. Siedzenie na kanapie i zamartwianie się świata nie zmieni. Nie mam też żadnej pewności, że moje działanie zmieni świat, ale mocno wierzę w to, że takie same, choćby i mikroskopijne w skali wszechświata, działania milionów ludzi są w stanie ten świat zmienić. I już wiem, że oprócz działania jest jeszcze jedna ważna rzecz – wytrwałość....

Czytaj całość: https://zupelnieinnaopowiesc.com/2020...
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on January 15, 2020 11:30 Tags: zen
No comments have been added yet.